Marek Kotoński
Kobietopedia część I
Kobietopedia cz. I Marek Kotoński
Zdjęcie na okładce: dashek Skład i łamanie – Solar Wydanie I
© Copyright by Marek Kotoński
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji jest zabronione bez pisemnej zgody autora.
Spis treści
Wstęp.........................................................................................5 1. Chcesz poznać kobietę? Poznaj jej środowisko...................19 2. Co ukształtowało kobietę?..................................................27 3. Włochaty praojciec.............................................................32 4. Szczęście kobiety to silny mężczyzna.................................40 5. Jak kobiety nauczyły się zdrady, oszustwa i obserwacji szczegółów?.....................................................45 6. Życie, twarda gra................................................................50 7. Kobieta, istota utkana z emocji...........................................53 8. Seks odwieczną monetą kobiet...........................................57 9. Nowoczesna cywilizacja, gdzie rządzi nadal instynkt z dżungli...............................................................60 10. Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie.............................................................................64 11. Warto pokochać to, co rzekomo nas ogranicza...................79 12. Programowanie społeczne..................................................82 13. Programowanie religijne.....................................................93 14. Programowanie „związkowe”............................................138 15. Szczęście Cię zniszczy... ................................................... 142 16. Gdy miłość nie wypaliła, kobieta ma tylko dwa wyjścia....158
17. Czym jest „miłość”? .........................................................162 18. Czy istnieje bezinteresowność?......................................... 168 19. Czego pragnie kobieta?.................................................... 181 20. Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix............... 207 21. Pieniądze i kobiety........................................................... 223 22. Gdy Myszka przestaje kochać...........................................232 23. Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny..... 243 24. Typowe kobiece manipulacje............................................ 263 25. Pytania i odpowiedzi........................................................ 274 26. Kurs samoobrony przed kobietami................................... 301 27. Terapia .............................................................................306 28. Pożegnanie i końcowe pouczenia...................................... 317
Wstęp
Kosze, które zakładają polscy uczniowie nauczycielom, są niczym w porównaniu do koszy, które dostawałem od Pań. Pierwsze odrzucenia bolały umiarkowanie, prędzej szczypały i kłuły, ponieważ z racji mojej nieśmiałości jedyne związki, jakie miałem, istniały jedynie w mojej wyobraźni. Później były różne sympatie i przelotne romansiki, w których szczytem wyuzdania były co najwyżej pocałunki w policzek. No ale przyszła kolej i na mnie, bym zaznał rozkoszy tak upragnionej dorosłości; pierwszy raz włożyłem kobiecie swój sztywny z przerażenia język w usta (tak robili na filmach, tzw. francuski pocałunek). No cóż, szału sztuką całowania (albo raczej ślinienia) nie wzbudziłem. Pierwszy etap zakochania został szybko zakończony przez panią, co sprawiło, że bardzo to przeżywałem. Oczywiście winę za swoje odrzucenie zrzuciłem na tę niewiastę; nie poznała się na mnie, blać. Jednak apogeum szaleństwa nastąpiło wtedy, gdy skosztowałem pięknego, polskiego łona. Zatapiałem się w nim i oczach mej ukochanej w różnych, często fikuśnych pozycjach; myślałem, że pluskam się w pięknym błękicie, ale tak naprawdę szedłem szybko na dno, gdzie niebawem zabrakło mi powietrza. 5
Wstęp
W tamtym czasie uczyłem się sztuki relaksu, medytacji, oddychania i wszelkich innych technik, które mają uprzyjemnić życie. Miałem przeróżne problemy wieku młodzieńczego, z którymi próbowałem sobie na różne sposoby radzić. Bałem się osiedlowych dresiarzy, chciałem mieć dziewczynę, fajnych znajomych, umieć kontaktować z ludźmi bez czerwienienia jak burak, oczywiście w tle bezustanne problemy finansowe. Wszystkie te sfery życia miałem niespełnione, delikatnie mówiąc. Dlatego czytałem wszystko, co mogłem, by zrozumieć naturę moich problemów. Wtedy jednak nie było tak dużo książek z tej tematyki jak teraz, w bibliotekach w ogóle ich nie było, a na ich kupno musiałem dorabiać jako sprzedawca butów na nieistniejącym już stadionie X-lecia. O czwartej rano na bazarze, a później do banku na osiem godzin odmóżdżającej roboty przy komputerze. Jednak wszystkie te czary-mary w zetknięciu się z bólem odrzucenia były nic niewarte. Cierpienie, jak zapewne moi czytelnicy sami wiedzą z doświadczenia, potrafi być straszne. Niby człowiek ma co jeść, gdzie spać (a dzieci w Afryce umierają z głodu), ale życie staje się straszną udręką. Nie wiedziałem, co robić; żadne rady otoczenia nie działały, włącznie z modlitwami, afirmacjami, medytacjami, sportem, wódą i narkotykami, ponieważ próbowałem niemal wszystkiego. Wtedy podjąłem decyzję, że zabiję tę panią i siebie. Byłem tak zdesperowany, że załatwiałem sobie broń. Sytuację chciałem rozegrać tak, że zadzwonię do niej do drzwi, ukryję się z boku, a gdy ona otworzy kopnę w nie, złapię i przytrzymam mocno za włosy, przyłożę rewolwer do ślicznej główki i strzelę, a później w swoją, już nie tak piękną, i – co dopiero później dostrzegłem – głupią jak but. Przyznaję się bez bicia, plan prymitywny, prostacki, ale 6
Wstęp
myślenie o nim dawało mi ulgę. Cierpienie, które mnie rozsadzało, umiejscowiłem w pani, która – trzeba przyznać – w sposób niezbyt miły mnie potraktowała. Dziwnym trafem stało się to wtedy, gdy posypało mi się zdrowie, straciłem pracę i byłem finansowo goły – ale nie wesoły. Bo jak sami Państwo zapewne przyznacie, trudno być wesołym, gdy traci się pracę, zdrowie, ukochaną i dobry nastrój. Nagłe odcięcie wszystkiego, co uważa się za swoje, jest czymś przerażającym, traumatycznym. Oczywiście żyję, nie piszę z więzienia, więc nietrudno się domyślić, że niecnego planu nie przeprowadziłem (albo mamy do czynienia ze zbrodnią doskonałą). W najczarniejszej chwili stały się dwa dziwne zdarzenia. O jednym nie chcę wspominać, a o drugim bardzo chętnie się rozpiszę. Zawsze, gdy się budziłem, natychmiast pojawiało się cierpienie, ból nie do opisania, natarczywe i bolesne myśli, których nijak nie można z siebie wypędzić. Gdy się obudziłem w tym dziwnym (i wspaniałym) dla mnie dniu, czułem się bardzo dobrze. Byłem rześki, świetnie wyspany, ale wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Czułem się pełen energii, więc ochoczo wyskoczyłem z łóżka. Wtedy mieszkałem z rodzicami, a zawsze z rana coś szybko jadłem (tylko po to, by mnie nie zemdliło od papierosa, nie czułem smaku ani rzeczywistego, zdrowego pragnienia jedzenia), by wyskoczyć na balkon na papierosa. Tam wróżyłem z Biblii, czy eks do mnie wróci. Otwierałem na chybił trafił, próbując zanalizować słowa i zdania – gdy zdanie było pozytywne, pojawiał się we mnie promyk słońca. Eks wróci (najlepiej na kolanach), przeprosi i da dupy na zgodę. Ta wizja sprawiała, że cierpienie znacznie się zmniejszało. A gdy zdanie jasno sugerowało, że nie wróci, wpadałem w jeszcze czarniejszą rozpacz. Jak to? Już nigdy jej nie zobaczę, nie spojrzę w jej piękne, chytre oczy, nie wydupczę? Świadomość, że tak się 7
Wstęp
stanie, była czymś najgorszym, co w życiu przeżyłem. Oczywiście piszę o tym z drwiną, gdyż z dzisiejszego punktu widzenia mnie to śmieszy, jednak doskonale pamiętam, że wtedy do śmiechu mi nie było. Teraz jestem wdzięczny za te doświadczenie, gdyż wiele mnie nauczyło. Dzięki niemu oszczędziłem sobie dużo więcej bólu w późniejszym życiu, więc jak mawia przysłowie – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tym razem miałem ochotę na jedzenie, taką wiejską, swojską, naturalną. Zjadłem ze smakiem, bodajże zacząłem coś czytać, ochoty na papierosa (zamulacza przykrych emocji) nie miałem. Czułem się wspaniale, ale coś mi się kołatało po głowie, że o czymś nie pamiętam. Czytam książkę i nagle mi się przypomniało, co tak strasznie ważnego zapomniałem. Ano tak – miałem skoczyć do warzywniaka po bułki, a później zabić swoją eks i siebie. Wraz z przypomnieniem sobie tej sytuacji ciało natychmiast zareagowało na mój stan emocjonalny. Poczułem się depresyjnie, absolutnie pozbawiony energii, siły do życia. Chciałem spać całą wieczność, nigdy się nie obudzić. Poszedłem zapalić, a później położyłem się do łóżka, gdzie niezdrowe myśli dręczyły mnie bezustannie... ...ale coś się zmieniło, nie było jak dawniej. Byłem zdziwiony, zafrasowany; analizowałem, co się stało. Czułem się świetnie, nie cierpiałem, życie było niesamowicie piękne. Jak to możliwe, skoro zostałem tak źle potraktowany? Postawiłem sobie pytanie, które znałem wcześniej, ale tylko teoretycznie z książek o pozytywnym myśleniu. Teraz czułem je całym sobą, nie były tylko tekstem jednego z setek życiowych guru. Czy można być źle potraktowanym, oszukanym i nie cierpieć? Czy można świetnie się czuć, być szczęśliwym i spełnionym niezależnie od zewnętrznych okoliczności? Czy mogę się czuć dobrze, przeżywać radość i szacunek do siebie, 8
Wstęp
nawet jeśli inni mnie nie lubią, obgadują a nawet robią krzywdę? Czy można czuć się świetnie psychicznie, gdy zdrowie siadło? No cóż, po tym doświadczeniu zdałem sobie sprawę, że tak, jest to możliwe. I mimo że nikt, kogo znałem, tego nie umiał, wiedziałem już, że człowiek ma taką moc. Ale jak? Akt woli nie wystarcza, co łatwo sprawdzić; nie wystarczy, że powiesz z przekonaniem: „Nie chcę cierpieć”, tupiąc nogą dla dodania mocy – trzeba czegoś więcej. Zacząłem więc zgłębiać temat. Chciałbym się pochwalić, że kierowała mną pasja nauki i wiedzy, ciekawość szalonego naukowca, namiętność zbawcy ludzkości, który bezinteresownie chce ocalić świat. Nic z tego. Uczyć się nie lubiłem, szkołę średnią skończyłem jedynie dzięki łapówkom, które mama dawała nauczycielom. Kierowało mną tylko jedno, jedyne pragnienie: chciałem przestać cierpieć, bać się i odczuwać w sobie nieprzyjemne, okropne odczucia. Jak zwał tak zwał, ale jest to bardzo potężna motywacja; egoistyczna, to prawda, ale jednak jest. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu, darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby i tak dalej. Bardzo mocno zrozumiałem, że dopóki zewnętrzne zdarzenia i opinie innych ludzi mają na mnie głęboki wpływ emocjonalny – i sprawiają, że się trzęsę, boję, jestem sparaliżowany decyzyjnie, nigdy nie będę wolny od bólu, lęku i cierpienia. Bo jeśli komuś będzie na rękę za coś mnie ukarać, powie coś niemiłego, to ja jak automat zareaguję cierpieniem. Gdy będzie chciał coś ode mnie, pochwali mnie, a ja zareaguję świetnym samopoczuciem. By je utrzymać, zrobię, co ktoś chce, i wpadnę z deszczu pod rynnę. Tego chciałem uniknąć, ale jak? Przez lata szukałem odpowiedzi na bardzo ważne pytanie: dlaczego każdy mój związek daje mi tyle cierpienia? Postanowiłem 9
Wstęp
zrozumieć, ale szukać wiedzy u starszych, doświadczonych mężczyzn nie chciałem, ponieważ widziałem, że nie posiedli szczęścia. Obserwowałem wujków, tatę, dziadka, wszyscy męczyli się w swoich małżeństwach, nie znaleźli w nim tak opiewanego w komediach romantycznych ukojenia. Może mieli wygodę, stabilizację, byli zgodni, np. moi rodzice żyją w zgodnym stadle, a ja ich bardzo lubię i dużo zawdzięczam, ale o szczęściu i miłości rodem z komedii romantycznych nie ma mowy. Widziałem w znanych mi związkach wiele cierpienia i męczarni, ale gdyby zapytać taką osobę, wrzaśnie, że jest szczęśliwa. Rzadko kto przyzna się, że jest nieszczęśliwy, bo uderzy to w jego dumę i poczucie mądrości. Kto lubi się przyznawać do błędu? Czego więc znani mi mężczyźni mogli mnie nauczyć? Że wszystkie kobiety to panie lekkich obyczajów, że jak brać żonę, to tylko paszteta z biblioteki, bo inne się puszczają? Podobnie ze starszymi kobietami, których jedyną odpowiedzią na pytanie o nieudane życie była litania narzekań w kierunku mężczyzn; kochał za mocno, za słabo, był za wysoki, za niski. W seksie był za brutalny, za spokojny – ciężko się w tej menażerii sprzecznych życzeń połapać. Ba! same panie najczęściej nie wiedzą czego chcą. Taka wiedza, bardzo powszechna, nie interesowała mnie. To wiedzą wszyscy, jest to powtarzane z pokolenia na pokolenie, a ja chcę czegoś naprawdę prawdziwego. Być może dlatego, że od lat interesuję się historią drugiej wojny światowej, więc niejako z góry, z bezpiecznego miejsca w fotelu widziałem, że masy ludzkie potrafią wierzyć we wszystko, co im się zgrabnie opakowane poda. Wielkie masy ludzkie święcie wierzyły w Stalina, Mao, Hitlera, kiedy ci ich mordowali, posyłali na wojny w swoich interesach, pozbawiali godności i normalnego życia. Dopiero, gdy propaganda robiąca z rzeźników bogów upadła (zastąpiona przez zwycięzców i ich 10
Wstęp
propagandę), prawda (niepełna, jak zawsze) wychodziła na jaw; wczorajsze anioły okazywały się demonami, a przedwczorajsze bestie prawdziwymi dobroczyńcami ludzkości. Tak więc miałem świadomość, że wiedza, którą ma większość ludzi, jest tylko i wyłącznie kalką cudzych, najprawdopodobniej mylnych przekonań i propagandy. Historia pełna jest spisków, kłamstw, oszustw a nade wszystko pokazuje nam, że elity zawsze chciały kontrolować tych na dole, masy ludzkie, by mieć mięso armatnie na wojny między sobą oraz bogactwo z pracy ogłupionej hołoty. Jeśli się nie udawało, prostackie masy rżnęły panów, a jak się udawało, pany rżnęły chłopów (nie wszystkich, ktoś musiał tyrać za półdarmo). Przetrwanie zależało od propagandy, umiejętnego preparowania informacji mających wywołać określony efekt u ludzi. Elity zawsze chciały mieć głupie kukły jako swój lud, bo tylko takimi daje się kierować w swoich interesach. Wiedziałem też, że ludzie trafiający w dziesiątkę, wymyślający piękne i ponadczasowe rzeczy, byli znienawidzeni i wyśmiewani przez tłum, masy ludzkie. Wyśmiewano wszelkich wynalazców, dzięki którym mamy wszystkie wygody i zdobycze technologiczne. Ba! nie tylko z nich szydzono, ale oskarżano o herezję (np. że ziemia jest kulista), współpracę z diabłem a w końcu bestialsko torturowano i mordowano w imię Boże. Prawda więc nie leży tam, gdzie jest dużo ludzi, bo tam jest zawsze czyjeś kłamstwo; tłum zawsze wyśmiewa i szydzi z prawdy, nie rozumie jej i nienawidzi. Tłum chce chleba i igrzysk, a w wersji nowoczesnej – kiełbasy na sterydach i antybiotykach oraz taniego piwa z biedronki, a nie prawdy o życiu. Prawda więc musi być tam, gdzie ludzi wielu nie ma, gdzie ludzie się przeważnie z niej śmieją. Tu także ciężko coś 11
Wstęp
rozróżnić, gdyż plebs śmieje się równo z nauk wielkich filozofów i mędrców, jak z osiedlowego menela, który narżnie w spodnie. Musiałem sięgnąć głębiej, tam, gdzie większość ludzi nie chce zajrzeć. Przysiągłem sobie, że będę ze sobą szczery, brutalnie i bezwzględnie szczery. Zbyt wiele widziałem przykładów, jak ludzie dla swojej wygody i ułudy bezpieczeństwa okłamywali się w najśmieszniejsze sposoby. Gdy osoby z potężną nadwagą przekonują mnie, że nic nie jedzą a tyją (rzekomo złe geny i rozregulowana tarczyca), czuję się niezręcznie. Gdyby ktoś robił mnie w konia, zrozumiałbym. Ale mam przed sobą kogoś, kto przekonuje mnie i sam w to wierzy, że złamał prawa fizyki. Dzięki kłamstwu zyskuje spokój ducha. Jego zdaniem nic nie może zrobić, nie warto działać, starać się, co jest nieprzyjemne, bo odrywa od siedzenia przed telewizorem czy komputerem. Kłamstwo daje wygodę, ale niszczy zdrowie, pozycję społeczną, nie pozwala rozwinąć Ci skrzydeł, ponieważ, jeśli wierzysz, że nie masz na nic wpływu, to po co działać? A gdy nie działasz, nic nie osiągniesz. Pozostaje wtedy łudzić się, że wygrana w totka zastąpi pracę nad sobą. Uświadomiłem sobie, że człowiek zbyt krótko żyje, by ciągle się potykał o to, o co się potknęli jego przodkowie. Chcę spędzić życie miło i przyjemnie, a żeby mieć na to szansę, muszę na początek zrozumieć prawa, które rządzą związkami z kobietami. Całe życie byłem nieśmiały wobec kobiet. Ba! Wierzyłem, że się nie wypróżniają. Niby wiedziałem, że jak coś wejdzie to i wyjść musi... ale nie mogłem emocjonalnie uwierzyć, że tak cudowne, efemeryczne i anielskie istotki mogły „to” robić. To mi się nie 12
Wstęp
mieściło w głowie. Byłem święcie przekonany, że bycie z kobietą jest szczytem szczęścia – spełnieniem i ukoronowaniem życia mężczyzny. Ponieważ byłem nieśmiały i miałem bardzo niską samoocenę, nawet nie marzyłem o dotknięciu kobiety. Byłem przekonany, że prąd w ten sposób wzbudzony spali mnie doszczętnie. Idealizowałem kobiety w tak nieprawdopodobny sposób, że dziś spoglądam na te dawne czasy z rozbawieniem i niedowierzaniem. Co ciekawe, nie byłem sam. Ja i wielu innych mężczyzn uległo powszechnym przekonaniom, propagandzie. Ponieważ nigdzie nie można było tych informacji zweryfikować, nie było też głosów przeciwnych, opozycji. Że kobieta jest szczęściem największym, mówili wszyscy – rodzice, rodzina, w kościele, wujkowie, ciocie, znajomi i przyjaciele. Było o tym w książkach, serialach, filmach i komiksach. Przyjmowało się to bezkrytycznie, ponieważ miliard much na gównie nie może się mylić... A jednak się mylili. Mój powrót z krainy marzeń do rzeczywistości był bardzo bolesny. Ale i tak uważam, że na ścieżce trzeźwienia z kłamstw wbijanych mi do głowy od dzieciństwa miałem wiele szczęścia. Każdy mój związek i relacja z kobietami bardzo mocno się nie zgadzała z wizją kobiet, którą miałem w głowie, co oczywiście powodowało potężny ból. Tłumaczyłem to zawsze tak samo: że to zła kobieta była i trzeba szukać w bibliotece. Niestety, dziewczyny z biblioteki były jeszcze gorsze (pracowałem w jednej półtora roku), a dziewczyny z kościoła były – mówiąc delikatnie – bardzo niestabilne emocjonalnie i poranione, albo ja na takie głównie 13
Wstęp
trafiałem. Wiele pań twierdzi, że my faceci szukamy w złych miejscach. Interesują nas tylko te piękne i z cyckami, a dobre, trochę brzydsze dziewczyny olewamy. W moim przypadku to też się nie sprawdziło, ponieważ bojąc się ładnych, „uderzałem” głównie do tych „mądrych”, brzydkich. Tu także dostrzegałem dokładnie te same mechanizmy, które były u każdej innej kobiety. Mądrość brzydkich polegała na tym, że – gdy nie chodziły na imprezy jak te ładne – to leżały i oglądały seriale, by móc później mówić, że znają się na psychologii i są mądrzejsze. Pominę milczeniem to, co sądzę o tej czerpanej z tabloidów i filmów „wiedzy”. Jednak tym, co sprawiło, że zacząłem rozumieć kobiety, był seksualny maraton. Gdy byłem przed trzydziestką, bardzo pragnąłem seksu, jednak nie miałem pieniędzy na prostytutki i byłem bardzo nieśmiały, więc kobiety mnie ignorowały albo je rozbawiałem swoją dziwacznością. Trudno nie być dziwacznym, jak widząc dziewczynę zaczynałem się gwałtownie pocić, jąkać, robiłem się czerwony i czułem się bardzo nieprzyjemnie sam ze sobą. Mając takie obciążenie psychiczne, nie można być wyluzowanym i fajnie sobie pogadać, np. o pogodzie – po prostu się nie da. Po takiej „rozmowie” słaniałem się z wyczerpania. Dlatego zrobiłem erotyczny bilans. Podsumowałem swoje zalety: umiem dobrze pisać, nie odczuwam wtedy wstydu i jestem dość bezpośredni, nawet bezczelny, co paniom się bardzo podobało. Jestem też dość sprawny fizycznie, kilkanaście lat ćwiczę, więc ciało może być. Wady: jestem nieśmiały i trochę pasztet – ubierałem się fatalnie, ale wtedy naiwnie myślałem, że ubranie się nie liczy. Fryzura była na „garnek”, obrzydliwa, ale panie podobno zwracały uwagę tylko na „wnętrze”, więc nie kłopotałem się wyglądem zewnętrznym. 14
Wstęp
Dla jaj (w przenośni i dosłownie) zacząłem bywać na czatach internetowych, zakładać profile randkowe. Nie mogłem w to uwierzyć, ale udało mi się – zacząłem poznawać kobiety, z którymi uprawiałem miłosne zapasy. Pierwsze kilkanaście spotkań było straszne – potwornie się bałem, żołądek skakał mi po całym brzuchu, pociłem się. Byłem przekonany, że to nie wyjdzie, że przecież kobiety uprawiają seks jedynie po ślubie... och, jakże rozkosznie się myliłem. Gdy kobieta była już u mnie w mieszkaniu, uczucia te znacznie się zmniejszały – dopóki coś można było zrobić (np. odwołać randkę), stresowałem się koszmarnie. Ale, gdy już trzeba było iść do przodu, mobilizowałem się – nie miałem innego wyjścia. Byłem zbyt nieśmiały, by wyrzucić dziewczynę z mieszkania, trzeba było ją... bliżej poznać. Pierwsze miłostki odbywały się w stanie szoku, a ja obserwowałem wszystko jakby z góry. No ale ćwiczenie czyni mistrza, więc z czasem układ nerwowy zaadaptował się do sytuacji. Łatwość, z jaką można było uzyskać miłość cielesną, zaszokowała mnie i zachwyciła. Korzystałem więc łapczywie z możliwości, jakie otworzyły się przede mną dzięki internetowi. Przygodę zakończyłem z powodu nasilającej się choroby „brzucha” (o tym jeszcze napiszę), by później zauważyć, że wpadłem w uzależnienie od seksu. Był to stan bezustannego pobudzenia oraz koncentracja wyłącznie na znalezieniu partnerki seksualnej. Nie było we mnie spokoju i harmonii, tylko chaos i gorączka emocjonalna – cierpiałem, a przykry stan napięcia mogła na jakiś, krótki czas przerwać tylko kopulacja. Nie jest to coś, czego chciałbym znowu doświadczyć. Ja się po prostu do takiego sportu nie nadaję, mam inne życiowe cele. Ale co spróbowałem, to moje. 15
Wstęp
Ta przygoda nauczyła mnie jednak wielu ważnych rzeczy. 1. Kobiety są takie same. Różnią się zainteresowaniami, impulsywnością charakteru, urodą, ale zasady ich działania są identyczne. Poznając je, można zrozumieć każdą kobietę. Nigdy nie wierz w bajki, że kobiety nie da się zrozumieć – to znacznie łatwiejsze, niż Ci się wydaje. Właśnie dlatego mężczyzna mający dużo kobiet jest przez panie nienawidzony i jest mu okazywana pogarda, ponieważ kobiety instynktownie czują, że taki facet musiał je dobrze poznać oraz zna prawdziwą cenę seksu, za którą wielu mężczyzn oddaje dorobek życia. O tym będzie jeszcze w książce nie raz i nie dwa pisane. Warto tu dodać, że mimo całej nienawiści kobiet do mężczyzn mocno doświadczonych seksualnie, tacy faceci im się mimo wszystko podobają seksualnie. Wiem to doskonale po sobie. Niektóre z pań lżących mnie na moich stronach internetowych, poznały mnie „osobiście”. Czy była to fascynacja potworem, monstrum, czy chęć sprawdzenia moich przechwałek o potencji (mam niską)? Nie wiem, ale wykorzystywałem sytuację maksymalnie. Kobiety nie tylko lubią, ale wręcz uwielbiają zdecydowanych facetów, a ja w tamtym czasie byłem bardzo zdecydowany (czyli uzależniony od seksu, który traktowałem jak sposób na zmniejszenie nieprzyjemnego napięcia nerwowego). 2. Naiwne marzenia facetów, że gdy będą mieli pieniądze albo sławę, to będą tylko „rżnęli” od rana do nocy, są nieprawdziwe. Fajnie to dogłębnie zrozumieć, a nie powtarzać jak małpa. Mnie już żaden teledysk z pięknymi dziewczynami nie przekona do tego, by zazdrościć muzykom ich gruppies. Bywały 16
Wstęp
tygodnie, że miałem CODZIENNIE inną kobietę. I nie żadne „szmaty i hiviary”, jak oburzają się zazdrośni hipokryci, tylko normalne, często porządne kobiety z potrzebami. Niekiedy były bardzo atrakcyjne – w normalnych okolicznościach, taka dziewczyna by nawet na mnie nie spojrzała. Po jakimś czasie staje się to męczące – szczerze? To jest ciężka tyrka. Pod koniec już nie czułem tej początkowej ekscytacji, po prostu „odrabiałem pańszczyznę”. Jedyna radość była wtedy, gdy było po wszystkim. Żądza, która nawykowo we mnie wzbierała, zaburzając mój spokój ducha, opadała, dając mi złapać głębszy oddech. Lecz za chwilę znów wzbierała, by zabrać mi spokój wewnętrzny – najcenniejszą rzecz, jaką właściwie mamy. Wiem, że i tak mi nie uwierzysz, ale to jest tak samo jak z ciastkami. Pożądamy ich, ale gdy zaczniemy je jeść codziennie w dużych ilościach, po prostu przestaną nam smakować. Będziemy je jedli tylko po to, by nie czuć dyskomfortu związanego z ich brakiem. Dzięki temu doświadczeniu wiem, że wybór partnerki życiowej nie może być opierany na seksie, na atrakcyjności fizycznej. Ja już nie muszę wierzyć wszelakim guru ani chłopskim filozofom, po prostu to czuję i stało się to częścią mojej tożsamości. Dzięki temu mam przewagę nad większością ludzi i nie sprawiły tego modlitwy, mądre rady otoczenia, tylko zanurkowanie w sam środek żądzy. Oddanie się w pełni żądzy leczy z niej, natomiast hamowanie jej i tłumienie, tworzy z człowieka wariata, frustrata wypełnionego złością. Patrząc na kobietę, nie widzę w niej obiektu seksualnego. Ważne dla mnie jest coś więcej, jej dusza. Stałem sie ideałem, 17
Wstęp
o którym marzą po nocach panie. Niestety, na marzeniach się kończy. Facet, który nie pożąda kobiety, budzi w nich INSTYNKTOWNĄ niechęć i pogardę, a tak naprawdę strach, bo, nie reagując szałem na seks, kobieta traci nad nim władzę. Czytając książkę, zrozumiesz dlaczego. 3. Panie, które były... bardzo bezpośrednie w kontaktach ze mną, miałem przyjemność później spotkać w Internecie (fora, blogi itd.). Im kobieta bardziej wyzwolona seksualnie, tym większą grała strażniczkę moralności. To była dla mnie bardzo ważna (i zabawna) lekcja o naturze kobiet. Przyznam szczerze, że byłem niekiedy zszokowany, czytając, co pisały, bo bardzo mi się to kłóciło z tym, co ze mną wyprawiały. Dzięki tym i innym doświadczeniom zrozumiałem (na pewno nie do końca, ale podstawy) grę między kobietą a mężczyzną, której jesteśmy nieświadomymi figurami. I to, co wiem, przekazuję w Twoje ręce, byś rósł w wiedzę i mądrość, byś nigdy nie przechodził przez bagno, w które weszli niektórzy moi czytelnicy, na których błędach uczyłem się ja, a teraz nauczysz się Ty. Ta oto książka, drogi czytelniku, zapozna Cię z moimi przemyśleniami i badaniami na temat związków, miłości i kobiet. Powiem wprost – większość (zdecydowana) pań i sporo panów reaguje bardzo agresywnie na to, co piszę. Nie chcę Cię przekonywać, ale warto, byś poznał mój punkt widzenia. Im więcej będziesz miał wiedzy, tym większy obraz tego, co naprawdę wokół nas się dzieje. Im więcej wiesz, tym bardziej jesteś „kumaty”, jak mawia młodzież.
18
1. Chcesz poznać kobietę? Poznaj jej środowisko
Żeby dokładnie zrozumieć kobietę, musimy poznać kilka faktów o środowisku, które ją ukształtowało. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że osoba wychowana w totalnej patologii ma małą szansę na bycie uczciwym, zdrowym człowiekiem, a osoba wychowana w miłości, szacunku do siebie − by być nieludzką bestią. Nieliczne odstępstwa od normy się zdarzają, ale zbyt rzadko, by złamać tę regułę. Już w tym momencie niektórzy czytelnicy mogą się sprzeciwić − bo znają kogoś z dobrej rodziny, a ta osoba rozrabia. W swojej pracy z ludźmi spotkałem wiele takich osób, ale „dobra rodzina” była tylko sztucznie wykreowanym wizerunkiem dla otoczenia i niczym więcej. Na zewnątrz wszystko było pięknie i ładnie, a za zamkniętymi drzwiami rodzina ta była miejscem kaźni dla dzieci, pełnym terroru znacznie gorszego niż prymitywne bicie − była to przemoc psychiczna; karą był brak miłości i ciepła, chłodna nienawiść bezbrzeżna pogarda i brak akceptacji dla cech charakteru i talentów dziecka, wymuszanie na dziecku własnej wizji jego życia. Później mamy świetnie radzącego sobie 19
Chcesz poznać kobietę? Poznaj jej środowisko
w życiu prawnika czy lekarza, który jest narkomanem albo alkoholikiem, który upadla się, bo zawsze marzył, by być np. stolarzem, a musi zajmować się tym, do czego go zmuszono. Niestety, jego rodzice chcieli mieć dziecko, którym można się pochwalić, polepszyć sobie nim własną, zaniżoną samoocenę. Dlatego bardzo trudno ocenić z zewnątrz, co jest dobrą, a co złą rodziną. Widzimy tylko ubranie człowieka, jakim jeździ samochodem i gdzie mieszka − ale to tylko pozory. To, co ważne, jest dla nas ukryte. Jedynym przypadkiem, kiedy w miłości tworzy się bestia, to dość rzadkie przypadki psychopatii, ale i psychopata mający dobre wzorce oraz będący inteligentny, może przysłużyć się społeczeństwu − bo rozumie, że rozrabianie skończy się więzieniem i obniżeniem standardu życia. Poza tym nieznający lęku strażak, policjant czy chirurg może dokonać wielkich czynów. Środowisko wpływa na człowieka kilkanaście lat i jest bardzo potężnym wpływem. Można go jednak ciężką, wieloletnią pracą nad sobą przezwyciężyć, zmienić. Problem w tym, że większość ludzi nie jest świadoma tego, że swój charakter, nawyki i wzorce działania można zmienić. Jeśli więc kilkanaście lat wychowania (programowania w człowieku zachowań, reakcji i charakteru) jest tak silne, to, co mówić o milionach lat wpływu środowiska? To już po prostu wydaje się nie mieścić w głowie. A jaki wpływ na nas ludzkość i kobiety ma nasza ludzka historia? Olbrzymi. O czym zaraz sobie porozmawiamy. Najpierw poznajmy wiek ludzkości. Oczywiście są to tylko teorie, ale warto poznać główną, którą wklejam z Wikipedii: Małżeństwo paleontologów, Louis Leakey i Mary Leakey, w latach 60. XX w. postawiło hipotezę, że przed ok. 1,9 miliona lat temu Homo habilis 20
Chcesz poznać kobietę? Poznaj jej środowisko
(człowiek zręczny) dał początek gatunkowi Homo erectus (człowiek wyprostowany), z którego mniej więcej 190 tys. lat temu wyewoluowali obecni ludzie. Oczywiście teorie będą się zmieniać, ewoluować pod wpływem coraz lepszej technologii i kolejnych znalezisk, niemniej już teraz można założyć, że podane okresy są bardzo długie, liczone bardziej w milionach niż tysiącach lat, co oznacza, że bardzo mocno odcisnęły się w naszej naturze. Tak mocno, że w dzisiejszej cywilizacji nadal aktywne są instynkty, które nie przystają do obecnych warunków. Były dobre przez miliony lat, kiedy na jedzenie trzeba było polować, a teraz nas niszczą, ponieważ wystarczy pójść do sklepu i je kupić. Ale zanim mózg się do nowych warunków przystosuje, będzie musiało minąć bardzo dużo czasu, może nawet setki tysięcy lat. Głównie ten fakt jest przyczyną olbrzymiej liczby rozwodów, złamanych serc i nieudanych związków − że nie wspomnę o wynikającym z tych tragedii alkoholizmie, narkomanii, chorobach psychicznych i nędzy. Chyba każdy z nas zna starsze osoby. Nie potrafią one zmienić swoich starych nawyków, chociaż są już niepotrzebne, a często szkodliwe. Np. ludzie. którzy przeżyli wojnę i biedę, nawet będąc stosunkowo zamożni w późniejszym życiu, zbierają przedmioty, które mogą się przydać, robiąc ze swoich mieszkań cuchnącą graciarnię. I teraz porównajmy: ktoś, kto dwadzieścia lat żył w biedzie, do końca życia, nie cierpiąc głodu ani niedostatku, nie potrafi zmienić nawyków i odruchów z czasów, kiedy ubogo żył. Weźmy przykład boksera czy dobrego zawodnika MMA. Żeby nie czuć bólu i mieć dostęp do potężnej motywacji i mocy, wychodząc na ring, musi wzbudzić w sobie agresję. Jeśli jej nie wzbudzi, 21
Chcesz poznać kobietę? Poznaj jej środowisko
będzie podatniejszy na ciosy i słabszy. Tak więc lata wzbudzania w sobie agresji wytworzą silny nawyk agresji. Gdy taki zawodnik przechodzi do „cywila”, agresja nie jest mu już potrzebna, ale nawyk stale się uruchamia. I pojawia się problem. Jeśli wytworzysz nawyk, on sam nie zniknie lub trzeba dużo czasu, by zniknął. Tak samo jest z paleniem papierosów, które paliłem kilkanaście lat. I co z tego, że wiedziałem, że czeka mnie tragiczny koniec? Co z tego, że chciałem rzucić palenie? Nadal paliłem, ponieważ nawyk był tak potężny, że dosłownie przejmował nade mną kontrolę. Kto palił bądź pali, doskonale rozumie te słowa. W końcu rzuciłem palenie, ale można uznać, że miałem rok z życiorysu. Taka jest potęga nawyku, który sami tworzymy. A gdy już potężnie go wzmocnimy, przejmuje nad nami kontrolę. 99% palaczy chce rzucić palenie, ale nie umie. Wola nic nie znaczy. Większość alkoholików, narkomanów i żarłoków też chce zerwać z niszczącym ich nałogiem, ale nic z tego. „Chcę” nie wystarczy. Niektórzy mają nawyk dłubania w nosie, drapania się po pachwinie, a są i tacy, którzy wsadzają palec do tyłka (autentyk), i nie mogą nic z tym zrobić. Silna wola to banał. Ludzie uważani za silnych psychicznie, po prostu umieją się motywować, tworzyć przekonujące obrazy w głowie i wzbudzać określone emocje. Piszę Ci o tym, dlatego, ponieważ chciałbym byś uświadomił sobie straszną i jednocześnie piękną sprawę: nawyk (automatyzm) rządzi naszym życiem. Możemy stworzyć nawyk palenia, który nas zrujnuje, ale możemy też stworzyć nawyk spacerowania, uczenia się języków obcych, chodzenia na siłownię czy trenowania boksu, który serdecznie polecam. Kilkanaście lat nawyku tworzy dyktatora w naszym umyśle, który nami rządzi. Nieliczni są na tyle silni, by sobie z nim poradzić. 22
Chcesz poznać kobietę? Poznaj jej środowisko
Cała reszta cierpi albo udaje, że nic się nie stało. Całe życie spotykam ludzi, którzy wciskają mi kit o tym, że palenie im nie zaszkodzi, bo znają kogoś (wujka, kuzyna, sąsiada), który palił i dożył setki. Super, a ja czytałem o gościu, który je szklanki. Skoro on może, to i Ty spróbuj − na pewno Ci się uda, podobnie jak uda Ci się być jak jakiś fenomen genetyczny. Jeśli chodzi o człowieka, mamy prawie dwa miliony lat zachowań − one nie znikną ot tak, nagle. Weszły w naszą psychikę, w układ nerwowy i genetykę tak mocno, że nie zmieni ich nic, oprócz podobnie długiego okresu, kiedy warunki będą skrajnie różne od prehistorycznych. Takie warunki mamy dopiero kilkadziesiąt lat (lodówki, pralki, ocieplane toalety, emerytury), więc jeszcze długa droga przed nami. Kto wie, może milion lat? Co to oznacza dla mojego czytelnika, który chce zrozumieć kobietę? Ano to, że musimy poznać, co ją ukształtowało i co nadal na nią wpływa, doprowadzając do nieporozumień, wielkich cierpień i często też tragedii. Każdy z moich czytelników, musiał być chociaż raz ofiarą tej spuścizny wieków, która go solidnie wybatożyła poprzez bolesne rozstanie z dziewczyną, rozwód, czasem bankructwo lub znacznie gorzej. Chcesz poznać zasady gry z kobietami? Ta książka Ci je w prosty sposób wyjaśni. Wiemy, że poznanie przeszłości człowieka jest bardzo ważne. Tylko samobójca albo desperat będzie robił interesy z kimś, kto był wielokrotnie skazywany za oszustwa. Trudno też winić faceta o to, że nie chce się żenić i mieć dzieci z byłą zawodową prostytutką. Żydzi są dlatego najmądrzejszą rasą na ziemi, ponieważ dbają nie tylko o naukę swoich dzieci (oraz je skutecznie straszą antysemityzmem, żeby trzymały się razem ze sobą przeciw 23
Chcesz poznać kobietę? Poznaj jej środowisko
gojom, czyli wszystkim nie-Żydom, którzy ich zdaniem nie są ludźmi i nie mają duszy), ale dlatego, że aranżują małżeństwa. I tak, kobieta mająca w rodzinie chorobę psychiczną, nie ma szans na dobre małżeństwo. Przeszłość ma olbrzymie znaczenie, a kto tego nie rozumie, staje się niewolnikiem (już nie ciałem, ale znacznie gorzej, bo umysłem) tego, który to rozumie. Tymczasem człowieka tworzy nie tylko społeczeństwo i otoczenie, doświadczenia życia, ale głównie jego prehistoria. Ona nadal w nas żyje oraz aktywnie przez nas oddziałuje na nasze życie, najczęściej je rujnując. Poznanie jej i zrozumienie jest najważniejszą rzeczą, którą musimy poznać. Bez niej nie rozumiemy gry, w której bierzemy udział, więc możemy być wykorzystani. A znając życie, będziemy na pewno. Tę wiedzę można porównać do odkrycia istnienia bakterii. Jeśli tego nie wiedzieliśmy, jedliśmy brudnymi dłońmi, nie rozumiejąc, dlaczego chorujemy. Gdy dokonano tego odkrycia, przez wiele lat ludzie je wyśmiewali, bo nie widzieli bakterii; a jak czegoś nie widać, to znaczy, że nie istnieje. Musiało minąć wiele czasu, by ludzie to przyjęli do wiadomości. Kto zrozumiał wcześniej, unikał ciężkich chorób, zatruć a nawet śmierci. Kto nie chciał zrozumieć albo był na tyle otępiały, że nie mógł tego zrozumieć, cierpiał. To, co napiszę, będzie tym samym, co opowiadanie dawno temu ludziom o tym, żeby po wypróżnieniu myli dłonie, zwłaszcza przed jedzeniem. Jedni nie uwierzą, drudzy wyśmieją, wyszydzą, kolejni agresywnie zareagują, bo kłóci im się to ze starą, nieaktualną i niezdrową wiedzą. Ich ojciec nie mył rąk po defekacji, dziad i pradziad także, więc oni też nie będą. Niestety, szlachetna wiara w tradycję nie jest szanowana przez mikroby, co kończy się różnie. 24
Chcesz poznać kobietę? Poznaj jej środowisko
Jest jednak grupa ludzi bystrych albo tak dotkliwie cierpiących, że nową wiedzę przyjmą, a przynajmniej odruchowo nie odrzucą. Nie muszą z niej skorzystać, wystarczy, że ona w nich będzie. Zapewniam Was, drodzy czytelnicy, że przyjdzie taki moment, gdy zostanie wykorzystana. To życiowa wiedza, a nie akademickie dysputy. Powstała we łzach, rozpaczy, frustracji i cierpieniu mężczyzn, którzy przez lata opisywali mi zawsze to samo. Wszystkie historie zdrad, rozstań i wykorzystania są tak naprawdę takie same. Różnią się tylko scenerią i strojami, ale mechanizmy są identyczne. Od lat pracuję z ludźmi, więc powtarzalność pewnych procesów była dla mnie szokująca. Zawsze sądziłem, że ludzkie historie są różne; niestety, to tylko jedna z bajek, które podawano nam od dzieciństwa za prawdę. Schematyczność w sferze związków jest zatrważająca, ale jeśli ją znasz, masz przewagę i nie dasz się zniszczyć. Kto nie ma tej wiedzy, będzie dostawał z zaskoczenia ciosy, a niejeden zostanie znokautowany − to tylko kwestia czasu. Kto ją posiądzie, zrozumie zasady gry, w której bierzemy udział, oraz ma sporą szansę nie tylko mniej cierpieć, ale odczuwać coś niesamowitego − bo życie może być piękne jak bajka, pełne spełnienia i satysfakcji. Najpierw jednak trzeba zrozumieć, jak działać, a później wziąć się do roboty nad samym sobą. Samo działanie bez zrozumienia jest jak wściekłe walenie muchy o zamknięte okno. Żeby działać, trzeba mieć jasno nakreślony cel i w tej książce go Wam z przyjemnością ukażę. Nie będę Cię zarzucał naukową wiedzą, wykresami i tabelkami, by pokazać, że mam rację. Chcę, byś zrozumiał na „chłopski rozum”, bo tak naprawdę to są wszystko bardzo proste sprawy. Gdy zrozumiesz, nigdy tej wiedzy już nie zapomnisz. Wielu twierdzi, 25
Chcesz poznać kobietę? Poznaj jej środowisko
że kobiety nie można zrozumieć. Można i rozkoszą Ci to udowodnię. Odsłońmy więc tę straszną, rzekomo niezgłębioną tajemnicę kobiecej psychiki. Dowcip Dlaczego kobiety tak kochają buty? Bo bez względu na to, ile kobieta przytyje, to buty i tak będą pasować.
Gdyby kobiety ubierały się tylko dla jednego mężczyzny, nie trwałoby to tak długo. Marcel Achard
26
2. Co ukształtowało kobietę?
Wyobraźmy sobie, że cofamy się w czasie o te spekulowane przez naukowców dwa miliony lat; chociaż może być to przecież o wiele dłużej. Nie ma sklepów, emerytur, antybiotyków, dróg, telefonii komórkowej, ostrego dyżuru... są tylko drzewa, rzeki pełne często drapieżnych bestii, lasy pełne zabójczych stworzeń, tornada, burze i infekcje, które szybko zabijały człowieka. Czy mam wspominać o jadowitych pająkach i żmijach? Jeszcze nie raz o nich napomknę, ku utrapieniu czytelników. Jeśli dziś dostaniesz zapalenia wyrostka, przepukliny, złamiesz nogę, to szybko Cię połatają i wracasz do gry. Dawniej umierałeś w nieludzkich mękach, często zjadany „online” przez pożądające Twego ciała zwierzaczki. Wyobraź to sobie dokładnie, żebyś odczuł, w jakiej sytuacji znajdowali się nasi przodkowie. Nie masz książek, więc nie wiesz, które grzyby i jagody zabijają, a które nie. Żeby się dowiedzieć, ktoś musi umierać w straszliwych konwulsjach i męczarniach, a druga osoba musi to widzieć (i czuć − nie oszukujmy się). Dziś wiemy dokładnie, jak wygląda śmierć po spożyciu niektórych grzybów, efekt zniszczonej wątroby: wymioty, biegunka, halucynacje. Tak powstawała wiedza o roślinach. Po jednej była biegunka, po 27
Co ukształtowało kobietę?
drugiej wymioty, kolejna sprawiała, że miałeś dreszcze i gorączkę. To wszystko było zapamiętywane, a że pamięć jest ulotna, zgony się powtarzały. Nie znałeś pisma, więc nie mogłeś tego nigdzie zanotować. A nawet gdy pamiętałeś, mogłeś zapomnieć albo pomyliły Ci się kolory. Były też zabójcze rośliny, których dotknięcie powodowało męki. Nawet dziś ostrzegają przed „barszczem Sosnowskiego”, a co musiało być wtedy? Żeby wiedzieć, co truje, a co nie, ktoś musiał solidnie pocierpieć. Nie istniała wiedza poza tą, którą w jakiś sposób przekazywał Ci ojciec, jeśli w ogóle umiał coś przekazać. Nie znając mowy, można pokazywać coś tu i teraz, ale opisać coś, co się kiedyś poznało czy doznało, jest już niemożliwe. Jak przekazać gestykulacją, że pewna niebieska roślina jest trująca? Albo że taka mała czerwona żabka, która smacznie wygląda, powoduje natychmiastowy zgon po jej dotknięciu? Jest to niemożliwe. Dopóki nie nauczono się jakiejś prymitywnej mowy, nie istniało kumulowanie wiedzy − pierwotni ludzie byli zmuszeni wciąż i wciąż przerabiać te same tragedie i dramaty przez tysiące lat, a rozwój zachodził ślimaczym tempem. Wydaje się, że najgorsze były jednak pająki i węże. Ciche, bez zapachu − atakowały z zaskoczenia. Jad niektórych pająków sprawia, że człowiek leży godzinami sparaliżowany. A że nie leży na wygodnej, asfaltowej drodze tylko w jakimś buszu, można założyć, że był powoli zjadany przez owady i inne zwierzęta. Wszystko czujesz, ale ruszyć nie możesz nawet okiem, które mogło być akurat ze smakiem konsumowane. Pająki mogły zaatakować, gdy na nie nadepnąłeś, skradając się po lesie, albo ugryźć podczas snu czy defekacji w krzakach. Węże tak samo, podobnie jak inne gatunki np. owady, które mają jad i są bardzo małe. 28
Co ukształtowało kobietę?
Gdzie się nie obróciłeś, czyhała straszna śmierć, męki i ból. Ratunku znikąd. Nie można było zadzwonić na policję, pójść do sądu czy kupić ibupromu, gdy bolał ząbek... ano właśnie, ząbki. Kto wie, jak potrafią boleć, ten wie, co musiało dziać się w czasach, gdy nie było nowoczesnej stomatologii. Jakoś radzić sobie musieli, ale jak? Nie wiem i chyba wolę nie wiedzieć, gdyż jestem słabej natury. Prawdopodobnie bolące zęby wybijali kamieniem, przy okazji niszcząc inne, albo z bólu popełniali samobójstwo. Brak zębów i możliwości gryzienia mięsa równał się śmierci tam, gdzie odżywiano się głównie mięsem. Miękkie owoce mamy przez jakiś czas w roku, a co później? Psujące się zęby zatruwają organizm, więc nasz prapradziad miał cały czas osłabiającą go infekcję. Straszne, brutalne życie bez zasad. Kto miał zasady po prostu umierał, a następni już nie powtarzali tego błędu. Albo przetrwałeś, albo otoczenie w postaci innych ludzi, zwierząt, piorunów, wybuchów wulkanów i wielu innych niespodzianek Cię zabijało. I nasi praprzodkowie te straszne czasy przetrwali, jednak za ten niewątpliwy sukces nasze nowoczesne społeczeństwo płaci olbrzymią cenę. To taki kredyt, który zaciągnęliśmy u lichwiarskiej natury, a teraz biedujemy i zaciskamy pasa, by go spłacić. Była tylko ziemia, lasy, góry i woda. Jeśli spojrzysz na świat teraz, widzisz wielkie metropolie. Wszystko to powstało z ziemi kosztem niezliczonej ilości łez, potu, krwi i bólu wszystkich poprzednich pokoleń. Czy głodowałeś kiedyś? Czy wiesz, jak czuje się człowiek, który nie jadł kilka dni? Ponieważ ja głodowałem (na szczęście nie z biedy, a dla zdrowia i urody), wiem, że czuje się fatalnie. Tylko że ja miałem świadomość, że w każdej chwili mogę otworzyć lodówkę i coś zjeść − dawniej tego nie było. Głód i panika z nim 29
Co ukształtowało kobietę?
związana, jest jednym z najstraszniejszych cierpień. Tu już nie musimy się domyślać, bo wiemy, co się działo w czasie klęski głodu na Ukrainie w latach trzydziestych. Często jedzono się nawzajem, by przeżyć; czytałem opisy, jak matki zarzynały jedno dziecko, by inne mogły przetrwać. Większość ludzi jest w stanie zrobić niemal wszystko dla jedzenia, by przestać odczuwać koszmarny ból z nim związany. I tak właśnie wtedy egzystowano. Raz było jedzenia, a raz nie, nie można było go przechowywać na lepsze czasy. Dziś, gdy złamiesz nogę, wygodnie leżysz przed telewizorem czy komputerem na zwolnieniu, podjadając chipsy, a na konto wpływają pieniądze. Jedzenie zrobi mamusia albo zamówisz pizzę telefonicznie. Dawniej byle uraz sprawiał, że nie mogłeś zorganizować sobie jedzenia i najprawdopodobniej umierałeś z głodu, bo z uszkodzonym ciałem nie pobiegniesz, nie zaatakujesz z całą siłą swej ofiary czy też się nie obronisz. Szalony ból nie pozwala też na bycie absolutnie czujnym, co było wtedy bardzo przydatne. Ludziom wychowanym w ciepłych pierzynkach, niezwykle trudno jest sobie wyobrazić stan umysłu człowieka pierwotnego, naszego dalekiego przodka. Ciągły strach, maksymalna uważność i mobilizacja, a wszystkie zmysły pracowały w jednym celu: by uchwycić zbliżające się zagrożenie albo szansę na jedzenie. Piekielna wizja dla nas, ale oni tak się rodzili, żyli i w tej atmosferze umierali, nie znając innego życia. Tak naprawdę do końca nie umarli, gdyż ich doświadczenia są w nas − przejawiają się w postaci instynktów. Bardzo chciałbym, byś poczuł przerażenie. Pragnę byś czuł tę piekielną rzeczywistość nie jako abstrakcyjną wizję, ale jako coś 30
Co ukształtowało kobietę?
absolutnie realnego, coś, co nas ukształtowało, co w formie pierwotnych impulsów emocjonalnych nadal w nas tkwi i oddziałuje na nasze życie. Gdy poczujesz emocje, cały ten obraz, który staram się rysować słowem, dokona zmian w Twoim postrzeganiu rzeczywistości – i, co zauważysz później, bardzo mocno ulży Ci w życiu, a na pewno w kontaktach z kobietami. Zrozumienie zrodzi wybaczenie, które nie będzie wymuszone i sztuczne, a wypływające ze smutnych wniosków. Przez to staniesz się o wiele mocniejszy psychicznie, mądrzejszy od tych, którzy tej wiedzy nie posiadają. Zniknie większość dołków i cierpień, a wypełni je światło wiedzy, że użyję górnolotnego wyrażenia. Jeszcze raz powtórzmy na głos: Kto nie był bezwzględny w walce o przetrwanie, nie mógł przeżyć. To nie były czasy dla słabych, wrażliwych chłopaków, takich jak ja. Gdybym tam się teraz znalazł z moimi ukochanymi czytelnikami, musiałbym was zabić i zjeść, by przetrwać, albo wy byście mnie zabili i zjedli. Kto kogo zjadł, ten przekazywał swoje silniejsze geny i wiedzę dalej. Natura, jak podstarzałe gwiazdy z Hollywood, lubi sukinsynów z krwi i kości. Dowcip Kobiety zaburzają nawet prawa fizyki. Im są cięższe, tym łatwiej je poderwać.
Bóg ukarał go i oddał w ręce kobiety. Biblia, Stary Testament, Księga Judyty
31
3. Włochaty praojciec
Włochaty mężczyzna, praojciec dzisiejszych macho, miał w sobie tyle agresji i siły, że mógł zdobywać jedzenie. Polował, być może w jakiś sposób łowił też ryby, zbierał owoce, grzyby – cokolwiek, co dawało się zjeść i nie truło. Jego rolą było zapewnić „rodzinie” pożywienie i bezpieczeństwo przed innymi samcami. Tymczasem kobieta, z wyglądu zupełnie inna od dzisiejszych kokietek, miała jedną główną rolę − urodzić potomstwo oraz wykonywać drobne prace niewymagające siły i agresji. Taki podział został stworzony przez naturę. I owszem, kobiety też mogłyby polować, ale byłyby dużo mniej skuteczne, co w warunkach, w jakich ledwo udawało się przeżyć, oznaczało śmierć głodową. Mężczyzna jest dużo silniejszy, agresywniejszy, bardziej skoncentrowany, ma lepszą pamięć przestrzenną oraz lepiej współpracuje w grupie samców. Grupa kobiet zanim doszłaby na polowanie, już byłaby skłócona o jakąś drobnostkę albo analizowała, co samiec powiedział, co chciał powiedzieć i czego nie powiedział, a w tym czasie szansa na mięso z kwikiem by uciekła. Oczywiście delikatnie żartuję dla podkreślenia różnic między naszymi płciami. Wystarczy spojrzeć na wyniki w sporcie, 32
Włochaty praojciec
mężczyźni są po prostu silniejsi. Kobiety mogą trenować, brać sterydy, ale i tak będą fizycznie słabsze. Kobieta ma macicę, więc stoi przed nią wielkie zadanie − rodzić dzieci; bez kobiety nie istniałby znany nam świat ani mężczyźni. Takie nam przydzielono role, które wykreowany przez cwaniaczków świat politycznej poprawności próbuje zmienić. Teraz podpuszczone przez media i „autorytety” kobiety wstydzą się swojej wielkiej roli do odegrania. Chcą być jak mężczyźni, mieć nasze przywileje, ale broń Boże nie ponosić kosztów, które wiążą się z byciem mężczyzną. Gdy nasi praojcowie zaczęli się zbierać w grupy, co ułatwiało przetrwanie, walkę i obronę, powstały pierwsze mikrospołeczeństwa, klany, bardzo prymitywne społeczności. To przecież zrozumiałe, że w kilka osób jest dużo łatwiej cokolwiek zdziałać niż samemu. Wystarczy spojrzeć na osiedlowych dresiarzy. W grupie mogą wszystko, pojedynczo tracą wszelką moc. Role zostały podzielone: mężczyźni polują i walczą, kobiety rodzą dzieci, zajmują się drobnymi pracami, naprawą prymitywnych ubrań, polerowaniem dzid itd. Wspólne łowy potrafiły wykorzystać lepszą strategię w polowaniu − jeden zaganiał, drugi atakował. Wspólnota w działaniu była zawsze dużo, dużo lepsza i wydajniejsza w skutkach niż samodzielny myśliwy, który mógł zachorować, wtedy przymierał głodem z rodziną. W grupie miał czas się wyleczyć, zregenerować, po czym mógł wrócić do polowania czy walki. Kobiety będące w grupie też miały łatwiej, były bezpieczniejsze, mogły wzajemnie sobie pomagać, wyręczać w pracy. Każda grupa ma hierarchię − ma ją osiedlowa banda, klasa w szkole, korporacja, świat polityki, mafia, a miała ją także nasza prymitywna grupa praojców. Nawet wśród dwojga lubiących się osób z czasem wyłania się ta bardziej dominująca, silniejsza − tak samo 33
Włochaty praojciec
dzieje się w każdej grupie. Silni się ujawniają, głośno pokrzykują, prężą mięśnie, później walczą ze sobą o dominację, a najsilniejszy bądź najsprytniejszy zostaje wodzem. Reszta silnych mu służy, jeśli oczywiście przeżyje. Tworzy się więc herszt, jego przyboczni (doradcy, prawa ręka, najbardziej zaufani, podlizuchy, krewni), dzielni wojownicy i myśliwi oraz pojawia się szaman, którego zadaniem jest odpowiedzieć na lęki pierwotnych ludzi, którzy, obserwując umieranie bliskich, zastanawiali się, co jest dalej. Człowiek nie musi umieć mówić i mieć rozwiniętego intelektu, by ta ciekawość była w nim bardzo mocna, a ciekawość to przecież silna emocja domagająca się zaspokojenia. Smucą się po śmierci swych „bliskich” słonie, żyrafy i delfiny, więc pradawny człowiek podobnie jak i my czuł ten przeszywający ból, gdy wszystko, co znał rozkładało się i śmierdziało tak, że trzeba było przeszłość zakopać w ziemi. Albo zjeść, jeśli byli kanibalami. Profesor Vetulani w książce Bez ograniczeń twierdzi, że ludzkie mięso jest najzdrowsze dla człowieka, po nim dopiero jest wieprzowina. Wierzę na słowo i na tym poprzestanę. Każda emocja ludzi tworzy rynek, na którym można dobrze zarobić. Ktoś chce być modny, bo czuje się źle będąc niemodnym, kupuje więc ubrania z najnowszej linii, by poczuć zadowolenie, uwolnić się od negatywnej emocji związanej z byciem niemodnym. Przemysł reklamowy wyspecjalizował się we wzbudzaniu w ludziach nieprzyjemnego poczucia braku bądź bycia niemodnym, nie na czasie. Ktoś inny chce bezpieczeństwa, więc produkuje się i sprzedaje mu broń, paralizatory, maczugi. Kolejny lubi dobrze i smacznie podjeść, więc wytwarza mu się jedzenie w ciekawych kształtach i kolorach oraz dosypuje chemii (np. glutaminian sodu), by miał spotęgowane poczucie smaku i przyjemności. 34
Włochaty praojciec
Ktoś boi się zniknięcia po śmierci, więc płaci szamanowi, który w przekonujący sposób obiecuje mu życie po śmierci. Jest to najlepszy biznes, ponieważ nikt nie reklamuje jego usług. Strach przed śmiercią i końcem istnienia jest tak dojmujący, że domaga się ukojenia. W tę lukę rynkową wkracza szaman oraz bajki, które wymyślił, albo w które wierzył, bo np. zobaczył je w wizjach po zjedzeniu grzybków bądź też zawsze odczuwał świat duchowy, co zdarza się u niektórych ludzi. Mamy więc prymitywny układ społeczny: wódz z jemu najbliższymi podlizuchami, szaman, wojownicy oraz społeczność. Ale nie są sami. W innych miejscach powstają takie same skupiska ludzkie, które się organizują. Każdy, kto ma władzę, chce, by jego grupa przetrwała, była najsilniejsza. Władca i szaman też mieli swoje dzieci, więc chcieli im zostawić potęgę, widząc w tym szansę na swoją symboliczną nieśmiertelność. Podstawową kwestią, jeśli chodzi o przetrwanie, było rodzenie dzieci. Im więcej ludzi, tym więcej upolowanego jedzenia, więcej wojowników do obrony terytorium bądź do atakowania innych ludzkich skupisk. Rodzenie dzieci stało się więc być albo nie być głównie tych, którzy mieli władzę i chcieli ją zatrzymać oraz powiększać. Dlatego wszystko, co robili wódz i szaman, miało na celu zwiększenie ilości potomstwa. Gdyby tak nie działali, inna grupa, bardziej liczna, po prostu by ich wybiła, dzieci zamordowała, a kobiety porwała, by je zapładniać. Zostaliby zniszczeni oni, ich potomstwo, tradycje i zalążki kultury, którą tworzyli. Każdy, kto ma władzę, komu smakuje szacunek i podlizywanie się ludzi, na samą myśl o takiej ewentualności odczuwa panikę. Wtedy nie było demokracji, więc lider klanu był bezwzględnym dyktatorem. Klan był jego 35
Włochaty praojciec
własnością, więc całe jego życie miało sens tylko wtedy, gdy klan był coraz potężniejszy, silniejszy. Potęga to głównie liczba dzieci − nie było innej możliwości. Posiadanie dzieci było więc ich celem numer jeden, do którego wszyscy mający władzę podchodzili bardzo poważnie. Bobaski były kluczem do przetrwania, potęgi, władzy, zaszczytów, bogactwa. A kto daje bobaski? Nasze ukochane panie. Właśnie dlatego twierdzono, że bóg czy bogowie nie lubią homoseksualizmu. To była absolutna konieczność. Cała energia seksualna i nasienie miało iść na zwiększanie potęgi społeczności, a nie lądować w jelicie kolegów z klanu. Powstały więc prymitywne bóstwa płodności, a szaman tłumaczył, że bogowie kochają tylko tych, którzy mają dzieci. Im więcej dzieci miała rodzina, tym większym szacunkiem była otaczana − znak przychylności bogów. Kobieta ciągle rodząca miała przez to wysoką pozycję społeczną, inne kobiety jej zazdrościły, mogła czuć się KIMŚ, a jej mąż był uważany za ogiera, prawdziwego samca. Byli też chwaleni przez władcę i szamana, za produkowanie dużych ilości mięsa armatniego dla zachowania ich władzy. Szaman więc wspomagał władcę w dziele wzmocnienia swej grupy, używając do tego autorytetu Boga oraz strachu przed śmiercią. Jeśli kobieta miała mało dzieci, była na społecznym dnie razem ze swoim samcem. Trudno mi powiedzieć, czy byli pośmiewiskiem, ale na pewno musieli liczyć się z pewną pogardą ze strony otoczenia. Żeby kierować ludzi w stronę zwiększania potęgi klanu, trzeba było używać marchewki (szacunek otoczenia, pozycja, bycie „KIMŚ”) oraz kija (brak szacunku, pogarda), by w ten sposób ukierunkowywać ludzi na dany cel, w tym przypadku jak najwięcej dzieci. 36
Włochaty praojciec
Szaman musiał mieć wyobraźnię i być „farmazonem”, wyspecjalizowanym w opowieściach oszustem. Jeśli społeczność żyła w zimnym klimacie i głodzie, wizje nieba opowiadały o cieple i niekończącym się, gorącym jedzeniu. W tej wizji nieba nie było śmiertelnie groźnych niedźwiedzi i tygrysów, a same tłuste króliczki, nieumiejące biegać jelenie i chętne niewiasty. Jeśli ludzie żyli w gorącu, niebo było przyjemnie chłodne, pełne pysznych owoców i chłodnej wody, a wszędzie szumiały ponętnie czyste rzeki, pluskały jeziora i falowały oceany, oczywiście zimnej wody. Naturalnie w tej wizji nieba nie było ani jednego pająka i węża, które dominowały w ciepłym klimacie. Analogicznie piekło było wizją, która pogłębiała aktualne bolączki, wydłużała je w nieskończoność tak, że prymitywny człowiek w nie wierzący panicznie się ich bał. Skąd miał wiedzieć, że tę bajkę wymyślił szaman? Nawet jeśli by się domyślał, musiałby milczeć, bo jeśli inni wierzyli, byłby wygnany bądź zabity za herezję i obrażanie boga-pająka czy świętych duchów przodków. Szaman w ten sposób zabezpieczał się przed tym, by ktoś nie zabrał mu władzy nad ludźmi. Krytykujesz szamana? Obrażasz duchy? Więc przestaną ochraniać ludzi, przestanie wschodzić słońce i padać deszcz. W związku z tym inni ludzie zabijali bądź wypędzali heretyka (różnie kara mogła wyglądać), by nie narazić się np. świętemu piorunowi, którego boskość podważył jakiś inteligentniejszy od reszty samiec. Niestety, tak musiano robić, gdyż wątpliwości i obawy rozluźniłyby wszystkie więzy łączące grupę, po czym by się ona rozpadła a ich członkowie powymieraliby z głodu, chorób albo zostaliby wybici przez inne grupy. Nie było innej możliwości, więc bardzo inteligentni musieli milczeć albo zostać ukarani czy zamordowani. Inteligencja w tamtych czasach 37
Włochaty praojciec
mogła być przekleństwem uniemożliwiającym życie w grupie. Dziś jest zresztą bardzo podobnie. Człowiek inteligentny musi bardzo uważać na to, co mówi; jeżeli nie panuje nad językiem, obetną mu go. Jeśli więc ludzie chcieli doświadczyć przyjemności po śmierci (a kto nie chce?), musieli być heteroseksualni. Mężczyźni musieli zapładniać, a kobiety rodzić dzieci, czcić Boga albo bożków oraz ich ziemskiego przedstawiciela − szamana. Za śmierć w obronie interesów swojej grupy było specjalne miejsce w niebie. Tu już szaman wznosił się na wyżyny krasomówstwa, obiecując złote jabłka i wszystko co najlepsze. Jeśli inni mieli w niebie chętne niewiasty, to bohater miał mieć ich setki. Jeśli inni mieli pełno jadła i napoju, bohater miał mieć tego sto razy więcej. W ten sposób zachęcano ludzi do odważnych, często samobójczych działań, które wzmacniały grupę, czyli stosowano zasadę marchewki. Była też zasada kija. Jeśliby nie zrobili tego, co chce szaman i wódz, po śmierci trafią do bardzo złego, smutnego miejsca, do najbardziej dla nich przerażającej wersji piekła. Jeśli bali się pająków, w piekle będą przez nie gryzieni przez całą wieczność. Jeśli węży − będą w ich czułych splotach duszeni do końca świata i jeszcze dłużej. A znajdą się tam bardzo szybko, zabici przez władcę bądź jego wiernych wojowników. Kozakiem można było być, ale tylko przez chwilę. Społeczność była nie tylko spajana strachem przed władcą i wojownikami, obawą przed opinią społeczności, ale także strachem wewnętrznym. Wmawiano im od dzieciństwa, co mają robić, by podobać się bożkom. Wszystko to oczywiście służyło skupieniu silnej grupy, uczynieniu jej liczną i umożliwieniu dalszej ekspansji, 38
Włochaty praojciec
zanim inne grupy ich nie pokonają czy nie zjedzą. Byli manipulowani przez „elitę”, bo nie było innego sposobu na przetrwanie. Tak więc pierwotni ludzie mieli pragnąć rozmnażania się na każdym poziomie swego jestestwa. Mieli pragnąć biologicznie, społecznie a także duchowo, by mieć po śmierci zapewnione miejsce w niebie. Dzieci miały być absolutnym celem życia. Podkreślam ponownie: każda grupa, jeśli chciała ochronić swoich ludzi, musiała wprowadzić właśnie taki zamordyzm. Inaczej wszyscy ginęli. Dowcip Piękna kobieta cieszy oko mężczyzny, brzydka – kobiety.
Charakter kobiecy polega na zupełnym braku… charakteru. Leopold von Sacher-Masoch
39
4. Szczęście kobiety to silny mężczyzna
Przyjrzyjmy się teraz kobiecie. Była słabsza fizycznie, całkowicie zależała od mężczyzn. Nie mogła iść polować, a w trakcie ciąży była całkowicie bezradna, zdana na łaskę mężczyzny. Poza tym że ledwo umiała co wydukać, jeśli umiała, emocjonalnie była jak nasze dzisiejsze panie. Chciała mieć dzieci oraz chciała, by przetrwały i miały wysoką pozycję społeczną. A przetrwać mogły jedynie dzieci silne, zdrowe oraz te, które mają odpowiednią ochronę i bezpieczeństwo. Chciała mieć też ładną jaskinię i błyskotki, które już wtedy były robione ze skóry zwierząt czy też z ich kości albo kamyczków. Co kobieta mogła uczynić, żeby spełnić swoje marzenia? Istniała tylko jedna możliwość − mieć silnego mężczyznę. Może być wojownik, szaman (jeśli mógł ją mieć, zależy od ichniej wiary), może ktoś z otoczenia wodza albo − w najlepszym przypadku − sam wódz. Nie było innej możliwości, ponieważ nie było parytetów, szkół, prawa karzącego za przepuszczenie kobiety w drzwiach. Najwyższą przyjemnością, sukcesem i spełnieniem ambicji był silny mężczyzna. A co kochają faceci? Podobnie jak dwa miliony lat temu, nie zmieniliśmy się znacznie pod tym względem − kochamy podniecające 40
Szczęście kobiety to silny mężczyzna
ciała pań, by w nich tu i ówdzie pomyszkować, a po wszystkim lubimy dobrze zjeść. Inteligencja pań, mająca jakoby ich zdaniem być ważna przy ich wyborze, wtedy nie istniała. Kobieta wiedziała tylko to, co powiedziały (albo wychrumkały) jej matka, babcia i siostry. Mogła być bystrzejsza niż koleżanki w stadzie, twórczo wykorzystywać kamyczki, próbować coś rysować patyczkiem, ale docenić to może człowiek bezpieczny i najedzony. W tamtych czasach, gdy śmierć codziennie zaglądała w oczy, najczęściej nie było czasu ani ochoty na takie rzeczy. Tymi rzeczami zajmowali się szamani, jeśli poważnie podchodzili do swojej roli społecznej, którą, oprócz opowiadania bajek o bogu-piorunie, bogu-ogniu czy też bogu-pająku, było też uzdrawianie, odpędzanie złych duchów i odczynianiu uroków. Czyli szaman był takim dzisiejszym lekarzem i jednocześnie psychoterapeutą, wzmacniał spoistość grupy, pobudzał wiarę w siebie przed polowaniem czy bitwą, leczył sugestią i ziołami, z których powstały wszystkie najważniejsze leki współczesnej medycyny. Musiał też nauczyć się składać złamane kości, wyrywać zęby i opatrywać rany. Nawet Cejrowski pisał, że w prymitywnych plemionach szaman dużo lepiej radzi sobie z lokalnymi chorobami i urazami, niż dobry lekarz. Setki tysięcy lat specjalizacji przekazywanej z ojca na syna (czy szamana na uczniów) uczyniły swoje. Za przyjemność cielesną i dumę z wielu krzepkich synów nasi praojcowie płacili utrzymaniem rodziny. Dziś płacą pieniędzmi, ślubem i wieloma innymi przysługami. W naturze nie ma nic za darmo, wszystko ma swój określony cel. Mamy więc w społeczności, strzelam dla przykładu, sto samic. Każda wie, że kluczem do sukcesu jest najsilniejszy samiec. Dodatkowo rywalizują między sobą, która będzie miała silniejszego 41
Szczęście kobiety to silny mężczyzna
samca, która okaże się lepsza w tym „sporcie”. Tak samo zresztą bawią się panowie dzisiaj: który ma ładniejszą młódkę, ten jest bardziej podziwiany jako ogier, co oczywiście wzbudza zrozumiałą wściekłość pań już nieco dojrzalszych. Sto pań poluje na silnego mężczyznę, a tych było w społeczności bardzo mało. Więc zaczynały się strojenia, malowanie ciała, zmienianie go, upiększanie w każdy możliwy w danych warunkach sposób. Panie uczyły się, co daje najlepsze efekty, oraz naśladowały samice, które odniosły sukces, chcąc odnieść podobny. Celem było wzbudzenie pragnienia seksualnego w samcach − im większe podniecenie biednego chłopiny, tym lepiej dla samicy, bo daje jej możliwość wyboru najlepszych i najsilniejszych samców. Zauważmy bardzo ważną rzecz. Kobieta, chcąc odnieść sukces, czyli zainteresować sobą mężczyznę, musiała się dostosować, zmienić tak, by ten chciał z nią kopulować i później inwestować w nią i potomstwo. Dostosowanie się nie oznaczało tylko zmiany w kwestii urody, ale także psychicznej. Pierwotny samiec alfa lubił dominować. Niemożliwe było, by kobieta mu dopiekała, że przynosi mało mięsa, a w sąsiedniej jaskini mają lepsze stroje ze skóry mamuta, ponieważ złapałby kamień i zabił ją na miejscu. Dieta oparta na mięsie pobudza wydzielanie testosteronu, agresji, a dieta oparta na węglowodanach usypia człowieka, osłabia. Kobieta więc oprócz powabu, musiała stać się potakująco-wspierająca. Samiec alfa lubił być traktowany jak król i to musiała zapewnić mu kobieta. Jeśli była dumna i nie chciała, to zostawała sama (hańba, pośmiewisko w grupie, wytykany palcami nieudacznik) albo zostawał jej grupowy oferma − poeta, wzdychający do księżyca. W efekcie jej szanse na przetrwanie drastycznie malały. Dziecko, mając słabe geny, szybciej umierało. Człekopodobny 42
Szczęście kobiety to silny mężczyzna
poeta marzyciel, brzydzący się polowaniem na mamuty i lubiący przebierać w kobiece sukieneczki z piór, nie przynosił jedzenia, więc rodzina była stale zagrożona głodem i śmiercią. Taka była cena dumy kobiecej: upokorzenia, drwiny innych kobiet, najniższa pozycja społeczna, głód, śmierć własnych dzieci, choroby z niedożywienia, większa szansa na śmierć w trakcie wojny z innym klanem. Jeśli masz czytelniku plastyczną wyobraźnię, sam widzisz, że jest to cena niezwykle wysoka. Żadna duma nie wygra z takimi porażkami, klęskami i nieprzyjemnościami. Dlatego właśnie, jeśli kobieta ma dumę, to jest ona znacznie słabsza niż u mężczyzny. Gdyby było inaczej, gatunek ludzki nie przetrwałby. Kobiety by się obrażały na niedelikatnych, cuchnących kałem i moczem samców i ginęły, gdy ten wpadłby w szał. Przecież wtedy nie było policji i fundacji walczących z męską przemocą, więc kto miałby kobiecie pomóc? Prawdopodobnie były jakieś wewnętrzne zasady, ale dobry myśliwy był dla grupy cenniejszy niż kobieta. Wprawdzie samiec może zapłodnić wiele kobiet, więc wydawałoby się, że kobieta jest cenniejsza, ale bez jedzenia umrzesz w dwa tygodnie, a bez dziecka można żyć; z czasem można złapać jakąś inną samicę i ją zapłodnić. Dzieci były najważniejsze, ale bez jedzenia wszystko traci sens. Duma to coś, co może prezentować kobieta w dzisiejszych czasach, gdy śmierć z głodu w Polsce jest niemożliwa. Dawniej była to przeszkadzająca w przetrwaniu, kasująca szanse na przeżycie potomstwa przeszkoda. Dziś kobieta może wbić widelec w oko bijącemu ją despocie, a później jakoś ułożyć sobie życie. Wtedy także mogła uszkodzić swojego kata, ale ginęła wraz z dziećmi w bardzo nieprzyjemny sposób. Trochę zmienia to układ sił, prawda? Sam przyznaj czytelniku: Gdybyś był kobietą, czy w imię 43
Szczęście kobiety to silny mężczyzna
dumy chciałbyś patrzeć na płacz konających z głodu ukochanych dzieci? Oczywiście, że nie; dostosowałbyś się i zrezygnował z dumy. Duma to śmierć i gehenna, a jej brak daje przetrwanie, ciepło i jedzenie. Kobiety wypijały to z mlekiem matki, bo nie było innej możliwości przetrwania. Dowcip Rozmawiają dwie ciężarne koleżanki: – Zauważyłam, że w im bardziej zaawansowanej ciąży jestem, tym więcej kobiet się do mnie uśmiecha. Nie rozumiem dlaczego. – Bo jesteś od nich grubsza.
Dzieje kobiety to dzieje najgorszej tyranii, jaką znał świat, tyranii słabego nad silnym. To jedyna tyrania, która się nie kończy. Oscar Wilde
44
5. Jak kobiety nauczyły się zdrady, oszustwa i obserwacji szczegółów?
Kobiety musiały się idealnie dostosować do potrzeb mężczyzn. Dostosowanie nie oznacza przegranej, tylko mądrość i elastyczność. Natura, jeśli odbiera siłę, daje szybkość i zręczność. Jeśli odbiera możliwość bezpośredniego ataku, daje możliwość skrytobójstwa jadem, wzmocnionymi zmysłami i możliwością ataku z całkowitego zaskoczenia. Słoń dostał masę i siłę, ale w zamian odebrano mu możliwość ataku z zaskoczenia. Pająka można zgnieść z łatwością, ale najpierw trzeba go zlokalizować. Gdy natura coś odbiera, zawsze coś daje. Kobiety, będąc zależne i słabsze fizycznie od mężczyzn, wykształciły w sobie umiejętność podstępu, intrygi i psychicznego wpływu na mężczyzn. Do perfekcji doprowadziły obserwację szczegółów, co przydawało się w wyszukiwaniu słabych punktów mężczyzny − jego kompleksów. Wiedzy tej można było użyć do intryg i podstępów, np. skierowania jakiejś emocji swego samca (gniew, przychylność) na określoną osobę albo ukarania go, by źle 45
Jak kobiety nauczyły się zdrady, oszustwa i obserwacji szczegółów?
się poczuł. Jeśli kobieta zauważy, że jej facet ma kompleks małego członka, chcąc go ukarać, będzie komentować np. tak: „Zobacz na tego murzyna, kochanie. Ci to podobno mają duże, konkretne penisy!”. Po czym spojrzy na faceta i powie fałszywie z uśmieszkiem: „Ale wielkość się nie liczy, kochanie, nie przejmuj się!” No i mężczyzna ma dzień/tydzień/rok z głowy. Jeśli facet odpowie atakiem, kobieta powie, że jest nienormalny, że ona nic złego mu nie zrobiła; wyjdzie, że ma kompleksy. Będzie milczał − kobieta będzie zadowolona, ponieważ wie, że facet dusi gniew w sobie. Słabe punkty to coś, w co można śmiertelnie mocno uderzać za pomocą bardzo małej siły. Po co potworna siła mięśni, potężne ciosy pięściami? Kilka pełnych słodyczy słów może dać znacznie więcej bólu. Pająk nie jest silny, ale jedno jego ukąszenie może zabić. Dlatego kobiety nie były nigdy słabsze. Były w jednej dziedzinie życia słabsze, ale w innej były silniejsze. W dzisiejszych czasach, gdy wielkość mięśni się nie liczy, są od nas po prostu o wiele silniejsze − kobieta obecnie jest znacznie silniejszą od nas płcią. Niedźwiedź czy tygrys ma znacznie więcej siły niż mężczyzna, ale czy to ma jakieś znaczenie? Silne, agresywne zwierzęta przetrwały tylko dlatego, że zamykamy je w zoo i tworzymy rezerwaty. Gdyby mięśnie decydowały, światem rządziłyby niedźwiedzie, tygrysy, lwy i goryle, a nie człowiek. Mięśnie są najniżej opłacane, chyba że dorabiasz w gangu, wtedy zarobisz trochę więcej, oczywiście do czasu. Sami Państwo widzą, że posiadanie większej siły fizycznej w dzisiejszej rzeczywistości jest nic nie warte. Ponieważ w dawnych czasach istniała wielka śmiertelność, nawet relacja z silnym samcem nie dawała dużej gwarancji przetrwania. Samiec mógł zginąć na polowaniu, a mógł też zachorować od 46
Jak kobiety nauczyły się zdrady, oszustwa i obserwacji szczegółów?
nieumytych jagód i umrzeć w strasznych mękach, że nie wspomnę o różnych płynach wylewających się z obydwu stron jego zmaltretowanego ciała. Kobiety wymyśliły więc sprytną sztuczkę. Oddawały się innemu samcowi, oczywiście też silnemu. Dzięki tej strategii śmierć ojca rodziny nie powodowała jej końca. Zawsze był zapasowy ojciec, który często nie chciał dopuścić do śmierci swego dziecka (któreś mogło być jego), więc utrzymywał je razem z kobietą. Zdrada była bardzo ważnym elementem przetrwania i bardzo mocno tkwi w mentalności kobiet. Możemy ją potępiać, ale w tamtych warunkach była mechanizmem bezwzględnie koniecznym do przeżycia. Kobieta, która nie zdradzała, zmniejszała szanse na przetrwanie swych dzieci, a dzieci były dla niej wszystkim. Chciałbym Czytelniku, byś dokładnie to zrozumiał. Dziecko dla kobiety to nie tylko miejsce w niebie, szacunek społeczności, spełnienie i satysfakcja, ale często gigantyczny instynkt macierzyński. Miłość do mężczyzny NIGDY nie będzie tak silna, jak do dziecka. W imię przetrwania dziecka kochająca matka jest w stanie zrobić wszystko, nawet zabić i zjeść inne dziecko, by własne przetrwało (co działo się na Ukrainie podczas klęski głodu). Dlatego zdrada była niemalże koniecznością. No ale jak wiemy, zdrada jest złamaniem obietnicy, czasem przysięgi, nawet niepisanej. Jest złym społecznie czynem, grzechem według religii, jest oszukaniem człowieka, który nam ufa. Właśnie dlatego kobieta ma naturalną, wyssaną z mlekiem matki skłonność do oszukiwania samej siebie, co psychologia nazywa np. racjonalizacją, wyparciem, przeniesieniem, czyli mechanizmami obronnymi psychiki. Jeśli nie żyłeś z kobietą kilka lat, może być Ci trudno w to uwierzyć − kobiety maskują je jak mogą. Dopiero po jakimś czasie, gdy się zapominają, czyli czują znacznie pewniejsze w swojej relacji z Tobą (wiedzą, że jesteś od nich uzależniony, więc nie 47
Jak kobiety nauczyły się zdrady, oszustwa i obserwacji szczegółów?
uciekniesz), tama zaczyna puszczać, a Ty otwierasz szeroko usta i oczy ze zdziwienia. To doświadczenie czeka każdego mężczyznę, chyba że wcześniej je zrozumie i o nim przeczyta, by zadecydować, czy chce mieć takie − często przykre − doświadczenia. Te psychiczne mechanizmy obronne musiały być u kobiety bardzo wzmocnione, by mogła zdradzać i nie czuć potężnego poczucia winy, które potrafi człowieka zniszczyć. Cele natury są ponad celami osobistymi, religijnymi i społecznymi. Są ważniejsze, ponieważ decydują o przetrwaniu. Tak więc kobieta w jednej chwili przysięga na wszystkie świętości, patrząc szczerze w oczy, że jest tylko dla swego Misia, a chwilę później, gdy Miś idzie do pracy, kopuluje z sąsiadem bądź przystojnym listonoszem. A gdy Miś zapomni portfela i wróci do domu? Oprócz płaczu obwini Misia o zdradę, bo kochał za mało albo za dużo, za dużo pracował albo za mało. Powód się zawsze znajdzie. Wielu mężczyzn słyszących o takich sytuacjach mówi, że to schizofrenia. Ależ skąd, to wszystko mechanizmy wyniesione z bardzo dalekich czasów. Niestety − ma je każda kobieta. Nie, moja Myszka ich nie ma! Wrzaśnie rozpaczliwie przyparty do muru naiwny czytelnik. Przykro mi, Twoja Myszka także je ma. Inaczej by nas tu nie było, nie przetrwalibyśmy jako rodzaj ludzki. Kobieta, czując się bezpiecznie, niemal zawsze będzie zdradzać i oszukiwać. Dość dobrze zrozumiał to islam, w którym za zdradę kobieta jest żywcem kamieniowana. Jak łatwo się domyślić, zdrady nie zdarzają się tam zbyt często. Pragnienie zachowania życia jest mocniejsze niż pragnienie skosztowania cierpkich tajemnic listonosza. Wyjątkiem od tej zasady może być u kobiety jakaś choroba związana z „tymi sprawami”, uraz psychiczny, przeżyta trauma (np. bolesny gwałt). 48
Jak kobiety nauczyły się zdrady, oszustwa i obserwacji szczegółów?
Dowcip Kobieta w kwiecie wieku staje przed lustrem i mówi do męża. – Ech... przybyło mi zmarszczek, utyłam, te włosy takie jakieś nijakie... Zbrzydłam. Powiedz mi, kochanie, coś miłego! – Wzrok masz dalej dobry!
Gdy kobieta spostrzeże, że nie podoba się nikomu, zostaje dewotką w nadziei, że podoba się Bogu i wszystkim świętym. Aleksander Świętochowski
49
6. Życie, twarda gra
Tak wyglądała gra w czasach, gdy człowiek, budząc się rano, nie miał żadnej pewności, że dożyje wieczora. Kto szybciej przyswoił sobie jej reguły, ten miał szansę przetrwać. Kto przejmował się etyką, uczciwością i zasadami − umierał. Jesteśmy i żyjemy, ponieważ nasi dalecy przodkowie twardo grali. Ogólnie rzecz ujmując, nowoczesna cywilizacja z jej udogodnieniami istnieje ok. stu lat, lodówki i pralki ok. sześćdziesięciu. Mamy sklepy, karty kredytowe, komputery. Nie trzeba polować, dbać o zapalony przez piorun patyk, by nie zgasł. Diametralnie zmieniły się zasady życia, jednak uwarunkowana milionami lat życia psychika nadal ma swoje mroczne, pochodzące ze strasznych czasów instynkty. Określają one relacje międzyludzkie, a zwłaszcza grę seksualną i interakcje z kobietami. Podsumujmy więc, co kobiecy umysł (a raczej podświadomość zawiadująca silnymi emocjami) odziedziczył z prehistorycznych czasów. Podkreślmy, że piszę o stosunku emocjonalnym, a nie logicznym, świadomym. Kobieta może jedno myśleć, a co innego 50
Życie, twarda gra
czuć. Emocje są znacznie silniejsze niż logika, zwłaszcza u pań, więc decydują o niemal każdej decyzji. 1. Pogarda, obrzydzenie do słabych fizycznie mężczyzn o niskim poziomie testosteronu. I owszem, czasem władcą był słaby człowiek, ale była to rzadkość w tych dalekich czasach. Większość słabych mężczyzn bez koneksji rodzinnych czy klanowych nie była w stanie przetrwać fizycznie, a co dopiero mówić o utrzymaniu kobiety z dziećmi. Pogarda była wytworzona przez naturę po to, by trzymać kobietę z dala od tego, co mogłoby ją zniszczyć. Podobnie wobec robaków, węży i pająków czujemy wstręt, który sprawia, że natychmiast od nich uciekamy. Słaby mężczyzna to śmierć i męczarnie dla kobiety. Dla kobiecego mózgu słaby facet jest jak zepsuty kawałek mięsa z poruszającymi się na nim robakami. To i to bardzo szkodzi. Czy w Polsce jest pająk albo wąż, który może Cię zabić? Nie ma. A jednak miliony Polaków boi się węży i pająków. Skąd ten lęk? Z zamierzchłych czasów. Tak samo dziś słaby facet może utrzymać kobietę, ale to realia od kilku pokoleń, a przez miliony lat słaby facet oznaczał WYROK ŚMIERCI dla kobiety i jej dzieci. 2. Uroda i błyskotki oraz wszelkie zabiegi upiększające ciało są najważniejsze w życiu. Dają przetrwanie kobiecie i potomstwu, pozycję społeczną, życie w dobrobycie i podziw innych. 3. Obgadywanie i niszczenie (plotkami) atrakcyjności innych pań, które są potencjalnymi konkurentkami do zasobów ich mężczyzny. 51
Życie, twarda gra
4. Pragnienie urodzenia dzieci i zapewnienie im wysokiej pozycji społecznej, by miały większą szansę na przetrwanie. 5. Pociąg do zdrady oraz tłumaczenie i racjonalizowanie jej w każdy możliwy sposób, by nie czuć się winną. Kobieta zdradzając, ZAWSZE obwinia zdradzonego przez siebie mężczyznę. Dowcip Do siedzącego w barze samotnego faceta podchodzi brzydka dziewczyna i pyta wprost: – Hej kolego, nudzisz się? – Nie aż tak...
Kobieta umie dochować tajemnicy. Tajemnicy swojego wieku. Wolter
52
7. Kobieta, istota utkana z emocji
Celem kobiety jest urodzenie dziecka. Taki jest cel natury, a więc instynktów, które nami kierują. Natura (albo Bóg czy kosmici, zależy, w co wierzysz) zaprojektowała kobietę tak, że główne skrzypce w postrzeganiu świata grają u nich emocje, a u mężczyzn logika. Mówimy o zwykłym postrzeganiu świata, a nie sytuacjach ważnych, stresowych, kiedy mężczyzną emocje też potrafią całkowicie zawładnąć. Dlaczego natura zaprojektowała to tak, a nie inaczej? Wydaje mi się, że jest kilka ważnych względów. Po pierwsze kwestia dzieci. Mężczyzna jest logikiem, ponieważ musiał polować, nie mógł płakać na widok konającego zwierzęcia. Wszystko, co mężczyzna postrzega, analizuje logicznie; wszystko musi mieć swój sens i ułożyć się w logiczną całość. Tymczasem płacz, krzyki i w końcu paplanie dziecka sensu nie ma − jest wyrażaniem emocji, niczym innym. Wszyscy znani mi faceci mówili mi, że wytrwanie z małym dzieckiem to trudna sztuka. Umysł mężczyzny ciągle próbuje zrozumieć, zdekodować treść krzyków i odgłosów dziecka; jest to działanie automatyczne, instynktowne, jednak nie umie tego zrobić. W efekcie potwornie się męczy, odczuwa wewnętrzny chaos i frustrację wywołaną tą mimowolną pracą umysłu. Nigdy bym w to nie uwierzył, gdybym nie przebywał z dziećmi, które przecież bardzo lubię; po kilku godzinach czułem się strasznie zmęczony. 53
Kobieta, istota utkana z emocji
Natomiast kobieta nie ma takich problemów. Dlaczego? Ponieważ jest istotą emocjonalną, więc niejako rozumie krzyki dziecka; nie próbuje ich zrozumieć logicznie, a orientuje się w nich po emocjach, głośności i barwie dźwięku. Łatwo jej rozróżnić, kiedy dziecko cierpi, a kiedy się cieszy, co kobiecie wystarcza, a mężczyźnie absolutnie nie. Przebywanie z dziećmi ma być dla kobiety łatwe i jest takie, gdyż nadają na tych samych falach. Małe dziecko reaguje emocjami tak samo jak mamusia, więc komunikują się bez najmniejszych problemów. Zauważmy, że gdy syn dorasta, wykształca się u niego zmysł logiczny, przybliża się do ojca, gdyż znajdują wspólny, logiczny język. Już nie wystarcza emocjonalna mama, którą męski umysł przestaje rozumieć. Była wspaniała i ciepła, dopóki syn nie miał wykształconego umysłu, gdy już się pojawiło logiczne widzenie świata, mamusina spódnica zamiast dawać bezpieczeństwo, zaczęła dusić i przytłaczać. Mamusia więc daje emocjonalne ciepło, kiedy dziecko tego najbardziej potrzebuje. Gdy wykształca się logika, tatuś wprowadza w życie i objaśnia jego zasady. Role są podzielone tak, by każde z rodziców coś dziecku oferowało w okresie życia, kiedy właśnie tego potrzebuje. I właśnie dlatego małżeństwa homoseksualne nie powinny mieć małych dzieci, bo nie dadzą całości tego, co dziecko powinno dostać. Dwóch facetów nie da emocjonalnej bliskości, a dwie kobiety nie wprowadzą w życie i w jego zasady. Dziecko będzie okaleczone, pozbawione czegoś ważnego i będzie później tego szukać całe życie nie tam, gdzie to naprawdę jest. Małe dziecko płacze, bo się wywróciło. Ojciec przeprowadza logiczny proces: lekki siniak, nic się nie stało, pocieszy słowem (jeśli w ogóle) i wraca do czytania gazety. Matka jako istota patrząca na życie poprzez emocje natychmiast się wczuwa w rolę/sytuację 54
Kobieta, istota utkana z emocji
dziecka i je przytula, całuje siniak, słodko szczebiocze i pociesza, co dziecku na pewnym etapie życia jest bardzo potrzebne. Moim zdaniem dziecko, które ma zaspokojoną potrzebę kobiecej pieszczoty i bliskości, nie będzie w dorosłym życiu desperacko tego pragnąć od innych ludzi, co prowokuje wielkie problemy. Oczywiście matki często przesadzają z okazywaniem matczynej troski, co kończy się wychowaniem bojącego się życia lalusia. Dlatego zdrowie emocjonalne człowieka to równowaga między emocjonalną opieką matki (plus minus do czwartego, piątego czy szóstego roku życia), a późniejszą opieką logicznego, surowego i sprawiedliwego ojca, który wprowadza w pełne przygód i wyzwań życie. Emocje potrzebne są też po to, by kobieta mogła odróżnić silnego, męskiego faceta od łamagi, który nie zapewni przetrwania. Silny facet jest pewny siebie, często bezczelny. Śmieje się, naigrywa z kobiety, żartuje, czyli wzbudza emocje. Jeśli był prymitywem sprzed milionów lat, to łapał za włosy i, śmiejąc się, chrząkając coś nerwowo, ciągnął do jaskini w celu wiadomym. Słaby facet, czyli ktoś przekonany o swej niskiej wartości, wstydzi się żartować ze względu na strach przed odrzuceniem, co od razu widać po jego mowie ciała, twarzy i nawet czuć po zapachu. Silny prowokuje, tworzy słowami obrazy, śmieje się, wścieka, atakuje − to wszystko budzi emocje, a kobieta uwielbia je odczuwać, bo tylko poprzez nie postrzega świat. Słaby boi się śmiać, ponieważ kobieta może zranić go, nie śmiejąc się razem z nim, więc omija wszelkie śmieszne albo wzbudzające jakiekolwiek pozytywne emocje tematy, rozmawia o pogodzie, narzeka na coś. To też może być miła rozmowa, ale między sąsiadkami, a nie między kobietą i napalonym na nią mężczyzną. Gdy rozmawia się z atrakcyjną kobietą o pogodzie, poruszamy tylko jej umysł. Ktoś, 55
Kobieta, istota utkana z emocji
kto nie boi się odrzucenia (albo jest ekspansywny i agresywny na wesoło), jest śmiały i poruszy emocje. Kto zje z tą Panią kolację i śniadanie, a kto pójdzie smutny do domu? Wiadomo. Swoją drogą za dziewięć miesięcy można ciężko żałować swego „sukcesu” oraz zazdrościć nieśmiałemu, ale to już wyższa filozofia życia. To są bardzo proste dla nas sprawy. Możemy to porównać do dwóch kolegów. Jeden opowiada świetne dowcipy, mówi o ciekawych sprawach, które nas interesują. Drugi burczy, nie interesują go nasze pasje, mówi coś cicho i niezrozumiale o swojej nudnej pracy, a my nie wiemy w sumie co, bo przysypiamy z nudów. Z kim autor niniejszej książki poszedłby na wódeczkę pod śledzika, a komu „naściemniał”, że musi iść do domu? Wiadoma sprawa. Ten nieśmiały może być porządnym, dobrym człowiekiem, który jest zablokowany kompleksami, a śmiały może być kanalią, psychopatą, który ma dobrze dopasowaną maskę społeczną. Jednak mimo wszystko czas spędza się milej z wesołymi, ciekawymi ludźmi, za co później można zapłacić srogą cenę. Dowcip Rozmawiają trzy przyjaciółki: – Mój mąż jest spod znaku strzelca i pomyślałam, że w tym roku kupię mu na urodziny łuk. – Niezły pomysł – mówi druga. – Mój to ryby. Kupię mu akwarium. Trzecia bez zastanowienia: – A mój to koziorożec...
Mężczyzna pozostaje zazwyczaj bardzo długo pod wrażeniem, jakie zrobił na kobiecie. Julian Tuwim
56
8. Seks odwieczną monetą kobiet
Seks to coś, co kobiety musiały co najmniej sobie cenić, a na pewno szanować, w wielu wypadkach uwielbiać. To przecież seks dawał dostęp do samca, a więc umożliwiał przetrwanie i potomstwo. Seks był kluczem do sukcesu. Jednak użyty w niewłaściwym zamku mógł się wyszczerbić. Oznacza to, że seks z silnym samcem był dobry, a z nieudacznikiem − poetą i marzycielem − zły. Zły, ponieważ w konsekwencji nie zapewniał przetrwania, tylko same problemy. Seks mógł więc kobietę zniszczyć, jeśli zainwestowała go w nieroba i chłopskiego filozofa. Żaden poważny samiec nie wziąłby podniszczonej kobiety z cudzymi dziećmi, żeby na nią pracować. Po co, skoro ma ładne, młode, bez dzieci? Seks więc był dla kobiety jak granat. Można go rzucić we wrogów, ciesząc się wrzaskami konających, a może też eksplodować w ręku. Kobiety w trakcie ewoluowania, dzięki przekazywanej z pokolenia na pokolenie wiedzy, wiedziały więc, jak się kończy beztroskie dysponowanie seksem. Dlatego tajemne hasło dostępu do kobiecych skarbów brzmi: e mo c j e. Prehistoryczny samiec dawał je, groźnie rycząc i rzucając się na samicę, dzisiejszy już tak bezpośrednio działać nie może; musi 57
Seks odwieczną monetą kobiet
więc wzbudzać je słowami, mową ciała, żartami, kłamstwami i obiecankami-cacankami. Cały czas krążę w jednym temacie, by Państwo to dokładnie zrozumieli. Seks jest cudowny nie tylko z racji przyjemności, ale głównie z powodu konsekwencji. Przez miliony lat dawał kobiecie możliwość przetrwania, spełniał ambicje, dawał przewagę nad konkurentkami, a dzieciom pozycję i szacunek, jeśli był to seks z silnym samcem. Właśnie dlatego umiejętność wzbudzania emocji w kobiecie decydowała, czy ma ona ochotę na seks. Jeśli ktoś wzbudza emocje (te dobre i te złe, najlepiej jakby były wymieszane po równo), oznacza to, że jest silny − można więc mu się oddać. Jeśli nie pobudza pozytywnych (i częściowo negatywnych) emocji, nie pojawia się ochota na seks. W ten sposób kobiety rodziły dzieci silnym samcom, więc przetrwały tylko silne geny, a słabe zamierały. Dzięki tym prawom przeżyliśmy czasy, kiedy nie było „przebacz”. Nie było innej możliwości przetrwania ludzkości. Słabość musiała odpaść, by pozostała siła. Ktoś, kto tego nie rozumie albo nie chce zrozumieć, jest niespełna rozumu. I gdyby wrzucić go w pierwotne warunki, które opisuję, szybciutko zmieniłby swoje zasady. A jeśli nie? Umarłby w mękach. Innego wyjścia nie było. I nie można za to obwiniać kobiet. Winę ewentualnie można mieć do kogoś, kto tę planetę i naszą psychikę tak zaprojektował. Seks jest monetą, którą kobieta płaciła mężczyźnie za utrzymanie, potomstwo, ochronę i za bycie „kimś” w społeczności. Seks to największy skarb kobiety, który szybko wytraca swą największą wartość. Jeśli sprzeda go dobrze w czasie, gdy wart jest najwięcej, osiągnie sukces. Dawanie go za wcześnie lub za późno bądź byle komu jest porażką nie tylko marzeń kobiety, jej ambicji, ale 58
Seks odwieczną monetą kobiet
też jej potomstwa, które kocha nad życie. Kobieta najseksowniejsza jest mniej więcej do dwudziestego trzeciego roku życia. Oczywiście panie forsują tezę, że prawdziwy seksapil zaczyna się po czterdziestce. Niestety, natury słowami nie oszukają. Kobiety często czekają na lepszego samca, aż zauważają, że spada ich atrakcyjność. Wtedy zmuszone są brać „byle co”, czyli faceta, na którego wcześniej by nawet nie spojrzały. Muszą tak zrobić, zanim bezlitosny czas nie zabierze resztek atrakcyjności. Niestety, później na „byle kim” wyżywają się i mszczą, nie mogąc pogodzić się z przegraną; miał być miliarder i ferrari, a jest urzędnik magistratu i skoda fabia w gazie. Czy teraz rozumiesz, o jaką stawkę toczyła się gra? Dowcip Kobieta ma w życiu trzy okresy: w pierwszym działa na nerwy ojcu, w drugim mężowi, w trzecim zięciowi.
Mężczyzna zawsze staje przed wyborem: stać się tyranem czy niewolnikiem kobiety. Leopold von Sacher-Masoch
59
9. Nowoczesna cywilizacja, gdzie rządzi nadal instynkt z dżungli
Mamy nowoczesną cywilizację, Polska rok 2015. Dzisiejsze panie w niczym nie przypominają swych owłosionych, pohukujących na widok banana pramatek. Ale to tylko zewnętrzne pozory, forma. Tak naprawdę, podstawowe mechanizmy przetrwania wytworzone przez co najmniej dwa miliony lat nadal żyją w kobiecie, przejawiając się za pomocą emocji. Emocja jest zawsze silniejsza niż nasz umysł, logika. Emocje decydują, kierując naszym zachowaniem. Często u kobiet są to zachowania irracjonalne, kompletnie niezrozumiałe, które kobieta często w śmieszno-straszny sposób tłumaczy. Tak naprawdę sama nie wie, dlaczego działa tak a nie inaczej. Próbuje zracjonalizować, wyjaśnić impuls emocjonalny, który nią kieruje, ale to niemożliwe. Właśnie dlatego otoczenie się dziwi, czemu kobieta odchodzi od miłego, zamożnego i kochającego ją mężczyzny, a związuje się z hulaką i kryminalistą. Zdradzeni, porzuceni faceci próbują się 60
Nowoczesna cywilizacja, gdzie rządzi nadal instynkt z dżungli
dowiedzieć, dlaczego kobieta im to robi, ale kobieta sama nie wie. Naciskana spróbuje coś wymyślić, nazwać jakoś i uzasadnić emocję, która ją do tego dosłownie ZMUSIŁA. Może wymyślić coś swojego albo skorzystać z gotowców: „Nie wiem, co czuję”, „Byłeś dla mnie za dobry”, „Dusiłam się”; to są te rzekomo pozytywne. Są też i negatywne, kiedy zostaniesz obwiniony za jej ucieczkę: „Zniszczyłeś mi życie”. Możliwości jest wiele, ale żadna nie jest prawdziwa. I to mężczyzna musi dokładnie rozumieć, jeśli nie chce zwariować. Bądźmy wyrozumiali i zanim pierwsi rzucimy kamieniem, przyjrzyjmy się własnemu życiu. Otyłość − wiemy logicznie, że słodycze, duża ilość jedzenia niszczy nasze ciało, ale mimo wszystko coś w nas tak pragnie przyjemności, że i tak jemy ciastko czy batonika. Dokładnie to samo jest z kawą, papierosami, alkoholem, narkotykami i hazardem, czyli stymulantami naszych emocji. Co z tego, że dokładnie wiemy, jak nas to niszczy, skoro nie możemy z tym zerwać? A dlaczego nie możemy? Ponieważ decydują emocje, czyli tak naprawdę podświadomość, ta część naszego umysłu, która jest przed nami zakryta, ale która nami kieruje. My mężczyźni robimy więc to, czego nie chcemy i co nam szkodzi. A co ma zrobić emocjonalna z natury kobieta, którą potężne emocje targają co chwila w inną stronę? Jest tak samo ich niewolnikiem jak my, dlatego musimy zrozumieć, kiedy i dlaczego pojawiają się te emocje, by móc przewidzieć, co się stanie, oraz wiedzieć jak zareagować. Jeśli widzimy kogoś, kto zaczyna palić papierosy, można próbować go namówić na zaprzestanie, ponieważ dokładnie wiemy jak się to skończy. Nawyk przez lata powtarzania stanie się tak potężny, że sama myśl o zaprzestaniu palenia 61
Nowoczesna cywilizacja, gdzie rządzi nadal instynkt z dżungli
budzi przerażenie i smutek. Czyli możemy przewidzieć niemal wszystko w zachowaniu kobiety, jeśli mamy wiedzę o tym, jak działa jej psychika. Jeśli to wiemy, możemy wybrać czy nam się to podoba, czy nie − mamy wolność wyboru. Ludzie nieznający psychiki kobiet są pozbawieni wolności wyboru − to rosyjska ruletka. Jakikolwiek udany kontakt z kobietą, to nie dogadanie się z jej umysłem logicznym, świadomością, ale ze sferą emocji. Ktoś, kto jest logiczny i miły, może zostać co najwyżej kolegą kobiety, niestety nie będzie to przyjaźń zbyt głęboka, bo będziesz zakwalifikowany do szufladki „słaby”, a kruchością męską kobieta gardzi, chociaż często nie rozumie i nie akceptuje tych emocji. Tylko co z tego, że ona nie akceptuje emocji, skoro to one wpływają na jej widzenie świata i DECYZJE? Jeśli chcesz od kobiety seksu, romansu, zakochania, głębokiej więzi, musisz nauczyć się poruszać czułą strunę emocji. Ale to dopiero początek, gdyż musisz jeszcze nauczyć się ten stan utrzymywać, co jest daleko trudniejsze. Dlatego, żeby rozszerzyć nasze zrozumienie kobiet oraz sterujących nimi emocji, warto wiedzieć, że osobowość człowieka to nie jedna całość, a co najmniej dwie − świadomość i podświadomość. Wiedza ta przyda się nam nie tylko do zrozumienia kobiet, ich postępowania, ale także w każdej dziedzinie życia. Bez tej wiedzy, drogi czytelniku, możesz być tylko pokarmem tych, którzy o tym wiedzą. Ludzie bez tej wiedzy codziennie są wykorzystywani przez marketingowców, państwa, religie i koncerny, jak też przez rodzinę, „przyjaciół” i swoje kobiety. Są niewolnikami, którzy nie widzą krat, ale odczuwają swoje uwięzienia jako frustrację, smutek, poczucie bezsensu życia. Jeśli tak właśnie odczuwasz 62
Nowoczesna cywilizacja, gdzie rządzi nadal instynkt z dżungli
swoje życie, jesteś zamknięty w klatce. Żeby zobaczyć kraty, musisz zrozumieć, że są one niewidzialne. Są w Twoim umyśle, ale trzymają Cię skuteczniej niż każde istniejące więzienie. Dlatego okupacja wojskowa jest archaiczna, bo ludzie, widząc wroga, łączą się i walczą z nim. Znacznie skuteczniejsza jest okupacja ekonomiczna, stworzenie systemu, w którym człowiek żyje w biedzie i myśli, że jest wolny, nie mówiąc o okupacji mentalnej, w której naiwniak myśli że podejmuje swoje własne decyzje. Już za chwilę zobaczysz swoje własne kraty. Dowcip Kobiety dzielą się na trzy rodzaje: – piękne, – wierne, – piękne i wierne, ale nadmuchiwane.
Piekło kobiet to starość. François de La Rochefoucauld
63
10. Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
Czy zastanawialiście się kiedyś, drodzy czytelnicy, dlaczego reklamy są takie głupie i nudne? I jakim cudem bezwzględnie goniące za zyskiem korporacje, wydają na nie gigantyczne pieniądze? Czy bezwzględni w sprawach finansowych, świetnie liczący swoje pieniądze biznesmeni ogłupieli i wyrzucają kasę na lewo i prawo i czynią to od kilkudziesięciu lat istnienia telewizji? Czy biznesmeni, wykorzystujący dla zysku biedne dzieci z Bangladeszu, potracili rozum i wyrzucają pieniądze w błoto? Każdy, kto dłużej nad tym pomyślał, musiał dojść do jedynie słusznego wniosku, oczywistej oczywistości − to im się po prostu opłaca. Ale dlaczego, skoro widząc reklamy albo je wyłączamy, albo wpadamy na chwilę w drzemkę, bo nas nudzą? Jak coś tak głupiego i często nędznego może działać? Dla wielu ludzi wydaje się to być niepojęte. Odpowiedź jest bardzo prosta, jeśli wiesz, że składasz się nie tylko z logicznego umysłu, ale całkiem odrębnego od niego systemu 64
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
emocjonalnego, nazwanego podświadomością. Niektórzy mówią na ten system nieświadomość, w ezoteryce nazywają ją duszą, ale nie będziemy się kłócić o nazewnictwo. Wielu facetów nie zdaje sobie sprawy, że orgazm i wytrysk to dwa oddzielne mechanizmy. Ale ponieważ występują niemal razem (różnica wydaje się niedostrzegalna), uważamy, że to jest jedno i to samo zdarzenie. Nic bardziej mylnego. Kto o tym wie, może oddzielić te dwa mechanizmy z wielką korzyścią dla siebie, co robi się na wschodzie od tysięcy lat (kontrola wytrysku). Wytracanie spermy w innym celu niż zapłodnienie kobiety jest zdrowotnym samobójstwem. Wklejam z Wikipedii opis zawartości nasienia, którą − jak podejrzewam − niejeden z moich czytelników codziennie sobie upuszcza: W skład spermy wchodzą takie związki jak: putrescyna, spermina, spermidyna i kadaweryna (odpowiedzialne za zapach i smak spermy), witamina C, prostaglandyny, lipidy, aminokwasy, enzymy, hormony steroidowe, witamina B12, fruktoza, cholesterol, mocznik, cynk, potas, wapń, magnez, selen. Chyba każdy w miarę ogarnięty facet wie, że składniki zawarte w spermie są dość trudne do uzupełnienia, zwłaszcza we współczesnej diecie, pełnej chemii, słodyczy i fast foodów. Codzienny wytrysk to pozbywanie się tych z trudem pozyskanych z jedzenia rarytasów, więc organizm nie ma z czego dbać o zdrowie. Póki człowiek młody, jeszcze tego nie odczuwa, ale już dzisiejsi trzydziestolatkowie to w sumie ruiny, jeśli chodzi o zdrowie. Cukrzyca, nadwaga, zęby w stanie opłakanym, łysinka, bolą kolana i plecy, zadyszka przy krótkim podbiegnięciu do tramwaju. Będę z wami, moimi czytelnikami i, mam nadzieję, fanami (nadzieja matką głupich), brutalnie szczery. Głupek traci 65
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
codziennie ważne dla zdrowia składniki, a mądry uczy się opanować wytrysk. Dzięki temu nie wytraca ważnych dla zdrowia witamin, minerałów i hormonów, a orgazm ma ZNACZNIE silniejszy i może mieć go wielokrotnie, ponieważ bez wytrysku nie wytraca się erekcji. Jak świnia. Albo kobieta. Oczywiście panie tzw. multiorgazmicznych facetów nienawidzą, bo to nie one, a on ma kontrolę nad zapłodnieniem. Głupi oddaje władzę nad sobą innej osobie, mądry trzyma władzę nad sobą w swoich rękach. Ale znowu się rozgadałem, wróćmy więc do podświadomości. Podobnie jest w naszym życiu. Twój umysł to logika, postrzeganie faktów, a podświadomość to emocje, nawyki, skojarzenia, pamięć. Ten oddzielny system ma inteligencję dwu-, trzyletniego dziecka. Ludzie uważają, że dostrzeżenie czegoś (np. auta) i emocje z nim związane (lubimy, nie lubimy) to jeden proces. Dlatego opisałem przykład z orgazmem i wytryskiem, który też MYLNIE postrzegamy jako jeden proces. To nieprawda. Najpierw postrzega fakt Twoja świadomość (samochód), a ułamek sekundy później uruchamia się reakcja podświadomości w postaci jakiejś emocji. Auto może budzić przyjemne emocje albo negatywne skojarzenia; może być to nawet ładne auto, ale jeśli kiedyś Cię takie przejechało, automatycznie poczujesz zagrożenie i strach. Są to dwa oddzielne procesy, których rozróżnienie przyniesie nam nieopisane korzyści. Moje słowa są faktem, a emocje, które odczuwasz, czytając je (wkurzają Cię, fascynują, interesują), są Twoją subiektywną reakcją, czyli reakcją na moje słowa Twojej podświadomości. Dlatego ludzie mówiący o zmianie siebie bardzo się mylą. Zmieniać można jedynie własną podświadomość. 66
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
Reklama nie jest kierowana do Twojej świadomości, a do Twojej podświadomości. Właśnie dlatego wydaje się Twojej świadomości głupia, co absolutnie nie przeszkadza w tym, żeby mimo swej głupoty skłoniła Cię do ściśle określonych reakcji, bo dla podświadomości ta reklama jest zabawna i fajna. A to właśnie podświadomość steruje naszymi zachowaniami, zwłaszcza tymi kluczowymi, najważniejszymi. „Co? Jakaś podświadomość mną steruje? Chcesz w mordę?” Wrzaśnie oburzony czytelnik, przestraszony, że próbuję zrobić go w konia. Opowiem Ci pewną historyjkę. Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami mój pijany kolega pokłócił się z dziewczyną. Doszło do strasznej kłótni, w trakcie której kopnął ją mocno w plecy. Później na kolanach błagał o wybaczenie, rzewnie płacząc. Nie wiedział, dlaczego tak uczynił, nie chciał tego i bardzo żałował. Kto więc kopnął tę biedną dziewczynę? Tak naprawdę to podświadomość ją kopnęła, ale konsekwencje poniósł także jego umysł. To ona zawiaduje emocjami, więc zalała świadomość kolegi taką ich falą, że zareagował tak, jak umiał w takich sytuacjach, a więc uderzył. Nie chciał świadomie tego zrobić, ale zrobił. Bo świadomość ma niewiele do gadania. No tak, ale to bandzior, powie czytelnik. No cóż, troszkę tak. Ale i spokojni ludzie mordują swoje żony czy kochanki, nie mogąc znieść potężnej fali emocji. Mordują 67
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
artyści, naukowcy, chłoporobotnicy i pisarze, którzy są z natury bardzo spokojni. Spójrzcie proszę na mnie, na moją słowiańską, uśmiechniętą, grubiańską twarz. Muchy bym nie skrzywdził, a przecież planowałem morderstwo kobiety, w której spędziłem niejedną przyjemną chwilę. Oddałbym czytelnikom ostatnią koszulę, a podniecałem się wizją strzelania w kobiecą głowę. Sami teraz, drodzy czytelnicy, widzicie, że są sytuacje, które mogą wyłuskać z nas potwora i brutala. Jeśli sięgniemy pamięcią do przeszłości, zauważymy, że wiele razy była taka sytuacja, kiedy wiedzieliśmy, że czegoś nie możemy zrobić, podpisać, pójść na jakiś układ, ale tak emocjonalnie chcieliśmy, że to robiliśmy. Świadomość nie chciała, podświadomość chciała, a ona zawsze wygra, bo jej orężem są silne emocje. Palenie, picie, obżeranie się, narkotyki, hazard... to nałogi nie naszej świadomości, a uzależniona jest podświadomość. Przypomnij sobie, jak uczyłeś się jeździć samochodem. Na początku mylił Ci się pedał gazu z hamulcem, a jedynka z piątką czy ze wstecznym. Musiałeś poświęcić maksimum uwagi na to, by samochodem jako tako jechać. Z czasem stała się rzecz dziwna, nie skupiając się na tym, co robisz, ręka sama wrzuca biegi, noga doskonale operuje pedałami (przepraszam kochających inaczej), a Ty jedziesz, myśląc o wszystkim, tylko nie o prowadzeniu. Co się tak naprawdę stało? Nauczyłeś podświadomość jeździć poprzez powtarzanie i tak naprawdę to ona prowadzi teraz samochód. Stworzyłeś dzięki powtarzaniu nawyk dokładnie w taki sam sposób, w jaki uczysz się palić, objadać, ćpać, pić, grać w karty czy robić każdą inną rzecz. Nawet nauka chodzenia powstała poprzez nauczenie się dzięki powtarzaniu, uporczywym próbom małego berbecia i nieprzejmowaniu się ciągłymi upadkami. Jazda 68
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
autem, zwłaszcza na monotonnych odcinkach, to okres, kiedy auto prowadzi podświadomość. Świadomie możesz uaktywniać się w przypadku zagrożenia na drodze albo jeśli tak zadecydujesz. Tak właśnie uczymy się pływania, jeżdżenia na rowerze, boksu, malowania, pisania. Powtarzając, uczymy podświadomość, a ona wytwarza wzorzec, schemat. Taka automatyzacja to wielka korzyść dla człowieka, bo umożliwia nam bycie wydajnymi. Jeśli nigdy nie uderzałeś pięścią w worek bokserski, na początku będziesz odpychał ten worek od siebie, co nie będzie ciosem. Już po pół roku porządnego treningu będziesz automatycznie, instynktownie wyprowadzał potężne, szybkie ciosy na dygoczący worek. I wcale nie musisz być silniejszy fizycznie, natomiast automatyzacja ruchu zwiększy jego wydajność. Nie wiem, na ile jest to prawda, ale mówi się, że mistrzostwo powstaje po dziesięciu tysiącach powtórzeń. Tak samo jest z żonglowaniem. Spróbuj żonglować czterema jabłkami, nie uda Ci się na pewno. Ale po miesiącu Twoja podświadomość stworzy wzorzec i już będziesz umiał. Tworzenie wzorców i schematów jest wielkim szczęściem dla człowieka, umożliwia mu przetrwanie i naukę potrzebnych mu umiejętności. W razie niebezpieczeństwa na przykład nie musisz myśleć, co zrobić, tylko uruchamia się automatyzm, odruch. Masz wtedy dużą szansę na przetrwanie. Ludzie, którzy nie umieją się bić na pięści, w momencie ataku myślą, co mają zrobić, no i zanim coś wymyślą, już leżą na ziemi z połamaną szczęką. Gdyby trenowali boks, w momencie ataku przeciwnika ich ciało automatycznie by zrobiło unik bądź uderzyło w zależności od sytuacji. I wszystko to by się odbyło bez myślenia i analizowania. W sytuacjach dużego zagrożenia nie ma czasu na kombinowanie, trzeba natychmiast 69
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
odruchowo zareagować. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy dany ruch wielokrotnie przećwiczysz. Schemat i wzorzec − błogosławieństwo ludzkości, a także przekleństwo. Tym, co odróżnia lekarstwo od trucizny, jest głównie dawka. Skoro jest plus musi być i minus; tak ten świat wydaje się być urządzony. Jeśli kiedyś napadł Cię i pobił ktoś w dresie adidasa, podświadomość stworzyła schemat, w którym taki właśnie dres oznacza niebezpieczeństwo. I gdy zobaczysz kogoś w takim dresie, od razu stajesz się gotowy do walki bądź ucieczki: świadomość zauważyła kogoś w dresie, więc podświadomość zareagowała w wyuczony sposób lękiem, by Ci uratować życie. Problem w tym, że nie każdy, kto nosi dres adidasa napada na ludzi, ale podświadomość tego zrozumieć nie jest w stanie − to intelekt dwu- czy trzylatka. Jeśli miałeś awanturę z mordobiciem z kimś na drodze, np. z posiadaczem żółtego samochodu, to od teraz każdy żółty samochód przyśpieszy Ci puls. Podświadomość w ten sposób przygotowuje Cię do walki bądź ucieczki. No ale żółtych aut jest mało, więc zbyt często się nie zdenerwujesz. A jeśli spotka Cię duża krzywda w miły, słoneczny dzień, kiedy czułeś się beztrosko? Wtedy miły, słoneczny dzień może budzić lęk. I tu już zaczynają się „schody”. Podświadomość skojarzy, że miły dzień stworzył zagrożenie, więc Cię na nie przygotowuje; więc każdy miły dzień spędzasz na adrenalinie albo − jak to mówią młodzi gniewni − „na pełnej kurwie”. Już jeden dzień takiej mobilizacji może człowieka wykończyć, a co dopiero mówić o kilku miesiącach albo latach? Ile wytrzyma organizm, zanim nadejdzie załamanie i choroba? W trakcie stresu większość organów nie pracuje normalnie, bo cała „para” idzie w wydolność organizmu, czyli masz mieć siłę i kondycję do walki 70
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
bądź uciekania. Ostatnio czytałem, że oprócz walki i ucieczki jest jeszcze jeden tryb − bierności, uśmiechania się i podlizywania do atakującego, czyli jak są dwa psy, jeden pokazuje uległość, by uniknąć walki z agresywniejszym samcem. Coś w tym na pewno jest, ale chyba nie każdy człowiek tak reaguje. Gdy w młodości „złapie” Cię prąd, sparzy ogień, będziesz się przytapiał w jeziorze, to na widok gniazdka elektrycznego, ognia bądź wody poczujesz od razu lęk − podświadomość w ten sposób ostrzega Cię przed niebezpieczeństwem, bo jej celem jest ochrona Twojego życia. Emocje są tak nieprzyjemne, że musisz oddalić się od bodźca, który je wywołuje. Im bardziej się zbliżysz do źródła zagrożenia (np. do gniazdka elektrycznego będąc mokry), tym emocje coraz bardziej przykre. Im bardziej się oddalasz, negatywne emocje się zmniejszają. Podświadomość w ten sposób ochrania nas przed zagrożeniami, chociaż ten mechanizm powoduje fobie i wiele innych problemów. Gdy byłem młody, nie lubili mnie osiedlowi dresiarze. W związku z tym musiałem się liczyć z opcją wybitych zębów albo czymś gorszym. Każde wyjście z bloku na osiedle sprawiało, że odczuwałem bardzo duży strach. Z punktu widzenia podświadomości działo się dobrze: strach mobilizuje, dodaje mocy i siły, zwiększa czujność. Nasi praprzodkowie dzięki niemu przetrwali, jednak oni byli w dżungli, a ja w społeczeństwie, gdzie strach prowokuje agresję, ponieważ bojący się człowiek wydaje się być łatwą ofiarą. Poza tym strach był ciągły, więc zmienił mi życie w koszmar. Mieszkanie − miejsce gdzie człowiek powinien czuć się bezpiecznie, miejsce regeneracji i odpoczynku było obwarowane niebezpieczeństwami. Nigdy mi nic specjalnie złego nie zrobili, ale 71
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
ryzyko było spore. Po wielu latach lęku i powtarzalnego dzień w dzień cyklu (strach przed wyjściem z domu i przed powrotem), podświadomość wpadła na „genialny” pomysł. Wymyśliła sobie, że uniemożliwi mi wychodzenie z domu, przez co nie będę się musiał już bać i stresować. Zachorowałem na IBS, czyli chorobę, o której lekarze właściwie nic nie wiedzą. Pojawia się stres, a za chwilę potworne bóle brzucha i biegunka. Nie działają żadne leki, diety ani terapie. Nie dają na tę chorobę renty (próbowałem, bez szans), żadnej pomocy społecznej. Człowiek jest zdrowy i dobrze wygląda, natomiast jest kompletnie unieruchomiony w domu. Otoczenie nie widzi choroby, ale widzi brak aktywności „zdrowego byczka”, więc oskarża go o lenistwo i niechęć do pracy. Ciężko wytłumaczyć otoczeniu, że ma się trzydzieści biegunek dziennie. Rezultatem są kpiny, szyderstwa i niesmaczne żarciki. Zwykły człowiek nie jest po prostu w stanie tego zrozumieć. „Zjedz banana”, „nałykaj się węgla”, „zjedz kaszkę” − oto rady mędrków. Gdy tłumaczysz, że to nie działa, obrażają się, bo przecież im pomogło, jak się przejedli na święta. Dlatego oprócz choroby dochodzi jeszcze strach przed agresją otoczenia, wstyd i poczucie poniżenia. Chory i zamożny jeszcze może liczyć na zrozumienie, ale chory i biedny ma przechlapane. Chorego na nerki, serce wszyscy zrozumieją. Ba! dostanie rentę i może jakoś żyć. Ale chorego na „biegunkę” nie zrozumie nikt. Nie mam o to żalu. Gdybym sam tego nie doświadczył, pewnie też bym reagował jak otoczenie, bo w sumie trzeba przyznać, jest to śmieszne. Teraz jestem w stanie się z tego śmiać i żartować, ale musiałem to wypracować. Byłem wściekły, zrozpaczony, wpadłem w ciężką depresję, później popadłem w nędzę, nie mogąc pracować. Podświadomość mnie 72
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
chroniła, nie rozumiejąc, że zniszczyła mi życie. Jej działanie jest pozbawione głębszej kalkulacji, bo nie ma takiej umiejętności. To świadomość dysponująca intelektem musi zająć się planowaniem, a podświadomość realizacją celów. Niektórzy ludzie z tą chorobą nie znieśli szyderstw otoczenia i odtrącenia przez rodzinę, wieszali się. Nie można pracować, wyjść do sklepu, urzędu, a zdrowego z wyglądu człowieka nikt nie chce utrzymywać. W takim kraju jak Polska zaawansowany IBS i brak pieniędzy czy bogatych rodziców to wyrok śmierci. I tak uważam, że miałem dużo szczęścia. Teraz, gdy już dobrze wiem, co potrafi podświadomość, mam świadomość, że mogłem np. zostać inwalidą, stracić nogi albo złamać kręgosłup. Podświadomość miewa takie pomysły, dlatego tak bardzo ważne jest, by przejąć nad nią kontrolę. Jeśli nie przejmiemy jej my, przejmą ją reklamodawcy, państwo ze swoją propagandą, religie i koncerny. Każdy chce się do niej dobrać, bo kto steruje naszą podświadomością, ten steruje nami za pomocą emocji. Dlatego są ludzie, którzy strasznie chorują albo tyją bez widocznej przyczyny. Ktoś ma poczucie winy, czuje się zły, niegodny, więc podświadomość działa tak, by tego uczucia doświadczył także w rzeczywistości i dostaje choroby, która sprawia, że staje się odrażający (np. gruby, ma łuszczycę, cuchnie mimo mycia itd.). To bardzo obszerny temat, którego nie ma sensu tu poruszać, ponieważ opisałem go w swojej książce Stosunkowo dobry. Miażdżąca większość chorób jest wywoływana przez naszą podświadomość. A jeśli mi nie wierzysz, przedstawię Ci, jaką ma ona moc. Pewnie nigdy o tym nie słyszałeś, więc czeka Cię spore zdziwienie. Ten akurat fragment skopiuję z mojej książki 73
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
Stosunkowo dobry, do lektury, której − jeśli chcesz zagłębić się w temat podświadomości − gorąco Cię zachęcam. Człowiek i możliwości podświadomości nie są do końca zbadane, jednak to, co już wiemy, jest porażające. Jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że zdecydowana większość ludzi nie ma najmniejszego nawet pojęcia o tym, jakie są ich prawdziwe możliwości. Najlepszych przykładów dostarczają badania nad hipnozą i psychiatryczne obserwacje dokonywane u ludzi z osobowością mnogą. Jest to bardzo rozległy temat, więc zachęcam Państwa do samodzielnej lektury. By do tego zachęcić, skuszę szczyptą wiedzy o tym, co może ludzki umysł. Akurat osobowość wieloraka (mnoga) jako choroba idealnie pokazuje niektóre z możliwości człowieka. Jeśli człowieka podda się silnej traumie, szokowi, który go całkowicie załamie, wytwarza (niektórzy ludzie) w odruchu obronnym kilka – kilkanaście odrębnych osobowości, zamieszkujących jedno ciało. Jeśli Twoja osobowość jest nieśmiała, druga może być niezwykle pewna siebie. Pierwsza czuje się wśród ludzi jak pedofil w celi pełnej „honorowych” morderców, druga jak król wśród poddanych. Pierwsza ma wysokie ciśnienie tętnicze, druga niskie. Jeśli Twoja (gospodarz) jest wrażliwa na ból, druga może w ogóle go nie czuć. Jedna jest impotentem (przyczyna psychiczna), druga wykańcza kilka partnerów w alkowie. Jedna wyciśnie z „klaty” czterdzieści kilogramów, druga osiemdziesiąt. Jedna choruje na astmę, druga nie (jeśli astma powstała w wyniku urazu psychicznego, „zapiera dech” w wyniku silnych emocji w dzieciństwie). Jedna ma alergię na pszczoły, 74
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
druga nie. Mała kobietka w sytuacji ekstremalnej podnosi tył furgonetki, pod którą dostało się jej dziecko; Pudzian oblałby się szkarłatem wstydu na sam ten widok. Jedna jest totalnym „mięczakiem” – nieszanowanym przez otoczenie, druga wzbudza grozę i przerażenie; nikomu nie przejdzie nawet przez myśl, by ją zaczepiać. Jedna kocha ludzi, druga ich nienawidzi. Możliwe są też szybkie zmiany koloru tęczówki (!), zapachu ciała, całej chemii organizmu. W hipnozie można sprawić, że człowiek nienaturalnie mocno napnie mięśnie; rozkłada się faceta między dwoma krzesłami i na nim siada, jest to tzw. most kataleptyczny. Lepiej tego nie próbuj! W wyniku sugestii mogą pojawić się pęcherze i rany, a po chwili zniknąć. Pojawiają się nowe lęki, a znikają stare. Człowiek zaczyna widzieć rzeczy, których nie ma, a przestaje postrzegać to, co jest. Można człowieka tak uwarunkować (zaprogramować) hipnozą, że nie zna jednej z cyfr bądź litery, nie dostrzega jednego koloru i wiele innych niesamowitości.
Sami teraz widzicie, drodzy czytelnicy, jaką wasza podświadomość ma moc. Warto poczytać o „osobowości mnogiej”, nawet w sieci. Wystarczy, że podświadomość w coś mocno uwierzy, zasugeruje się jakąś sugestią, a już działa (za pomocą emocji wpływa na świadomość), by zrealizować tę sugestię w rzeczywistości. Dlatego trzeba bardzo uważać, gdy słucha się czy ogląda jakieś koszmarki w telewizji. Jeśli wyobrazisz sobie teraz, że ssiesz cytrynę, w ustach zacznie wydzielać się ślina. Jeśli wyobrazisz sobie, że po nogawce idzie wielki, włochaty pająk, zaczniesz się pocić ze 75
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
strachu i wzrośnie Ci tętno. A co się stanie z Twoim pulsem, gdy, idąc ciemną ulicą, wyobrazisz sobie plastycznie, że tuż za rogiem czeka na Ciebie komitet powitalny z gazrurkami? Podświadomość nie rozróżnia rzeczywistości od tego, co sobie wyobrażasz, co przeżywasz w wyobraźni. Przy czym nie ma znaczenia czy to wspominasz, czy sobie to wymyśliłeś, nieważny jest też czas, kiedy się coś zdarzyło. Wszystko, co utrzymujemy w swoich myślach, czemu poświęcamy swój czas i uwagę rośnie, staje dla nas realne właśnie przez to, że podświadomość zaczyna to wprowadzać w nasze życie. I z tego punktu widzenia człowiek jest kreatorem własnego życia. Warto wspomnieć jeszcze jedną ważną rzecz. Gdy myślisz ciągle o jakiejś jednej rzeczy, wcześniej czy później dostrzeżesz ją w rzeczywistości. Tak naprawdę nie ma tu żadnej magii. Przypomnij sobie, jak idziesz ulicą. Czy zdajesz sobie sprawę, ile informacji Cię otacza? Chodnik − z jakiego budulca jest zrobiony? W jakie wzory się układa? Jezdnia obok Ciebie, auta po niej jeżdżące, jakie modele, roczniki i kolory, odgłosy silników, hałas opon sunących po nawierzchni, jakie osoby w nich siedzą? Niebo − jaki ma kolor? Temperatura, ciśnienie, wiatr, mijający Cię ludzie, hałasy, odczucia płynące z Twojego ciała, parkany, ogrodzenia, budynki − jakie mają kolory; jakie kominy, z czego zostały wykonane? Jakie szyby, wzory ram okiennych, firanki? Otacza Cię GIGANTYCZNA ilość informacji, a ilu z nich jesteś świadomy? Co pamiętasz z przejścia ulicą? Niewiele. Człowiek selekcjonuje informacje, które go otaczają. Wszystkie one zapisują się w podświadomości, ale Ty pamiętasz bardzo niewiele (można wywołać je w trakcie hipnozy). Co więc pamiętasz? Ano 76
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
tylko to, co jest dla Ciebie w jakiś sposób ważne. Kominiarz dostrzega kominy, erotoman ładne kobiety, fan samochodów ocenia auta, złodziej wyszukuje ofiary, trzydziestka rozpaczliwie wyszukuje kandydata na małżonka... Każdy widzi to, co jest dla niego ważne i co go interesuje. Dlatego jeśli napiszę Ci teraz o jakimś aucie, np. o chevrolecie Evanda, którym jeżdżę, to, chociaż nigdy go nie spotkałeś, wcześniej czy później go spotkasz. To nie cud. Nie istniał w Twoim umyśle, nie interesował Cię, więc widząc codziennie setki aut na ulicy (i być może evandę wśród nich), nie zwróciłeś na niego uwagi. On istniał, ale nie dla Ciebie. Gdy znalazł się w Twoim umyśle, mogłeś go dostrzec. Podświadomość wszystko widzi, więc jeśli zobaczy coś o czym myślisz, od razu poczujesz emocje i pobudzenie, by zwrócić na daną rzecz uwagę. Człowiek nie tylko powinien dbać o to, co umieszcza w swoim żołądku, ale przede wszystkim o to, co umieszcza w swojej głowie. Przecież mamy wybór. Możemy oglądać drastyczny film, horror, ale możemy też napawać się pięknem świata. Co umieścimy w głowie, zaczynamy postrzegać w rzeczywistości. Miłośnik horrorów, filmów i newsów o zbrodniach i okrucieństwie będzie z czasem coraz bardziej przerażony rzeczywistością, bo będzie wyławiał z tysięcy informacji tylko te, które ma w głowie, a ma w niej psychopatów, morderców, kanibali i handlarzy organami. Miłośnik komedii, ciepłych filmów i zdarzeń, choćby był w izbie tortur, wyłapie tylko te informacje, które podniosą go na duchu, dadzą mu dobry nastrój. Np. maszyna do miażdżenia kolan ma takie ładne, czerwonawe zacieki kojarzące się z zachodem słońca. A aparacik do przekłuwania jąder kojarzy mu się z pierwszą miłością... 77
Świadomość i podświadomość, czyli niewidzialne więzienie
Dlatego prawdą jest twierdzenie, że tym, co myślimy, stwarzamy naszą rzeczywistość. A jeszcze piękniejszą prawdą jest ta, że nie ma nieba i piekła, że tam, gdzie pójdzie człowiek harmonijny i wybaczający, stwarza niebo. A gdzie uda się człowiek kłótliwy, zazdrosny i mściwy, tam zawsze stworzy piekło. Brawo! Jesteśmy bogatsi o naprawdę pożyteczną wiedzę. Wiemy już, jak środowisko ukształtowało kobietę, oraz wiemy, że sterują nią emocje, czyli zbrojne ramię podświadomości, które parę razy zapewne mocno Cię zdzieliło. I sprawa byłaby jasna, gdyby nie to, że na wykształcone milionami lat brutalnej egzystencji instynkty społeczeństwo narzuciło własne idee, które gryzą się z wcześniej wykształconymi instynktami oraz z naszą naturą. Tak, mamy więc totalny bałagan, przez co świat wygląda tak, jak wygląda. Dowcip Dlaczego kobieta ma mniejsze stopy od mężczyzn? – Żeby stała bliżej zlewu.
Przyjacielu! Jeśli w odpowiedzi na twoje pytanie kobieta odpowiada – nie wierz jej; jeśli jednak milczy – nie wierz jej tym bardziej. Kornel Makuszyński
78
11. Warto pokochać to, co rzekomo nas ogranicza
Wiemy już, jaki „spadek” w naszych zachowaniach odziedziczyliśmy po milionach lat bezwzględnej walki o przetrwanie. Można na niego kląć, ponieważ nie sprawdza się w naszych czasach... Ale skąd pewność, że dobrobyt i ułatwienia, wśród których żyjemy, będą trwały wiecznie? W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, kilka razy byliśmy na skraju wojny nuklearnej między dwoma imperiami, gdzie ci, którzy by przeżyli, musieliby wrócić do starych, brutalnych zasad, a nasz „prehistoryczny spadek” im to umożliwi. To jak z jedzeniem i tyciem. Uwielbiałem jeść, a raczej dawać sobie przyjemność za pomocą jedzenia, przez co utyłem. Gdy człowiek bierze się za odchudzanie, z rozpaczą uświadamia sobie trudność zadania. Klasyczny pączek ważący 80 gramów, ma 341 kilokalorii, a czekolada 100 gram prawie 600 kilokalorii. Tymczasem godzina spaceru spala 172 kilokalorie, a godzina biegu 540 kilokalorii. A co to jest jedna czekolada? Tyle co nic; kiedyś potrafiłem wrzucić dwie na raz. Tylko kto z nadwagą da radę biec przez godzinę? Ja na pewno nie. A przecież organizm, który się ćwiczy, 79
Warto pokochać to, co rzekomo nas ogranicza
z czasem „spala” coraz mniej, bo ma wydajniejsze i bardziej energooszczędne ruchy. Oczywiście wiadomo, że kalorie z węglowodanów znacznie trudniej spalić niż te z białek czy tłuszczy, ale mimo wszystko liczby mówią same za siebie. Przerażające? Dla każdego grubasa jak najbardziej. Chcielibyśmy spalać sto razy szybciej, by móc dużo jeść i nie tyć. Problem w tym, że głód nie jest echem prehistorii, a całkiem niedawno zebrał pokaźne żniwo. W latach trzydziestych na Ukrainie − jak już wspominałem − umarło z głodu prawie dziesięć milionów ludzi. Głód był za okupacji, za PRL już znacznie mniejszy, ale większość ludzi się napychać codziennie nie mogła, co zresztą wyszło im na zdrowie. Może się nam nie podobać to, że organizm z małej ilości jedzenia wyciąga tyle sił dla nas, ale my patrzymy bardzo krótkowzrocznie, a natura bardzo dalekowzrocznie. Głód to coś, co może powrócić wraz z wojną, katastrofami naturalnymi albo po prostu gdzieś utkniemy ze złamaną nogą w górach. Dopiero wtedy docenimy energooszczędność naszego ciała. Tak samo jest ze „spadkiem”. Natura wie, że kilkadziesiąt lat luksusów, w których żyjemy, może zostać szybko zmienione w brutalną walkę o przetrwanie. Mało kto wie, ale w Polsce od lat istnieje duże ryzyko „blackoutu”, czyli sytuacji, gdy nie ma elektryczności. Skutki są straszne: brak jedzenia, pomocy medycznej, zorganizowane bandy polujące na ludzi i ich dobytek, gwałty i podpalenia. Ktoś z superszybką przemianą materii w ciągu kilku dni umiera. A my przetrwamy ponad miesiąc, może nawet dwa, byle było co pić z kałuży. Dlatego zaakceptujmy to, co wydaje się być w nas prymitywne i nieprzystające do naszych czasów. Nie możemy z tym walczyć, 80
Warto pokochać to, co rzekomo nas ogranicza
bo to jest nasza natura, ale warto zrozumieć jak to wszystko działa, by z tego korzystać. Każde ograniczenie może być przez nas wykorzystane do tego, by się od niego odbić w stronę słońca, że pozwolę sobie na tanie filozofowanie. Dowcip Ogłoszenie w gazecie. Dziewczyna z końskim ogonem szuka chłopaka z taką samą zaletą.
Starsze kobiety są najlepsze, bo zawsze myślą, że właśnie mogą to robić ostatni raz. Ian Fleming
81
12. Programowanie społeczne
Dowiedzmy się teraz tego, jak na nasze życie wpływa programowanie społeczne. Brzmi fantastycznie, ale programowanie to nauka pewnych zachowań, np. tego, że przy stole się nie puszcza bąków, za co się trzeba wstydzić. W Niemczech ponoć można to zrobić, ponieważ Niemiec jest zaprogramowany (nauczony), że to nic złego. Nie wiem, na ile jest to prawda, może to tylko regionalne hobby. Ja natomiast jestem zaprogramowany tak, że sama myśl o pierdnięciu przy stole wzbudzi mój lęk. Kiedyś tak zrobiłem, więc tatuś mi przylał, a ja to dobrze zapamiętałem. Zostałem zaprogramowany jak pralka. Jest też programowanie kulturowe, czyli sprawienie, byśmy odczuwali ściśle określone emocje w reakcji na daną rzecz. Nie wierzysz? Żyd i muzułmanin brzydzą się wieprzowiny (wytworzony emocjonalny odruch wstrętu), hindus czci krowę i małpę (odruch czci, świętości), my się z nich śmiejemy (odruch wesołości), a na widok wieprzowiny leci nam ślinka (odruch smaku i pożądania). W Azji ze smakiem jedzą insekty (odruch pyszności), świetne źródło białka, a my byśmy się brzydzili (odruch obrzydzenia). 82
Programowanie społeczne
Czy Polak lubiący wieprzowinę różni się czymś od Żyda? Różni ich tylko to, co im wmówiono za młodu w formie przekonań o wieprzowinie, a oni to przyjęli za życiową prawdę. Różnią się więc tylko i wyłącznie programowaniem, które powoduje reakcje emocjonalne − muzułmanin czy żyd na widok wieprzowiny zwymiotuje, a Polak ją chętnie zje. Poczucie wstrętu do wieprzowiny zostało żydowi i muzułmaninowi wmówione. Ta reakcja emocjonalna nie jest ich własna, tylko cudza, należąca do ich religii, kultury i obyczajów. Rodzice (czasem dziadkowie, rodzina) i kapłani powtarzali im twierdzenia o grzesznej wieprzowinie, a podświadomość dziecka przyjęła to za prawdę i stosownie do niej zaczęła reagować, czyli uruchamiać wstręt na widok wieprzowiny. W Polsce mówiono, że wieprzowina jest smaczna, więc nasza podświadomość uruchamia uczucia smaku. Wychowanie dziecka to tak naprawdę programowanie podświadomości, a później ona pilnuje nas za pomocą emocji, odruchów, poczucia przyjemności i poczucia cierpienia, czyli mówiąc dobitnie − metodą kija i marchewki. Młody żyd spojrzy na wieprzowinę − podświadomość tworzy negatywne, nieprzyjemne uczucia, bo została nauczona, że jest to złe. Jeśli żyd podejdzie do wieprzowiny, nieprzyjemne uczucia się nasilą, a gdy ją powącha i zacznie dotykać, to prawdopodobnie zwymiotuje ze wstrętu, zrobi mu się słabo. Czyli jest karany za działanie niezgodne z narzuconym mu programem (wieprzowina jest grzeszna). Gdy zacznie się oddalać od wieprzowiny, nieprzyjemne uczucia zaczną się zmniejszać − podświadomość w ten sposób nagradza nas za to, że działamy zgodnie z programem. Jest to nasz wewnętrzny nadzorca, który pilnuje byśmy żyli tak, jak chcą ci, którzy nas wychowali (zaprogramowali). 83
Programowanie społeczne
To są właśnie te niewidzialne kraty, więzienie bez murów. Bo jaka to wolność, jak nie możesz zrobić nic poza tym, czego chce program w Tobie? A czego chcą nasi wychowawcy (rodzice, dziadkowie, kapłani)? Tego samego, co chcieli od nich ich wychowawcy. Ten łańcuszek programowania człowieka ciągnie się przez wiele, wiele pokoleń i nikt nie wie, po co to jest potrzebne. No ale że tak się robiło przez pokolenia, to widocznie trzeba robić dalej. Mechanizm przekazywania programów jest bezmyślny. Rozmnażanie za każdą cenę było świetne wtedy, gdy ludzi było mało a większość dzieci podczas porodów umierała z powodu zakażeń. Ale teraz są miliardy ludzi, medycyna stoi na dość wysokim poziomie, więc dzieci, które dawniej by umarły, teraz przeżywają, a planeta ma ograniczoną ilość surowców. Dziś szaleńcze rozmnażanie po prostu nas wcześniej czy później zagłodzi i zniszczy, ale tradycjonaliści nie mogą tego dostrzec, bo wierzą, że tradycję stworzył Bóg a z nim się nie dyskutuje, zwłaszcza że, o co by się Go nie zapytać, złośliwie milczy. Czy zdają sobie Państwo sprawę z tego, co to tak naprawdę oznacza? Wszystko, co uważamy za swoje (emocje, przekonania, myśli), tak naprawdę nie jest nasze − jesteśmy zlepkiem cudzych pomysłów, przekonań i tradycji. Nasze uczucia i emocje są ZAPROGRAMOWANE. Dziecko, które się rodzi, jest w sumie czystą kartą (nie jest, ale to temat na inną książkę), a społeczność ją zapisuje. Z tego punktu widzenia człowiek żyje w umysłowym, emocjonalnym więzieniu, a jego los i przeznaczenie jest z góry zapisane. Nie jest wolny, nie decyduje sam o swoim życiu. Ktoś napisał mu jego życie dokładnie tak samo, jak pisze się programy maszynom (pralki, tostery, komputery itd.) Nasze sympatie, antypatie, samoocena, podejście do seksu, wizja Boga, spojrzenie na relacje międzyludzkie nie są nasze, tylko 84
Programowanie społeczne
cudze, pochodzą od społeczeństwa i rodziców. Nasze cechy charakteru (nerwowość, spokój) przeważnie nie są nasze. Nawet nasza inteligencja jest hamowana bądź wzmacniana przez wpływ otoczenia. Człowiek, któremu od dzieciństwa się wmawia, że jest głupi, takim faktycznie się stanie. Niektórzy rodzice boją się, że dziecko, będąc od nich mądrzejsze, przestanie ich poważać. Robią więc co w ich mocy, by stłumić w dziecku intelekt i rozwijanie talentów. Po co ma tworzyć piękną muzykę, tworzyć dzieła sztuki i zarabiać na nich wielkie pieniądze? Niech lepiej kopie doły. Stała pensja, stabilizacja no i nie będzie podskakiwał rodzicowi. Jesteśmy zbudowani z cegiełek, które tworzą nasz obraz siebie, naszą samoocenę i możliwości. Społeczność mówi, że te cegiełki są święte i nie wolno ich tknąć. Ja natomiast twierdzę, że nie tylko można je ruszać, ale wręcz należy to zrobić. No chyba że jesteś stuprocentowo spełnionym, bogatym i szczęśliwym człowiekiem, wtedy faktycznie, nie ruszaj ich absolutnie. Tylko czy wtedy czytałbyś moją książkę? Wątpię. Ja także nie jestem spełniony i bogaty, bo gdybym był, to szalałbym właśnie z paniami swobodnych obyczajów na Majorce, zamiast czytać i poprawiać kilkadziesiąt razy każde swoje zdanie. Od kiedy się urodzimy, jesteśmy programowani, „instaluje” się w nas zachowania korzystne dla społeczności, państwa, religii. Niestety, nie są one korzystne dla nas. Cele państwa to lojalni obywatele, chętnie płacący podatki na ośmiorniczki i idący na wojnę. Po co rządom inteligentny człowiek, który nie chce umierać bądź zostawać kaleką w imię cudzych interesów? Cele religii to budowanie potęgi na ziemi, bogactwo i wierni parafianie. Czy do płacenia kapłanom potrzebne jest szczęście, inteligencja? Broń Boże! Jak ktoś byłby szczęśliwy i spełniony, żył bez lęku 85
Programowanie społeczne
ze świadomością, że Bóg jest w nim i go kocha bez względu na wszystko, nie potrzebowałby religii. Korporacje religijne potrzebują poczucia winy, strachu przed wymyślonymi diabłami i nieszczęśliwego życia na ziemi, bo wtedy ludzie chcą płacić i służyć, z jednej strony pożądając nieba, gdzie już nie będzie cierpienia (marchewka), z drugiej – bojąc się piekła i diabłów (kij). Potrzebują też ludzi mało bystrych, by nie analizowali „świętych” pism, bo mogliby doszukać się sprzeczności, których jest od groma. Czytanie Biblii było przez wieki zakazane (!), a pierwszy jej tłumacz na angielski, William Tyndale, został uwięziony i spalony na stosie za swój „grzech”. Naprawdę myślisz, że miał w tym udział Bóg miłości? Spalić człowieka za to, że przetłumaczył na inny język papierową książkę? Dlatego mówi się o idealnych wyznawcach „wierni”. Co by się działo, oni wierzą swym pasterzom. Nie ufają oczom, uszom i intelektowi, bo wierzą, że za bezmyślną, ślepą wiarę pójdą do nieba. Handel niemowlętami i zabijanie ich (zakonnice w Irlandii, 800 ciał dzieci w szambie), kastracja chłopców po gwałtach (Irlandia), pedofilia zamiatana pod dywan (cały chrześcijański świat), a wierni nadal wierzą, że w tej organizacji jest aktywny Bóg. Być może jest, ale dlaczego milczy w obliczu tragedii małych dzieci? Człowiek ślepo wierzący jest ideałem dla religii, bo można z niego dobrze żyć. Słowo ‘parafianin’ oznacza w słowniku: „człowiek zacofany i ograniczony”. I takich ludzi potrzebuje każda religia, a nie pełnych miłości i szczęśliwych. Powiem więcej, to wojny, podły los i nieszczęścia wpychają ludzi do świątyń w nadziei, że po śmierci poczują chociaż trochę przyjemności. Szczęście i spełnienie, to śmiertelny wróg każdej potężnej korporacji religijnej. Bez biedy, cierpienia, nieszczęść i poczucia winy taka organizacja 86
Programowanie społeczne
szybko by się rozpadła, nie mogąc wpływać na losy państwa (dawanie głosów „swoim” partiom) oraz ciągnąć z niego pieniędzy (afera majątkowa w Polsce i wiele, wiele innych). Podobnie rzecz ma się z korporacjami. Istnieją, by zarabiać pieniądze i się rozrastać, a zarabia się wtedy, gdy ludzie dużo kupują. Człowiek szczęśliwy i spełniony nie potrzebuje zmieniać ciuchów i telefonu co miesiąc, potrzebuje tylko ktoś gnający za modą. A kto gna za modą? Ten, który czuje się niemodny, czyli czuje się źle w starych (miesięcznych) ubraniach. Korporacja zarabia najwięcej wtedy, gdy czujesz się źle. Aby poczuć się lepiej, kupujesz ich produkt. Żadna organizacja nie chce naszego szczęścia, ani tego byśmy byli inteligentni, spełnieni i zdrowi. Taka wizja ich przeraża, gdyż oznacza koniec ich potęgi i zysków. Dlatego czynnie działają, by człowiek czuł się źle. W jaki sposób to robią? Korporacje wpływają za pomocą reklamy: Dom mediowy ZenithOptimedia Group już kolejny kwartał z rzędu utrzymuje prognozę wzrostu polskiego rynku reklamowego w 2014 roku na poziomie 1,8 proc. Łączna wartość wydatków reklamowych netto na koniec roku wyniesie 6,51 mld zł. W Polsce, biednym kraju z olbrzymim bezrobociem i milionami ludzi uciekającymi na socjalny zachód do lepszego życia, biznes wydaje prawie siedem MILIARDÓW złotych na reklamy. Czyli na co dokładnie? Na sprawienie, byśmy poczuli jakiś brak. Może być to poczucie bycia niemodnymi, brzydkimi, za grubymi czy chorymi. Każdy 87
Programowanie społeczne
brak jest dobry, o ile można na nim zarobić, czyli sprzedać coś, co ten brak wypełnia. Poczucie braku to nieprzyjemne uczucie. Kto lubi czuć, że brakuje mu urody? siły? zdrowia? Skoro czujemy się źle, próbujemy coś z tym uczuciem zrobić. Jeśli się objemy i czujemy się źle, głodujemy aż niemiłe uczucie (np. mdłości) minie. Jeśli się boimy, idąc niebezpieczną ulicą w nocy, jak najszybciej chcemy się stamtąd wydostać, by nieprzyjemne uczucie w brzuchu minęło. Wzbudza się w nas poczucie braku przedmiotu, który sprzedaje jakaś firma, byśmy go kupili. Jeśli nie kupimy, mamy jakiś niedosyt, niesmak, poczucie braku i frustrację. Dlatego marzymy o tych przedmiotach, ponieważ przekonano nas (zmanipulowano), byśmy ich pragnęli. Gdy je kupimy, rzucamy je do szafy i gonimy za następnym, niepotrzebnym barachłem. I tak spędza życie człowiek „nowoczesny”, marnując swój bezcenny czas na gonienie za błyskotkami, które trwałego spełnienia dać nie mogą. Ile rzeczy pragnąłeś i je dostałeś? I co, jesteś szczęśliwy? Oczywiście, że nie. Bystry człowiek musi w końcu się zorientować, że coś tu mocno nie gra, oddać się refleksjom i rozmyślaniom, czy chce do końca życia przechodzić cykl: Poczucie braku stworzone przez reklamę = kupno gadżetu, podniecenie = gadżet ląduje w szafie, a poczucie niezadowolenia wzrasta = koncentrujemy się na nowszym, super hiper gadżecie, który uczyni nas szczęśliwym. Wspomnijmy, że to niekoniecznie musi być gadżet typu nowy smartfon czy tablet, ale np. nowa subkultura, do której przystępujemy, nowa wiara w jakiegoś boga czy bogów albo nowy, ezoteryczny trend. Ile razy można przechodzić taki cykl? No cóż, niektórzy mogą tak całe życie. Mam nadzieję, że moi czytelnicy nie spieprzą sobie 88
Programowanie społeczne
w taki sposób życia. Myślę, że jeśli dobrnęliście do tego miejsca książki, jesteście za mądrzy, by podążać drogą zbudowaną przez marketingowców i szczury korporacyjne. Musicie iść swoją własną ścieżką, ale by ją odkryć, najpierw trzeba pozbyć się wszystkich sztucznych, cudzych przekonań o życiu i jego sensie, które macie w głowie. Piszę o głowie specjalnie, by każdy rozumiał, o co chodzi. Jednak miejscem uczuć i emocji jest brzuch. Większość ludzi jednak nie zrozumie słowa „brzuch” w kontekście emocji, gdyż utożsamiają swoje myśli i emocje z głową. Tak naprawdę myśli umiejscawiamy w głowie, a emocje w brzuchu (w jelitach jest tzw. drugi mózg). Pokazuje się nam wybranych pod docelową grupę odbiorców modeli − fajnych, młodych i przystojnych ludzi, którzy mają swoją paczkę kumpli i interesująco spędzają wolny czas, każdy ma ajfona, puszkę coli bądź inny produkt, a w tle leci fajna muzyczka i śmiechy zadowolonych, spełnionych, akceptowanych przez otoczenie przystojniaków. Jest naprawdę miło! Nasza podświadomość od razu kojarzy stan przyjemności z ajfonem, więc zaczynamy go pragnąć. Przed reklamą czuliśmy się dobrze, a po niej czujemy BRAK − reklama wcisnęła nam pożądanie, pragnienie. Czy fajnie się czujesz z wiedzą, że nie masz tego, czego pragniesz? Ja się czuję okropnie i myślę, że Państwo odbierają to podobnie, bo taki jest zamysł reklam. Właśnie dlatego nie oglądam telewizji i świetnie na tym wychodzę. Większość ludzi w Polsce to zakompleksieni nieszczęśnicy pozamykani w betonowych dziuplach, harujący za ochłapy, skłóceni z otoczeniem. Takie obrazki działają na nich jak kokaina. 89
Programowanie społeczne
Każdy normalny człowiek, który szanuje siebie i swoje życie, marzy o wyrwaniu się z blokowiska, wolnym życiu „na swoim”, posiadaniu fajnych znajomych i byciu akceptowanym, szanowanym. Reklamy nam to obiecują, jeśli kupimy jakąś brudną wodę nafaszerowaną chemią i cukrem, po której będziemy mieli tłusty brzuch, wzdęcie, niesprawnego penisa i cukrzycę, która kończy się amputacją stóp. Ponad dwa miliony ludzi w Polsce ma cukrzycę. Takie są skutki „fajnych” napojów, że nie wspomnę tu o tfu! napojach „energetycznych” czy modnych snickersach i reszcie tego całego chłamu, który robi z nas tępe, nieszczęśliwe wraki ludzkie. A jak jesteś nieszczęśliwy, chcesz polepszyć sobie nastrój, co zrobi to najszybciej? Snickers! Gdy siądzie Ci zdrowie, koncerny farmaceutyczne zacierają rączki, nie wspominając o uwijających się dentystach, którzy robią fortuny na zniszczonych przez słodkie ząbkach. No i co, biznes się kręci doskonale, prawda? Sam widzisz, zdrowy, szczęśliwy człowiek, to ktoś, kto przede wszystkim odżywia się zdrowo. Nie da zarobić producentom słodkiego, lekarzom i producentom leków. Po co im taki człowiek? To zagrożenie nie tylko dla ich bogactw, ale i władzy. Kto daje pieniądze na kampanie polityków? Skąd pieniądze na banery, książki, opłacaną armię trolli w Internecie, reklamy? Od korporacji. Później taki polityk nie rządzi dla dobra narodu, tylko dla dobra korporacji − spłaca swój dług. Szczęśliwy człowiek to mniej zysków dla korporacji oraz mniejsze łapówki dla polityka, co oznacza brak korzystnych ustaw i zamówień publicznych, więc kasa znowu się zmniejsza. Chyba nie uważasz, że ludzie na szczytach biznesu zrezygnują ot tak sobie z bogactwa i władzy? A Ty byś zrezygnował? Nawet złotówki nie chcesz stracić, a tu mówimy o naprawdę WIELKICH pieniądzach. Oni też nie chcą ich 90
Programowanie społeczne
stracić, więc potężnie inwestują w to, byśmy nie byli za weseli. To ich być albo nie być. I warto byś wiedział, że masz takiego wroga. Najgorzej, gdy nie rozumiesz i nie wiesz, kto na Ciebie „poluje”. Gdy to wiesz, możesz się odpowiednio przygotować, zrozumieć proces, który ma miejsce. Lecimy dalej. Państwo działa za pomocą propagandy, namawiając do służenia mu. Ale co to oznacza służyć swemu państwu? Komu dokładnie służymy? Historia, zwłaszcza naszego kraju, dobitnie pokazuje, że była to zawsze służba dla wykorzystujących nas chciwców i szaleńców. Państwo działa za pomocą kija i marchewki. Kijem jest więzienie za niepłacenie podatków i rezygnację ze służby wojskowej w razie wojny, a marchewką chwała wojenna, sława, poczucie bycia patriotą. Np. służąc państwu za PRL, służyliśmy ZSSR, mocarstwu, które nas okupowało, a teraz służymy zagranicznym koncernom, które wykorzystują nas za grosze i nie płacą podatków, czyli jesteśmy jak zwykle ograbiani. Czym więc jest obecnie patriotyzm? Oddawaniem za grosze swojego bezcennego czasu i energii francuskim i niemieckim koncernom? No bo co tu jest polskiego, co można wspierać? Niewiele. Dla mnie osobiście patriotyzm to idea potężnej, bogatej Polski. Póki co, jesteśmy kolonią Zachodu, rezerwuarem taniej siły roboczej i niczym więcej. Gdyby teraz wybuchła wojna, nie walczyłbym o interesy cudzych państw i ich firm, które nas eksploatują. Za wolny kraj bym walczył, ale nigdy za obecne bajoro. Dopóki politycy krajów, które od setek lat nas mordowały i okupowały, klepią po pleckach naszych polityków, wolni nie jesteśmy. 91
Programowanie społeczne
Dowcip W tramwaju na przeciwko kobiety siedzi facet z rozpiętym rozporkiem. Kobieta bardzo skrępowana rzecze: – Sklep się panu otworzył. – A widziała pani kierownika? – Nie, tylko magazynier leżał na workach.
Wykształcenie wcale nie zabija kobiecości: doktorki są takie głupie jak inne kobiety. Hugo Dionizy Steinhaus
92
13. Programowanie religijne
To, jak działają religie, czyli korporacje religijne, to coś nieprawdopodobnie złowieszczego. I dopóki ktoś nie rozumie, jak działa nasza podświadomość, nie jest w stanie objąć tego subtelnego, wręcz diabelskiego oddziaływania. Dlaczego piszę o religii w książce o kobietach? Ponieważ programowanie religijne ma olbrzymi wpływ na nasze związki nie tylko z kobietami, ale także z innymi ludźmi. Nauczyciele uczący o związkach z kobietami unikają tego tematu jak ognia, ponieważ budzi on opór i oburzenie czytelników. Ja jednak traktuję czytelnika poważnie i jeśli biorę pieniądze, to chcę dać mu konkretną, porządną wiedzę, a nie chłam. Zacznijmy od tego, że gazety opisujące jedno wydarzenie mogą zupełnie inaczej je przedstawić, wystarczy, że są z innej linii politycznej. Jedno zdarzenie i zupełnie inne jego interpretacje, a często pozmieniane słowa, znaczenia i kontekst. Wszyscy to doskonale znamy. Wybór na prezydenta Andrzeja Dudy dla Newsweeka − niemieckiej gazety − to dramat i szok. Ale dla watykańskiego Naszego dziennika to chwila chwały i triumfu. Za Komorowskiego było dokładnie odwrotnie. Każdy prezydent wspiera interesy różnych mocarstw, więc te, które zarabiają na Polsce klepią po 93
Programowanie religijne
plecach i chwalą „naszych” polityków, a te, które mniej mogą się nachapać płaczą i rozdzierają szaty. Później następuje zmiana lidera i te, które płakało, teraz się cieszy, a niedawny triumfator skarży się i żali, że mu źle. Nasza religia to katolicyzm opierający się na słowach sprzed dwóch tysięcy lat. Ile w nich prawdy? Czy w pełni oddają to, co Jezus miał na myśli? Czy w ogóle Jezus istniał? Nie wiadomo. Naukowcy katoliccy twierdzą, że tak, no a co mają powiedzieć? Kościół w Polsce to organizacja zarządzana przez obce państwo − Watykan, które finansujemy z budżetu państwa. Czyli, jeśli ja nie wyznaję tej wiary, to i tak w podatkach ich opłacam. Nawet satanista, kupując masło i chleb, chcąc nie chcąc, płaci w ten sposób podatki i utrzymuje kler. Ale zostawmy te przepychanki, co kto powiedział i kwestie finansowe, bo nie jest to aż tak bardzo istotne. Temat katolicyzmu w książce o kobietach to mina, ale muszę na nią wejść. Jeśli chcesz zrozumieć kobiety, a także skorzystać z ich piękna i wdzięków, koniecznie musisz poznać coś, co Cię od tego piękna skutecznie odpycha. Niestety, drodzy Państwo, jest to katolicyzm, który słowami i czynami swych funkcjonariuszy, „zainstalował” nam w podświadomości kilka takich destrukcyjnych wzorców, programów, że usuwać je trzeba co najmniej kilka, kilkanaście lat. Nie jestem agresywnym, krzykliwym antyklerykałem, nic nie mam do księży ani do katolików, bo znam wielu porządnych i uczciwych ludzi, którzy wyznają tę wiarę. Niestety, są też bardzo cierpiący, poranieni w życiu, nierozumiejący, że sami wywołali wilka z lasu przez oddanie swej podświadomości katolicyzmowi. Pamiętajmy, że nasza podświadomość to mimo wszystko osobna istota: my możemy coś lubić, a ona nie musi i na odwrót. Dlatego w kręgach psychoterapii 94
Programowanie religijne
mówi się o pracy z „wewnętrznym dzieckiem”, które jest właśnie podświadomością, a duszą w niektórych kręgach ezoterycznych. Jako logiczny umysł jesteśmy odpowiedzialni za to, co ten nasz „wychowanek” dostaje. Tym, na czym koncentrujemy uwagę świadomą wolą, odżywiamy nasze wewnętrzne dziecko. Jedni żywią je piękną sztuką i muzyką, dobrem, radością, siłą i wiarą w siebie, ale są też tacy, jest ich większość, którzy żywią własne wewnętrzne dziecko poczuciem winy, nienawiścią do siebie, poczuciem niższości. Poświęcają wiele czasu i energii na to, by zrobić ze swojego wewnętrznego dziecka wariata, szaleńca. Problem w tym, że ten wariat za pomocą emocji decyduje o naszym życiu, sukcesach, zdrowiu i związkach. A później się dziwią, że ich życie staje się usiane tragediami i nieszczęściami. Co zasiejesz, to zbierzesz − to święta prawda. Zanim mnie obrzucicie przekleństwami, na spokojnie przeczytajcie i przeanalizujcie tekst, który napisałem kilka lat temu. Rzucać kamieniami będziecie później. Co zawdzięczam katolicyzmowi?
Dziecko ma niezwykle podatny na sugestię umysł, co udowodnił chociażby eksperyment dr. Johnsona przeprowadzony w 1939 roku. Jego celem było odkrycie przyczyn jąkania oraz udowodnienie wpływu perswazji na tę wadę wymowy. Miał on też potwierdzić, iż poprzez sugestię można wywołać jąkanie u zdrowych ludzi. Stworzono dwie grupy dzieci, przy czym pisząca pracę dyplomową pani Tudor wmawiała raz na kilka tygodni przez 45 minut jednej 95
Programowanie religijne
grupie dzieci, że mówią świetnie, a drugiej grupie, że bardzo źle i zaczną się jąkać. Wszystkie dzieci z drugiej grupy oczywiście zaczęły się jąkać, miały lęki, obniżoną samoocenę i zostały pośmiewiskiem w szkole; trauma z tym związana miała miażdżący wpływ na całe życie. W 2007 roku sześcioro dzieci, które stało się królikami doświadczalnymi, otrzymało odszkodowanie w wysokości 925 tysięcy dolarów. Niektórzy przez całe życie borykali się z jąkaniem, inni mieli trudności w szkole oraz stali się zamknięci w sobie. Pomyślmy. Przykra sugestia raz na kilka tygodni przez 45 minut, a całość eksperymentu trwała sześć miesięcy. To wystarczyło, by wywołać jąkanie praktycznie nie do wyleczenia, a także drastycznie obniżyć samoocenę i jakość życia człowieka. Każdy z czytelników musiał zostać chociaż raz w życiu obrażony, wyśmiany i wzgardzony. Łatwo Wam z tym żyć? Umiecie zapomnieć? Dobrze wiemy, że nie jest to taka prosta sprawa. Natomiast te dzieci były pośmiewiskiem w szkole i poza nią. Niełatwo żyć z takimi wspomnieniami, kiedy wzbudzamy gromki śmiech i szyderstwa. Wstyd przyznać, ale sam miałem do czynienia z jąkałą i niestety, mimo wszystko śmieszył mnie do łez. Oczywiście nigdy nie śmiałem się przy nim. Ci ludzie mieli przejebane po całości. Pomyślmy znowu, całe lata od urodzenia co najmniej raz w tygodniu dziecko wyznaje w domu (podobno Bożym) z przejęciem i wiarą: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina” oraz kultowe: „nie jestem ciebie godzien, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. Są też inne ciekawostki, takie jak: To nie gwoździe Jezu cię przebiły, lecz mój grzech. 96
Programowanie religijne
To nie złe duchy ukrzyżowały Go, lecz to ty wraz z nimi Go ukrzyżowałeś i krzyżujesz nadal przez upodobanie w wadach i grzechach. Św. Franciszek z Asyżu, Admonitio, 5, 3. KKK 598. Dziecku pokazuje się krzyż z wiszącymi na nim zwłokami, tłumacząc, że Jezus oddał za nas życie. Ktoś dorosły może na ten temat rozmawiać, dyskutować o symbolice i metaforach, ale dziecko nie zna się na retoryce, tylko zmienia to, co się mu mówi, w przekonania rządzące całym jego życiem. Jakie więc wnioski wyciąga dziecko? Że jak Pan Bóg kocha, to się ta miłość kończy na opluwaniu (droga krzyżowa), męce i śmierci (zwłoki na krzyżu). Że najbliżej Pana Boga są męczennicy (w Kościele są eksponowani tylko oni), więc zbliżenie się do Boskości jest możliwe tylko przez cierpienie. Że seks jest zły, bo Jezus nie narodził się ze zbliżenia seksualnego, tylko bez udziału seksu. Można teoretyzować i wyjaśniać, że przecież nie o to chodzi, że symbole, że metafory? Można, ale dziecko tego nie zrozumie, ponieważ dziecko „łyka” wszystko jak pelikan. Jak trzyletnie dziecko może pojąć głębię metafory? Wszyscy z nas wierzyli w świętego Mikołaja, czyż nie? Dziecko nie ma możliwości, by rozróżnić prawdę od nieprawdy, ma ją dopiero człowiek dojrzały, dorosły. Dziecko przyjmie to, co widzi (a widzi krzyż, zakatowane zwłoki, męczenników z wykrzywionymi w męczarni twarzami) jako przekonania i „prawdy” o życiu, a one będą kierować jego życiem w kierunku biedy, cierpienia, bólu i chorób. Pamiętajmy, że co trzymamy w głowie, do tego zaczynamy dążyć i tylko to widzieć wśród natłoku milionów informacji. Człowiek, w którego myślach jest szczęście, jest dobry. Jeśli ma w myślach nienawiść i zazdrość, będzie zły dla innych, a poczucie winy to nienawiść, 97
Programowanie religijne
tylko skierowana do wewnątrz zamiast na zewnątrz. Czy to nie szalone? Nienawidzisz kogoś, jesteś zły − nienawidzisz siebie, jesteś dobry. Kto ma w głowie radość i wiarę w siebie, wiele osiągnie, a katolik jest uczony (warunkowany, programowany), by odczuwać cierpienie i poczucie winy. Można uczyć człowieka radości i szacunku do siebie poprzez powtarzanie pozytywnych sugestii, ale księża tego nie robią, tylko kosztem olbrzymiego wysiłku finansowo-logistycznego uczą dzieci odczuwania złych, negatywnych emocji. A jakie masz w sobie emocje, takie będzie Twoje życie. Zło przyciąga zło, dobro przyciąga dobro. A co przyciąga cierpienie i poczucie winy? Karę. Karzemy się najczęściej sami, rujnując którąś z części naszego życia − związki, finanse, samoocenę, zdrowie... Bóg dał nam wielką moc kreowania własnego życia. Podświadomość jest jego darem dla nas. A my wykorzystujemy ten niezwykły system do niszczenia samych siebie w imię Boże. Czy to Bóg każe nam powtarzać (mantrować), że jesteśmy winni? Nie, zaleca to ksiądz, funkcjonariusz korporacji religijnej obcego państwa. Ale to wszystko nijak ma się do tego, że ludzka podświadomość ma jeden główny cel − przetrwanie. Jeśli Bóg zabija swego syna, to ona blokuje się na kontakt z Bogiem, gdyż wierzy, że wzajemna wielka miłość to śmierć. Pragnienie jedności z Bogiem, który zabija własnego syna, to w istocie dążenie do samobójstwa. Zdrowy organizm musi zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić. Ktoś może powiedzieć, że to tylko metafora. Być może, ale gdy oglądasz horror, dobrze wiesz, że to gra aktorów i tony ketchupu ściekają po kamerze, ale mimo wszystko się boisz. Twój organizm wydziela adrenalinę, narządy wchodzą w tryb awaryjny, „siada” 98
Programowanie religijne
układ odpornościowy a ciało przygotowuje się do walki bądź ucieczki. Podświadomość nie odróżnia rzeczywistości od fikcji, dlatego historyjka o ofierze z Jezusa może być metaforą, ale dla naszego ciała i podświadomości jest BRUTALNĄ PRAWDĄ. Gdy dorośniesz na tyle, by bawić się w analizowanie symboliki, będzie już za późno. Destrukcyjny wzorzec niszczący Twoje życie będzie istniał i żadne analizy go nie zmienią. W istocie chrześcijaństwo blokuje człowiekowi prawdziwego Boga wprowadzoną mu do podświadomości spreparowaną wizją Boga, która wywołuje gigantyczne spustoszenie w życiu człowieka. Zrozumienie tego było dla mnie czymś przerażającym, bo skoro ja, niewykształcony, chłopski filozof do tego doszedłem, to czy kler o tym nie wie? Przecież tam są wykształceni, znacznie ode mnie inteligentniejsi ludzie. Wiedzą, ale z jakiegoś powodu im to pasuje. Jakiego? To wydaje się być proste. Najpierw trzeba człowiekowi wykreować poczucie braku szczęścia i spełnienia, a później je wypełniać za wierność organizacji i pieniądze. Nie można wypełnić tej „dziury” raz a dobrze, bo skończyłby się biznes; trzeba ją wciąż i wciąż wypełniać, a później zarazić tym nieszczęściem dzieci i wnuki tego człowieka, by korporacja mogła iść przez wieki coraz bogatsza i potężniejsza. Czy Bóg, stwórca miliardów galaktyk i nieopisanego piękna kosmosu, w którym to ogromie Ziemia jest nic nieznaczącym ziarnkiem piasku, naprawdę potrzebuje, by człowiek raz w tygodniu przez całe życie wyznawał mu, że jest winny i grzeszny? A może to nie Bogu, a kapłanom potrzebne jest nasze wyznanie? Tylko po co? Odpowiedź jest niezwykle bolesna dla ludzi wierzących, tak mocno uderzająca w ich przekonania, że trzeba ją od siebie odsunąć, a często wyszydzić i wydrwić, by ratować swoje własne 99
Programowanie religijne
zdrowie psychiczne. Otóż, powtarzanie upokarzających treści jest celowym deptaniem godności człowieka i programowaniem w nim z góry określonych reakcji. Kler uczy nas cierpienia i nienawiści do siebie, bo właśnie tym jest poczucie winy. Programuje nas na nieszczęśliwe, bolesne życie, deprawuje i niszczy nasze wewnętrzne dziecko − podświadomość. Spójrzmy na bardzo znaną reakcję Pawłowa. Naukowiec dzwonił dzwonkiem przed podaniem jedzenia psu i po jakimś czasie zwierzę reagowało ślinieniem na sam dźwięk dzwonka. Wystarczyło kilkanaście, kilkadziesiąt razy powtarzać jedno zachowanie, by stworzyć zaplanowaną reakcję u pieska. Człowiek jest znacznie bardziej skomplikowany psychicznie od psa, ale w kwestii uczenia się wzorców wszystko to działa identycznie: poprzez powtarzanie tworzą się połączenia neuronalne, czyli nawyki. Tak właśnie nauczyliśmy się jeździć na rowerze i samochodem, chodzić, biegać, grać na gitarze. Każdy sportowiec, chcąc osiągnąć perfekcję, musi powtarzać dane ruchy tysiące razy, żeby się zautomatyzowały. Religia pod pozorem nauki o Bogu, miłości i moralnych wartościach stworzyła genialny system manipulacji człowiekiem. Religie istnieją od dawna, więc już tysiące lat temu kasta kapłanów doskonale wiedziała, jak działa ludzka podświadomość. Chrześcijaństwo czerpało z tych wzorców, podobnie jak każdy system totalitarny. Kluczem do sukcesu jest „obróbka” dziecka, które nie ma możliwości umysłowych, mogących ją uchronić przez negatywnymi informacjami. Powtarzanie sprawia, że człowiek nabywa umiejętność bądź przekonanie, za którym idzie reakcja emocjonalna. Powtarzając pewne treści, stajesz się nimi, nasiąkasz tym, co one w sobie niosą. Jeśli są to pozytywne sugestie, rośniesz i rozwijasz się, nabierasz wiary w siebie, radości, chęci 100
Programowanie religijne
do życia i działania. Jeśli ofiara powtarza sugestie negatywne, człowiek maleje, choruje, kurczy się i zaczyna w nim powstawać lęk. Spróbuj ciągle upadlać psa, zacznie być strachliwy, agresywny i neurotyczny. Chwalony i motywowany za dobre zachowania pochwałami stanie się najwierniejszym kumplem na świecie. To podstawy psychologii i jestem święcie przekonany, że Jezus je doskonale znał. Nie musisz kończyć prywatnej psychologii w Pcimiu dolnym, by rozumieć te bardzo proste sprawy. Dlatego, jeśli nawet faktycznie Jezus umarł na krzyżu (do końca nie wiemy, czy jest to prawdą), to wierzę, że nie chciałby z symbolu bolesnego zgonu czynić centralny punkt swojej religii. Kapłani pominęli radość, weselenie się, naukę, jak działa rzeczywistość (prawo wiary, która przenosi góry), miłość i uzdrawianie, a w miejscu centralnym ustawili krzyż: pamiątkę słabości, tortur, krwi, bolesnej męki, przegranej i śmierci. Skoncentrowali się na cierpieniu i rzekomej śmierci na krzyżu oraz na podkreślaniu winy ludzi za tę śmierć i grzech pierworodny. I znowu powtarzam: grzech pierworodny można różnie interpretować, ale jest to żonglerka słowami, której dziecko nie potrafi. Dziecko słyszy, że jest winne, więc w to wierzy, bo mówi to szanowany przez rodziców i otoczenie ksiądz. Przyjmuje to jako fakt i pewnik, co sprawi, że całe życie człowiek żyje z dręczącym poczuciem winy i niegodności, niszcząc dobrze rokujące interesy i związki. I co dalej? By zmniejszyć ból istnienia, pójdzie po ratunek w miejsce, gdzie mu ten ból wieloletnią, ciężką pracą zaszczepiono. Tak naprawdę zniszczenie dziecku samooceny, zaszczepienie mu poczucia winy (czyli nienawiści do siebie) nie jest wcale takie proste. To gigantyczna struktura. Księża uczą w szkołach, wiesza się krzyże wszędzie gdzie się da, by przypominać o męce, za którą mamy czuć się winni, trzeba latami powtarzać negatywne treści 101
Programowanie religijne
(programować). Niszczenie dziecku samooceny i wiary w siebie to potężna maszyneria, zasilana pieniędzmi rodziców niszczonych dzieci. Moim zdaniem, Jezus chciał, aby to wszystko było zupełnie inne; jednak żądni władzy ludzie dorwali się do historii jego życia, całkowicie wypaczając jego sens. Jezus nienawidził religii i hipokryzji tych, dla których religijne zasady i ceremoniały przysłaniały miłość i radość z życia. Tymczasem jego rzekomi następcy zrobili z kultu Jezusa to samo, z czym ten walczył i gardził. Dlatego też w religii chrześcijańskiej centralnym punktem wiary stało się cierpienie i długa lista grzechów; wokół niej orbitują słowa takie jak miłość, wiara, patriotyzm i inne hasła, które mają pokazywać ludziom, że o to chodzi. Ale to nieprawda; celem jest cierpienie i śmierć, która wyzwala od męki życia, ku ustaniu bólu i spełnieniu, które ma nastać w życiu pośmiertnym, jeśli będziesz wiernie służył Państwu Watykańskiemu, bo tym w istocie jest służba Kościołowi. Religia najpierw poprzez powtarzanie tworzy w człowieku ból, a później obiecuje, że za uczestnictwo w życiu Kościoła (msze, święta, sakramenty, modlitwy itd.) wybawi od tego bólu po śmierci. Jakby ktoś zaoferował Ci za pieniądze raj po śmierci, zaśmiałbyś się z niebywałej bezczelności śmiałka, ale gdy miliard ludzi w to wierzy, wierzysz i Ty. A wierzą, ponieważ lata powtarzania od dzieciństwa, kiedy wykształca się rozum i charakter dziecka, sprawiają, że człowiek zostaje na całe swoje życie przeklęty. I nie można uciec od tego nigdzie; ból jest w środku człowieka, również w pozornie pozytywnych przekonaniach. Geniusz tej manipulacji jest dla mnie szokujący; i w sumie niewielu ludzi to dostrzega. Jak Państwo widzicie, ja wcale nic nie mam do idei religii, 102
Programowanie religijne
Jezusa czy Boga, natomiast mam coś do sposobu zorganizowania chrześcijaństwa, które służy do zniszczenia naturalnej żywotności i szczęśliwości człowieka, sprawienia mu duchowego bólu. Pokłosiem katolickiej indoktrynacji jest działanie w niezwykle destrukcyjny sposób na dziecko. Niszczy mu się samoocenę, obniża naturalne możliwości i talenty, pielęgnuje niewiarę i wręcz nienawiść do swojego rzekomo grzesznego ciała. Z seksu, jednej z najpiękniejszych ścieżek ukazywania miłości drugiemu człowiekowi, zrobiono ohydne, obrzydliwe, karane wiecznym potępieniem działanie, używane tylko i wyłącznie do płodzenia potomstwa, czyli mentalnych niewolników dla korporacji religijnej. Przykładem jest niepokalane poczęcie, jakby zwykłe było czymś złym i wstrętnym, niegodnym Boga-człowieka. Na filmach poderżnięcie gardła człowiekowi jest w porządku, natomiast nie można pokazać nawet piersi kobiecej, jakby było to coś naprawdę złego. Człowiek ma być sługą i pokornym, niebuntującym się przeciwko Bogu (a w istocie jego kapłanów) woli. Naprawdę uważasz, że Bóg w tym bagnie maczał palce? Nie jestem Ciebie godzien, ale powiedz tylko słowo a będzie uzdrowiona dusza moja. Dlaczego mam nie być godny Boga? Dlaczego mam się czuć winny? Cóż uczyniłem jako małe dziecko, że mam ciągle czuć się winny, zły i fałszywie pokorny? Moja wina to grzech pierworodny, którego nikt nie widział i nie udowodnił, ale w który mam wierzyć? Moja wina to słabość człowieka, która wydała na męki i śmierć Jezusa, który oddał za mnie życie? Takie oto sugestie całe życie musiałem wysłuchiwać, a co najzabawniejsze (śmiech przez 103
Programowanie religijne
łzy), nawet w nie wierzyłem. Wiara ta spowodowała, że czułem się winny wobec księży, ludzi i całego świata, chciałem odkupić swoje winy, więc wpłacałem na tacę pieniądze, których nigdy nie miałem za wiele. Moje poczucie winy zobowiązywało mnie także do tego, bym w każdy możliwy sposób służył organizacji kościelnej, nawet swoim kosztem, gdyż Kościół to Jezus (jak twierdził Kościół, czyli sędzia we własnej sprawie). Jezus tymczasem dyplomatycznie milczał, chociaż pytałem go o te sprawy miliony razy. Podkreślmy, że cała wiara opiera się na książce, którą każdy papież mógł zmieniać jak chciał, pod „bieżące potrzeby”. Jak wiemy, w dawnych czasach kler palił na stosach ludzi, organizował wyprawy krzyżowe (także złożone z dzieci), w bestialski sposób torturował kobiety, by wydobyć zeznania o komitywie z diabłem; wszyscy się przyznawali, wystarczył widok skrwawionych narzędzi zbawiania duszy. I właśnie tacy ludzie, jeśli takie bestie można w ogóle nazwać ludźmi, majstrowali przy Piśmie „świętym”, w które mam ślepo wierzyć. Jak uwierzę, pójdę do nieba zbawiony przez wiarę, a jak nie uwierzę, to do piekła na wieczne męczarnie. Genialne! Nawet kilkanaście lat temu skala pedofilii czy niekiedy kastracji zgwałconych chłopców była znacząca, co szczególnie wyszło na jaw w Irlandii, ale i w innych krajach. I nie chodzi o to, że w każdej grupie są zboczeńcy, ale o to, że Kościół to zjawisko ukrywał. Dopiero odważni, przeklinani przez „pobożnych” dziennikarze wyciągnęli te grzeszki na światło dziennie, a później kler się przyznał i przepraszał. A co robił wcześniej? Czy nie mówił o poszukiwaczach prawdy, że są podli i źli, opętani przez Szatana? Skoro więc wiemy, że kler dokonywał strasznych, często wręcz nieludzkich zbrodni, bezustannie kłamał, to czy nie wydaje się możliwe, że zmieniali także coś w Biblii? Kto miał się temu 104
Programowanie religijne
przeciwstawić? Nieumiejący czytać chłopi? Jezus, jak wiemy, milczy od dwóch tysięcy lat. Stąd wiara w czysty przekaz od Jezusa do tej pory wydaje się być ponurym żartem. Skala zafałszowania sensu z powodu samych idiomów, tłumaczenia i oddania sensu powiązanego z aktualną sytuacją obyczajowo-polityczną jest olbrzymia. Jeśli ktoś w książce mieszał, coś dodawał i odejmował, mamy coś zupełnie innego niż mówił Jezus; jeśli istniał, ponieważ nie ma ku temu zbyt wielu przesłanek. Ale wróćmy do mnie. Każdy zmrok wywoływał u mnie paniczny lęk, że przyjdzie po mnie Szatan, by zabrać mnie do piekła. Bałem się Pana Boga i Szatana, brzydziłem się sobą za to, że mam erekcję na widok ładnych dziewczyn, i modliłem, by Bóg mi wybaczył ten grzech. Wstydziłem się w zasadzie wszystkiego i wszystkich, a kiedy moje życie wydawało się już najgorszym ściekiem, natężałem wszystkie siły i jeszcze głębiej wchodziłem w katolicyzm. Z podobnym efektem. Ileż to modlitw odbywałem o to, by Bóg mnie zmienił na ideał katolicki... Nic z tego, młody chłopiec ma swoje własne pragnienia, odmienne od wizji kleru. Chciałem więc zostać kapłanem, by zmazać swoje grzechy. Od dzieciństwa miałem na ich punkcie obsesję, czułem się zły i niegodny w oczach Boga. Przepraszałem codziennie, że przeze mnie umarł Pan Jezus i za grzech pierworodny. Medytowałem i wspominałem mękę Jezusa, trzęsąc się z oburzenia i pogardy do ludzkiej słabości. Gorączkowo rozmyślałem nad tym, jak sprawić, by Bóg wreszcie mnie pokochał, ponieważ czułem się niekochany, nieważny i odtrącony − Bóg milczał, więc musiałem być zły. I nie pomagało twierdzenie, że Bóg jest miłością, bo jak można wierzyć w dobrą nowinę, skoro tak łatwo idzie się do piekła, 105
Programowanie religijne
a droga do nieba wydawała mi się nieludzką kaźnią. Jak być kimś ważnym i poważanym, skoro wszyscy znani i błogosławieni to przeważnie męczennicy umierający w nieludzkiej kaźni, a ja się bólu bałem? Teraz widzę wyraźnie, że ci, którzy w kościele spali albo udawali, że słuchają, a ogólnie ich to nie interesowało, a nawet śmieszyło (co przyjmowałem z oburzeniem i pogardą, wyobrażając sobie jak będą cierpieli w piekle), prowadzili normalne życie. Ci, którzy naprawdę wierzyli w te idee, mieli często gorzej ode mnie. Powtarzane latami sugestie o byciu winnym i niegodnym, i o wiecznie krążącym wokół diable, powoli czyniły spustoszenie w życiu ich wyznawcy. Jedni się bajkami przejmują, inni nie. Ja na swoje nieszczęście wierzyłem księżom i rodzinie, która przed nimi stawała na baczność. Jeśli więc taka ważna figura − ksiądz mi mówił o mych grzechach, bezkrytycznie to przyjmowałem. Podsumujmy więc, co uzyskałem z uczestnictwa w podobno świętym Kościele: 1. Zerowa samoocena. Uważałem się za nic niewartego śmiecia i tak zachowywałem, przecież mam grzech pierworodny i przyczyniłem się do męki i zabicia Jezusa. Mam erekcję i marzę o seksie z kobietami, co bez ślubu obraża Pana Boga. 2. Nieustające poczucie winy, które trochę malało po modlitwach na kolanach, stąd poczucie u wiernych „naładowania akumulatorów” po mszy. Niestety, to nie było doładowanie, a stan otępienia zmniejszający odczuwanie bólu psychicznego. Taki stan szoku wywoływany transem kościelnym, kiedy powtarza się wciąż te same słowa w dusznym pomieszczeniu, nie mając świadomości upływającego czasu. 106
Programowanie religijne
3. Wiara, że skoro modlitwa nic nie daje, muszę być zły i Pan Bóg mnie nie kocha, co było dla mnie „logiczne”, bo przecież zabiłem Jezusa i nie jestem jak ukochani Boga, święci męczennicy. Jednak być jak oni, panicznie się bałem. Wrzeszcząc z bólu u dentysty, próbowałem, jak radził pewien ksiądz, oddać swój ból Bogu. Pragnąłem być kochany przez Boga, ale byłem przekonany, że Bóg pokocha mnie za cierpienie, a cierpienia bałem się panicznie. Wyrzucałem sobie swoje tchórzostwo i strach przed cierpieniem, że trzyma mnie z dala od Boga. 4. Nienaturalna nieśmiałość i wstydliwość. I tylko ten, kto tego doświadczył, wie, jakie jest to cierpienie. Sam to w sobie wyćwiczyłem, przejąwszy się historyjkami o nadstawianiu drugiego policzka. Tłumiłem każdą chęć pilnowania własnych interesów, by nie okazać się złym, egoistycznym. Ludzie chętnie korzystali. 5. Każde działanie i próba polepszenia swojego życia były ograniczane przez silny strach przed karą bożą i pokusami Szatana, a także wzbogaceniem się czy byciem liderem. W końcu Pan Jezus mówił: Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię − prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Nie chciałem iść do piekła, które księża z taką rozkoszą i fascynacją opisywali małym dzieciom. Niestety, udawanie pokornego i bycie cichym nie dało mi żadnej ziemi, tylko zrobiło ze mnie dziwadło i biedaka, czemu się teraz wcale nie dziwię. No i co z tego, że bogactwo w nauce o piekle oznacza przywiązanie do bogactwa, a nie samo bogactwo? Dziecko takich rzeczy nie rozumie, tylko przyjmuje podane mu słowa za prawdę. 107
Programowanie religijne
Bogactwo jest złe, powoduje ból, więc podświadomość, gdy zbliżasz się do większych pieniędzy, generuje tak nieprzyjemne uczucia, że mowy nie ma o zarobieniu jakichkolwiek większych pieniędzy. Dla podświadomości bogactwo oznaczało takie same niebezpieczeństwo jak zbliżanie mokrej dłoni do kontaktu. Podświadomość pod słowem bogactwo ma swoje limity. Dla mnie bogactwo oznaczało ładne, markowe ubranie, a dla innych coś znacznie większego. Bunt podświadomości uruchamiał się przy osiągnięciu określonej dla każdego człowieka wizji tego, czym jest bogactwo. Każdy ma tę wizję inną, zależy ona od poziomu dostatku w domu rodzinnym. 6. Silna nerwica i smutek (chciałem być ukochanym synem Boga jak Jezus i męczennicy Kościoła, ale bałem się tortur i śmierci), które zrujnowały mi życie w każdym jego przejawie. Wewnętrzny konflikt całkowicie pozbawia człowieka energii życiowej, której nie starcza na kreowanie nowych idei i pomysłów, na radość, zdrowie i zabawę. 7. Absurdalne poczucie, że jestem lepszy od innych ras i wyznań, a moja wiara jest najlepsza i jedynie słuszna. Gardziłem innymi tak mocno, jak tylko nieszczęśliwy człowiek umie, a także się za nich modliłem, sam mając życie w kompletnej ruinie. Błagałem Boga, by cały świat przeszedł na katolicyzm, a wszystkie państwa złożyły pokłon Watykanowi, a wtedy zapanuje raj na Ziemi. Chętnie też kłamałem dla dobra wiary, gdy przekonywałem innych do bycia w Kościele. Wymyślałem historyjki, mające zastraszyć tych, co nie wierzyli w wielkość Kościoła. Chciałem przez to przypodobać się Jezusowi, zdobyć chwałę. Niestety, zdobyłem tym tylko obrzydzenie do samego siebie. 108
Programowanie religijne
Gdy opublikowałem ten artykuł kilka lat temu (między innymi na swojej stronie ecoego.pl, ale był także w wielu innych miejscach sieci), sam odczułem na własnej skórze, co robiłem innym. Katolicy pisali mi, że moja choroba (IBS) jest karą za odejście od katolicyzmu, że tonę w gównie i pójdę do piekła na wieki, a to tylko promil tego, co przeczytałem o sobie. Wyciągali mi wszystko, co przeczytali, np. to, co napisałem na początku tej książki, np. o strachu przed dresiarzami w dzieciństwie i szydzili z tego. Tylko że ja się nie wstydzę tego, co było niezależne ode mnie. Strach przed zagrożeniem jest normalną, zdrową reakcją. Szukali słabych punktów, chcąc mnie urazić, pragnęli sprawić, bym czuł się źle − wszystko w imię Jezusa i obrony wiary. To były tony jadu i pogardy. Nie mam o to żalu. Rozumiem jak ten mechanizm działa. Człowiek się panicznie boi, że to, w co wierzy, może nie być prawdą. Atakuje więc jak może te osoby, które nie wierzą w to, co on sam. Najczęściej subtelną pogardą. Sam to robiłem i współczuję tym ludziom. Pozbycie się tej trucizny (nienawiść, strach) zabierze im wiele, wiele lat, jeśli w ogóle zaczną to robić. 8. Świadomość, że nie wolno oddać ciosu, trzeba nadstawiać drugi policzek, a agresja w obronie własnej godności czy własności jest czymś złym i wstrętnym. Nienawidziłem się za to, zwłaszcza że kiedy zacząłem oddawać ciosy, zaczęto mnie szanować zamiast szmacić. Jednak przypłacałem to potwornym poczuciem winy oraz lękiem przed Szatanem, że złamałem komuś nos, jak mnie napadł, zamiast dać się pobić i okraść. 9. Jednocześnie świadomość, że za to, że ktoś mówi źle o papieżu czy Jezusie, mógłbym zatłuc pięściami. Odczuwałem 109
Programowanie religijne
czystą nienawiść do tych, którzy śmieli odważyć się na takie bluźnierstwo; mimo tego, że papieża znałem tylko z tv i opowiadań, i kompletnie nic o nim nie wiedziałem ponad oficjalną propagandę. Fakty o paleniu kobiet, pedofilii uważałem za spiski satanistów, nie dopuszczając ich w ogóle do świadomości. Byłem jednocześnie podniecony i zrozpaczony wizją, jak ludzie rozpowiadający kłamstwa o Kościele będą płonąć w piekle przez wieki. Gdy dorosłem i zacząłem interesować się psychologią, zrozumiałem, że wszystkie moje działania i w efekcie życie, jakie prowadzę, jest pokłosiem moich wierzeń i przekonań. W co wierzysz, takie masz życie. Jeśli wierzysz, że jesteś fajnym gościem, Twoja mowa ciała, głos, zapach ciała (czyli także feromony) sprawiają, że przeważnie właśnie tak jesteś traktowany. Jeśli wierzysz, że jesteś beznadziejnym śmieciem, grzesznikiem, który zasługuje na piekło i wieczne męki, ponieważ masz erekcję na widok obcisłych dżinsów dziewczyny, ludzie mają Cię w najlepszym wypadku za dziwaka, w trochę gorszym za frajera, a w najgorszym… na szczęście mogę się tylko domyślać. Niektórym nauki o cierpieniu tak zmieniły postrzeganie, że czerpali z niego satysfakcję. Ich poczucie własnej wartości opierało się jedynie o cierpienie, niedostatek, rozpacz. Każdy atak, odrzucenie czy porażka było uważane za coś, czym można się wyróżnić, pochwalić, poczuć lepiej: „Jestem lepszy, znowu mnie wszyscy odrzucili i wyśmieli, oni nic nie rozumieją”. Ludzie religijni, wierzący w „Boga miłości” wiedzą, że mówi się tylko o konającym w mękach Jezusie, a chwaleni i gloryfikowani są męczennicy. Żeby coś „osiągnąć”, trzeba więc cierpieć. Radośni ludzie nie są mile widziani, są na dnie cierpiętniczo-katolickiej 110
Programowanie religijne
hierarchii. Jeśli więc chcesz być szanowany w tej grupie ludzi, warto mieć jakieś chociażby schorzenie, chorobę, jakieś cierpienie, które można ofiarować Jezusowi. Tylko po co stwórcy wszechświata moje cierpienie? To pytanie mnie prześladowało. Umysł krzyczał, że to Szatan zadaje złe pytania, chcąc podważyć moją wiarę, ale w środku zawsze czułem, że coś się tu naprawdę nie zgadza. Bóg ma nas jako dzieci. Czy ktoś z nas chciałby dać swojemu dziecku prezent, licząc na piski radości i zabawę, a dziecko go z pogardą odrzuca i uderza głową w ścianę? Dziwne, przerażające. Każdy normalny ojciec by się mocno przestraszył, może nawet załamał chorobą psychiczną dziecka. Tymczasem Boże dzieci tak właśnie robią. Odrzucają boski dar. Rozum i wielkie talenty, które ma człowiek, na rzecz wiary. Wierzą w to, co ktoś im podał do wierzenia od urodzenia. Nie myślą, nie analizują, tylko bezkrytycznie wierzą. W czym więc ich chwała i wielkość? Nie dość, że wierzą (albo udają, by nie być stratowanymi przez rozmodlony tłum), to jeszcze się umartwiają i cierpią na wyścigi kto więcej. A nagroda wprawdzie niewidzialna, nieudowodniona, ale przecież błogosławieni ci, którzy uwierzyli, a nie widzieli, więc przyjmuje się, że tak właśnie jest. W numerze czwartym W sieci na ostatniej stronie jest reklama sióstr klauzurowych i oczywiście nr konta do wpłacania pieniędzy. Przepiszę początek: Siostry klauzurowe żyją na skraju nędzy, w potężnych i zimnych klasztorach, gdzie temperatura w celach spada do 5 stopni. Wiele z sióstr jest chorych i w podeszłym wieku, nie mogą już pracować. Jednakże nie przestają się modlić za wierzących i niewierzących. Swoje fizyczne cierpienie ofiarowują w naszych intencjach. Modlitwa połączona z ofiarą miłości ma ogromną wartość 111
Programowanie religijne
przed Bogiem. Każdy z Państwa może przekazać swoje intencje we wszystkich sprawach: rodzinnych, zawodowych, osobistych... Jak widać Pan Bóg spełnia prośby sióstr, ale nie może im zapewnić jedzenia, wody i ciepłego ubrania. O uzdrowieniu nawet nie wspominam, bo to pachnie siarką i złem. A tak szczerze, modlitwa chorej, wyjącej z bólu starej kobiety, która całe życie powtarza jak robot modlitwy, ma coś wyprosić u Boga? To dlaczego nie wyprosiły zdrowia dla papieża, prymasa Glempa i innych potężnych hierarchów? Na pewno się modliły, jak wiemy, bez efektów. Chociaż tłumaczy się to tym, że Bóg usłuchał modlitw, ale lepszy był dla nich zgon niż życie. Kler ma tyle ziemi, ciągle zbiera pieniądze; nie można by tym starszym paniom wstawić elektrycznych grzejników? Dać na panadol? Włosy stają dęba, jak człowiek sobie uświadamia ten komizm i jednocześnie tragizm religijnej, obłąkanej rzeczywistości. Przyjrzałem się więc swoim przekonaniom i ze zgrozą odkryłem, że większość z nich wcale nie jest moja. Zostały we mnie zainstalowane przez powtarzane latami sugestie, dokładnie tak samo jak w opisywanym, bestialskim eksperymencie na dzieciach z sierocińca. Po latach życia zgodnie z zasadami, rzekomo bożymi, byłem wrakiem i ruiną człowieka. Po wielu latach pod cudzymi religijnymi przekonaniami odkryłem wrażliwego, inteligentnego i bystrego człowieka. Wtedy też poczułem, jak bardzo pełne radości i szczęścia może być życie, że wcale nie trzeba cierpieć z tysiąca powodów. Poczułem, że można kochać swoje ciało i czerpać radość z seksu, życia, mieć pieniądze, samochód, pójść potańczyć, mieć grono znajomych i beztrosko się śmiać mimo faktu, że gdzieś na pustyni podobno umarł za mnie dwa tysiące lat temu Żyd podający się za Boga. Poczułem, że nie trzeba 112
Programowanie religijne
ciężko harować, by coś mieć, że można oddać się sztuce i pasji, która pozwoli godnie i wesoło żyć. Jednocześnie z tą wyzwalającą wiedzą, której pozornie przeczy społeczeństwo, przyszło potworne poczucie winy, że kalam własne gniazdo, występuję przeciwko świętej religii i samemu Bogu, a Szatan już ma moją duszę dla siebie. Gdy mówiłem o swoich wątpliwościach niektórym osobom, którym ufałem, słyszałem, że jestem nienormalny, opętany, muszę się pokajać i dużo modlić. Kierowano mnie do teologów i kierowników duchowych, którzy mieli nawrócić mnie z powrotem na myślenie takie, jak trzeba − normalne. Straszenie piekłem i wiecznymi mękami było standardową próbą „przekonania” mnie. Ale i to nic nie dało, ponieważ już rozumiałem, jak działa podświadomość, wzorce reakcji, programowanie zachowań ludzkich. Nie było tam żadnego Boga, tylko manipulacja od dzieciństwa. Cóż tu tłumaczyć? Jakież to ja bajki słyszałem, jakie perełki sofizmu, ale to wszystko było tylko grą słów, która kryła najważniejsze pytanie: dlaczego wiara w Boga miłości sprawia, że całe życie potwornie cierpię? Jedni na tym poprzestają, porównując się do Hioba i czerpiąc z tego perwersyjną rozkosz, ale ja tak nie chciałem; chciałem poznać prawdę, zaznać trochę radości życia, a nie nurzać się w błocku cierpienia. Sięgałem do książek, które tłumaczyły te sprawy i, robiąc to, potwornie się bałem. Książki te (a chociażby Potęga podświadomości Murphy’ego) były nazywane szeptem diabła. Pastor Murphy pisał dziwne, grzeszne rzeczy: że Bóg jest radością i cieszy się z sukcesów i szczęścia swoich dzieci. Spotkałem tam wiele radości, tańca, pragnienia skosztowania życia, a jednocześnie nie przywiązywania się do niego. I te wspaniałe idee, którym – jak sądzę – Jezus by radośnie przyklasnął, były nazywane szeptem diabła, opętaniem przez samego 113
Programowanie religijne
Szatana. Książki mistyków, a już szczególnie te o jodze i medytacji, były jawnie nazywane wpływem złych duchów. Medytacja sprawiła, że zacząłem obserwować w sobie dziwne stany umysłu i powoli zacząłem widzieć, w jak wielkim oszustwie żyłem. Jednocześnie musiałem poradzić sobie z pogardą wierzących za swoje próby samodzielnego zbadania, o co w życiu chodzi. Miałem wierzyć i iść ścieżką tradycji, a nie łamać tabu. Modlono się więc za mnie, by Bóg sprawił, że zacznę myśleć jak modlący się. Jak widać Bóg nie pomógł im w tych modlitwach. Może Bóg nie chce, by wszystkie istoty na Ziemi były katolikami, identycznie myślącymi i ubierającymi się klonami? Pierwsze, co zrobiłem to z całą świadomością zrezygnowałem z chodzenia do kościoła. Programowanie ustało, ale co zrobić z prawie trzydziestoletnimi wzorcami nienawiści do grzesznego ciała i siebie? Przypominam kolejny raz, że zniszczone życie ludzi w eksperymencie Johnsona było pokłosiem sześciomiesięcznego programowania. Praca nad opróżnieniem tego śmietnika, w który zamieniło się moje własne życie, trwa wiele lat. Wszystko przy akompaniamencie wrzasków o sprzeniewierzenie się tradycji, wierze ojców i dziadów, klątw o pójściu do piekła i nieszczęściu w życiu. No proszę, jak się wszyscy o mnie martwią, nawet modlą. Jak latami siedziałem w domu i wyłem z bólu brzucha bez pracy i grosza przy duszy, to nikt mi przysłowiowej szklanki z wodą nie podał, a tu jak dbają o moją duszę, jak się troszczą. A przecież wszyscy wiemy, że krzyczący na mnie mają mnie tam, gdzie słońce nie dochodzi, tylko moja decyzja i odrzucenie tego, co czczą, budzi ich niepokój. Ich nienawiść więc jest kierowana do mnie tylko w jednym celu: uspokoić siebie i upewnić, że ich wierzenia mają sens, nie są tylko sprytnym oszustwem, a oni nie są przegranymi, oszukanymi ludźmi, walczącymi o interes 114
Programowanie religijne
kapłana swoim kosztem − a jest to koszt wielki. Człowiek rezygnuje ze swojej osobistej wolności oraz szczęścia i spełnienia, bo szczęśliwy nie da zarobić, więc trzeba dziecko zamienić w pełnego lęków i poczucia frustracji człowieka, który całe życie będzie wierny korporacji religijnej oraz panicznie będzie bał się z niej wypisać. Kto Ci wmówił poczucie winy? Bóg czy kapłan? Boga w to nie mieszaj. Latami wbijał Ci do głowy poniżające Cię komunikaty ksiądz. Jemu zrobiono to samo, tylko znacznie mocniej. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina... czyżby? Kościołowi katolickiemu, do którego zostałem zapisany bez udziału mojej woli, zawdzięczam z całą pewnością wiele zła. Było go tak dużo, że z bólu nie do zniesienia, w geście ratunku i rozpaczy zacząłem samodzielnie myśleć, co umożliwiło mi dostrzeżenie tego, w czym tkwiłem całe życie. Usuwanie skutków jego działalności zajmie mi jeszcze co najmniej kilka, kilkanaście lat, co i tak można uznać za niebywały sukces. Ofiary znacznie słabszego i krótszego programowania i złej sugestii, nie mogły wyleczyć jąkania do końca swojego życia. Stwierdzam więc z całą mocą, że w organizacji nazwanej chrześcijaństwem Boga miłości, którego miałem przyjemność w kilku przebłyskach doznać, nie ma i nigdy nie było. Jest to ponura, diabelska struktura, nastawiona na niszczenie godności ludzkiej i na brutalne eksploatowanie tak ustawionego człowieka do końca jego dni. Głównym celem Kościoła jest odłączenie człowieka od Boga, źródła, z którego pochodzimy, odłączenie od własnej duszy. Nie ma jedności z Bogiem, gdy myśli i emocje człowieka orbitują wokół cierpienia, poczucia winy i męki. Bóg to radość, siła i szczęście, a nie sztucznie wywołane cierpienie w człowieku. 115
Programowanie religijne
Jeśli Szatan istnieje, to Kościół musi być jego dziełem. Całe wychowanie człowieka przez kler służy jedynie temu, by z człowieka zrobić pokornego, pełnego poczucia winy i poczucia zobowiązania niewolnika. Kler niszczy ludzi w bardzo subtelny, nierzucający się w oczy sposób. Bo jak zobaczyć poczucie winy spalające człowieka całe życie? Czy ludzie o tym mówią? Nie, to trzyma się w sobie, i właśnie to wywołuje efekty, o które chodzi manipulatorowi. Katolik myśli, że jest wolny, tymczasem żyje w mentalnym więzieniu, którego kratami są wmówione mu fałszywe przekonania o nim samym. Dlatego tak bardzo pchają się do najmłodszych dzieci, tak bardzo dbają, by od najwcześniejszych chwil życia programować w człowieku sugestie, które będą w nim do końca jego dni. Wyzwolić się można od najsilniejszych wrogów; ale wyzwolić się od rzekomo własnych przekonań jest często niemożliwe. Ludzie żyją jak roboty i myślą, że takie jest właśnie życie, tymczasem wcale takie nie jest. To ich interpretacja wyuczona przez powtarzanie sprawiła, że tak wszystko interpretują. Zostali oszukani tak samo jak i ja. Tylko nieliczni budzą się z tego koszmaru sennego i mają jakąś szansę zrobić coś z własnym życiem. Cała reszta idzie jak po szynach, doskonale zaprogramowana i kontrolowana przez cudze przekonania. Tu nie trzeba wróżki, by przewidzieć los takiego człowieka. Został on mu dokładnie napisany przez korporację religijną. Wielu młodych rodziców chce chrztu dla swoich dzieci. Mają gdzieś jego rzekomo duchowe znaczenie, chodzi o to, by nie być pokazywanym palcem przez rodzinę. Pragnę powiedzieć tym ludziom, żeby to porządnie przemyśleli, ponieważ ich dziecko będzie musiało żyć z silnym poczuciem winy, strachem przed wyimaginowanymi diabłami i demonami, w poczuciu pokory przed 116
Programowanie religijne
silniejszym. Czy tego chcesz dla własnego dziecka? Chcesz sam uczyć dziecko jak żyć, czy oddać je ludziom, którzy nauczą je cierpienia, nienawiści do siebie i strachu? Twoja decyzja, a także Twoje konsekwencje później, gdy dziecko będzie musiało iść przez życie z tak ciężkim bagażem. A może wolność? Gdy dziecko będzie miało osiemnaście lat, niech sobie wybierze samo, jaką religię chce? Moim zdaniem, każda większa struktura działa tylko i wyłącznie na zrobienie z człowieka niewolnika. I w tym celu musi go przeczołgać, wyprać mu mózg. Tyczy się to każdej religii, w tym muzułmańskiej i żydowskiej, które różnią się od „naszej” tylko innymi nazwami diabłów i bożków, innymi bajkami, świętami i ceremoniami, a w środku jest to od zawsze to samo: zło i zniszczenie człowieka. Jak można służyć Kościołowi, którego sercem jest Państwo Watykan, i jednocześnie państwu Polskiemu? Nie można dwóm panom służyć, nieprawdaż? Gdy za kilkadziesiąt lat najadą nas muzułmanie z niemieckiego i francuskiego kalifatu, wyrżną prawdziwych Polaków-katolików, a reszta się zgodzi przejąć wiarę w Allaha. Po setkach lat będzie prawdziwy Polak-muzułmanin, a rzesza obrońców jedynej wiary zakrzyczy każdego heretyka, który twierdziłby, że wiara ojców była inna. Kocham Polskę i szanuję wierzenia ludzi. Jeśli chcą wierzyć w kler, proszę bardzo. Pierwszy obrzucę jajkami tego, kto chce palić kościoły czy walczyć z klerem. Darcie Biblii jest dziełem dzieciaka i showmana, jest to czyn absolutnie celebrycki w swej wymowie. Mamy demokrację i mamy wolność słowa; można wierzyć, w co się chce. Ale proszę utrzymywać swoich duszpasterzy za własne pieniądze. Polska, będąc pod wpływem obcych mocarstw − Watykan, USA, Niemcy, Rosja, Izrael − nigdy nie uzyska potęgi. Za 117
Programowanie religijne
dużo chętnych do byłego już tortu, który po tylu latach grabieży skurczył się do rozmiaru napoleonki. A żeby nie było, że prawdziwy Polak musi kochać kler, wkleję słowa wielkiego Polaka, którego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Drodzy Państwo, oto opętany przez samego Szatana Tadeusz Kościuszko: Trzeba przyznać, że wszyscy ludzie posiadają dosyć zdrowego rozsądku, by odróżniać dobro od zła, zachowywać się, rozumować, pojmować i porównywać relacje, a także rozwijać swoje idee poprzez rozważania lub badania (za wyjątkiem małej liczby tych, którzy są obłąkani od urodzenia), ale po to są szpitale, żeby przeszkodzić im w wyrządzaniu szkód. Czyż nie byłoby lepiej zacząć od przemawiania ludziom do rozsądku, uświadamiając im, że w ich prawdziwym interesie leży raczej, by postępowali prawie i sprawiedliwe, byli dobrymi ojcami, dobrymi synami, kochającymi Ojczyznę i przestrzegającymi prawa niż szkodzili sobie i oszukiwali się nawzajem, tracąc spokój ducha w nieustannej krzątaninie dla pokrzyżowania planów zasadzek i podstępów ze strony innych ludzi; jeśli do takiego wychowania dodacie dobre prawo, które karząc za przestępstwa jednocześnie przeciwdziała szerzeniu się przywar; jeśli ponadto sami będziecie dawać przykład cnoty w każdych okolicznościach, bądźcie pewni, że Lud pójdzie za wami, gdyż ludzie są w sposób naturalny naśladowcami jak małpy. Jeśli jednak, na odwrót, rozpoczniecie od oświecania Księży, dacie im /tym samym/ więcej środków, by zniewalali Lud 118
Programowanie religijne
i trzymali go w jeszcze silniejszym uzależnieniu, bowiem każde wydzielone ciało w Narodzie będzie mieć zawsze swój własny interes, przeciwny do interesu Państwa, bądź będzie występować przeciwko działaniom rządu, bądź będą miały miejsce potajemne bunty i konspiracje, w które niestety obfituje historia. Nie można mieć nadziei, że zmieni się ich zachowanie, gdyż w ich podstawowym interesie leży mamienie ludu kłamstwami, strachem przed piekłem, dziwacznymi dogmatami oraz abstrakcyjnymi i niezrozumiałymi ideami teologicznymi. Księża będą zawsze wykorzystywać ignorancję i przesądy Ludu, posługiwać się (proszę w to nie wątpić) religią jako maską przykrywającą ich hipokryzję i niecne uczynki. Ale w końcu jaki jest tego rezultat: lud nie wierzy już w nic, jak np. we Francji, gdzie chłopi nie znają ani obyczajności, ani religii; są bardzo ciemni, chytrzy i niegodziwi. Widzieliśmy Rządy Despotyczne, które posługiwały się zasłoną religii w przekonaniu, że to będzie najmocniejsza podpora ich władzy, wyposażano więc Księży w największe możliwe bogactwa kosztem nędzy ludu, nadawano im najbardziej oburzające przywileje aż po miejsce u Tronu, jednym słowem, tak mnożono względy, dobra i bogactwa Duchownych, że połowa Narodu cierpiała i jęczała z biedy, podczas gdy oni, nie robiąc nic, opływali we wszelkie dostatki. Teraz, kiedy znane są zgubne skutki tego błędu, wydaje mi się, że nie ma lepszego sposobu niż pozwolić im upaść i upodlić się, a na koszt Rządu utworzyć szkoły dla Chłopów, w których będą oni mogli uczyć się moralności, rolnictwa, rzemiosła i kunsztu. 119
Programowanie religijne
Mówię do filozofa, do zręcznego polityka: Rząd jako taki nie powinien mieć innej religii niż religia natury. Ten bezmierny glob wypełniony nieskończonymi gwiazdami i nasze serca, które bezwiednie zawsze zwracają się /ku niej/ w rozpaczy, świadczą oczywiście o istnieniu Istoty Najwyższej, której nie rozumiemy, ale ją w duchu czujemy i którą wszyscy powinniśmy adorować. Pozostawmy więc wszystkim sektom, wszystkim religiom swobodę praktykowania ich kultu, byleby były one posłuszne prawom ustanowionym przez Naród.
Kler, jak wiemy, uznał wszystkie rozbiory Polski. Taki to dla nas z niego był pożytek. Natomiast tym, którzy twierdzą, że kler stoi na straży moralności Europy i walczył z nim każdy totalitaryzm, pragnę powiedzieć, że się mylą. Kler zawsze walczy w swoim interesie. Podobnie jak nazizm walczył z komunizmem, czy to oznacza, że komunizm był dobry? Albo nazizm? Nie, dwa wilki pokłóciły się o smaczną polską kość. I tyle. Czy mogą mi Państwo przypomnieć, ile ostatnich lat Polski to nieustanna rzeź, nieudane powstania, wojny i tragedia? I to wszystko pod krzyżem, pytam się więc − dlaczego? Kler zawłaszczył sobie pojęcia moralności i dobra, kiedy istniały czasy, gdy nie istniało chrześcijaństwo, a dobro i cnoty były znane i opiewane; istniały daleko przed Jezusem i papieżami, nie są więc własnością kleru. Człowiek żyjący bez wiary może być dobry i uczciwy i często jest uczciwszy od wierzącego; ten, jak wiemy, kieruje się poczuciem winy, chęcią na zyskanie nieba poprzez dobre uczynki. Niewierzący czyni dobro dla innych celów: bo lubi, bo chce, może mu to poprawia nastrój. Nie wierząc w niebo, nie oczekuje nagrody. Bóg więc, widząc te dwa przypadki, większą chwałą obdarzy niewierzącego, bo ten czyni dobro, nie wierząc w nagrodę. A cóż za nagroda należy się komuś, kto po prostu organizuje relację biznesową? Ja zrobię to 120
Programowanie religijne
i tamto, a Bóg da mi w nagrodę życie wieczne. Jaka to zasługa i chwała? Jezus zdobył chwałę nie przez bycie wiernym religii, wśród której wzrósł, ale przez to, że ją potępił i nią gardził na równi z kapłanami. I zapłacił za to olbrzymią cenę. Jeśli brać przykład z Jezusa, trzeba by się zbuntować przeciwko dzisiejszym faryzeuszom, handlującym w świątyniach i chodzących w pięknych szatach przed ludem. Dziś, gdy kościół traci swe wpływy i potęgę, sięga się po sprawdzone wzorce. Eksponuje się egzorcystów, straszy diabłem, który opętuje i niszczy ludzi, więc ten strach, który znajduje natychmiast oddźwięk w ludziach wierzących, skłania do powrotu na łono Kościoła. Czy Bóg potrzebuje straszyć ludzi potworami, by go kochali? Ja sądzę, że nie. Bo to nie byłby Bóg, a mały, zakompleksiony sadysta; i z całą pewnością nie moc, która wykreowała niewiarygodną otchłań kosmiczną. Wierzę w Boga, doświadczyłem tej cudownej mocy. I nikt mi nie wmówi, że kler tę siłę w ludzkim sercu reprezentuje. *** Uważam, że ten artykuł był bardzo potrzebny, chociaż rozumiem, że może się niektórym z czytelników nie spodobać. Nie umieściłem go po to, by eksponować swoje przekonania antyreligijne, a po to, by ukazać, jak jesteśmy unieszczęśliwiani. Musimy rozumieć ten proces, bo bez tego nie ma mowy o spełnieniu życiowym z kobietą. Jeśli masz w sobie poczucie winy, którego do końca nie jesteś świadomy (może być wyparte), to przykro mi bardzo, ale w życiu będziesz się nieświadomie karał. Zapomnij o jakiejkolwiek korzystnej relacji z drugą osobą, chociaż czasem może Ci się wydawać, że złapałeś Pana Boga za nogi. Ale poczekaj aż opadnie 121
Programowanie religijne
haj zakochania, a wtedy porozmawiamy. Jeśli się nienawidzisz, będziesz się karać; jeśli kochasz − nagradzać. Bez zidentyfikowania w sobie wzorca poczucia winy możesz zrobić dla swojego szczęścia wiele, a i tak nic to nie da. Matkę oszukasz, ojca oszukasz, ale własnej podświadomości nigdy. Wszystko, co jest w niej zapisane, musi się zrealizować w rzeczywistości, a jeśli jesteś uczciwym katolikiem, zapisane masz poczucie winy, czyli nienawiść do siebie i chęć ukarania siebie. Twoje życzenie zostanie spełnione wcześniej czy później albo już jest spełnione i nie znasz jego prawdziwej przyczyny. Mam nadzieję, że teraz ją poznasz. Prosty przykład. Podświadomość chce cierpieć, więc zalewa Cię emocjami agresji w trakcie rozmowy z kimś, a Ty zachowujesz się – często nieświadomie – jak cham. Masz już wroga i konflikty, kłótnie, o co dokładnie chodziło Twojej podświadomości. Jeśli Twoja podświadomość chce odnosić sukcesy, wpłynie na Twoją świadomość miłymi emocjami, więc będziesz ujmujący dla pewnej osoby... która „przypadkiem” okaże się wpływowa, i ci ważną sprawę załatwi. Oczywiście o żadnych przypadkach nie ma mowy. Spójrzcie proszę, jak to działa. Załóżmy, że palisz papierosy dziesięć lat, siada Ci zdrowie i chcesz rzucić. Tak naprawdę to nie papierosy są problemem tylko Twoje do nich nastawienie, pragnienie ich skosztowania. Ja zacząłem palić, ponieważ byłem strachliwy i nieśmiały, a twardziele w filmach między kolejnymi morderstwami i zaliczonymi pięknotkami palili papierosy. Moja podświadomość skojarzyła fakty: chcesz być silny? Mieć kobiety i być postrachem mężczyzn? Pal. No i paliłem, chociaż z tego, co pamiętam, raz chyba zwymiotowałem od dymu. Ale to nic, nie poddawałem się, ponieważ wierzyłem, że papieros da mi też wielką moc odwagi i siły. W końcu organizm przyzwyczaił się 122
Programowanie religijne
do trucizny i przestał buntować, a ja zacząłem tworzyć potężny nawyk. No cóż, siły i mocy nie zyskałem, za to dostałem astmy, przepaliłem pociąg z pieniędzmi i miałem żółto-czarne, obrzydliwie odbarwione zęby. Jeśli dziecko widzi twardziela, który pali − zechce palić. Jeśli dziecko widzi szanowanego, poważanego księdza, kojarzy tę siłę, której pragnie z tym, co ten ksiądz robi, czyli modli się, wierzy w Jezusa i namawia do swojej wiary. Tak nabywamy wszelkie nałogi, włącznie z nałogiem modlenia się do niewidzialnych bytów, które nam nie odpowiadają. Miliardy ludzi nie pali i żyje. Ja paliłem kilkanaście lat, od dziesięciu nie palę i papierosy wcale mnie nie ciągną, natomiast faktem jest, że przez rok łaziłem po ścianach, tak bardzo nałóg mnie męczył. Żeby żyć normalnie, nie być niewolnikiem nałogu, nie trząść się z nerwów, gdy nie palisz, musisz pozbyć się wzorca w sobie, który kojarzy palenie z przyjemnością, a brak palenia z cierpieniem. Dokładnie tak samo jest z każdym innym nałogiem. Problem nie tkwi w narkotykach, alkoholu i ciastkach, tylko w tym, że poszukujemy w nich przyjemności. Tak samo jest też z tym, co zostawił w nas Kościół katolicki. Trzeba te całe poczucie winy wyrwać z korzeniami, wyrzucić je na śmietnik, bo to nie jest nasze. Jest to cudza koncepcja, którą nam „zainstalowano”, wykorzystując naszą dziecięcą ufność. Małe dziecko nie ma umysłu, którym może podejmować decyzje, ale ma podświadomość, która bierze wszystko „jak leci”, a potem tworzy z tego emocjonalne wzorce. Wróćmy na chwilę do reklamy. Czy zauważyliście Państwo, jak Wasze ciało się odpręża przed telewizorem? Wasz umysł się 123
Programowanie religijne
„wyluzowuje”, odpręża. A to umysł dba o to, by rozróżniać informacje, jakie w nim się pojawiają. Jeśli umysł jest sprawny, czujny, nic Ci nie wmówię, bo będziesz wiedział, że wciskam Ci kit. Ale jeśli Twój umysł będzie osłabiony, mam większe szanse na to, by Cię oszukać. Telewizor sprawia, że umysł człowieka dosłownie słabnie. W 1969 roku Herbert Krugman, kierownik badań opinii publicznej w siedzibie General Electric w Connecticut, zbadał, co dzieje się z mózgiem podczas oglądania telewizji. W eksperymencie brała udział dwudziestoletnia sekretarka. Po przypięciu elektrod do jej głowy mózg badanej wykazywał fale beta, charakterystyczne dla aktywnego i świadomego trybu pracy. Po włączeniu telewizora mózg przełączył się na fale alfa, właściwe dla fazy snu REM (szybkie ruchy gałek ocznych, stan, kiedy śnimy), relaksu i stanu przed zaśnięciem i chwilę po obudzeniu. Gdy kobieta zaczęła czytać gazetę, od razu pojawiły się fale beta, czyli mózg przełączył się na świadomy tryb działania. Dalsze badania wykazały, że lewa półkula mózgu, która przetwarza informacje w sposób logiczny i analityczny, wyłącza się w czasie oglądania telewizji. To otwiera drogę do programowania podświadomości. Tak samo jak telewizor działa hipnoza, polegająca na przekazaniu człowiekowi jakiejś sugestii. Jeśli powiem Ci, że jesteś senny, nie uwierzysz mi, ale jeśli będziesz w stanie głębokiego odprężenia, zaczniesz ziewać i poczujesz senność. Hipnoza, jak i telewizor, osłabiają umysł, pozwalając przejąć kontrolę nad podświadomością i wmówić jej coś za pomocą sugestii. Można to wykorzystać dla dobrych celów: poprawianie samooceny, eliminacja lęków 124
Programowanie religijne
i fobii, a można też w złym, jak kodowanie człowiekowi rzeczy, które go unieszczęśliwią, np. tego, że ma być winny za śmierć Jezusa. Pamiętacie Państwo okulary firmy Sita, dzięki którym można było szybciej nauczyć się języków obcych? Wprowadzały one mózg w stan alfa (głębokie odprężenie), przez co człowiek uczył się znacznie szybciej języka. Najszybsze jednak metody nauki języka to triki wykorzystujące mnemotechniki. Mózg myśli obrazami, a jeśli są nacechowane emocjami, kolorowe, żywe i ruchome, można zapamiętywać olbrzymie ilości informacji. Mózg człowieka jest stworzony do operacji na obrazach, skojarzeniach i symbolach, a nie na słowie, które człowiek wymyślił ileś tysięcy lat temu. A co z pozostałymi dwoma milionami lat? Obrazy, skojarzenia, rysunki naskalne. Nasz mózg kocha obrazy, nie słowa. Jaki z tego wniosek? Że jeśli chcemy coś komuś przekazać, trzeba osłabić jego umysł oraz dać mu jakiś obraz, symbol. Tę niezwykłą wiedzę wykorzystał perfekcyjnie Kościół katolicki. Sposób, w jaki to zrobił, sprawia, że mam ciarki na plecach, ponieważ znam siłę tego oddziaływania oraz jego opłakane dla ludzi skutki. Zacznijmy od tego, że msza święta odbywa się w kościele, gdzie jest mały dostęp powietrza. Mało tlenu „przymula” umysł ludzi tam będących. W kościele jest też przeważnie mało światła, co czyni atmosferę zamazaną, niejasną. Tu akurat nie każdy kościół jest taki. Trafiałem na jasne i na ciemne. Najgorzej jest chyba 125
Programowanie religijne
w cerkwi, gdzie człowiek czuje jakby przeniósł się do innego świata. Jest niepisany zakaz patrzenia na zegarek, czyli tracimy poczucie czasu. Msza jest w większości powtarzalną mantrą, rok po roku i dekada po dekadzie powtarza się te same zwroty i słowa, co oznacza, że człowiek − chcąc nie chcąc – przysypia na mszy, wpada w trans, otępienie. Mózg parafianina wchodzi w stan alfa (głębokie odprężenie) albo i nawet teta (bardzo głębokie odprężenie). Jest to stan hipnotyczny, kiedy wszystko, co się mówi i pokazuje szybko i mocno wchodzi w naszą podświadomość. No a co się pokazuje? Centralne miejsce kościoła to zakatowane, zamęczone zwłoki mężczyzny na krzyżu − narzędziu tortur. Krzyż jest zawsze wyżej niż wierni, góruje nad nimi, pokazując nam symbolicznie, że jest najważniejszy, po prostu dominując nad nami. Każdy dyktator był na podwyższeniu, by ludzie wiedzieli, kto tu rządzi. Jeśli uciekniemy wzrokiem na bok, mamy drogę krzyżową oraz wykrzywione w grymasach bólu i męki twarze świętych męczenników. Zamknąć oczu nie wypada, trzeba patrzeć, a wszystko wchodzi w nas jak w masło, ponieważ otępiały umysł nie cenzuruje informacji. Powtarzamy też słowa o swojej wielkiej winie, niegodności i odpowiedzialności za śmierć jakiegoś Żyda z Azji dwa tysiące lat temu, a podświadomość wszystko sobie zapisuje. Msza święta to programowanie podświadomości, żeby człowiekowi zaszczepić cierpienie i nieszczęście skojarzone z wielkością i Bogiem. Gdy potężnie cierpi, Kościół oferuje chwilową pociechę, oczywiście nie za darmo. Genialne. A rzeźba św. Bartłomieja w katedrze w Mediolanie? Figura św. Bartłomieja obdartego ze skóry, którą przerzuconą ma przez ramię niczym płaszcz jasno pokazuje, kto w tej organizacji może dostąpić wielkich 126
Programowanie religijne
zaszczytów − ktoś kto cierpi. Prosta sugestia dla ludzi, wielu ją z wdzięcznością przyjmie, by za jakiś czas zamanifestowała się ona w postaci bolesnej, często nieuleczalnej choroby, albo wypadku ze straszliwymi konsekwencjami. Kiedyś w internecie na jednym z portali, trafiłem na ciekawy komentarz katolika: Cierpienie ma moc zbawczą. Bez „krzyża” nie ma zbawienia. Nawet Jezus biorąc GRZECHY ŚWIATA na siebie cierpiał STRASZLIWIE, ale dzięki temu mógł wejść do Królestwa Niebieskiego. Bez cierpienia nie ma zbawienia. Każdy, kto tu ucieka od cierpienia, będzie musiał cierpieć gdzie indziej. Dla niewierzących cierpienie nie ma sensu, dlatego tak się buntują lub od cierpienia uciekają.... Myślę często, że bez cierpienia i bez bólu nie ma cudu przyjścia człowieka na ten świat i bez bólu i cierpienia nie ma odejścia z tego świata do świata duchowego. Przez wiele lat myślałem tak samo jak ten nieszczęśnik. Pasjonowałem się cierpieniem i myśleniem o nim, aż mnie zmiażdżyło. Podkreślam to raz jeszcze. Mając w sobie poczucie winy, nigdy nie będziesz miał szczęścia z kobietami, bo Twoja podświadomość działa w trybie karania Ciebie. Będziesz się karał złymi związkami, ludźmi, którzy po prostu do Ciebie nie pasują. Podświadomość za pomocą emocji będzie popychać Cię do samych nieszczęść i klęsk, bo właśnie takie jej nieświadomie dałeś zadanie. Jakie myśli, taka wiara − jaka wiara, takie życie. O tym przecież pisze się w ewangeliach: wiara przenosi góry. A co to jest wiara? Utrzymywanie w umyśle pewnego emocjonalnego stanu pewności, który manifestuje się w rzeczywistości jako jakieś zdarzenie, stan zdrowia bądź umysłu, np. ktoś zdrowy dostaje silnej depresji nie wiadomo skąd (wiadomo). 127
Programowanie religijne
Żeby uczciwie dokończyć to, co zacząłem (mężczyznę poznaję się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy), trzeba napisać o jeszcze jednej rzeczy − o symbolach i ich wpływie na naszą podświadomość. Dlaczego toczy się taka walka o krzyż, który ma wisieć w każdym urzędzie państwowym i szkole? Żeby to zrozumieć, trzeba sobie wyobrazić sytuację, gdy ktoś nam pokazuje środkowy palec dłoni. Automatyczną reakcją jest gniew, ponieważ ten gest ma określone, wulgarne znaczenie. Oznacza on, ni mniej ni więcej, „spierdalaj”. Jeden palec, a tyle emocji, a przecież często do gry wkraczają jeszcze argumenty siłowe. Jeden wzniesiony dumnie palec wywołuje w nas kaskadę określonych, zaprogramowanych emocji. Niejeden został kaleką, gdy pokazał środkowy palec albo gdy jemu pokazano. A gdy widzimy godło Polski? Czujemy dumę, żal, wzruszenie, że musimy uciekać z niej do godnego życia na zgniły, socjalny Zachód. A gdy widzimy loga bardzo drogich, luksusowych marek? Czujemy zazdrość, żal, że nas na to nie stać, pożądanie, później frustrację i czarną rozpacz, a niektórzy ślepą chęć zemsty na tych, którzy mają obiekt pożądania. Te właśnie uczucia są ojcem i matką internetowego trollingu. Nikt, kto odczuwa satysfakcję z życia, nie odczuwa potrzeby obrzucania kogoś gównem. A co czyni z nami logo McDonalda, gdy jesteśmy dłuższy czas na zakupach? Czujemy głód, burczy nam w brzuchu i wydziela się ślina na myśl o zmielonych krowich odbytnicach, flakach i ścięgnach, które z taką czułością kochające mamy dają swoim pociechom. 128
Programowanie religijne
Dana idea, niezależnie jaka, zawsze ma swoje logo, swój znak rozpoznawczy. Ja sam też kiedyś zleciłem grafikowi stworzenie mojego logo, by moi czytelnicy mieli swój znak rozpoznawczy. I gdy człowiek taki znak widzi, natychmiast podświadomie odczuwa to wszystko, co jest z nim związane. Logo łączy więc człowieka z ideą i wszystkimi emocjami, które ta idea wzbudza; jest więc jakby linkiem internetowym, aktywatorem. A co jest utożsamione z krzyżem, narzędziem bestialskich tortur, czyli logiem największej na świecie korporacji religijnej? Cierpienie, poczucie winy, niegodność, czyli dla człowieka sama trucizna emocjonalna, skutecznie oddalająca go od szczęścia i spełnienia. Bądźmy szczerzy, to są zwłoki zakatowanego, upokorzonego człowieka. Kto z Państwa lubi patrzeć na zwłoki? Jeśli ktoś nie jest psychopatą albo zboczeńcem, odczuje wstręt. A tu mamy je na co dzień przed nosem, przyzwyczailiśmy się do ohydy, bo takie uczucia wzbudzają zwłoki ludzkie, które są siedliskiem zarazy, dlatego szybko je chowano w strachu przed zarazą i chorobami. Jak bardzo jest to nienaturalne, mówił mi znajomy policjant, który po wielu latach oglądania trupów nadal czuje się przy nich obrzydliwie. A my czujemy się dobrze. Czy to Państwa nie zastanawia? Krzyż w każdej szkole, poczcie i urzędzie to nie tylko znak dominacji korporacji religijnej nad państwem, ale także genialne narzędzie, które wyzwala w człowieku − chociaż ten może sobie tego nie uświadamiać − negatywne emocje i uczucia, czyli krótko mówiąc stres. On nie niszczy tylko zdrowia, jak się powszechnie uważa, ale przede wszystkim zmienia naszą percepcję a przez to sprawia, że możemy nie zauważyć banknotu na drodze, uśmiechu fajnej dziewczyny... nie zobaczymy nic dobrego dla nas, ponieważ mamy chaos i cierpienie w głowie, a w rzeczywistości postrzegamy tylko to, co jest z tym chaosem tożsame. Dodajmy, 129
Programowanie religijne
że różne gangi, np. w USA „tagują” ulice, czyli rysują sprejami swoje „logo” na ścianach, znacząc w ten sposób swój teren. Nawet moja krnąbrna i złośliwa Fionia (mastiff tybetański), jak gdzieś wyjdziemy (rzadko, bo ma fobię społeczną), lubi przykucnąć i zaznaczyć teren. Parę razy zrobiła to nawet w moim pokoju... Ktoś, kto został nie za mocno zaprogramowany na poczucie winy, widząc krzyż, nie odczuje negatywnych następstw. Ale ktoś mocniej zindoktrynowany, odczuje i to mocno. Wiem po sobie, że widok krzyża wzbudzał we mnie pełną frustracji zadumę, pogardę do tych, którzy nie klękają przed krzyżem. Jednocześnie czułem zdumienie, jak ludzie mogą żyć bez Kościoła? Myślałem, że są jak zwierzęta, oraz byłem pewny, że pójdą do piekła, i z tłumioną satysfakcją modliłem się, by dobry Bóg ocalił ich przed Szatanem. Dlatego nie będzie miłej dziewczyny, a manipulująca nami socjopatka, nie będzie banknotu na ziemi, a okradną nas w bramie i załatwią ekspresową wizytę u ortopedy. Nie będzie dobrej pracy, bo nasza energia, aura, mowa ciała wprost bije po oczach i nikt normalny z kimś takim nie będzie chciał pracować. A człowiek później płacze po nocach, pytając Boga, dlaczego mu w życiu nic nie wychodzi. Podkreślmy fakt, że większość takich ludzi jest porządna, uczciwa i całkiem niegłupia, ale na poziomie świadomości. Jednak o jakości życia i najważniejszych decyzjach nie decyduje rozum, a podświadomość, czyli emocje, które nami kierują. Potężne emocje pokonają najsilniejszy nawet rozum, co rozumieją ludzie mocno kochający, rzucający się w wir walki czy szarpaniny o coś, co później ze wstydem wspominają. „Dlaczego to zrobiłem?” Ano dlatego, że tak chciały Twoje emocje, a one są silniejsze niż rozum. Właśnie dlatego reklamy i religie skupiają 130
Programowanie religijne
się na emocjach i podświadomości, a nie na Twoim rozumie, bo to emocje wybierają proszek do prania, samochód i ubranie, rozum ma niewiele do gadania. A typowy Kowalski rechocze, że głupie reklamy na niego nie działają. Im ktoś głupszy, tym większą ma pewność, że nikt na niego nie wpływa. Czyli miliardy ładowane bezustannie w reklamę nie działają, najlepsi biznesmeni oszaleli, zgłupieli. Powinni słuchać znających życie „Januszy”, oni by ich poprowadzili w kierunku sukcesów swoimi życiowymi „mądrościami”. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak poczucie winy demoluje ich życie, kradnie szczęście i dobrobyt. I nie robi tego żaden Bóg, tylko latami wpajane i sączone do ucha i oczu poczucie winy za śmierć Jezusa i grzech pierworodny oraz wyznawanie rzekomej niegodności na kolanach w kościele. Przypomnijmy, że poczucie winy to chęć ukarania siebie. Jeśli masz jakiekolwiek poczucie winy, Twoja podświadomość za pomocą emocji kieruje Twoim życiem tak, że doświadczysz przykrości i przeszkód. Niegodność to poczucie, że nie zasługujesz ani na Boga, ani na nic dobrego. Jak mówił Jezus, według Twojej wiary Ci się stanie. W co wierzysz, to dostaniesz. Wierzysz, że jesteś winny? Znajdą się tacy, co z rozkoszą Cię ukarzą w każdy możliwy sposób. Wierzysz, że jesteś czysty i niewinny, że jesteś ukochanym dzieckiem Boga? Znajdą się tacy, co zawsze Ci pomogą, okażą hojność i serdeczność. Zajmuję się tym od lat − to naprawdę działa. Niestety, na każdego działa w inny sposób. Na wrażliwego człowieka, zaprogramowanego przez katolicyzm, prawdopodobnie w ogóle nie zadziała, na człowieka wolnego od programów nienawiści do siebie zadziała szybko i mocno. 131
Programowanie religijne
Program (wzorzec) poczucia winy i niegodności jest uruchamiany i wzmacniany znakiem krzyża. Gdy osłabnie, znak krzyża Ci go przywoła. To jak z np. lękiem przed wodą, bo kiedyś Cię w niej topili dla „zabawy”. Gdy nie ma wody, czujesz się w miarę normalnie. Gdy ją zobaczysz, uaktywnia się reakcja stresowa i złe samopoczucie. Krzyż ma Ci przypominać o poczuciu winy, wzmacniać ten latami wypracowany u Ciebie program. Nie po to księża całe lata wmawiali Ci poczucie niegodności, byś teraz miał o tym ot tak sobie zapomnieć i przestać płacić za chwilowe zmniejszenie tych negatywnych emocji (msza, spowiedź, uroczystości itd.). Dlaczego silne państwa mają wszędzie porozmieszczane flagi? By wzbudzać poczucie, że jest się obywatelem danego państwa. Dlaczego gangi i różne grupy, malują sprejami swoje logo (tagowanie) na ulicach? Dla emocji, wzbudzenia określonych uczuć, pokazania, kto tu rządzi. A w tym kraju rządzi Kościół, więc walczy, by jego logo było wszędzie obecne. Ludzie mają wiedzieć, kto trzyma prawdziwą władzę. Jest to więc oznaka dominacji, ryk silnego, napalonego lwa na sawannie. Spójrzmy jeszcze raz na świat reklamy, w który inwestuje się grube miliardy. Najpierw pokazują produkt, próbują wzbudzić w nas jego pragnienie, silne emocje, jednocześnie kojarząc je z symbolem firmy czy produktu. Później pokazuje się już tylko logo, bo cała reszta emocji uruchamia się automatycznie. Nie trzeba pokazywać produktu, już został wpisany w naszą podświadomość, gdzie aktywnie działa. Gesty i loga go aktywują i wzmacniają. Na pewno się z tym spotkałeś nie raz, najpierw długa reklama, później krótka, przypominająca i odświeżająca zapisany program. Tak zrobiono chociażby z reklamą „Media Expert” (drogo jak 132
Programowanie religijne
cholera). Teraz, gdy wszyscy znają już skojarzoną z nimi piosenkę pani Lisowskiej, puszcza się krótsze reklamy, a wszyscy i tak wiedzą, o co chodzi. Czy nie jest szaleństwem, że pokazanie kobiecej piersi jest grzechem, brakiem moralności, a epatowanie krzyżem, czyli narzędziem bestialskich tortur, jest w porządku? Już małe dzieci przyzwyczajane są do narzędzia tortur i zwisających z nich zwłok zamęczonego, zakatowanego, często pokrwawionego człowieka i podkreśla się, że to z powodu grzechów tych właśnie dzieci. Rodzice posyłający swe dzieci na nauczanie (czyli programowanie) kościelne nie zdają sobie sprawy, jaką krzywdę wyrządzają własnym dzieciom. Czy do nauczania, że nie wolno kraść, mordować i tulić cudze małżonki, potrzebna jest potężna korporacja religijna, utrzymywana z podatków wszystkich obywateli? Czy rodzic sam nie umie dziecku wytłumaczyć, że kradzież i morderstwo jest złe, chociażby za pomocą paska? To po co ten cały cyrk? Bo inni tak robią, bo tłum w to wierzy, więc trzeba robić to, co inni, by nie odstawać, by nie pokazywali palcami zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. To jedyne wytłumaczenie, dlaczego wysyła się własne dziecko do facetów, którzy wmawiają im, że śmierć Jezusa jest z ich winy, przy czym pokazuje się zakrwawione zwłoki na krzyżu, by dziecku to się bardzo wyraźnie „zainstalowało” w podświadomości. To właśnie robią dzieciom, które wyrosną na nieszczęśliwych, zagubionych ludzi. Mogą odnosić sukcesy, ale przecież znamy wielu bogatych i sławnych ludzi, którzy popełniali samobójstwo. Nie wytrzymali wewnętrznych, bolesnych emocji. Sukces finansowy w życiu nie oznacza szczęścia. Pierwszy przykład 133
Programowanie religijne
z brzegu, co niosący dobrą nowinę robią niewinnym, czystym duchowo dzieciom − kaleczą je, niszczą tę czystość i światło, wprowadzają zło: Katechizm Kościoła Katolickiego: Wszyscy grzesznicy byli sprawcami męki Chrystusa. Kościół w nauczaniu swojej wiary i w świadectwie swoich świętych nigdy nie zapomniał, „że to właśnie grzesznicy byli sprawcami i jakby narzędziami wszystkich mąk, które wycierpiał Boski Odkupiciel”. Uwzględniając fakt, że nasze grzechy dotykają samego Chrystusa, Kościół nie waha się przypisać chrześcijanom największej odpowiedzialności za mękę Jezusa, którą zbyt często obciążali jedynie Żydów: Musimy uznać za winnych tej strasznej nieprawości tych, którzy nadal popadają w grzechy. To nasze przestępstwa sprowadziły na Pana naszego Jezusa Chrystusa mękę krzyża; z pewnością więc ci, którzy pogrążają się w nieładzie moralnym i złu, „krzyżują… w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko” (Hbr 6, 6). Trzeba uznać, że nasza wina jest w tym przypadku większa niż Żydów. Oni bowiem, według świadectwa Apostoła, „nie ukrzyżowaliby Pana chwały” (1 Kor 2, 8), gdyby Go poznali. My przeciwnie, wyznajemy, że Go znamy. Gdy więc zapieramy się Go przez nasze uczynki, podnosimy na Niego w jakiś sposób nasze zbrodnicze ręce. To nie złe duchy ukrzyżowały Go, lecz to ty wraz z nimi Go ukrzyżowałeś i krzyżujesz nadal przez upodobanie w wadach i grzechach. A kto to jest grzesznik? Np. ktoś niechodzący do kościoła czy do spowiedzi. No i koło się zamyka. Nie chodzisz do kościoła, to jesteś winny śmierci Jezusa dwa tysiące lat temu. Logiczne! 134
Programowanie religijne
To właśnie robi się dziecku w Kościele, rzekomo dla jego dobra. Można to nazwać gwałtem duchowym, bo jak po fizycznym, psychiczne następstwa ciągną się całe życie. Poczucie winy może młodego człowieka ogłupić, pogrążyć w rozterkach, co sprawia wrażenie jakby był spokojny, wyciszony. Ale to nie spokój, a wewnętrzny konflikt i wynikający z niego rozpaczliwy brak energii, okaleczenie psychiczne, przedłużony w czasie stan szoku emocjonalnego przeradzający się czasami w depresję. Oto niewinne dziecko, dowiaduje się od Bardzo Ważnego Pana w Czarnym, że jest złe i winne męki Pana Jezusa. Jak ma się czuć? Ja się z tym czułem strasznie, dopóki w odruchu obronnym nie zepchnąłem tego „do środka”. Rodzice zadowoleni, ale tylko do czasu. Gdzieś te szambo kiedyś wybije, nie ma innej możliwości. Użyjmy zwykłej logiki: Kościół jest w Polsce od tysiąca lat, mordując niemieckimi mieczami naszą rodową religię pogańską i przejmując rynek religijny (wrogie przejęcie). Kto przyjmuje nową wiarę, może żyć i płacić, kto nie przyjmuje − umiera. Większość więc przyjęła wymyśloną przez żydów wiarę, żeby przetrwać biologicznie. Tak samo zaczyna robić islam; wytnie niewiernych aż zostaną wierni, a za trzy pokolenia będzie się mówić, że Europa jest rdzennie muzułmańska, podobnie jak dziś się mówi, że przed chrześcijaństwem Polska jako zorganizowana struktura nie istniała. No i spójrzmy na naszą nieszczęsną historię pełną nieudanych powstań, rozbiorów i niezliczonych klęsk, że nie wspomnę o pańszczyźnie, czyli niewolnictwie, kiedy Polak Polaka mógł legalnie sprzedawać, kupować i używać wedle uznania. Ostatnie czasy to euforia − „nasz” Papież Polak, duch święty miał zstąpić na Ziemię, tę ziemię, a jakie są owoce z tego drzewa? Bieda, nędza, gigantyczne długi, miliony Polaków uciekające z tego obozu pracy niewolniczej. To jaki tu duch został wezwany? Prędzej z piekła niż z nieba. 135
Programowanie religijne
Co zmienił Kościół w Polsce oprócz zagarnięcia gigantycznych pieniędzy z naszego wspólnego narodowego majątku, zabrania budynków, ziemi na rzecz innego państwa, Watykanu? Ano niewiele. W średniowieczu miał niemal władzę absolutną i czym się szczególnym wsławił oprócz palenia żywcem bluźnierców, obrażających Pana Jezusa herezjami o kulistości Ziemi? Zapanowała miłość, dobro i cnota? Oczywista oczywistość, że nie. Jeśli jeden człowiek kierowany podświadomym, wypartym poczuciem winy „smrodzi” sobie sam w życiu niekorzystnymi decyzjami, to co robi cały naród? To samo, szkodzi sobie w skali całego państwa. Wybiera nieuczciwych ludzi do zarządzania jego pieniędzmi, biorących pożyczki od braci w wierze talmudycznej w imieniu narodu. Korzystają z nich oni sami i ich przyjaciele, i dzieci, a spłacać będą dzieci dzisiejszych fanów modnych polityków Platformy, SLD czy PSL-u. Dlatego nie ma mowy o potężnej, silnej Polsce, dopóki jej obywatele mają za ciężkie pieniądze od dzieciństwa wmawiane poczucie winy. Niestety, mechanizmy podświadomości są dość trudne do wytłumaczenia, trzeba się tym interesować, dużo czytać, a ludzie wolą zabawę, upić się, pójść na dyskotekę i oglądać śmieszne filmiki na YouTube. Dlatego właśnie są niewolnikami tych, którym czytać się chciało. Można nimi kierować, jak się chce, umieszczać w ich podświadomości najbardziej szalone mody, trendy i idee, a oni uznają te sztucznie wykreowane pragnienia za swoje własne. W ten sposób nie żyją jak wolni ludzie, nie spełniają się, tylko żyją, by zaspokoić pragnienia mądrzejszych od siebie. Są pokarmem dla silniejszych, ponieważ są głupsi. Taka jest natura, słabszy jest pożywieniem silniejszego, a dziś siła oznacza wiedzę, a nie mięśnie. 136
Programowanie religijne
Najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że zrozumieć, co nam zrobiono w dzieciństwie to nie wszystko. Te wzorce są bardzo głęboko w podświadomości i nie da się ich ot tak z siebie wyrzucić. Trzeba lat ciężkiej pracy nad sobą, by móc jako tako stanąć na nogi. Polepsza się wtedy jakość życia, pojawia energia, zapał, radość życia. Niestety, podświadome skojarzenie Boga miłości z sadystą mordującym własnego syna jest bardzo silne, chociaż sporo już mi się udało dokonać, tego jeszcze nie „ruszyłem”, co objawia się jak u innych ludzi strachem przed otwarciem na Boga, zafałszowaną i zohydzoną jego wizją. Swoją drogą to niesamowite, że można przekonać miliardy ludzi, że Istota, która stworzyła prawdopodobnie nieskończoną ilość galaktyk, mogła zamordować własnego syna, by za pomocą metafor i niejasnych symboli dać nam coś do zrozumienia. Tak nie działa Bóg, tylko mały, sadystyczny człowieczek. Albo kobieta... Dowcip Mężczyzna do kobiety: – Gdy widzę pani uśmiech mam nadzieję, że złoży mi pani wizytę. – Podrywacz z pana! – Nie, dentysta.
Jeśli kobiecie opowiada się cokolwiek pod pieczęcią absolutnej tajemnicy, jest się zwykłym sadystą. Marcel Achard
137
14. Programowanie „związkowe” Póki co, skończmy z tematem Kościoła (bezwzględnie koniecznym, jeśli chcemy mieć coś z życia) i przejdźmy do kolejnego programowania, które uczyniło bądź jeszcze uczyni z naszego życia koszmar. Programowanie, o którym zaraz napiszę, dotyczy wytworzenia w nas pozytywnych reakcji emocjonalnych na samą myśl o związku z kobietą. Tak samo kobiety są programowane odczuwaniem przyjemności na samą myśl o związku z mężczyzną. Tak naprawdę to nie tylko przyjemność i miłe uczucie w brzuchu, ale i nadzieja na szczęście, spełnienie. Cały świat nam wskazuje kierunek: tam idźcie, tam będzie wam dobrze. Miliony much na gównie nie mogą się mylić, prawda? Mamy faceta i kobietę. Obwąchali się, pooglądali, pomacali i wszystko im mniej więcej pasuje. Natura uruchamia system hormonalny, który zalewa ich żyły narkotykami zakochania, tzw. hormonami miłości. Zakochują się w sobie, kobieta zachodzi w ciążę i biorą piękny ślub w kościele. Do tego czasu wszystko gra. Są szaleńczo zakochani, czują się cudownie, śpią po cztery godziny na dobę, mają ciągle ochotę 138
Programowanie „związkowe”
na seks i kopulują jak króliki. Wspaniale! Poeci, muzycy, pisarze, malarze i rzeźbiarze tworzą piękne dzieła o miłości − cudownym stanie NAĆPANIA własnymi hormonami. Jest to stan euforii i ekstazy, który dosłownie wymazuje nasze problemy, czyniąc życie cudownym. Kto tego stanu doznał, ten doskonale wie, o czym mówię. Mało jednak ludzi sobie uświadamia, że to nie druga osoba jest przyczyną tego stanu. Ona jest tylko ZAPALNIKIEM, a reakcja hormonalna (haj, rozkosz) tworzy się w naszym ciele. To my wytwarzamy rozkosz, stan zakochania i „miłości”, a nie druga osoba. Tak samo potężny ból po rozstaniu kreuje nasze ciało hormonami stresu. Wystarczy podać dobrze dobrane leki psychotropowe człowiekowi załamanemu po rozstaniu z kobietą, by szybko wróciła mu chęć do życia. To nie odejście kobiety nas rani, ale nasza zaprogramowana reakcja i system hormonalny. To my się karzemy i nagradzamy, zgodnie z napisanym dla nas przez otoczenie programem. A to, co w książce pragnę Państwu przekazać, to wydawałoby się szalona idea: sami się nagradzajmy, nie czekajmy na czyjś akt łaski bądź dobrotliwości, za który zawsze trzeba słono zapłacić. Ale o tym później. Hormony zakochania utrzymują się maksymalnie do dwóch lat (rzadko do trzech). Oznacza to, że szaleństwo mija i jeśli nie było w tej relacji prawdziwego porozumienia i szacunku (niespotykana rzadkość), zaczynają się poważne problemy. Jakie? Od dzieciństwa wmawia się nam, że związek dwóch osób daje szczęście. Mówi się nam o tym i pokazuje to za pomocą bajek, wieczorynek, książek (od horrorów po książki od biologii w szkole), seriali i wszelkiej maści filmów. Film bez wielkiej miłości, nieważne czy udanej czy nie, to film, który się nie sprzeda. Jesteśmy tym nasączeni, przesączeni, a to tylko sugestia, nic więcej. Bardzo 139
Programowanie „związkowe”
mocna sugestia, zwłaszcza gdy oglądamy telewizję. Już Państwo wiecie, jak telewizor odpręża człowieka, otwiera dostęp do podświadomości, by „zainstalowały” się tam wzorce i programy. W tym przypadku są to wzorce: „Szczęście to druga osoba będąca ze mną, ślub, gromadka dzieci, własne mieszkanie czy dom”. Tak naprawdę to perfidne kłamstwo, ale ponieważ jest powtarzane przez wszystkich przez całe nasze życie, traktujemy je jak pewnik. Nikt się właściwie nad tym nie zastanawia. Wiemy, że znalezienie połówki da nam szczęście, więc szukamy połówki. Kto ją znajdzie, będzie szczęśliwy, a kto nie − będzie samotny, smutny i nieszczęśliwy. Nie rozumiemy, jak perfidnie zostaliśmy oszukani, jak subtelnie wprowadzono w nasze życie cierpienie i rozpacz, co już za chwilę Państwu objaśnię. Papierek w USC podpisany, sakramentalne „tak” w kościele wyszeptane, pstryk! i pojawia się szczęście. A gdy jest szczęście, musi zniknąć nieszczęście, czyli depresje, frustracje, dołki, poczucie bezsensu, żal. Jak już Państwu pisałem, większość z nas jest nieszczęśliwa. Naszą podświadomość bombardują reklamy z modelami, których sylwetki i urody nigdy nie osiągniemy, przedmiotami, na które nas nie stać, a które mają nam dać przyjemność, propaganda państwowa z jej idolami, męczennikami za swój kraj oraz strachy przed innymi narodami oraz religijne straszenie diabłami i stawianie nam za wzór Jezusa, który cierpiał, więc i my mamy nieść swój krzyż w jego imię. Mamy ciągle pragnąć coś kupować, zmieniać swój umysł i ciało, zdobywać nowe szczebelki niekończącej się drabiny. A kto ciągle pragnie zmiany, odrzuca siebie takiego, jakim jest. I właśnie te uczucie odrzucenia, niechęci do siebie rejestruje podświadomość oraz manifestuje je w naszym życiu. Niezadowoleni z siebie mają coraz więcej powodów 140
Programowanie „związkowe”
do niezadowolenia, a sfrustrowani są coraz bardziej sfrustrowani. „Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma” − czyż nie tak brzmią ezoteryczne nauki Jezusa? Już w dawnych czasach doskonale wiedziano, jak działa podświadomość istoty ludzkiej. Dowcip W mieszkaniu dzwoni telefon. Słuchawkę podnosi ojciec trzech dorastających córek i słyszy, jak ktoś ciepłym barytonem pyta: – Czy to ty, żabko? – Nie, tu właściciel stawu...
Jedynym mężczyzną, który nie może żyć bez kobiet, jest ginekolog. Arthur Schopenhauer
141
15. Szczęście Cię zniszczy...
Powtórzę jeszcze raz (nigdy za wiele), by Państwo pojęli szaleństwo, w którym się wychowaliśmy. Wszystkie bajki, filmy, opowiadania, seriale... gdzie się nie obejrzysz, wszyscy pokazują i mówią to samo: szczęście to cudowna kobieta, dzieci, dom i posadzone drzewo. Żyją sobie spokojnie i szczęśliwie, umierają i idą, trzymając się za dłonie do nieba, by tam z góry radować się oraz cieszyć kolejnymi pokoleniami swych praprawnucząt. Piękna wizja, prawda? Piękna, bo całkowicie nieprawdziwa, zmyślona oraz absolutnie nierealna do spełnienia. Może na jakiejś innej planecie, ale nie na tej, i nie przy drapieżnej, agresywnej z natury psychice, którą mają ludzie. Jeśli uznasz, że Twoim szczęściem jest kobieta (narzeczona, dziewczyna, żona), dokonałeś nieprawdopodobnie niepewnej inwestycji. Kobieta może odejść, zdradzić Cię z najlepszym „kolegą”, być psychopatką i obrobić Cię z majątku albo najzwyczajniej w świecie umrzeć, że nie wspomnę o kalectwie. I co wtedy? Szczęście znika, ponieważ było umiejscowione w tej kobiecie. Nie tylko szczęście znika, ale pojawia się natychmiast 142
Szczęście Cię zniszczy...
depresja, żal, rozpacz i frustracja. Ale zanim dojdzie do tego, przeżyjesz prawdziwy życiowy koszmar. Przecież w miarę ogarnięty człowiek planuje, próbuje rozmyślać co dalej w życiu. Będąc z kobietą, musi zdawać sobie sprawę, że może ona od niego odejść. Nawet obrączki (kajdanki) ślubne nie pomogą, gdy kobieta pozna lepszy model. To smutna prawda z sal sądowych, w którą póki co nie chcesz uwierzyć. No ale na razie wszystko gra, są obiadki, dobry seks, miłe rozmowy. Im bardziej Ci to wszystko się podoba, im mocniej utożsamiasz z tą sytuacją i kobietą swoje poczucie szczęścia, tym większy strach, że jedna decyzja kobiety to zrujnuje. Jedna, jedyna decyzja kobiety bądź kilka gorzkich słów może to wszystko zniszczyć. Jedna chwila, a Ty tracisz wszystko, całą podstawę, na której zbudowałeś swoje życie. Im bardziej kochasz, tym mocniej się boisz, że wszystko nagle minie, bo takie jest życie, nietrwałe. Są faceci, którym kobieta w trakcie idylli nagle powiedziała, że spała z ich najlepszym przyjacielem albo bratem czy ojcem. Jeśli myślisz, że takie kobiety to patologia, jesteś w błędzie. To te ciche myszki, biblioteczne, skromne dziewczyny, co chcą tylko kochać i być kochane. Czasami to zmyślają... a czasami nie. Jeśli nie, tłumaczą, że chciały sprawdzić, czy nadal je kochasz, czy chcesz się za nie bić i walczyć o ich miłość. Jeśli tak, twierdzą, że to Twoja wina, bo kochałeś za mało albo za dużo, byłeś za mało czuły albo za bardzo czuły. Powód się zawsze znajdzie albo wymyśli, by usprawiedliwić nagły poryw emocji. Ale o tym później. Jesteś w cudownym związku, zazdroszczą Ci wszyscy znajomi z fejsa. Wszystko jest super, ale zaczynasz się bać, z każdym dniem strach jest ociupinkę silniejszy, większy, rośnie w siłę. Powstaje 143
Szczęście Cię zniszczy...
nawyk lękania się, oczekiwania na eksplozję. Lęk próbujesz ukrywać, ale z czasem staje się tak dokuczliwy, że musisz coś koniecznie zrobić. I co robi wtedy typowy mężczyzna? Najczęściej śledzi kobietę, montuje programy szpiegujące w komputerze, pluskwę w komórce, dyktafon czy kamerkę w domu. Jednocześnie zmienia się jego zachowanie wobec kobiety. Jedni reagują agresją, wrzaskami czy biciem, wspominaniem, że żonka pewnie ma kochanka albo go szuka... drudzy reagują byciem słodkim misiem, kochanym i płaczliwym, pełnym lęku, że kobieta ich zostawi. Niektórzy faceci często płaczą (!), błagając, by kobieta ich nie zostawiała, straszą nawet samobójstwem − i to wtedy, gdy kobieta nie zdradza i nie ma takiego zamiaru. Ale oni tak się boją utraty przyjemnych odczuć związanych z kobietą, że lęk zniekształca wszystko, co widzą i słyszą. Żyją w piekielnej bańce lęku, kompletnie oderwani od rzeczywistości. Normą są zapewnienia, jak bardzo kobieta jest dla nich ważna, że jest dla nich WSZYSTKIM. Przystojni aktorzy tak mówią na filmach, a panie oglądające takie filmy płaczą ze wzruszenia. One też by chciały, żeby ktoś tak do nich mówił. Widząc to wszystko, faceci dochodzą do pozornie logicznego wniosku, że będąc miłym i ciepłym misiem zatrzymają przy sobie kobietę. Tak jest na filmach, więc musi to być prawda. Niestety, jest to wierutne, po stokroć przeklęte kłamstwo, które ma na sumieniu więcej rozbitych związków niż alkohol, kłamstwa i zdrady razem wzięte. Nie trzeba wielkiej inteligencji, by wyobrazić sobie, że życie z takim delikwentem staje się nudne, smutne i często nad wyraz żałosne. Mężczyzna zalękniony, błagający na kolanach, by kobieta z nim zawsze była, to mężczyzna słaby. I teraz przypomnijcie sobie drodzy czytelnicy, co czytaliście na początku książki? Kobieta 144
Szczęście Cię zniszczy...
broniła się przed słabym mężczyzną jak? Za pomocą negatywnych emocji. Wzbudzał w niej obrzydzenie, pogardę, wstręt, a ciało „cofało” hormony odpowiedzialne za chęć na seks. Teraz słaby mężczyzna wzbudza litość i nudzi, ale dawniej seks z nim był WYROKIEM ŚMIERCI dla kobiety. To nieważne, że to działo się dawno temu. Weźmiesz na dłoń dużego pająka krzyżaka? Oczywiście, że nie. A przecież jego ugryzienie boli mniej niż dziabnięcie osy. To czego się boisz? Nie wiesz, po prostu czujesz lęk i wstręt. I właśnie to samo dzieje się w umyśle kobiety. Nie wie dlaczego, ale czuje obrzydzenie. Teraz pająk Ci krzywdy nie zrobi (ten z Polski), ale przez miliony lat zabijał. Teraz słaby, pochlipujący facet nie zrobi krzywdy kobiecie, ale kiedyś robił swoją słabością i wrażliwością. Reagujemy jak za dawnych, archaicznych czasów i nie pomogą żadne monologi, przekonywania, płacze i cięcie się żyletkami. Właśnie dlatego wraz z procesem wzrastania lęku faceta o swoją kobietę (i własne poczucie stabilizacji) u jego kobiety odbywa się inny proces: narastania niechęci do niego oraz minimalizacja chęci na seks z nim. Cały ten proces rozpadu małżeństwa, dziejący się poza umysłem i chęciami obu małżonków zainicjował lęk faceta, czyli jego brak wiedzy, jak to wszystko działa. Co dalej? To co zwykle. Żona poznaje ciekawego, intrygującego faceta w pracy, więc przy nim uruchamia się układ nagrody, czuje się miło, seksownie, chce się żyć, seksownie ubierać, kręcić dupką niby od niechcenia, uśmiechać się i głośno śmiać... wraca do domu, do zazdrosnego, przestraszonego męża, który ją błaga o uwagę i litość, po czym czuje niechęć, złość a z czasem niestety nienawiść. Nie rozumie tego, co się z nią dzieje, może tego nie chcieć i często nie chce, ale świadomość nie ma nic do gadania. Walka wewnętrzna powoduje utratę energii, a więc pojawia się brak sił, stany depresyjne, pojawia 145
Szczęście Cię zniszczy...
odczucie braku sensu życia. I wszystkie te koszmarki skojarzone są z małżonkiem. Myśl o mężu i bach! Cały dobry nastrój mija momentalnie; rzygać się chce. Ale wystarczy myśl o koledze z pracy, by hormony zabulgotały wesoło w żyłach mężatki, czyniąc jej świat wewnętrzny kolorowym i fascynującym, pełnym skaczących emocji. W końcu dochodzi do kopulacji z kolegą z pracy, mąż się dowiaduje, robi się wielka awantura, płacz, rozpacz i stres. Często dochodzi też do wieloletniej batalii sądowej z użyciem dzieci jako broni ostrej, pijaństwa czy nawet morderstwa. Cały ten proces, który opisałem, wynika z niewiedzy o działaniu własnego ciała, umysłu i pradawnych instynktów, które nami rządzą. I tylko nieliczni mają te szczęście, że rozumieją gdzie popełnili błąd. Ci mają szansę na prawdziwe spełnienie. Cała reszta topi się w nienawiści do swoich ex, rozdrapując rany i ekscytując się swoim wielkim cierpieniem. Nie ma się czym podniecać, nie wiedziałeś jak to działa, więc popełniałeś błędy. Teraz wiesz, więc ich tak szybko nie popełnisz. Życie toczy się dalej. Czasami małżeństwo jest tak obciążone kredytami bądź sytuacją zawodową czy rodzinną, że małżonkowie decydują się nie rozwodzić. Jednak, chociaż żyją wspólnie, tak naprawdę żyją oddzielnie. Trudno opisać dramat, jaki stał się ich udziałem, a przede wszystkim dzieci, które wszystko, co widzą (w sensie zachowań, emocji) w siebie wchłaniają, a co później wyjdzie jako choroba psychiczna, problemy z samooceną, emocjami czy ze zdrowiem. Dziecko jest w większości złożone z cegiełek, które są wzięte od rodziców, dlatego mówi się, że klątwa idzie przez siedem pokoleń. Dlatego paradoksalnie ratunkiem przed opisanym powyżej koszmarem jest zmniejszenie się zakochania, miłości i zależności do 146
Szczęście Cię zniszczy...
partnerki. Mężczyzna wie, że nie kocha, ale jest mu wygodnie i tak sobie żyją. Nie ma dużego poziomu lęku, zachowuje się jak facet, a nie za przeproszeniem jak „pizda”, więc analogicznie u żony nie pojawiają się silne, negatywne emocje, wywołane słabością mężczyzny. Gdy facet mocno pokazuje, że mu nie zależy, może pojawić się uraza u kobiety albo chęć zdobycia go na nowo. W tym celu kobieta uruchamia seks. Dlatego źli faceci mają seks, a poświęcający się, ciężko harujący na potrzeby swej żony faceci seksu nie mają, bo ich żony „boli głowa” i są „przepracowane”. No cóż, przy kochanku głowa przestaje je boleć natychmiast, nabywają też niezwykłego wigoru mimo nieludzkiej harówki przy pralce i czajniku. I nie pytaj, skąd wiem... Kobiety, które zdradzają mężów, bardzo często robią to z zemsty. Za co? Za brak szczęścia w związku, który miał on dać. Jest to zemsta rytualna, czyli kochanek najczęściej nie musi używać prezerwatyw, a po kochanku do łona mężatki dopuszczany jest mąż. Panie robią tak dlatego, by absolutnie upokorzyć swojego męża w swych oczach, a na zewnątrz mogą być dla niego nawet miłe, oczywiście do czasu. Faceci specjalizujący się w mężatkach dobrze wiedzą, że taka pani dużo mówiąca o tym, jak ważne jest wnętrze, o miłości i czasami nawet o Bogu, bywa, że przyjmują wytrysk kochanka do ust oraz natychmiast wychodzą, bo umówiły się z mężem. Nie myją zębów, nie płuczą ust − chodzi o to, by mąż pocałował żonę, by zetknął się chociażby z resztkami nasienia innego mężczyzny. Tak wygląda zemsta w wykonaniu kobiety. Podstępna, cicha − i bardzo okrutna. No cóż, same mi o tym opowiadały, czując się niewinne i pokrzywdzone. Słuchając takich wyznań, czułem, że wpadam w czarną dziurę. Kompletnie traciłem poczucie 147
Szczęście Cię zniszczy...
rzeczywistości. Było to dla mnie coś absolutnie niezrozumiałego, nawet diabelskiego, ale kobiety mają swoją własną „logikę”. Po takim upokorzeniu męża kobieta czuje się rozgrzeszona z każdego świństwa wobec niego, ponieważ nie uważa go już za mężczyznę. Jest słaby, budzi obrzydzenie i można go zniszczyć. Tego nikt nam nie powiedział, nie napisał aż do teraz. Twoje marzenia o wielkiej miłości zniszczą Cię, jeśli się spełnią. Natomiast jeśli się nie spełnią, całe życie będziesz smutny, że inni znaleźli (nic nie znaleźli, udają), a Tobie się nie udało. I tak źle, i tak niedobrze. Zanim pójdziesz szukać żyletek, daj mi chwilkę, bym napisał Ci coś bardzo ciekawego. Przez prawie dziesięć lat pracuję z ludźmi. Płacą mi za to (od dwóch lat biorę pieniądze, wcześniej robiłem to za darmo), bym wysłuchał ich historii życia (robię to tylko przez skype) oraz coś doradził. Głównie jednak chodzi o samo wysłuchanie, akceptację i brak osądzania. Właśnie wtedy pierwszy raz coś zrozumiałem, coś, co mnie wbiło w fotel, chociaż już słyszałem naprawdę i krwiste, i przerażające opowieści. Wyobraź sobie historię faceta, który razem z małżonką robią karierę w korporacji. Mają stanowiska, dobrze zarabiają. Są na takim poziomie, że chodzą na przyjęcia u szefa, który oprócz bycia skąpym, chciwym, bezwzględnym sukinsynem jest bigotem. Ceni sobie rodzinę i dzieci, ład społeczny, chodzenie do kościółka itd. Nasze małżeństwo się kłóci, a z czasem nienawidzi. Ponieważ oboje cenią sobie pracę, karierę i wysoki poziom życia, rozumieją, że rozwód nie wchodzi w grę. Mogliby stracić pracę, szacunek i poważanie u szefa, a także coś równie ważnego − podziw otoczenia. Otóż otoczenie stawia ich za wzór miłości i wierności, 148
Szczęście Cię zniszczy...
koronny dowód tego, że w świecie pełnym zdrady i kurestwa dwoje ludzi potrafi żyć prawdziwą miłością. Nie raz i nie dwa wybuchały awantury, kiedy zapatrzone w nich młode kobiety płakały i dokuczały swym chłopakom czy mężom, że tak wygląda prawdziwy związek, a ich jest dużo gorszy. Wzorowały się na nich, miały tę parę za ideał, do którego warto podążać. Problem w tym, że był to ideał oszukany. Praca, pozycja, pieniądze, podziw otoczenia... w przypadku nie tylko rozwodu, ale i plotki o rozstaniu, to wszystko zostałoby stracone. Dwa dobre samochody, wygodne, dwupoziomowe mieszkanie, drogie ciuchy, wyjazdy do modnych miejsc na całym świecie, kto by chciał to stracić, spaść z roli gwiazdy w niebyt bycia rozwódką, która jednak nie jest taka idealna? Jeśli się wczujesz w tę sytuację, poczujesz dumę z powodu bycia KIMŚ u ludzi oraz zrozumiesz, że rezygnacja z tego jest katastrofą. Oni też to zrozumieli, i to bardzo dobrze. Dlatego kłócili się po cichu, a jak dochodziło do rzadkich − ale jednak − rękoczynów, starali się nie uderzać w twarz. Byłem w głębokim szoku, gdy to usłyszałem. Furia to furia, walisz w mordę z całej siły, byle zatłuc; a tu furia, ale kontrolowana. Nie mogłem w to uwierzyć! Ale to nie koniec. Nienawidzące się małżeństwo mające kochanków, gardzące sobą, ćwiczyło wspólne wyjścia na imprezy, przytulanie i pocałunki tak, by wzbudzić określone, pozytywne uczucia u widzących ich ludzi. Nie rozumiałem, jak możliwe jest utrzymanie takiej szopki, kiedy się wzajemnie nienawidzą? No cóż, mieli za dużo do stracenia. Nawet największą nienawiść powstrzymuje świadomość dotkliwej kary; przecież wielu ludzi chciałoby zabić swych 149
Szczęście Cię zniszczy...
wrogów, ale wizja dwudziestu pięciu lat w więzieniu, utraty wolności i bolącego tyłka jest zbyt okropna. Czyli jak się chce, to jednak można. Wtedy zrozumiałem jedną, bardzo ważną rzecz. Ideały, do których podążamy, najczęściej są oszustwem, kolorową dekoracją do podziwiania. Zacząłem analizować inne znane mi małżeństwa i po gruntownej analizie zachowań stwierdziłem, że przed znajomymi udają. Robią tak dla poklasku otoczenia, a my się na te spreparowane obrazy nabieramy jak dzieci. I wiedząc o tym wszystkie pary, które znałem jako „szczęśliwe”, oszukiwały. Już wiedziałem gdzie patrzeć, ponieważ przedtem, gdyby mi ktoś o tym powiedział, miałbym go za wariata. Jedni dowartościowują się byciem nieszczęśliwym w związku, drudzy udając w nim szczęście. Obie te postawy, jak się przekonałem, są oszustwem. Tymczasem wystarczy przypomnieć sobie swoje własne związki, kiedy człowiek wielokrotnie musiał udawać pewne stany emocjonalne. Jak się kiedyś pokłóciłem z dziewczyną, a szliśmy na spotkanie ze znajomymi, to udawałem, że jestem wesoły. Po co psuć grupie nastrój? Po co robić z siebie pieniacza, któremu w życiu nie wyszło? Wstydziłem się, więc zakłamywałem istniejący obraz i tworzyłem fałszywy. Na szczęście mam tak impulsywny charakter, że nie umiałbym żyć w zbyt dużym oszustwie. To mnie wielokrotnie ocaliło, chociaż dawniej byłem na siebie wściekły, ponieważ wraz z odchodzącą ode mnie, obrażoną na mnie partnerką traciłem seks. Musiałem wiele przeżyć, by zrozumieć, że mój czas i moje „wewnętrzne dziecko” (podświadomość, emocje, które odczuwam w sobie, samoocena) jest znacznie cenniejsze niż seks, który u prostytutki kosztuje sto złotych za godzinę. Właśnie za takie ochłapy miliony mężczyzn codziennie sprzedają swój 150
Szczęście Cię zniszczy...
wewnętrzny spokój, odczucie harmonii i godność, a ostatecznie i tak muszą znacznie więcej zapłacić. Dlaczego o tym piszę? Jeśli wytłumaczę ludziom, że ukształtowały ich wieczorynki, bajki o wiecznym szczęściu małżeńskiej pary, a autorzy tychże bajek to narkomani po rozwodach, to inteligentny człowiek zrozumie, bo trudno byłoby takich spraw nie rozumieć. Ale trzymają się starych punktów orientacyjnych na zakłamanej mapie. Tymi punktami są właśnie znajome, rzekomo zgodne małżeństwa. To trzyma ich w iluzji, że wspólne życie jest szczęściem i można ten stan szczęścia osiągnąć poprzez związek. Tymczasem są tylko dwie możliwości – jedna, że para jest w sobie zakochana, ale to nie szczęście a euforia i pobudzenie wywołane hormonami zakochania, które trwa do dwóch, trzech lat, a druga – to właśnie to, co opisałem. Im więcej Ci zależy, tym większy lęk i chęć, by trzymać na łańcuchu drugą połówkę, uniemożliwić jej skok w bok czy ucieczkę. I nawet jeśli się ze mną nie zgodzisz, to już ta informacja jest w Twojej głowie i działa. Będziesz od tej pory uważniej patrzył na pary będące w Twoim otoczeniu oraz wyłapiesz coraz więcej dziwnych rzeczy, niezgadzających się z promowanym przez nich obrazem swej wielkiej miłości. To proces nieodwracalny i nie ma co z nim walczyć, gdyż wprawdzie zamyka nas na stare życie, ale otwiera na znacznie lepsze jakościowo nowe. Czyli co, nie wierzę w prawdziwą miłość? Zapytają pogardliwie panie i panowie. Oczywiście, że wierzę, ale dwoje zakochanych ludzi biorących ślub to nie miłość. To swego rodzaju umowa społeczna zawierana, by umożliwić ekonomiczne przeżycie dziecku, oraz sprawienie, by ludzie nie mogli tak łatwo ze związku uciec, 151
Szczęście Cię zniszczy...
gdy minie haj zakochania. To swego rodzaju interes, biznes, a nie żadna miłość, o której tworzą łzawe wiersze poeci. Tu miłości nie znajdziesz. Więc gdzie jej szukać? Odpowiedź wyda się banalna, ale tylko na pierwszy rzut oka − w sobie. Tylko w sobie znajdziesz miłość, i nigdzie indziej. Powiem dokładniej, miłość i szacunek do siebie musisz w sobie wypracować. To nawyk ODCZUWANIA w sobie szacunku i sympatii do samego siebie. Tak jak nauczyli nas, by nienawidzić siebie, czuć się źle z samym sobą, tak samo trzeba się nauczyć lubić i szanować siebie. Nikt za nas tej roboty nie wykona. Możesz obwiesić się najdroższymi, markowymi ciuchami, mieć w kieszeniach po kilka ajfonów a na rękach, jak radzieccy wyzwoliciele pijący wodę z pisuarów, po kilkanaście rolexów − ale nawyk samooceny pozostanie taki sam. Chcesz zmiany? Musisz ją wypracować. Nie kupisz jej od nikogo, nikt nie ma takiej mocy. Musisz poświęcić swój czas i energię, by uzyskać określone efekty. Kościół katolicki ciężko pracował przez lata, byś źle się czuł ze sobą, uznał się za złego. Przemysł reklamowy haruje dniem i nocą, byś odczuwał ciągle brak jakichś szmatek czy gadżetów. Jeśli chcesz czuć się ze sobą dobrze, także musisz poświęcić swój czas i energię. Warto. Żadna kobieta Ci tego nie da, nie ma takiej mocy. Nawet najpiękniejsza kobieta to zwykły człowiek, tyle że wzbudza w nas zaprogramowane przez naturę, silne emocje, byśmy chcieli się rozmnażać. Jeśli widzisz w kobiecie rozwiązanie swych problemów, to podążasz prosto do piekła na Ziemi. Zbawienie jest w Tobie i nie ma go nigdzie indziej. Jest w Twojej reakcji emocjonalnej na samego siebie. Na pewno każdy z nas spotkał się z osobą, która całe życie marudzi, jęczy, płacze, jak jest jej źle. Często są to osoby autentycznie cierpiące. Jaki wypływa z tego wniosek? Że człowiek może praktycznie całe życie przecierpieć. A cierpienie w sensie psychicznym 152
Szczęście Cię zniszczy...
to opór stawiany temu, co dzieje się w naszym życiu, a także nawyk. Niektórzy ludzie są mistrzami w odczuwaniu cierpienia. Co by się nie działo, oni cierpią. Cokolwiek byś im dał, będą niezadowoleni. Pamiętaj − nawyk możesz zmienić tylko i wyłącznie Ty sam, nikt inny. Dlatego innym ludziom można dać pieniądze, jedzenie, akceptację, uratować życie, ale szczęścia dać nie można. Każda myśl utrzymywana dłuższy czas, zasilana naszą uwagą, zaczyna wzrastać w siłę. Może być to myśl negatywna: „jestem brzydki” albo pozytywna: „jestem wartościowym człowiekiem”. Im dłużej na niej się skupiamy, tym potężniejsza się staje, coraz mocniej wpływając na nasze życie za pomocą emocji. Załóżmy, że ktoś kilka lat ciągle skupia się na danej myśli. Jaki będzie tego efekt? W przypadku człowieka, który ma nawyk myślenia o sobie jako brzydkim kaczątku, będzie to na pewno ciągłe poczucie wstydu, niezręczności przy ludziach, instynktowne pochylenie ciała, dyskomfort. W takim stanie drastycznie spada inteligencja, pogarsza się pamięć, człowiek jest wręcz sparaliżowany przez silne uczucie bycia brzydkim. Każdy śmiech w otoczeniu jest interpretowany jako śmiech z niego; każda, najniewinniejsza nawet uwaga jako przytyk do jego brzydoty. Z takim człowiekiem, jego podejrzliwością i kompleksami nie da się przebywać, nie wspominając o wspólnym życiu. I kto mu te życie zamienił w piekło? Szatan? Demony? Los? Nie, jedna myśl, której oddał za dużo energii. Żeby spieprzyć sobie życie, musiał poświęcić temu procesowi olbrzymią ilość energii i czasu. Jeden poświęca ją na myśli dające moc, inny na myśli tę moc odbierające. Każdy dokonuje wyboru, by ponieść jego konsekwencje. Ludzie, którzy sami siebie wprowadzają w cierpienie, inwestując w ten proces olbrzymią ilość czasu i energii, 153
Szczęście Cię zniszczy...
najczęściej obwiniają o swoje nawyki innych ludzi. To na krótką metę wszystko ułatwia... ale na dłuższą nie pozwala celnie uderzyć w problem, jakim są nasze własne nawyki. Ktoś, kto się okłamuje, będzie coraz mocniej cierpieć. Ktoś, kto jest wobec siebie szczery, będzie cierpiał coraz mniej i mniej. Tymczasem mamy taką samą osobę, która swoją uwagę skupiała na myśli o byciu wartościowym. Taki facet czuje się dobrze sam ze sobą, jego głos wewnętrzny bezustannie siebie chwali, docenia. Taki człowiek się nie garbi, ma bystre spojrzenie i silny uścisk dłoni. Cieszy się życiem przy ludziach a także, gdy jest sam. Kto mu zmienił życie w przyjemną przygodę? Bóg, a może podpisał pakt z Szatanem, który w zamian za dobry humor odbierze mu duszę? Nie, to po prostu silny nawyk poczucia bycia wartościowym. Zniszczone życie pełne udręki oraz znacznie wygodniejsze i przyjemniejsze życie. Różni je TYLKO decyzja, na czym koncentrować swoją uwagę. Poczucie zadowolenia, satysfakcja, wreszcie opiewane przez poetów szczęście − to nawyk. To pozytywna myśl i emocja oraz nasza uwaga, która ten świński duecik zasila, przez co może on rosnąć i zwiększać swą siłę oddziaływania na nas. Nie ma innej drogi do szczęścia i nigdy nie było. Każda osoba, rzecz czy przedmiot da Ci jedynie chwilę pobudzenia, a później strach, ponieważ osoby i przedmioty mają tendencję do znikania z naszego życia. Prawda, że jest to banalnie proste? Jeśli więc to rozumiesz, jasnym się staje, że żadne potomstwo ani małżeństwo nie da Ci pełnego szczęścia. Da Ci chwilowo dumę, poczucie przynależności do rodziny, ale znacznie więcej lęku, strachu, przerażenia, frustracji, 154
Szczęście Cię zniszczy...
rozpaczy. Dzieci mogą zachorować, umrzeć; codziennie umierają. Mogą też zostać zawodowo bądź społecznie kimś, kogo będziemy się brzydzić czy wstydzić, np. ukochany syn zostanie pasywnym aktorem w gejowskich porno, kryminalistą napadającym na staruszki, by mieć na heroinę czy – nie daj Panie Boże – politykiem. Zdarza się. Wszyscy podli ludzie byli kiedyś słodkimi brzdącami, a ich rodzice wiązali z nimi wiele planów. Nie udało się. Ja wcale nie zachęcam do rezygnacji z dzieci, ale chciałbym rozwiać iluzję rzekomego szczęścia z nimi związaną. Dziecko może przetrwać, zostać dobrym człowiekiem, ale strach przed utratą dziecka i jego zbłądzeniem to coś, co nie opuści nas nigdy. A nie każdy człowiek ma na tyle mocny układ nerwowy, by wytrzymać życie w bezustannym strachu. Są ludzie bardzo odważni, którzy wskoczą w ogień za dzieckiem, ale niskiego, lecz stałego stresu przez wiele lat, nie wytrzymają. Rozpiją się, staną się neurotyczni, nerwowi albo się pochorują. Wieloletni stres zniszczy nawet najsilniejszy organizm. Napiszę raz jeszcze. Cierpienie to nie tylko nawyk, ale głównie OPÓR, jaki stawiasz. Nie zgadzamy się z czymś, buntujemy się przeciwko czemuś, co rodzi cierpienie, stres. Np. osoba przekonana, że jest brzydka, nie cierpi dlatego, że jest brzydka, tylko dlatego, że chciałaby być atrakcyjna. Czyli nie zgadza się z aktualną rzeczywistością. Powstaje bunt, gniew. Jeśli zaakceptowałby w pełni własną brzydotę, przestałby cierpieć. Ja doszedłem do innych, ciekawszych pomysłów. Można komuś dokładnie wytłumaczyć, dlaczego brzydota jest dla niego korzystna. I to często robiłem w trakcie sesji z moimi klientami, z dużym powodzeniem. Taka metoda działa jednak tylko z mężczyznami, bo ci, zwłaszcza gdy zapłacą, nie oszukują samych siebie. Dlatego nie 155
Szczęście Cię zniszczy...
pracuję z paniami. Z nimi praca to zupełnie inna para kaloszy. Manipulacje, zrzucanie winy na innych, oszukiwanie patrząc prosto w oczy w najbanalniejszych sprawach. Można zwariować. Ludzie, jakich widzicie na ulicy, to wypełnione sztucznie wykreowanymi kompleksami i pragnieniami maszyny do cierpienia. Gdy już zrobi się z nich kaleki emocjonalne, daje im się nadzieję. Jak zrobisz to i tamto, będziesz wreszcie się lepiej czuł. Lista dających szczęście cudowności jest długa: nowe auto, telewizor, mięśnie, wielki penis, zmieniony umysł, schudnięcie, przytycie, fajni znajomi, wycieczki, pieniądze, władza, sława, strach otoczenia, zemsta na wrogach... a na szczycie rozkoszy stał, stoi i zawsze stać będzie ZWIĄZEK z kobietą. Albo z mężczyzną, gdy chodzi o panie czy gejów. Twórcy Twego cierpienia dają Ci wyzwolenie od niego. Łaskawcy! Jacy hojni i szczodrzy! Ale czy można ufać takim obwiesiom? Oczywiście, że nie. Jeśli coś Ci dają, to zawsze na tym stracisz. Jak mawia rosyjskie przysłowie, w życiu za darmo jest tylko ser w pułapce na myszy. Trzeba ich zrozumieć, nie wolno ich nienawidzić, ponieważ nienawiść zawsze zniszczy tego, kto ją w sobie kultywuje. Oni walczą o swoje. Ich władza i bogactwa to nasze nieszczęście. Nie umieją i nie mogą inaczej, bo są pasożytami. Oni chcą nas ugryźć, a my musimy rozumieć, jak działają, i nie dać się dziabnąć. Tak mniej więcej wygląda gra w życie. Tak został stworzony świat i nie mnie to osądzać. Natomiast mam prawo unikać ciosów albo je oddać, gdy nie mam innej możliwości. Człowiek porządny i szlachetny to nie ten nadstawiający drugi policzek. To absolutnie bezwzględna osoba, szanująca siebie, unikająca przemocy, lecz w razie jej zaistnienia mająca prawo do odwetu. Szanuj cudze życie i zdrowie, ale szanuj też swoje. Tak 156
Szczęście Cię zniszczy...
naprawdę umysł musi troszczyć się o swoją podświadomość i ciało. Jeśli ktoś je uszkadza, powinien dostać prztyczka w nos. Niby dlaczego Twoje „wewnętrzne dziecko” ma być gorsze od innych ludzi? Dano Ci je do opieki, to nie zapominaj o nim w imię rzekomo szlachetnego poświęcenia dla innych. Im nie pomożesz, a sobie zaszkodzisz. Taki to biznes. Dowcip Jestem lesbijką – mówi córka do ojca. – W porządku. – Tato, ja też jestem lesbijką... – mówi druga córka. – Boże, czy w tej rodzinie naprawdę nikt nie lubi penisów?! – pyta ojciec. – Ja lubię... – wtrąca się syn.
Póki jest mowa o miłości, kobieta uwierzy we wszystko. Elias Canetti
157
16. Gdy miłość nie wypaliła, kobieta ma tylko dwa wyjścia...
Ale wróćmy do wielkich spraw, które rozpalają ludzkość od milionów lat − do miłości. Hormony zakochania to wielka moc. Człowiek jest tak „nawalony”, że wszystkie problemy, które go gnębiły znikają i nie ma rzeczy niemożliwych. Problem w tym, że nie jest to trwały stan, a tylko hormonalne, chemiczne zakochanie, które przeminie z wiatrem. Po ślubie mija jakiś czas (powtórzę, bo nigdy za wiele: do dwóch, ponoć czasem do trzech lat) i wraz ze spadkiem ogłuszającej mocy hormonów wychodzą na wierzch wszystkie wcześniej przytłumione problemy. Nigdzie nie zniknęły, po prostu świadomość ich nie widziała. I teraz powstaje wielkie zdziwienie. Ślub miał dać szczęście. W książkach, filmach i serialach po ślubie jest naprawdę cudownie, a tu jest jeszcze gorzej niż dawniej. Kobieta ma wtedy dwie możliwości. Może uznać, że wszystko, w co wierzyła, a więc że ślub daje szczęście na wieki, to kłamstwo, a może też wygodnie uznać, że jej mąż nie jest tym jedynym. 158
Gdy miłość nie wypaliła, kobieta ma tylko dwa wyjścia...
Każdy z nas wie, że rezygnacja ze swoich wierzeń, zwłaszcza tych bardzo głębokich i zaszczepionych nam w dzieciństwie, jest wielką zmianą w życiu, wielką traumą nawet. Tak naprawdę rezygnacja z wierzeń to najczęściej proces odbywający się latami, często bardzo bolesny. Człowiek czuje, że stracił wszystko to, co uważał za swoje. Proces utraty wierzeń jest jak śmierć bliskiej osoby. Kobieta nigdy do tego nie dopuści, zwłaszcza że jest tak ukształtowana, iż łatwiej niż mężczyznom przychodzi jej oszukiwanie samej siebie. Pozostaje więc świadomość, że mąż nie jest jej połówką, że ją oszukał, bo przecież nie przyzna się, że źle wybrała. Tu nie ma innych wyjść, są tylko dwa − albo utrata wiary we wszystko, w co wierzyła, zakończona najczęściej silną depresją czy samobójstwem, albo zrzucenie winy za brak szczęścia na męża. Przykro mi, ale innych możliwości nie ma. Jeśli to rozumiesz, mój drogi czytelniku, jeśli naprawdę to zrozumiałeś całym sobą, to powinny Ci zacząć trząść dłonie. Sam już chyba widzisz, że wszystko, co wiesz o związkach i życiu jest wyssanym z brudnego palca bajdurzeniem. Gdy kobieta jest już pewna, że Bogu ducha winny facet ją oszukał (bo ona nie czuje szczęścia), ma dwa wyjścia. 1. Pogodzenie się z własnym nieszczęściem, pielęgnowanie go, co jest perwersyjną próbą dowartościowania się (ja cierpię chyba najmocniej w Polsce, jestem wyjątkowa, niemal jak Matka Boska). Niektóre panie szukają ratunku w religii, inne w urodzeniu dzieci, by dowartościować się potomstwem i przelać na nie swoje frustracje i smutki. Są też takie, które topią smutki w kieliszku albo w lekach czy narkotykach. Jest to wyjście dla tych pań, które są biedne, nie zarabiają i nie mają 159
Gdy miłość nie wypaliła, kobieta ma tylko dwa wyjścia...
wsparcia w rodzinie. Odejście od najczęściej biednego męża oznacza obniżenie standardu życia albo wprost nędzę. Zostają więc z mężem dla byle jakich pieniędzy, wygody, strachu przed nowym bądź pracą za grosze i dorabianiem się od zera. Jednak swoją materialistyczną postawę ubierają w zalatujące nieświeżą hipokryzją szmatki męczeństwa, poświęcenia dla męża i dzieci, które tego nie doceniają, a kiedy tylko mają okazję uciekają od Matki Polki jak najdalej. Trudno im się dziwić, cierpiętnictwo jest przykrym, bolesnym uczuciem, które osoby cierpiące uwielbiają oddawać swojemu otoczeniu. Jedni oddają za pomocą agresji, inne za pomocą wzbudzania poczucia winy swą udręką, efekt w sumie jest ten sam − cierpisz po zetknięciu się z tą osobą. A później taka toksyczna, całe życie się oszukująca kobieta, płacze do Boga, że ludzie są źli i niedobrzy. I nawet sam Bóg ucieka, bo doprawdy, kto znał taką osobę wie, jakim obrzydzeniem napawa bycie blisko niej. Tak można się załatwić samooszukiwaniem i szukaniem winy wszędzie, byle nie w sobie. 2. Rzadkość − rozwód. To możliwość dla tych, których na takie rozwiązanie stać, głównie finansowo. Celebryci i aktorzy rozwodzą się wtedy, gdy mija haj zakochania i szukają następnych obiektów, które mają wzbudzić w nich te hormonalne doładowanie. Jest to o wiele naturalniejsze i zdrowsze wyjście niż życie i spanie z kimś, kogo się nienawidzi, rzekomo w imię „co Bóg złączył, to niech człowiek nie rozłącza”. Dlatego właśnie rozwodzący się celebryci wzbudzają taką nienawiść u zwykłych, porządnych, bogobojnych ludzi. Wystarczy poczytać komentarze pod każdym takim newsem 160
Gdy miłość nie wypaliła, kobieta ma tylko dwa wyjścia...
w Internecie. Oni też by chcieli uwolnić się od demona w mieszkaniu, ale nie stać ich na rozwodowy egzorcyzm. Dlatego zawsze powtarzam młodym mężczyznom: nigdy się za szybko nie żeń, masz czas. Najpierw zdobądź wiedzę, doświadczenie, miej wiele kobiet, zarób porządne pieniądze i zrozum, jak łatwo je stracić, żeniąc się... gdy będziesz coś już miał, coś sobą reprezentował, znajdź kobietę, z którą się dogadasz. Wybór będziesz miał olbrzymi. Zadbany, zamożny facet przed czterdziestką, to dla wielu młodych kobiet wygrana na loterii życia. Będąc młodym golasem, wyboru praktycznie nie masz, bierzesz, co daje los − a ten bywa złośliwy. Z kolei czterdziestolatka, nawet ładna, jest już u schyłku swej atrakcyjności. Kobieta musi się śpieszyć z zamążpójściem i potomstwem, mężczyzna wprost przeciwnie. Takie jest życie. Chcesz na szybko, to Cię oszukają. Kobieta i ślub to za poważne sprawy, by bardzo dokładnie ich nie zaplanować. Dowcip Żona gotuje zupę dla męża, niechcąco rozlała zupę – Zobacz wyglądam jak świnia. – No i do tego zalałaś się zupą.
Siła kobiet nie tkwi w tym, co mówią, ale ile razy to powtarzają. Marcel Achard
161
17. Czym jest „miłość”?
Każdy człowiek kieruje się uczuciem przyjemności oraz unikaniem nieprzyjemnych uczuć. Zarządza tym ośrodek kary i nagrody w mózgu, uruchamiający odpowiednie hormony w naszym ciele. Wielu ludzi twierdzi, że to nieprawda, że tak żyją tylko egoiści, a oni są inni, bo nie żyją dla własnej przyjemności. To bardzo ważne, by zrozumieć, jak tacy ludzie sami się oszukują. Ta wiedza sprawi, że wiele rzeczy w życiu się wyjaśni. Ośrodek kary i nagrody w mózgu można zaprogramować. I czyni to społeczeństwo. Jak już wcześniej wspominałem, będąc dzieckiem, uznałem, że pierdnięcie przy jedzącym obiad tacie będzie świetnym dowcipem. Czyli odczuwałem przyjemność, rozbawienie. Jednak tata nie docenił mojego poczucia humoru i dostałem łomot, w związku z czym pierdnięcie przy kimś jedzącym budzi we mnie od razu strach. Klaps w tyłek zaprogramował mój mózg, zmienił poczucie przyjemności skojarzone z tym „dowcipem” w odczucie cierpienia, stresu i lęku. Wszyscy wiemy, że podziw i szacunek innych ludzi jest dla nas bardzo przyjemny. Ma to uzasadnienie w prehistorii, kiedy taki stan 162
Czym jest „miłość”?
umożliwiał nam przetrwanie. Jeśli nas poważają, to zawsze nam pomogą, dadzą jeść, udzielą schronienia, staną po naszej stronie w razie konfliktu z kimś mniej poważanym. Zyskuje też nasze ego, ambicja − jesteśmy KIMŚ. Załóżmy, że ktoś żyje w otoczeniu katolickim, gdzie cierpienie wydaje się być stanem łaski, błogosławieństwem. Wszyscy święci męczennicy mają wysoką pozycję społeczną, wierni modlą się do nich o wsparcie, ponieważ cierpieli za wiarę. Cierpiał Jezus, cierpiała Matka Boska, której zamordowali syna na jej oczach, cierpi też podobno sam Bóg, że ludzie nie chcą zostać katolikami, nie chcą się nawrócić na ich zdaniem jedyną słuszną drogę do zbawienia. Mamy więc w tym środowisku stan cierpienia uznany za nobilitujący, wywyższający. Żeby w tym określonym środowisku mieć pozycję i statut, trzeba cierpieć. Mogą być to bardzo bolesne choroby, strata kogoś bliskiego, tragedie. Wydaje się to być szaleństwem, ale tak jest w istocie. Taka cierpiąca osoba zyskuje podziw innych, zwłaszcza gdy cierpi i gorliwie się modli, uczestnicząc w życiu wspólnoty religijnej. Wszyscy wiedzą, że ta osoba cierpi, a ona rozmodlona kieruje swe spojrzenie w górę i wzdycha cichutko, udając, że nie cierpi i wiedząc, że inni patrzą i wiedzą, że jednak cierpi; to taka perwersyjna gra, w którą grają dorośli, poważni ludzie. Dzieci, uczcie się! Cierpienie jest więc sposobem, by zdobyć wyższy poziom społecznego szacunku. Cierpienie jednocześnie boli, ale też pobudza układ nagrody dający odczucie przyjemności. Summa summarum, mamy jednak przyjemność z cierpienia − przyjemność przewyższa cierpienie. Myślisz, że to niemożliwe? A seks s/m? Przecież ludzie katujący się w łóżku naprawdę przeżywają orgazmy, świetnie się bawią 163
Czym jest „miłość”?
i chętnie powtarzają sesje z bólem. Są tacy, co płacą duże pieniądze, żeby mieć przygniatane jądra butem, mieć wsadzany długopis w cewkę moczową, być przypalanym ogniem, biczowanym i gwałconym analnie przez prostytutkę. Myślisz, że udają? Zapewniam, że nie. Jest ból, ale przyjemność jest większa. Wejdź na pierwszą lepszą stronę z ogłoszeniami prostytutek i zobacz, jakie biorą stawki za bicie mężczyzn, podkreślając, że nie uprawiają seksu. Zawodowa dominatorka NIGDY nie uprawia seksu ze swoim „psem” (klientem) tylko go w różny sposób torturuje i poniża. To bardzo drogie usługi. Są także ludzie, np. na Filipinach, którzy przed autentycznym ukrzyżowaniem są biczowani, a ich dłonie przybijane są do krzyża. No i tak sobie wiszą, a rozmodlony tłum podziwia ich i szanuje. Na całym świecie pisze się o najmężniejszych z tych wiernych; Ruben Enaje (51 l.) dał się ukrzyżować już 26 razy. Wrzeszczy z bólu, cierpi, jego twarz wykrzywiona jest w męce, a oczy skierowane ku niebu w bezsilności i męczarni. Jest pozycja? Jest. Sława? Oczywiście. Tłum go podziwia, zazdrości, pokazują go w telewizji, opisują w gazetach. To co to za poświęcenie, jak za cierpienie dostaje się coś, czego prosty, niewykształcony człowiek nigdy by nie zdobył? Prosty człowiek nie zostanie profesorem, może zostać chłopskim filozofem albo bogaczem, ale i tak będzie zawsze wyśmiewany. A jeśli nie umie zarabiać pieniędzy, ani umiejętnie okłamywać ludzi? Może przybić się do krzyża. Wtedy uzyska podziw, sławę i uwielbienie profesorów, polityków i biznesmenów i to nawet nie tylko tych wierzących, bo inni też podziwiają ekstremalne wyczyny i pasje ludzkie. Niestety, tam nie ma co podziwiać. Ludzie są w stanie dla bycia KIMŚ, zrobić znacznie gorsze i ryzykowniejsze rzeczy, 164
Czym jest „miłość”?
niż pozwolenie na wbicie sobie gwoździ w dłonie w obecności lekarzy i dziennikarzy. Znany raper Popek wytatuował sobie gałki oczne, pociął twarz i podwieszał na hakach za skórę pleców, ale dzięki temu zyskał sławę. Czyli przyjemność (sława, pieniądze) przeważyła nad bólem okaleczanego ciała. No cóż, lubię go czasem posłuchać w aucie, np. piosenki o „modelkach gównojadach”, czyli o „bogatych wewnętrznie” ślicznotkach, co za dwadzieścia tysięcy dolarów były gotowe zjeść kał. Właśnie w ten sposób można oszukać układ kary i nagrody. Cierpienie aktywuje układ kary, by człowiek szukał uwolnienia od niego. Ale pragnienie sławy i wielkości (wyrosłe na niskiej samoocenie i wierze, że cierpienie daje wielkość), które zaspokaja cierpienie, aktywuje znacznie silniej układ nagrody. Ból i rozkosz doprowadzają do ekstazy, jedynej w swoim rodzaju. Poza tym warto wiedzieć, że trans religijny, post, długotrwałe modlitwy powodują zmniejszenie albo w ogóle brak odczuwania bólu. W trakcie przedłużonej relaksacji w ogóle przestaje się odczuwać własne ciało. Najpierw jest odczucie odprężenia, później wagi i ciepłoty ciała, a później przestajesz czuć cokolwiek. Można to wyćwiczyć, co robią np. jogini i fakirzy. Warto wspomnieć w tym miejscu ciekawą rzecz. Większość pań, jakie miałem okazję spotkać w swojej praskiej kawalerce, lubiła być mocno złapana za włosy, dostać paskiem w pupę, usłyszeć przykre słowa na swój temat... i nie tylko. Oczywiście trzeba wiedzieć, kiedy zagrać na tej brutalnej nutce i przyznam się Państwu bez bicia, że posiadam ten talent. Wyjawienie swej prawdziwej natury w nieodpowiednim momencie może skończyć się bardzo nieciekawie. Jeśli ktoś nie ma w tym doświadczenia, powinien „w trakcie” o to najzwyczajniej w świecie zapytać dziewczynę. Część na pewno się zgodzi, jeśli zaczniesz delikatnie. 165
Czym jest „miłość”?
Czym jest więc miłość? Hormonalnym stanem zakochania, przywiązania i zależności od drugiej osoby. Panie uwielbiają mówić i marzyć o WIELKIEJ miłości, gdyż wierzą, że dzięki niej ta pustka w środku − wykreowana przez społeczeństwo, religię i propagandę − zostanie zasypana płatkami róż. Wizja miłości jest dla nich piękna także dlatego, ponieważ zakochany facet daje im władzę. Jak kocha, to wiele wybaczy, odda wszystko, jest na każde skinienie paluszka. Miłość w rozumieniu kobiet to albo przyjemność, albo władza nad mężczyzną i jego zasobami. Miłość czysto poetycka bądź duchowa dla kobiety nie istnieje. Odczuwać ją może tylko mężczyzna. Nie powinno to dziwić, facet nie ma macicy, więc ma inne priorytety. Dla kobiety miłość jest przyziemna, ponieważ ma za zadanie uchronić dziecko – mężczyzna, nie mając tego obowiązku, może oddać się czystej idei bez podtekstu materialnego. Uczono nas zawsze, że to kobiety są wzniosłe, a mężczyzna prymitywny. Jest dokładnie na odwrót. Kobieta jest przyziemna, ponieważ jej zadaniem jest wybranie zdrowych genów (ten mechanizm można oszukać, czego uczą szkoły podrywania), donoszenie, urodzenie i zadbanie o swoje dziecko. Gdyby nie była z natury przyziemna, jako ludzkość byśmy nie przetrwali. Nie jest przypadkiem, że wielkie dzieła literatury i sztuki tworzą mężczyźni, kobiet jest tam jak na lekarstwo. Przeciętny mężczyzna myśli, że uczucia, które czuje w sobie na widok swej kobiety, są też w kobiecie. Ta pomyłka kosztuje mężczyzn bardzo dużo, minimum połowę majątku. Kobieta kocha materialistycznie − nie umie inaczej. Są oczywiście przypadki, że kocha bez pieniędzy, ale to nieliczne, młode, naiwne jeszcze dziewczyny oszołomione hormonami zakochania i młodością. 166
Czym jest „miłość”?
Po dwudziestce im minie, zwłaszcza gdy koleżanka będzie miała najnowszy telefon i drogie ciuchy. Możesz teraz zaprotestować. Znasz kobietę, która jest z bezdomnym artystą. Są takie przypadki. Artysta wzbudza silne emocje (np. grą na gitarze, obrazem, który namalował), które kobieta odbiera jako siłę. Poza tym tacy artyści, jak ich znam, to doskonali ściemniacze, którzy potrafią budować piękne wizje bogactwa, jak już ktoś się na nich pozna i da szanse nagrać płytę, wystawiać ich obrazy w modnej galerii itd. Emocje plus wizja bycia KIMŚ dzięki „swemu” artyście sprawia, że dupka małolatki jest zawsze chętna i gotowa na przeróżne harce i figle. Oczywiście do czasu... ale następne chętne czekają. Pokaż mi zakochaną kobietę w nieśmiałym, biednym artyście, który nie kłamie o sobie. No cóż, takich obrazków nie ma. Dowcip Mąż kładzie się do łóżka i szepcze do żony: – Nie mam slipek. – Jutro Ci upiorę
Skądże ta kobiet przewaga, jeśli nie z głupstwa? Zaiste ujmują i czarują mężczyzn kobiety nie inną rzeczą jedno tylko głupstwem. Nikt temu nie zaprzeczy, gdy zważy, jakichże to głupstw, jakich bredni nie nagada się mężczyzna z kobietą, ile razy zbierze go chętka zażyć jej – wdzięków! Erazm z Rotterdamu
167
18. Czy istnieje bezinteresowność?
Tak więc mamy człowieka, który chełpi się swoją „bezinteresownością”. Inni mu wierzą i podziwiają. A on po prostu znalazł sobie sprytny sposób na to, by czuć przyjemność związaną np. z poczuciem bycia lepszym, tym moralniejszym. Nigdy nie było czegoś takiego jak bezinteresowność. Sam wiele razy pomagałem, dawałem pieniądze na cele charytatywne, ale ZAWSZE czułem, że robię to, by poczuć przyjemność z dobrego uczynku. Jeśli po daniu komuś pieniędzy nie czułbyś się lepiej, nigdy byś ich nie dał z własnej woli. A tak, dajesz pieniądze, swój czas, wiedzę, a w zamian masz poczucie bycie dobrym, moralnym człowiekiem, który po śmierci trafi wprost do nieba. To jaka to bezinteresowność? Nie ma się czego wstydzić, tak po prostu jesteśmy ukształtowani. Bez podrażnienia układu nagrody albo strachu przed uruchomieniem układu kary nic byśmy nie zrobili, nawet z krzesła byśmy nie wstali. Dlatego ludzie robią „dobre” uczynki, niekoniecznie dla poczucia przyjemności, ale np. wierzą, że nie dając, byliby źli czy poszliby do piekła. Marchewka bądź kij, albo obie te motywacje naraz. Sam w życiu robiłem wiele rzeczy, których robić nie chciałem, ponieważ bałem się, że Pan Bóg mnie potępi, że pójdę do piekła. 168
Czy istnieje bezinteresowność?
Czyli byłem biznesmenem − coś za coś. W kiosku dokonujesz wymiany pieniędzy za gazetę, a w życiu społecznym cierpienia czy poniżenia za ukojenie strachu przed piekłem. Niestety, ten akurat biznes jest najgorszym z możliwych, bo opiera się nie na kalkulacji, a na myśleniu życzeniowym. Z mojego punktu widzenia jedno cierpienie, na które się zgadzasz, rodzi następne. Jeśli coś powtarzasz, wchodzi Ci to w nawyk, uczysz się tego zachowania, więc powstaje coraz większa koleina, z której ciężko się później wydostać. Nawyk cierpienia jest takim samym nałogiem jak palenie, objadanie się czy alkoholizm; jest nawet od nich niebezpieczniejszy, ponieważ menelem i grubasem gardzą, a cierpiącego podziwiają. Zrywając z nałogiem cierpiętnictwa, zerwać trzeba najczęściej ze swoim otoczeniem i wyszukać nowe grono znajomych, które nagradza nas szacunkiem za sukcesy i śmiech, a nie za problemy i choroby. Będąc wesołym i szczęśliwym, pobożne otoczenie przestanie Cię w ogóle dostrzegać − będziesz dla nich NIKIM, w najlepszym przypadku. Wpadł mi do głowy jeszcze jeden przykład. Mamy młodego człowieka, któremu robią tatuaż. Jest to bolesny proces, ale młody człowiek mimo cierpienia szeroko się uśmiecha. Wprawdzie przekłuwana skóra cholernie boli, ale w głowie jest wizja tego, jak będzie fajnie (jego zdaniem) wyglądał, oraz jakie z tytułu lepszego wyglądu odniesie korzyści (ładne dziewczyny, szacun u chłopaków). No i co z tego, że boli? Przyjemność wywołana pragnieniem tatuażu jest większa. Widocznie kiedyś zobaczył kogoś, komu zazdrościł, i ta osoba miała tatuaż. Może był to miejscowy silnoręki, może gangsterzy filmowi bądź znani artyści. Oni mają to, czego on pragnie, więc tatuaż może sprawić, że i on to osiągnie. To proste, żeby nie powiedzieć prostackie kojarzenie. 169
Czy istnieje bezinteresowność?
Myślę, że już drodzy Państwo doskonale to wszystko rozumiecie. Ale na koniec przykład najbrutalniejszy − o skopcach. Wklejam z Wikipedii: W związku z licznymi niepokojami społecznymi i religijnymi, które targały Rosją w XVIII wieku zaczęły powstawać tam liczne nowe ruchy religijne o charakterze apokaliptycznym i ascetycznym. Jednym z takich ruchów była założona w 1771 roku w guberni orłowskiej przez chłysta Kondratija Seliwanowa (według innych źródeł Andrieja Seliwanowa) sekta skopców. Głosiła ona na terenie całej Rosji, iż grzechem pierworodnym ludzkości jest pożądanie i stosunek seksualny. Jedyną ucieczką przed nim było oczyszczenie (wybielenie, chrzest ognia), czyli kastracja. Gdy liczba wybielonych osiągnie 144 tys. nastąpi millenium panowania Chrystusa. Biblijną podstawą praktyki skopców była Ewangelia Mateusza 19,12: „Bo są bezpłodni [bądź bezżenni], którzy z łona matki tacy się narodzili; i są bezpłodni, których ludzie takimi uczynili; a są także bezpłodni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżennymi. Czytajmy dalej, ale lepiej nic nie jedzmy i nie pijmy w trakcie czytania: Wyróżniano dwa rodzaje kastracji: mała pieczęć dla mężczyzn ucięcie nożem jąder dla kobiet przypalenie żelazem sutków (lub w wersji skrajnej obcięcie całych piersi) carska albo wielka pieczęć dla mężczyzn usunięcie nożem bądź siekierą jąder i członka dla kobiet przypalenie bądź obcięcie piersi oraz wycięcie warg sromowych większych (często także warg sromowych mniejszych) i łechtaczki 170
Czy istnieje bezinteresowność?
Mała pieczęć miała gwarantować w niebie rangę anioła, a wielka – archanioła. Rytuały nadawania pieczęci odbywały się w sobotnie noce w tajemnicy w ustronnym miejscu. „Liturgii” przewodził tzw. prorok (lub apostoł), czyli osoba, która namówiła wcześniej co najmniej 12 osób do kastracji. Według danych policyjnych przypadkowych obserwatorów kastrowano bądź przywiązywano do krzyża i kastrowano. Jeżeli pominąć te praktyki, obrządki skopców przypominały radienija chłystów – aczkolwiek skopcy uważali chłystów za „Stary Izrael”. Jak ktoś chce poczytać więcej o tych szaleńcach, w Internecie znajdzie dużo materiałów. Warto jedynie dodać, że dzięki carowi Aleksandrowi I zdobyli wielkie wpływy, majątek i władzę. Później ich zniszczono, ponieważ we władzach znaleźli się ci, którzy myśleli praktycznie: bez genitaliów nie można mieć dzieci, a bez dzieci państwo wymrze albo zostanie podbite. Ale co to ma wspólnego z książką o kobietach? Zapyta czujny i chętnie wyłapujący potknięcia autora czytelnik. Bardzo wiele. Gdybyś mój drogi czytelniku stracił w wypadku penisa czy jądra (albo jedno i drugie za jednym razem, tzw. kumulacja), mógłbyś popełnić samobójstwo z rozpaczy. Już nigdy nie wejdziesz w kobietę, nie podrapiesz się po klejnotach oglądając dobry film... taka myśl może zabić. A oni robili to własnoręcznie, ciesząc się z tego. A wiesz, dlaczego tak robili? Ponieważ mocno wierzyli, że po śmierci będą za to mieli wielką pozycję. Kto utnie penisa, będzie aniołem, kto utnie grzeszne jądra wraz z penisem − będzie archaniołem. W ten sposób prosty chłop żyjący w zimnie i biedzie, będący na dnie drabiny społecznej i gnący kark przed swym panem, mógł spełnić swe wielkie marzenie − być KIMŚ. W tym życiu był nikim, w następnym, trwającym wieki, będzie bardzo 171
Czy istnieje bezinteresowność?
ważny. Będzie ważniejszy niż aktualni panowie, którym się kłania do ziemi, a którzy nie dokonali kastracji w imię Boże. Czyż może być coś piękniejszego dla głupiego, mściwego chłopa niż wizja, jak gardzi i kopie leżących mu u stóp paniczów? I to wszystko można mieć za jeden ruch sierpem czy nożem. Wizja jest tak piękna i kusząca, że ból i niedogodności związane z kastracją stają się bardzo małe, nieistotne. Ceną za poczucie bycia kimś, bycie LEPSZYM OD INNYCH, było okaleczenie własnego ciała. Mimo bólu, olbrzymiego ryzyka zakażenia po kastracji (antybiotyków przecież nie było), utraty seksu i komfortu życia, robili to dla poczucia przyjemności (pozycja po śmierci a także na ziemi w grupie skopców) oraz by uniknąć strasznego cierpienia niedostania się do nieba. Kij i marchewka − jak zwykle. Bezinteresowność? Świętość? Oddanie Bogu? Nic bardziej mylnego. Po prostu biznes wykonany na głupich, nieszczęśliwych ludziach. Skoro tak sobie tu miło spędzamy czas, rozwińmy temat. Świadkowie Jehowy wielokrotnie prorokowali koniec świata. Wyznawcy sprzedawali bądź oddawali wszystko, co mieli, a tymczasem koniec świata nie nadchodził. Mówiono wtedy, że Bóg wysłuchał świadków Jehowy i dał szansę grzesznej planecie. A przecież u Świadków Jehowy są i inteligentni ludzie, profesorowie, inżynierowie... ale oni jeszcze mocniej się nabrali niż reszta. Dlaczego? Ponieważ po kolejnym nieudanym końcu świata mieli do wyboru dwa wyjścia. Uznać, że dali się oszukać, albo uznać, że są tak święci, 172
Czy istnieje bezinteresowność?
że Bóg dla nich uratował grzeszny świat. Prosty, skromny człowiek może uznać, że go nabrali, ale profesor? Ważny urzędnik? Człowiek żyjący z poczuciem swojej wielkiej ważności? Nigdy w życiu. Przyznanie się do tak prymitywnego oszustwa, przekłułoby balon swej mądrości i ważności, który całe życie pompowali. Dlatego wybierają znacznie łatwiejsze wyjście. Wchodzą jeszcze mocniej w strukturę, która tak ich wykorzystała. Mówiąc prostym językiem, ratują swoją psychikę przed kompletnym załamaniem. Człowiek, który obciął sobie siekierą penisa i jądra, oddał dla idei skopców WSZYSTKO. Pieniądze można odrobić, dzieci jeszcze raz spłodzić, ale genitalia nie odrosną. Przyznanie się do bycia oszukanym to nie tylko utrata poczucia własnej mądrości (a każdy lubi się czuć mądrym i niedocenionym), ale konieczność przyjęcia wielkiej straty, jaką jest kastracja. Życie z taką świadomością bycia oszukanym jest piekłem na ziemi, koszmarem i tylko wybitnie silna jednostka nie popełniłaby wtedy samobójstwa z rozpaczy. Dlatego rada dla wszystkich, którzy chcą założyć sektę albo religię. Każdy wyznawca przeżywa uniesienia, które później opadną. To taka sinusoida. Fala idzie wysoko, by później opaść. Im wyżej fala się znajdzie (wierni zrobią dla Ciebie wszystko), tym głębiej później zanurkuje (wierni odchodzą z Twojej organizacji religijnej). W tej wysokiej fazie euforii trzeba parafianina nakłonić do zrobienia czegoś tak głupiego, by, odchodząc od nas, musiał uznać, że jest skończonym idiotą. Im głupsza rzecz, tym lepiej. Kastracja, oddanie majątku, może wymyślisz coś nowego? Może wyłupienie oka, które jest przyczynkiem do grzechu? Może amputacja 173
Czy istnieje bezinteresowność?
nóg? No ale nie będą mogli wtedy pracować dla Ciebie, kiepski pomysł. Oczywiście żartuję, chociaż wielu było takich, co wprowadzało takie pomysły w życie. Byli za to podziwiani, szanowani i kochani. Ot, ludzka natura. Skopcy byli niezwykle potężni, ponieważ członkowie sekty nie mogli od niej odejść, pilnowani przez poczucie własnej mądrości i świętości. Strażnik był wewnątrz człowieka, a nie na zewnątrz, czyli znowu niewidzialne kraty. Gdy odchodzisz, poczucie bycia mądrym życiowo zastąpione zostanie poczuciem bycia frajerem. O ile ktoś, kto nie dokonał kastracji, mógł odejść (w pewnym okresie u szczytu potęgi sekty ścigano ich carskim nakazem), to po kastracji miał za dużo do stracenia. Ja bym odszedł, bo zdaję sobie sprawę, że byłem wielokrotnie oszukiwany i łykałem jak pelikan różne bajeczki. Jestem też święcie przekonany, że wielokrotnie mnie w życiu okantują. Nie mam zbyt dużego poczucia ważności, ponieważ zdaję sobie sprawę ze swojej małości, niewiele wiem o świecie, sobie, własnym ciele. Za jakiś czas (może dziś? za sto lat?) umrę i świat będzie istniał tak, jakby nigdy mnie tu nie było. Jestem kropelką wody w wielkim oceanie, która niebawem wyparuje. Ta świadomość pozwala mi się przyznawać do głupoty, pomyłek i bycia oszukiwanym. To nie wstyd być oszukanym − wstydem jest, widząc, że nas oszukują, trwać w tym. Bardzo chciałbym, żebyście, drodzy czytelnicy, sobie to dokładnie przemyśleli. To naprawdę wiele zmienia w życiu, zwłaszcza wtedy, gdy ktoś was posądza o egoizm, a Wy to boleśnie przeżywacie. Teraz już wiecie, że po prostu Wami manipuluje, chce coś od was uzyskać. Napastnik (agresor prowadzący walkę emocjonalną, za 174
Czy istnieje bezinteresowność?
którą nie idzie się do więzienia, ale której ciosy bolą mocniej niż te realne) planuje, że posądzeni o egoizm źle się poczujecie (układ kary), więc, by uniknąć negatywnych uczuć, zrobicie, co ta osoba chce, by wycofała oskarżenie i powiedziała coś dobrego o Was, np. że jesteście bezinteresowni i szlachetni (przyjemność). Jeśli rozumiecie, jaka gra się toczy, możecie odmówić. Czasem życie się tak układa, że w imię uniknięcia większych kłopotów warto zrobić to, co chce manipulator, ale już się nie dacie nabrać na bycie egoistą, na poczucie winy. Będziecie takim niewolnikiem z doskoku, a nie etatowym. Prawda jest taka, że jesteście egoistami oraz jest nią osoba Wam to zarzucająca, ponieważ nie ma innej możliwości. To wielka ulga zrozumieć, że nie musicie na siłę starać się o to, by nie być strasznym i złym egoistą. Oczywiście w rzucaniu oskarżeń o egoizm królują panie. To stara jak świat sztuczka, która ma wywołać określone efekty w Twojej psychice. Jeśli więc Twoja kobieta powie Ci, że jesteś egoistą, odpowiedz jej: „Tak kochanie, jestem egoistą, ale Ty też jesteś egoistką”. Powiesz wtedy prawdę, a ona wyzwoli Cię na jakiś tydzień, dwa od obiadków, seksu i głębokich rozmów o Paulo Coelho. Powtórzmy więc sobie jeszcze raz na spokojnie. Gdyby nie wizja przyjemności (marchewka) albo wizja kary i cierpienia (kij), nie wstałbyś z łóżka i w nim umarł z pragnienia. Zresztą ludzie w klinicznej depresji, którzy zgubili poczucie przyjemności życia, tak właśnie by kończyli, gdyby nie szpital, leki i kroplówka. Wszystko cokolwiek robisz, WSZYSTKO ma te dwa kierunki − pożądanie przyjemności i unikanie cierpienia. Spójrzcie proszę, jakie są to dziwne w sumie sprawy. Palacz, gdy nie pali, nienawidzi stanu łaknienia papierosa (cierpienie, 175
Czy istnieje bezinteresowność?
poczucie braku, ssania, nerwowość) oraz pożąda przyjemności (znikające łaknienie), które kojarzy z odprężeniem, relaksem. Tak naprawdę papieros nie relaksuje, wręcz przeciwnie − tętno przyśpiesza, wzrasta ciśnienie, organizm się dusi i walczy o przetrwanie drażniony trucizną. Jednak człowiek tak cierpi bez papierosa, że koniec tego cierpienia traktuje jak wybawienie. Palacz mówi, że pali dla przyjemności, a tak naprawdę pali jedynie dlatego, by uniknąć poczucia cierpienia. Oczywiście nie ma sensu pisać, co spotka go za kilkanaście, kilkadziesiąt lat tej „przyjemności”, gdy będzie skowyczał, konając na raka. On wierzy, że jemu się uda, że to inni robią pod siebie w szpitalu, wrzeszcząc z bólu. Odsuwa od siebie tę świadomość i w sumie trudno mu się dziwić. Niestety, ucieczka od tej akurat prawdy przybliża nas do raka, obturacji płuc i wielu, wielu innych chorób. I co w tym wszystkim jest najciekawsze: człowieka można nauczyć, by największy ból traktował z przyjemnością. Taki bokser czy zawodnik MMA bólu doświadcza co chwilę. Gdyby nie miał z tego poczucia przyjemności, nigdy by nie wytrzymał. Przyjemność może być myślą o sławie, pieniądzach, podziwie ludzi, wyrwaniu się z patologii. Spójrzcie na szczęśliwe, promieniujące szczęściem i euforią zmasakrowane twarze po wygranej walce. Czy ten facet cierpi? Ależ skąd, przecież to widać, słychać i czuć, że nie. On przeżywa ekstazę. Postawił sobie cel i go osiągnął. Umysł człowieka ma wielką moc nad bólem. Może przekształcić go w triumf, euforię i rozkosz. Taką moc ma nasz umysł. Zupełnie inaczej jest z przeciwnikiem naszego czempiona. Cierpi straszliwe męki, ale psychiczne. Jest tak smutny i zdołowany, że ból majaczy gdzieś hen daleko na horyzoncie smutku. Oboje są tak zalani hormonami (jeden euforii, drugi smutku i otępienia), 176
Czy istnieje bezinteresowność?
że nie są w stanie odczuwać dużego bólu. Gdzieś tam świdruje na krawędziach świadomości. A wspinacze zdobywający szczyty górskie? Są wycieńczeni, czasami na skraju śmierci, ale gdy zdobędą szczyt, wpadają w ekstazę rozkoszy. Od pomagania biednym można się uzależnić. Człowiek czuje się tak dobry, że niekiedy może być na potężnym haju hormonalnym, niemalże lewitować w stanie uniesienia. Poczucie bycia lepszym, zwłaszcza gdy w życiu nam nie wyszło, można uzyskać właśnie w ten sposób. Niestety, pomagać trzeba umieć − to wielka sztuka. Dać pieniądze każdy głupi może, ale biedny je przeje i co dalej? Gdy ja zaczynałem pisać, prosiłem ludzi o sponsoring z powodu niemożności podjęcia pracy przez chorobę i ludzie chętnie mi wpłacali pieniądze. Minęło parę lat i wyszedłem na prostą, dużo piszę i pomagam. Ich pieniądze przyniosły dobro ludziom, zaprocentowały, czyli zrobili mądrą inwestycję. Kilka razy w tygodniu czytam, jak komuś pomogłem tym, co piszę. Miłe, ale podziękowania należą się także moim sponsorom, bo bez nich by mi się nie udało przeżyć tych strasznych dla mnie, biednych czasów. Dziś nie proszę o sponsoring, a oferuję książki, ze sprzedaży których prowadzę darmowe strony (bez żadnych reklam, na których mógłbym dobrze zarobić) dla tych wszystkich, których nie stać na książki, coachingi i jakąkolwiek inną pomoc w problemach z paniami i nie tylko. Ogólnie, tacy miłosierni ludzie (pozytywni egoiści) są lepsi niż bezwzględni złodzieje i szachraje (negatywni egoiści), ale dla takiego „pozytywnego” człowieka istniejesz tylko wtedy, gdy cierpisz. Gdy jesteś szczęśliwy, może Cię nie zauważyć (w najlepszym 177
Czy istnieje bezinteresowność?
przypadku), a może także nienawidzić, podłożyć świnię... wielu „miłosiernych” kocha biednych, ponieważ tylko przy nich czują się ważni. To jaki mają interes w tym, żebyś naprawdę wyszedł ze stanu biedy, trwale stanął na nogach? Wtedy by się przy Tobie źle czuli, mógłbyś stać się dla nich wrogiem. Wiele razy osoby, z którymi pracowałem, podnosiły swoją jakość życia emocjonalnego. I za każdym razem słyszałem to samo. Otoczenie, które pomagało, najczęściej znikało. Były różne bezsensowne zarzuty, czepianie się... gdy człowiek cierpiał, autentycznie pomagali. Gdy przestał, czuli się nieswojo, czuli zagrożenie. Przestawali być kimś ważnym, zbawcą, a stawali zwykłymi ludźmi, którzy muszą grać na określonych zasadach. I to już im nie bardzo pasowało. Odchodzili więc do innych cierpiących, bo tylko tam znajdowali uczucia, których pragnęli. Dlatego wobec ludzi, którzy pomagają, trzeba być bardzo, ale to bardzo nieufnym. O kanalii każdy wie, że nie ma co dobrego od tej osoby oczekiwać. A „dobry” jak zada cios, to zawsze z zaskoczenia. I nigdy się przed nim nie obronisz. Nawet najlepszy bokser, gdy dostanie z zaskoczenia pięścią w szczękę, pada. Gdyby stanął do walki, nie dałbyś mu rady − zbiłby Cię na kwaśne jabłko. Ale nie wiedział, że uderzysz, bo jesteś dobroczyńcą, a dobrzy ludzie nie atakują z zaskoczenia jak węże... Atakują. Zwłaszcza oni. Jak więc sami widzicie, gdyby człowiek nie był egoistą, nie mógłby istnieć. Nastąpiłby koniec cywilizacji. Tak zostaliśmy stworzeni. Wyobraźcie sobie prymitywnych ludzi. Oddają swoje jedzenie biednym, głodującym zwierzaczkom w zimę, bo nie są egoistami... i umierają z głodu. Albo panie w jaskini, które nie są 178
Czy istnieje bezinteresowność?
egoistkami myślącymi o zdrowiu swoich dzieci, więc oddają się słabym, wrażliwym samcom... dzieci rodzą się słabe, rzadko które przeżywa, bo wrażliwcy obrażeni popłakują w kącie jaskini, ród ludzki wymiera w dwa pokolenia doszczętnie. Brak egoizmu by nas wykończył. Cała kultura, miłosierdzie i dobroczynność to gry, w których poruszamy się slalomem między pragnieniem przyjemności a strachem przed cierpieniem. Ta prawda jest dla wielu nie dla przyjęcia, ale jeśli to zrozumiesz, będziesz wolny od wielu wewnętrznych konfliktów, które Cię wykańczają i drenują z energii. Twoje uwolnienie od sztucznie wykreowanego konfliktu (masz nie być egoistą, wtedy pójdziesz do nieba albo w wersji dla ateistów będziesz szlachetnym, porządnym obywatelem) nie będzie na rękę wielu ludziom, którzy z Ciebie żyją, którzy pasą się na łąkach Twych wewnętrznych niesnasek. Jesteś egoistą i ja jestem egoistą, nie ma się czego wstydzić ani bać za to kary po śmierci, bo tak zostaliśmy stworzeni. Bóg nie może nas ukarać za to, że nas tak stworzył. Największy skąpiec i święty są takimi samymi egoistami. Dążą do przyjemności i unikają cierpienia, ale gdzie indziej mają je ustawione na mapie życia. Skąpiec czuje przyjemność, gdy patrzy na stan konta wyświetlający się na ekranie monitora, a święty, gdy odda wszystko, co ma. Oboje przeżywają miłe uczucia i do nich dążą. Skąpiec potwornie cierpi, gdy musi wydać pieniądze, a święty, gdy leżą bezczynnie w jego sakiewce (komputera święty chyba nie używa, nie znam żadnego, więc nie wiem). Jeśli nie zaakceptujesz tego, że jesteś egoistą, wytracisz wiele energii na udawanie świętoszka, walkę ze swoimi naturalnymi 179
Czy istnieje bezinteresowność?
odruchami. Będziesz hipokrytą, który będzie udawał kogoś, kim nie jest. Niestety, wytracasz w ten sposób bezcenny czas, energię i zapał, który mógłbyś poświęcić na spełnianie się w życiu. Ceną za niechęć do prawdy jest utrata możliwości spełnienia własnych pragnień i najczęściej związana jest z tym bieda i wszelkie ograniczenia. Tyle zapłacisz za wiarę w mrzonki, więc przelicz sobie, czy Ci się to opłaca. Albo spełniasz w życiu własne cele, albo te, które narzuciło Ci pragnące żyć z Ciebie otoczenie. I nigdy nie mieszaj w to Boga, że niby on chce, byś dla kogoś wypruwał sobie żyły. Nie Bóg Ci to powiedział, a cwaniaczki, które same się obwołały jego pośrednikami. Spytaj Boga osobiście, a jak milczy, to idź ścieżką, jaką wyznaczyła Ci Twoja biologia i zdrowy rozsądek, bo to są boskie prawa i jego wola. Wybieraj! Dowcip Świeża żona mówi do męża: – Teraz, kiedy jesteśmy po ślubie, lepiej przestań grać w golfa. Sam zobacz – jak sprzedasz sprzęt, będziemy mogli sobie pozwolić na nowe meble do kuchni. – Gadasz jak moja była żona. – Była?! Nie mówiłeś mi, że byłeś żonaty! – Bo nie byłem.
Jestem zwolennikiem zwyczaju, który każe mężczyźnie całować kobietę w rękę. Od czegoś trzeba zacząć. Sacha Guitry
180
19. Czego pragnie kobieta?
Czego pragnie kobieta? Tylko tego, do czego napędzają ją prehistoryczne instynkty oraz programowanie społeczne. Pragnie ekstatycznych przeżyć, przyjemnych emocji oraz – jak każdy człowiek − uniknięcia bólu i cierpienia. Natura nie dała ludziom wielkiego wyboru. Podstawowe oprogramowanie, które mamy w głowie, zakłada rozmnażanie i gromadzenie zasobów, żeby mieć więcej szans na przetrwanie własne oraz swoich genów w postaci potomstwa. W towarzystwie atrakcyjnej, zdrowej kobiety czujemy pożądanie, przyjemność − uruchamia się program natury w nas. Każdy z nas zna te odczucia, gdy patrzymy na zgrabne, kobiece nogi. Chcemy go więcej i więcej, ale, by doświadczyć przyjemności, trzeba tę kobietę do siebie przekonać. Szczytem przyjemności jest szczytowanie w jej pochwie i do tego właśnie momentu jesteśmy prowadzeni przez oprogramowanie natury jak po sznurku, poprzez stopniowanie przyjemności. Całujemy kobietę, jest miło. Dotykamy, rozchylamy uda... jeszcze milej. Ale to nie wystarcza, pragniemy „maksa”. To, czy go dostaniemy, zależy od naszej 181
Czego pragnie kobieta?
atrakcyjności, zdrowia, pozycji społecznej. Nic za darmo − coś za coś. Można też zapłacić prostytutce, dostać to, czego pragniemy, i nie ponosić konsekwencji naszego wyboru. Kobiety nienawidzą prostytutek, bo psują im interes życia (seks za ślub, czyli prawną umowę, bardzo niekorzystną finansowo dla mężczyzny). Niektórzy „prawdziwi faceci” twierdzą, że szczytem męskości jest rozkochanie w sobie kobiety i jej poślubienie, a nie chodzenie na „kurwy”. Nie rozumieją, że nie ma seksu za darmo: albo płacisz bezpośrednio pieniędzmi, albo kupujesz ratalnie w postaci ślubu, a później stałych opłat i na koniec utratą co najmniej połowy majątku, jeśli nie możesz już wytrzymać. Cele kobiety nie są prawdziwie jej tylko natury (instynkt) i społeczeństwa (wpływ reklam, książek, wychowania itd.). Ma się rozmnożyć z silnym samcem, a jak się nie uda takiego znaleźć, to ze słabym (niechby bił, byle był) oraz odchować potomstwo. Prawie wszystkie kobiety są absolutnie zdeterminowane do tego, by te cele osiągać. W ich osiąganiu pomaga im podświadomość, czyli silne emocje kierujące naszymi decyzjami. Niestety, cele natury i społeczne są różne. Szczerze pisząc, bardzo mi żal kobiet. Zrobiono im nieludzką krzywdę. Natura w nich domaga się silnego chłopa, agresywnego macho, a społeczeństwo grzecznego, dobrze zarabiającego, wykształconego, zakochanego do szaleństwa romantyka. Macho daje silne emocje i seks, romantyk daje poczucie bezpieczeństwa, czyli mieszkanie, samochód, pieniądze na przyjemności, swoją stałą obecność. Kobiety pogodziły te funkcje, wychodząc za mąż za dobrych chłopaków (słabych), a dzieci robi samiec alfa, którym może być nawet ktoś z marginesu: kryminalista, bezwzględny i chutliwy listonosz, 182
Czego pragnie kobieta?
hydraulik lubiący przepychać cudze rury. Oczywiście panie by wolały agresywnego dyrektora, prezesa, ale tam konkurencja pań jest olbrzymia. Pozostaje szelmowsko uśmiechnięty, wąsaty glazurnik, któremu nie przeszkadza cellulitis, zwisający brzuch i żółte zęby. Nieśmiało mówi się o 20% dzieci, w zrobieniu których maczał nie tylko palce chutliwy kochanek. Testy DNA mówią prawdę o naturze kobiet, więc są przez nie znienawidzone. Trudno o lepszy dowód niewierności kobiet, której oczywiście zaprzeczają. No a co mają zrobić, przyznać się? Każdy poważny, szanujący siebie i swoje życie mężczyzna powinien zrobić w tajemnicy przed swoją kobietą testy DNA. Kobiety uważają, że chęć dowiedzenia się, czyje jest dziecko, jest skrajnym egoizmem i gówniarstwem, straszą natychmiastowym odejściem. Ale nie daj się nabrać na te bujdy. Żeby dziecko wychować i dać szansę na dobre życie, będziesz musiał ciężko harować wiele lat. Haruj na swoje, a nie na cudze. Nawet najwierniejsza kobieta gdzieś w środku siebie czuje, że w razie czego MA PRAWO zdradzić męża dla lepszych genów. Dlatego tak bardzo panie nienawidzą coraz tańszych testów DNA. Masz prawo wiedzieć, czy poświęcasz życie na SWOJE WŁASNE dziecko, i nigdy przenigdy nie daj sobie wmówić, że liczy się, kto wychował, a nie, kto dał nasionko. Liczy się jak cholera jasna. Nawet najwspanialsza kobieta wytłumaczy sobie i się uniewinni ze zdrady, bo tak jest ukształtowana przez naturę. Twoja wiara bądź niewiara w ten fakt nie ma tu nic do gadania. Trzeba to zrozumieć i zaakceptować i sprawdzać systematycznie. Warto też od razu powiedzieć, że utrzymuję tylko WŁASNE dziecko. Będzie karczemna awantura, łzy (w wersji cichej bądź głośnej jak syrena strażacka), ciche dni, może rozstanie... niejeden już to przerabiał. Ale gdzieś 183
Czego pragnie kobieta?
ta informacja w kobietę wsiąknie. Mądra zrozumie, głupia nie. Tym bardziej warto głupią zostawić, zanim doszczętnie zrujnuje nam życie. Kobieta poddana jest potężnej presji otoczenia. Mamusia, babcie, ciocie i koleżanki dopytują, czy ma już chłopaka. Jak nie ma, załamują ręce i martwią się z cynicznym uśmieszkiem na twarzy. Dziewczyna czuje się nic nie warta. Nieważne, że może nie chce byle kogo, może w otoczeniu ma samych pijaków. To wszystko jest nieważne. Nie umiała złapać faceta, więc jest kobiecym nieudacznikiem. Gdy ma chłopaka, padają pytania o dzieci. Wiele dziewczyn mi opowiadało, jak wyglądają takie rodzinne seanse, kiedy kobieta bez chłopaka albo bez dzieci jest poddawana silnej presji, a najczęściej się nad nią pastwią psychicznie; najczęściej kobiety. Pamiętajmy, że największym wrogiem kobiety będzie zawsze kobieta. Pewna bezdzietna i bezchłopna pani mi opowiadała, jak w pracy na ploteczki przychodziły do niej dwie koleżanki. Jedna mężatka w ciąży (drugie dziecko), druga mężatka z jednym dzieckiem. Uśmiechy, ploteczki, kawucha... ale co drugie zdanie to pytania i żałowanie, że nie ma dziecka, bo to wielkie szczęście. Gdy kończył się temat dziecka, zaczynał temat chłopa, jakie to wspaniałe. Po takiej „sesji” pani, o której mowa, była wykończona psychicznie, bliska płaczu i histerii. Gdyby im powiedziała, żeby jej tego nie mówiły, po pracy poszłaby natychmiast plotka, że nienawidzi dzieci, że zazdrości im chłopa i jest starą panną wariatką. Kobiety są bezwzględne w takich sprawach. Musiała więc udawać, że słucha z radością, że cieszy się, a przecież dręczycielki wiedziały, że ona cierpi, bo po to właśnie to robiły. Wszyscy wiedzieli, o co chodzi, ale wszyscy musieli grać swoje role. 184
Czego pragnie kobieta?
Gdy mi to opowiadała, zauważyłem ciekawą sprawę. Gdy te dwie kobiety pastwiące się nad swą ofiarą akurat nie mówiły o błogosławieństwach małżeństwa i macierzyństwa (celowo, by dowartościować się rozpaczą singielki bez dzieci), mówiły jak jest. Chłop jednej z nich pił i bił, drugi stracił pracę, żyli na pożyczkach od rodziny. Obie panie na lekach uspokajających (mimo ciąży jednej z nich). Jedno dziecko chore, rozpacz od rana do nocy, drugie jest totalnie niegrzeczne, nie słucha się i demoluje cały dom. Takie to szczęście. Co dalej z tą historią? Ano nasza pani poznała miłego mężczyznę, po czym się rozmnożyli i utyła trzydzieści kilogramów. Poszła w kierunku, który nadało jej społeczeństwo. Uległa presji. Być może ona teraz robi młodym dziewczynom to, co zrobiono jej. To bardzo możliwe. W końcu przestała się wstydzić braku obrączki na palcu i dzieci, mogła teraz być na górze, po drugiej stronie barykady. Niech młode siksy cierpią jak ona. Kobieta poznaje mężczyznę. Zaczyna się pierwsze testowanie: wygląd, czy wysoki, jaką ma cerę, czy jest zdrowy i przystojny, zapach, jak zareagują na niego koleżanki i rodzina. Później rozmowa, czy coś z tego może dla niej dobrego wyniknąć, a więc pytania o pracę, ile zarabia, czy ma mieszkanie i samochód. Ocenia się jego wydolność finansową oraz perspektywy, czy będzie awansował, piął się po szczeblach kariery? Gdy wszystko gra a samiec zainteresowany, zaczynają się, nazywane w środowisku podrywaczy, „shit testy”, czyli upokarzające zachowania, mające na celu sprawdzenie, czy mężczyzna jest silny psychicznie. Silny odbija piłeczkę mocno i zgrabnie, śmieje się i naigrawa z ataków kobiety a także bezwzględnie reaguje, słaby histerycznie atakuje, jąka się, 185
Czego pragnie kobieta?
płacze, ucieka bądź śmiertelnie obraża. Dla mocnej zawodniczki z tłumem adoratorów jest już spalony, ale dla zdesperowanej kobiety, która jak najszybciej chce mieć dzieci, jeszcze się liczy. Bardzo atrakcyjna kobieta szuka kogoś, kto obudzi w niej silne, pozytywne emocje. Stać ją na spławianie facetów i na niemiłe ich traktowanie. Amatorów poczucia przyjemności, które daje jej uroda, nie brakuje, więc może wybrzydzać i przebierać jak w ulęgałkach. Trudno się jej dziwić, w końcu my faceci także lubimy, gdy pojawiają się w nas silne, pozytywne emocje, czyli przyjemność. Takie emocje wywołuje tylko ktoś silniejszy psychicznie od kobiety, ponieważ – jak wiemy z początków tej książki − siła obiecuje same rarytasy: przetrwanie, pozycję, wygodę i bezpieczeństwo. By to osiągnąć, kobieta dostaje od natury haj hormonalny, chęć do życia i seksu − ma się jej chcieć. Gdy mężczyzna jest słaby, doping emocjonalny zanika a pojawia się wstręt i obrzydzenie; im facet jest słabszy, tym nieprzyjemniejsze uczucia w kobiecie. Kobieta pragnie więc u mężczyzny siły. Dawniej była to agresja i siła fizyczna, teraz jest to odporność psychiczna, pozycja i dyplomatycznie przedstawiana agresja i dominacja, także pieniądze. Z siły psychicznej wypływa niezwykle ważna sprawa − obrona swego terytorium, swej osobowości. Kto jej broni, jest silny. Kto wpuścił tam kobietę, jest słaby i musi ponieść bardzo dotkliwe konsekwencje, które można nazwać kastracją psychiczną. Niby jest się facetem, ale już się nim nie jest. Ikoną i ofiarą kastracji psychicznej jest Rysiek z Klanu − nie aktor go grający, ale postać przez niego stworzona. Kto oglądał, ten wie, o co chodzi, a kto nie oglądał, niech nie ogląda. Zasady, drogi czytelniku, są niezwykle proste. Jeśli masz władzę nad swoim życiem, jesteś uważany za silnego. Czym jest ta 186
Czego pragnie kobieta?
władza? To możliwość decydowania o swoim losie, co oznacza, że możesz w każdej chwili od kobiety odejść oraz będzie Cię na takie odejście stać. Wynajem hotelu, transport, restauracja, czasem opieka zdrowotna. W naszym biednym kraju nie każdego na to stać. Są faceci, którzy, mieszkając z kobietami, oddawali jej swoją pensję, a gdy chcieli uciec, nie mieli za co. Nie stać ich było na taxi i hotel, gdy wieczorem czy w środku nocy ich kobieta zrobiła piekielną awanturę. W lato jeszcze posiedzisz na ławce, ale w zimę? I co dalej? Gdzie spać i jeść, jak nie masz bliskich przyjaciół? A często ich nie masz w swoim otoczeniu, ponieważ faceci większości kobiet się ich pozbywają, o czym zaraz sobie porozmawiamy. Zachwyć się (i przeraź jednocześnie), drogi czytelniku, tą wirtuozerią kontaktów damsko-męskich. Kobieta ceni siłę, ale instynktownie chce ją zmienić w podległość sobie, czyli zmienić w słabość. Kierowana strachem, że odejdziesz od niej wraz z zasobami do innej kobiety, a ona zostanie gruba, brzydka, stara i z dziećmi na karku. Kobieta może gadać, jak to stare kobiety są seksi i mądre, ale pod tymi bajeczkami kryje się chłodna, smutna wiedza, że już nie znajdzie chcącego na nią robić faceta. Niestety, młodość jest wizualnie piękna, a starość szpetna. Każdy zachwyca się młodymi psiakami i kotkami, ale cuchnących i starych ledwo się toleruje. Takie są prawa natury, nie ja je wymyśliłem. Dlatego seks ze starymi ludźmi jest wprost nazwany dewiacją − gerontofilią. Kobieta doskonale wie, że słabego faceta żadna nie zechce, czym wygra bezpieczeństwo dla siebie. Gdy kobiecie nie uda się zniszczyć męskości swego partnera, czuje, że przegrała życie, żyje cały czas w lęku o zniknięcie chłopa i zasobów. Jak wszyscy wiemy, życie w lęku nie jest niczym 187
Czego pragnie kobieta?
przyjemnym. Gdy się jej uda zmienić macho w potulnego kundelka, także czuje się głęboko nieszczęśliwa, ponieważ słaby facet ją brzydzi i nie wzbudza pozytywnych, entuzjastycznych emocji. Dla kobiety życie bez emocji jest piekłem na ziemi, bezpłodną pustynią. Wniosek jest straszny dla wszystkich romantyków wychowanych na komediach romantycznych: kobiety nie można uszczęśliwić, jest to fizycznie niemożliwe. Człowiek może jedynie sam siebie uszczęśliwić, co wymaga prawdy wobec samego siebie oraz ciężkiej pracy nad likwidacją złych nawyków i tworzeniem nowych, pozytywnych. Osłabieniu mężczyzny służy przede wszystkim: 1. Ślub, czyli prawna umowa nie pozwalająca mężczyźnie ot tak sobie odejść. Coraz częściej słyszy się o alimentach nie na rzecz dzieci, a dla samej kobiety. Kabareciarz, Michał Wójcik, musi płacić swojej eksżonie, z którą nie ma dzieci pięć tysięcy złotych miesięcznie. Poczytaj fora internetowe. Wszystkie panie (szare myszki, biznesmenki, stare, młode, wrażliwe, religijne) pieją z zachwytu nad decyzją sądu. Właśnie takie są kobiety. Odchodzisz, to musisz zapłacić i nie licz na litość – ponieważ zabrałeś kobiecie BEZCENNY czas, kiedy mogła z kimś innym „ułożyć życie”. Czyli odchodząc od żony, możesz być zmuszony płacić jej przez wiele lat poważne pieniądze. Gdy ona od Ciebie odejdzie, nic nie musi płacić, bo Twój czas dla niej bezcenny nie jest – jak wiadomo mężczyźni żyją wiecznie, a statystyki że umierają wcześniej od kobiet to seksistowska propaganda. O takie „równouprawnienie” kobiety walczyły, ale ciągle im mało; tylko już nie ma co od mężczyzn wyszarpać, wszystko już zdobyła ta nasza ukochana „słabsza” płeć. 188
Czego pragnie kobieta?
Spytaj się każdej kobiety, którą znasz, a odpowie Ci, że prawdziwa miłość nie oznacza osobnych kont, osobnych mieszkań i wszelkich rzeczy, jakie masz. Jeśli kochasz, musisz przerejestrować samochód na kobietę, tak samo z mieszkaniem i działką. Przez wiele lat spotkałem niewielu facetów, którzy się na to nie zgadzali za cenę regularnej wojny. Jednocześnie panie bardzo rzadko przepisują coś na mężczyznę − co ich to ich, co Twoje to wspólne a najlepiej jej. Takie sytuacje (kobieta przepisuje facetowi) są tylko wtedy, gdy pan jest bardzo przystojny i bywa oszustem, wyspecjalizowanym w kłamstwach, budowaniu obrazu sielanki, której kobieta dostąpi, gdy pożyczy mu pieniądze. Zakochana kobieta może zrobić wszystko dla atrakcyjnego faceta, ale tak naprawdę nie robi tego dla niego, tylko dla własnej wizji szczęścia z nim. Nic za darmo. Takie sytuacje są jednak rzadkością, ewenementem. Kalibabka był jeden, a ile kobiet zrujnowało swych mężów? Nikt tego już nie liczy. A gdy się nie zgadzasz na przepisanie swojej własności na rzecz swej ukochanej? To znaczy, że jej nie ufasz, a gdy nie ma zaufania, nie ma miłości, co powie Ci każda szanująca się kobieta. A bez miłości nie ma seksu, bo przecież ona jest czysta i niewinna, nie kocha się bez miłości, bo się szanuje i nie jest wywłoką... więc po miesiącu, dwóch bez seksu spędzonych na kanapie, cichych dniach i słuchaniu, jak ona cicho (ale zawsze tak, byś słyszał i czuł się winny) popłakuje (bo nie kochasz i ją krzywdzisz brakiem zaufania), podpisujesz co trzeba i dostajesz seks. Oczywiście seks szybko jest zabierany, bo facet, który pozbył się dorobku życia dla seksu wartego u prostytutki sto, dwieście złotych za godzinę, jest SŁABY. A słabość nigdy nie była, nie jest i nie będzie podniecająca. Czasem kończy się to 189
Czego pragnie kobieta?
pod mostem, a czasem psychiczną kastracją mężczyzny, utratą jego dominacji w domu, co ma nieprzyjemne dla niego skutki. Ślub z samej swojej natury osłabia mężczyznę, pozbawia go niezależności i siły, która wzbudza w kobietach pożądanie i żar uczuć. Niestety, te silne emocje zbudowane są na niepokoju kobiety, więc dąży ona do spętania mężczyzny obrączkami (kajdankami). „Sale sądowe pełne są zapłakanych, zszokowanych mężczyzn, którzy – czytając przed rozwodem ten tekst – opluliby mnie za niego. Niektórzy, walcząc o dobre imię kobiet, chcieliby mnie ukarać pięścią, kolanem bądź „z główki”. „Powiedzieliby tak: i owszem, zdrady i rozwody dla pieniędzy się zdarzają, ale moja Myszka taka nie jest. Jest kochana, ufa mi, a ja ufam jej. Nigdy by mnie nie okradła z majątku. Poznałem ją w bibliotece, a wiadomo, że kurwy są tylko na dyskotekach”. Przykro mi, prawda jest taka, że KAŻDA Myszka jest właśnie taka, bo taką ma po prostu naturę. I ta cicha z biblioteki, i ta głośna i bezczelna z dyskoteki − różni je zachowanie i image, maska społeczna, ale w „środku” są identycznie takie same. Nie jest to generalizowanie i posługiwanie się stereotypami, a prawda o jej biologicznej naturze i instynktach. Problem w tym, że jak się nie sparzysz, to nie uwierzysz. Niektórzy faceci są jednak tak mocno zindoktrynowani wizją rzeczywistości z seriali, książek i filmów, że nawet kilka razy z rzędu zdradzeni i okradzeni tłumaczą sobie to tym, że to „zła kobieta była”, a gdzieś tam w bibliotece czeka na nich anioł w okularach z denkami jak od słoika. 2. Pozbawienie Cię przyjaciół. Nawet najlepsza kobieta chciałaby osłabić wpływ przyjaciół na swojego samca. Kieruje nią 190
Czego pragnie kobieta?
lęk. Jeśli postawi Cię jakimś żądaniem pod ścianą, nie możesz dostać pomocy emocjonalnej od przyjaciół. Jedyną pomocą i przyjaciółką ma być ona. Przyjaciele potrafią pomóc w przypadku zerwania, doradzić, jeśli kobieta za dużo żąda, czyli są zagrożeniem dla pełnej dominacji kobiety nad mężczyzną, a raczej nad jego zasobami, bo o to w tej grze zawsze chodziło. Kobiety od wieków mają na to swoje sposoby. Te sprytniejsze udają, że lubią Twoich kumpli, ale później, zgodnie z wielką mądrością „kropla drąży skałę”, próbują powoli rozpuścić kwasami wątpliwości waszą więź. Bardziej prymitywne kobiety po prostu ją przecinają. Zaczynają się skargi na Twoich kolegów, podejrzenia, że coś knują, że jej nie lubią, że ona się ich boi. Zaczyna się tresura zwana warunkowaniem. Gdy wychodzisz z kumplami, jesteś karany płaczem, brakiem seksu, wielkim smutkiem, wrzaskami, histerią... później kojarzysz instynktownie, że wyjście do kolegów równa się piekłu w domu, więc zaczynasz unikać nieprzyjemnych uczuć z tym związanych. Z czasem odcinasz się od przyjaciół i zostajesz na łasce swojej kobiety. Nie masz gdzie udać się po poradę, pomoc, nie masz gdzie się przespać parę dni, od kogo pożyczyć pieniądze. Gdy tak się stanie, następuje radykalizacja zachowań kobiety. Osłabiłeś się, więc zaczynasz być atakowany. Celem jest pełna dominacja nad Tobą, do czego kobieta dąży instynktownie, by zabezpieczyć sobie Ciebie i Twoje zasoby. Stykałem się z tym wiele razy, nie tylko wysłuchując swoich klientów, ale spotkało mnie to także osobiście. Dziewczyna mojego kolegi postawiła mu ultimatum, że koniec przyjaźni z Mareczkiem albo się żegnamy. Ponieważ kolega był zakochany a seks był świetny, zgodził się z nią i zakończyliśmy przyjaźń, 191
Czego pragnie kobieta?
o co nie mam żalu. Sam byłem zakochany kilka razy, więc wiem, co człowiek jest w stanie zrobić, by utrzymać te przyjemne uczucia w sobie − niemal wszystko. Ale teraz już wiem, że przyjemne uczucia generuje mój organizm (układ hormonalny), a nie kobieta. Ona tylko wyzwala te emocje, ale ich nie tworzy. Nie ta, to będzie inna. Ta świadomość sprawia, że jestem silny. Nie siłownia, pieniądze, władza i sława − ale świadomość. Ciało może zachorować, pieniądze można stracić, władza szybko się kończy a sława zmienia w nienawiść. Jednak świadomość gierek pozostaje niezależnie od wszystkiego. Pragnę Cię zarazić tą siłą, powiedziałbym nawet, że zapłodnić piękną ideą, ale nie wiem, czy się nie obrazisz za takie śmiałe porównanie. 3. Brak szacunku w myśli, mowie i czynach. Dobrze wszyscy wiemy, że wobec kogoś, kto jest od nas niezależny, kto ma siłę, nie będziemy bezczelni. Po prostu wiemy, że poniesiemy bolesne konsekwencje. Jeśli kogoś nie szanujemy, wiemy, że jest słaby i od nas uzależniony, możemy być mili, ale możemy być też niemili. Możemy niemal wszystko − dlaczego? Ponieważ nie obawiamy się konsekwencji. Słabych się depcze (nie zawsze, ale przeważnie), silnych szanuje (bo można dostać w pysk, stracić pracę bądź w inny sposób cierpieć). Czytałeś bądź słyszałeś kiedyś, jak ugotować żywcem żabę? Jeśli wrzucisz ją żywcem do garnka z wrzącą wodą, wyskoczy. Ale wystarczy włożyć do garnka z zimną wodą i bardzo powoli ją podgrzewać. Żaba nie zauważy powolnej zmiany temperatury i się ugotuje. Nie wiem, na ile to jest prawda, ale jako przypowieść sprawdza się doskonale. 192
Czego pragnie kobieta?
Właśnie tak robią dobre zawodniczki. Nie mówią Ci na początku związku, żebyś „zapierdalał po zakupy”, bo wyskoczyłbyś z tego wrzątku jednym susem. One robią to stopniowo, byś się nie zorientował o co chodzi. Zmiany są wprowadzane bardzo powoli i nawet jeśli jakaś Ci się nie spodoba, to i tak milczysz z uwagi na to, że zwrócenie uwagi wykreuje awanturę, foch bądź płacz partnerki. Machasz na to ręką, bo w końcu to tylko mała „pierdoła”. Ale najpierw jedna pierdoła, później druga, trzecia i tak leci aż do katastrofy. Twoje bagatelizowanie tej sprawy w imię świętego spokoju to śmiertelny błąd, ale wiedza o tym przyjdzie o wiele za późno. Podgrzewanie wody to np. spóźnianie się, niedotrzymywanie tajemnic, delikatnie niemiłe zachowanie względem Ciebie w towarzystwie, ale są to zachowania tylko troszeczkę gorsze od tych, do których się przyzwyczaiłeś. Szkoda dla nich rozpętywać awanturę, prawda? Więc nie idziesz na noże, ustępujesz ten milimetr, by się nie szarpać. Boleć boli, ale tylko troszeczkę − idzie wytrzymać. Jak się przyzwyczaisz do dyskomfortu, uznasz go za normalny, kobieta znowu podgrzewa troszeczkę wodę... trochę poboli, ale szybko się przyzwyczaisz, w końcu masz w tym praktykę. Niestety, niezauważalny milimetr dziennie oznacza trzy centymetry miesięcznie, a 36 centymetrów rocznie. Zaczyna się od skrawka skóry z palca, a kończy na dwóch długościach dużego penisa. A to tylko rok. Czas leci, a Ty coraz bardziej tracisz swoją pozycję. W końcu przychodzi taki moment, że jesteś traktowany jak ostatnia szmata, ale sobie tego nie uświadamiasz. Coś Ci tu nie gra, ale 193
Czego pragnie kobieta?
byłeś tak powoli do tego przyzwyczajany, że w sumie uważasz to za normalność. To co piszę może Cię oburzyć. Ty przecież nie dałbyś się tak podejść, jesteś na to za mądry! Człowiek ma taką cechę, że przyzwyczai się dosłownie do wszystkiego. Do więzienia, obozu koncentracyjnego, hałasu, smrodu, nawet trupów (patolodzy). I jeśli młody student wymiotuje i mdleje, widząc trupa, tak po paru latach je kanapkę przy otwartych zwłokach. Przyzwyczaił się. Nazywa się to w psychologii habituacją. Najpierw reagujesz bardzo mocno (negatywnie bądź pozytywnie), a później Twoje reakcje słabną na ten sam bodziec. Chociażby dlatego dziewczyna, która dziś Cię wprowadza w stan ekstazy, za kilka lat co najwyżej nudzi albo wkurza. Pracowałem z ludźmi, którzy żyli w patologii, ale nie takiej pijackiej rodem z meliny, tylko wyższe sfery. W takim dramacie wampirem emocjonalnym był najczęściej jeden z rodziców, prawie zawsze tzw. wysoko funkcjonujący alkoholik. Czyli alkoholik, ale ukrywający to przed otoczeniem, odnoszący sukcesy, świetnie wystrojony i pachnący, dusza towarzystwa. Jednak gdy taka osoba wraca do domu, od razu pije i zaczyna się pastwić nad drugim małżonkiem oraz dziećmi. Jeśli jest to ktoś na poziomie, nie bije, bo są ślady, ofiara wrzeszczy, ludzie by się dowiedzieli i dobrą opinię razem z pracą by diabli wzięli. Pastwi się znacznie gorzej, bo emocjonalnie. Np. powtarza upadlające, poniżające słowa, obiecuje coś i potem świadomie zmienia zdanie, pokazuje prezent a za chwilę, śmiejąc się, go niszczy... prosty alkoholik da w mordę, pokrzyczy i pójdzie spać. Wysoko funkcjonujący alkoholik zna znacznie lepsze sposoby na to, by zamienić swoje dziecko w nienawistny, zawstydzony, pełen poczucia winy i wewnętrznych konfliktów wrak człowieka. 194
Czego pragnie kobieta?
Tacy ludzie traktują swoje dzieci jako źródło energii, żywią się ich upokorzeniem i strachem. Są wampirami emocjonalnymi (polecam świetną książkę o takich ludziach Bernsteina) i jedyna pozytywna opcja to uciekać od takich ludzi jak najdalej. Niestety, to co nam zrobili jest w nas. Ucieczka odetnie nas od nowych ran, ale stare obrażenia zostają i trzeba się poddać terapii DDA i prawdopodobnie wielu innym, by normalnie żyć. Zajmie to wiele lat, niestety. Dlaczego Ci o tym piszę? Ponieważ ci ludzie coś tam podejrzewali, że może być coś nie tak, ale w sumie nie mieli tej świadomości. Żyli w piekle, ale uważali, że tak się żyje. Przyzwyczajono ich do koszmaru, a często są to bardzo inteligentne jednostki. Nie pocieszaj się więc, że Ty się nie dasz. Ty może się nie dasz, ale Twój układ nerwowy się da. To kwestia tresury (warunkowania) i poziomu oprawcy. Sami, drodzy czytelnicy, widzicie, że jestem w te klocki całkiem niezły. Doprowadziłem do niejednego rozwodu, uratowałem niejednego faceta z ciężkich problemów, dużo ludzi mi dziękuje, dużo nienawidzi z całej siły, ale mam świadomość, że naprawdę dobra zawodniczka, by ze mną wygrała, mimo mojej wiedzy i doświadczenia. Ale się nie boję, ponieważ takiej klasy manipulatorki mają w nosie (żeby nie powiedzieć dosadniej) facetów, którzy jeżdżą kilkunastoletnimi autami i mieszkają w kawalerce. Ratuje mnie niski poziom zamożności. Jeśli kiedyś stanę się bogaty, prawdopodobnie zostanę pokonany. Moja siła w pracy z ludźmi polega na tym, że stoję na zewnątrz koszmarnej sytuacji − z takiej pozycji łatwo doradzać. Gdybym jednak był w koszmar zaangażowany emocjonalnie, jest duża szansa, że nie poradziłbym sobie. Doradca osobisty nie ma żadnej magicznej mocy. Jest silny brakiem emocjonalnego 195
Czego pragnie kobieta?
zaangażowania i, w moim przypadku, rozkoszą odrywania pijawek od moich ukochanych czytelników i ich portfeli. Dla otoczenia taki widok to często ciężki szok. Facet jest wyśmiewany przez „swoją” w towarzystwie, że ma małego, jest beznadziejny w łóżku, czasem policzkowany a nawet opluwany. Mój kolega dostał kiedyś od swojej dziewczyny w twarz (z otwartej), a później ją za to przepraszał. Gdy z nim o tym rozmawiałem, powiedział, że ona taka jest i czasem dostaje hopla. Nie widział w tym nic złego. Przyzwyczaiła go do tego i źle chłopak skończył. Wtedy jeszcze nie rozumiałem, jak to wszystko działa. Ale i dziś nie udzieliłbym mu rady. Faceci nie lubią czuć, że ktoś ma się od nich za mądrzejszego; dopiero gdy ktoś mnie poprosi i zapłaci, dostaje wsparcie i siłę do zmian. Sam nie lubię, gdy ktoś mnie poucza − nic przyjemnego. Jaka płynie z tego nauka? Ano taka, że MUSISZ ustalić swoje granice. Warto też porozmawiać ze swoją dziewczyną, by wiedziała, że są pewne rzeczy, na które NIGDY się nie zgodzisz. Są to wyzwiska, komentowanie w towarzystwie Twojej kondycji łóżkowej, żarty z Twojej pracy, pensji, rodziny itd. Niezależnie od tego, co Ci powie kobieta, wiedz, że podejmie próbę złamania granic. Może Ci przysięgać na kolanach szacunek do Ciebie... ale to nic nie znaczy. Kobiety przysięgają wierność w kościele swym mężom, a później bzykają się w hotelu z kochankiem, wierząc, że to Twoja wina, a nie jej. Słowa nic nie znaczą, liczą się czyny. KAŻDE naruszenie Twojej granicy przez kobietę musi być bezwzględnie karane. Nieuchronność kary musi być stuprocentowa. Kobieta podejmie walkę: będą ciche dni, brak seksu, 196
Czego pragnie kobieta?
płacz przy Tobie i za ścianą (ale żebyś słyszał), obwinianie Cię, że jesteś zły i wiele, wiele innych prób wymuszenia na Tobie, byś pozwolił przekroczyć kobiecie swoje granice. Jeśli chcesz mieć dobrze w życiu, musisz to wytrzymać. Możesz też atakować emocjonalnie (ale mądrze, bez agresji i krzyków), by uwarunkować swoją kobietę, nauczyć ją, że walka z Tobą kończy się cierpieniem. Kto kogo uwarunkuje mocniej, ten wygrywa grę. Jeśli przegrasz tę próbę sił, okażesz się SŁABY. Już dobrze wiesz, co to oznacza dla kobiety, jaką to wzbudza w niej reakcję hormonalną. Nie ma znaczenia, co powie, co obieca... jesteś SŁABY, więc wzbudzasz obrzydzenie, a nie pożądanie. Kobiety umysłem są zadowolone z wygranej nad Tobą, przełamaniem Twoich granic, ale emocjonalnie uruchamiają uczucie wstrętu związane z Twoją osobą. Wygrałeś kilka chwil spokoju, ale przegrałeś ten związek. Gdy runie jedna granica, za chwilę kobieta zaczyna szturmować drugą. O ile przy pierwszej była niepewna siebie, bała się reakcji, to teraz już wie, że może wygrać i pragnie tego. Ochrona drugiej granicy, gdy została złamana pierwsza, jest sto razy trudniejsza. Czasami skuteczna obrona drugiej skutkuje rozstaniem czy rozwodem, a gdyby obronić skutecznie pierwszą, małżeństwo by przetrwało. To jak w bójce − dostaniesz raz mocno pięścią w nos, tracisz większość odwagi i sił. Bić się dalej jest znacznie trudniej. Nie dopuść do takiej sytuacji. Jeśli wygrasz walkę, czyli kobieta zmuszona Twoją presją i odwagą uszanuje Twoje granice, umysłem może być niezadowolona, narzekać, że jesteś tyranem, dyktatorem... Ale jej emocje uruchomią pożądanie wobec Ciebie, jej usta będą mówiły, że 197
Czego pragnie kobieta?
jesteś Adolfem Hitlerem, potworem, ale jej ciało będzie bardzo podniecone. To będzie seks stulecia. Dlaczego? Ponieważ pokazałeś siłę, a to najlepszy afrodyzjak dla kobiety. Ona poczuje, że jesteś dla niej ważny, będziesz ciągle obecny w jej myślach i emocjach. Będziesz mieć pyszne obiadki i seks... do czasu. Kobieta będzie od czasu do czasu podejmować próby złamania Twoich granic. Dlaczego? By upewnić się, czy nie zmiękłeś. To działa w prosty sposób. Pokazałeś siłę, więc kobieta reaguje pożądaniem, gdyż seks jest monetą używaną w rozliczeniach za siłę i zasoby samca. Jest też jeszcze jeden powód. Świetny seks, czułość i namiętność kobiety ma Cię rozkochać. Masz poczuć się jak w niebie, a kto będzie chciał zrezygnować z nieba? Tylko silni, mądrzy faceci, co nie boją się chwilę pocierpieć dla przyszłych zysków. Po pierwszej wygranej, szykuj się na kolejną bitwę. Będzie trudniejsza niż pierwsza, ponieważ będziesz miał przed nią raj na ziemi. Nagle zostaniesz z niego brutalnie wyrwany, by sprawdzić, czy dla wizji powrotu do raju pozwolisz na złamanie swoich granic. Jeśli pozwolisz, natura wycofuje w kobiecie seks, uruchamia obrzydzenie i powoli ten związek chyli się ku upadkowi. Jeśli nie pozwolisz, znowu wygrasz a kobieta znowu aktywuje seks i czułość. Problem tkwi w tym, że kobieta czując pożądanie i czułość, jednocześnie odczuwa niepokój – silny samiec podnieca także inne kobiety. Chciałaby mieć seks i hormony zakochania, ale bez niepokoju – a to niemożliwe. Pozbywając się niepokoju (robiąc z Ciebie kapciowego), wyeliminuje także haj hormonalny. Ktoś bardzo okrutny to wszystko zaplanował. 198
Czego pragnie kobieta?
Ten cykl będzie stale się powtarzał. Mężczyzna, który wygrał ten bój, nigdy nie może sobie pozwolić na utratę czujności. Jeśli tak się stanie, związek zacznie się rozpadać. Dlatego tak piękne są słowa: „Kto pragnie zatrzymać życie, straci je”. Jeśli chcesz mieć kobietę na zawsze, na pewno ją utracisz. Jeśli wiesz, że inna kobieta może także dać Ci miłe uczucia, będziesz je miał, ponieważ nie będziesz desperatem, a kobiety lubią takich twardych zawodników. Mężczyzna silny może na jakiś czas rozstać się z kobietą − przeważnie wracają. A gdy wracają, wiedzą, że facet jest silny. Gdy nie wracają, nie ma czego żałować, bo są to kobiety, które mogą funkcjonować jedynie z niewolnikiem. Taki typ jest rzadki, ale istnieje. Błaganie kobiety o powrót ustawiłoby Cię w pozycji słabego i rozbiło związek od środka. Bez seksu, bez szacunku, czułości... niektórzy mogą tak żyć, ale to nie życie, a piekło. Można żyć w zimnej, cuchnącej, obsranej lepiance, a można i w pałacu. Zasługujesz na więcej. 4. „Szczerość w związku”. Zauważcie, jak bardzo kładzie się nacisk na to, by w związku istniało totalne zaufanie i szczerość. Oznacza to w praktyce tylko tyle, że mężczyzna ma ufać i mówić o sobie wszystko. Najlepiej to, co go kompromituje, gdy kobieta wiele paple o nic nieważnych sprawach. Kobieta kochająca może wspierać, ale gdy będzie chciała ułożyć sobie życie z kochankiem albo mężczyzna będzie chciał odejść, z całą pewnością użyje wszystkiego, co na Ciebie ma. Gdy facet jest ciężko zakochany, jest na takim haju, że chce mówić wszystko. Ale zastanówmy się przez chwilę. Po co mówić kobiecie o tym, że kiedyś kogoś pobiliście, oszwabiliście skarbówkę czy zrobiliście sobie operację penisa? Co ma Wam to dać? Bo kobiecie daje władzę, a Was w chwili zagrożenia poważnie 199
Czego pragnie kobieta?
osłabi albo wprost wyśle do więzienia czy wykatapultuje z roboty. Czasem wygląda to tak, że kobieta mówi prawdę i Wy macie powiedzieć prawdę − że niby jest sprawiedliwie. Ona Wam powie bajki o kłótni z koleżanką, a wy powiecie coś, co zafunduje wam kiedyś olbrzymie kłopoty. Kobiety wprawione w sztuce kuszenia i osłabiania mężczyzny, żeby wzbudzić Twoje zaufanie, mogą Ci powiedzieć jakąś straszną rzecz; będzie zmyślona i nie będziesz mógł jej sprawdzić. Przy okazji się popłacze, powie, że jest zła... Ty ją kochasz i chcesz pocieszyć, więc powiesz coś bardzo złego o sobie, tak dla równowagi. Kiedyś pewna pani mi opowiadała, jak załatwiła swojego byłego. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale byli duzi panowie i broń przystawiana do głowy. Pocieszałem ją i mówiłem, że jest dobra, że to on był zły. Byłem zakochany i myślałem, że mówiąc mi to, okazuje mi zaufanie i będzie dla mnie dobra. Po jakimś czasie zrozumiałem, że będę następny w kolejce. Jeśli kobieta mówi Ci o jakimś świństwie i płacze, to nie pocieszaj jej i nie przytulaj tylko powiedz wprost: źle zrobiłaś. Jeśli ktoś robi ludziom świństwa, to co go powstrzyma, żeby Tobie nie zrobił? Nie bądź takim głupkiem jak ja. Myśl! Podły charakter to podły charakter, po prostu musi od czasu do czasu komuś w życiu nasmrodzić. Kobiety wysysają te wszystkie sztuczki z mlekiem matki. Jeśli ich nie znasz, poległeś. Oczywiście kobieta nie musi wykorzystać przeciwko Tobie tych informacji. Ale lubi je mieć tak na wszelki wypadek, na czarną godzinę. Jak „fikniesz”, to szybko ustawi się Ciebie do pionu. Dlatego twardzi zawodnicy dają kobiecie „w tajemnicy” fikcyjne informacje, których ona nie może póki co sprawdzić. Chciałbym, żebyś taki był. Zakochuj się, szalej − ale pilnuj swojego. 200
Czego pragnie kobieta?
5. Wyszukanie mężczyzny bardzo wiernego, niezwykle lojalnego. Taki facet wydaje się ideałem, ale tak naprawdę jest idealnym obiektem manipulacji. Facet, który nigdy w życiu nie pójdzie do prostytutki albo nie zniknie z mieszkania na trzy doby z wyłączonym telefonem, w większości przypadków będzie miał straszne życie. Zasady szanuję i podziwiam, sam jestem człowiekiem, który tak idzie przez życie, ale to działa tylko z tymi, co mają zasady. Kobieta zasad nie ma, ponieważ tak została ukształtowana przez naturę. Wiem, nie tak Cię uczono... a co miano Ci powiedzieć? Przyjąłbyś prawdę? Watpię. Zasadniczość musi być elastyczna. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jesteś człowiekiem honoru, gdy napada Cię chuligan. Bijesz go, a on upada, wtedy podajesz mu rękę. Honorowo! Ale wtedy dostajesz nożem w brzuch, by do końca życia wypróżniać się w worek stomijny. Ktoś, kto napada bez powodu, nie zasługuje na zasady i honor. Jak upadnie, trzeba go porządnie unieszkodliwić, żeby zabezpieczyć sobie możliwość ucieczki. Jak nie ma kamer albo świadków, warto nóżką tu i ówdzie poskakać, by poważnie się zastanowił przed kolejnym napadem w szpitalu. Dostosowuj zasady do otoczenia. Ktoś korzysta z zasady „silny bierze wszystko”, więc i Ty z niej skorzystaj. Zagrał łotr w niebezpieczną grę i przegrał − zdarza się, takie jest życie. Honor i zasady są piękne, ale gdy zastępują rozum, stają się głupotą. Zasady muszą funkcjonować z rozumem, uzupełniać się. Zasady i honor w związku z kobietą sprawiają, że można zrobić z Tobą, co się chce. Np. pozbawić Cię seksu na kilka lat. Zdrowy, silny mężczyzna potwornie cierpi. Onanizować się nie może, bo to grzech, ejakulować w małżonce także nie, 201
Czego pragnie kobieta?
bo ją boli głowa i zajdzie w ciążę. Takie cierpienie honorowego mężczyzny można wykorzystać, by go za coś ukarać (np. za brak szczęścia kobiety po ślubie) albo coś na nim wymóc (przepisanie mieszkania, samochodu itd.). Gdy kobieta robi awanturę, upokorzy swojego faceta, sprawi mu przykrość, mądry facet wyłącza komórkę i wychodzi na kilka dni. Czasem jedna taka „akcja” wystarcza, by kobieta uświadomiła sobie, że złe zachowania nie popłacają. No ale honorowy mężczyzna nigdy nie dopuści do tego, by jego ukochana bała się o niego. A skoro ukochana nie boi się takich wyskoków swego honorowego Misia, może walić w niego jak w worek bokserski. Moja rada − honor trzymaj dla honorowych mężczyzn (jest ich niewielu, np. ja), ale nie sprawdza się on z kobietą. Osłabia Cię i czyni z Ciebie słabeusza, a dla słabych kobiety litości nie mają. Mężczyźni także. 6. Sprawienie byś uwierzył, że stan emocjonalny kobiety zależy tylko od Ciebie. Jak w to uwierzysz, już po Tobie. Weźmy po uwagę taki przypadek, gdy mój znajomy w wyniku nieporozumień z małżonką wyprowadził się z mieszkania oraz wniósł o rozwód. Cała sprawa jest do bólu typowa. Kobieta czuje się coraz bardziej nieszczęśliwa, odczuwa narastające poczucie dotkliwego braku, spełnienia, a winę za swoje własne, bolesne emocje i myśli zrzuciła na męża, co objawiało się w postaci awantur, ciągłego podsrywania i poniżania za pomocą ironii i kpinek, 202
Czego pragnie kobieta?
przerywane atakami gwałtownego płaczu, obwiniania i użalania się nad sobą; mogła przecież być żoną milionera, żyć wygodnie. Wprawdzie żadnego nie poznała, ale gdyby nie podły, zły mąż, na pewno by poznała i była teraz szczęśliwa. Wniosek wydaje się więc prosty: mąż nie tylko zniszczył jej życie, ale i zabrał potencjalne miliony od milionera z wyobraźni, więc nie tylko można, ale wręcz trzeba zabrać mu wszystko, co w życiu zdobył, oraz zniszczyć. Dla czytelnika wydawać się to może śmieszne, ale kobiety tak właśnie myślą i w to święcie wierzą. To daje im siłę do zemsty, możliwość płaczu w sądzie „na życzenie” oraz bycie przekonywującą, gdy łżą o brutalności swego pierdołowatego poczciwiny. Takie zachowanie wydaje się jej logiczne, gdyż według tego, co wszyscy włącznie z mamusią, babcią i serialami mówią kobiecie od dziecka, mężczyzna ma dać szczęście, a bardzo popularna wśród pań jest złota myśl: „Łzy kobiety są porażką mężczyzny”, a niektórzy panowie w uniesieniu erotyczno miłosnym nawet to na kolanach przysięgają. Równie dobrze mogliby obiecać wycieczkę na księżyc, która jest znacznie łatwiejsza do zrealizowania, niż uczynienie kobiety szczęśliwą. Ludzkie poczucie szczęścia bądź rozpaczy nie zależy od sytuacji zewnętrznej, stanu posiadania i nawet zdrowia. Jest tylko i wyłącznie nawykiem, który, jeśli nie został w nas wytrenowany przez rodziców (w większości nie został, rzadko który rodzic o tym wie), trzeba go samemu wyćwiczyć, co nazywa się rozwojem osobistym. Bogaci, piękni i sławni też popełniają samobójstwa z rozpaczy, a są przecież biedni, którzy potrafią się cieszyć z tego, co mają, np. ja jestem takim przykładem. Gdy uświadomiłem sobie, że poczucie satysfakcji 203
Czego pragnie kobieta?
nie zależy od moich finansów, zacząłem tworzyć nawyk zadowolenia i go powtarzać. Taka praca przynosi szybko efekty w postaci radości i zadowolenia, chociaż nawyk ten trzeba długo ugruntowywać oraz być czujnym, by nie rozpadł się w wyniku presji „normalnych ludzi” z zewnątrz. Reasumując, łzy kobiety są najczęściej próbą wywołania w Tobie poczucia winy (np. żeby coś wymusić), a jeśli kobieta cierpi, najczęściej sama to cierpienie sprowokowała i musi ponieść jego konsekwencje. Oczywiście wyłączam sytuacje, gdy zdarzy się jakaś tragedia, czyjaś śmierć, utrata pracy czy podobne zdarzenia − wtedy kobietę trzeba przytulić i pocieszyć. Taki żal jednak mija wraz ze łzami, jest zdrowy i naturalny. Są jednak łzy, co nie usychają. Powoduje je wytworzony przez kobietę nawyk bycia nieszczęśliwą. I co wtedy masz zrobić? Nawet najlepsi psychiatrzy potrzebują lat ciężkiej pracy, by ustabilizować (a nie wyleczyć) neurotyczną kobietę. Myślisz, że Tobie się uda? Nigdy w życiu. Nie masz wpływu na emocjonalny stan kobiety. Możesz tylko być, pocieszyć, jeśli się da, co też nie jest proste, gdyż kobiety lubią „przelewać” swoje nieszczęście na partnera. Wtedy musisz zadać sobie ważne pytanie: czy chcesz kosztem swego życia stać się workiem bokserskim dla kobiety? Jeśli kobieta pracuje nad sobą, warto spróbować. Jeśli nie, nie ma to sensu, no chyba że jesteś masochistą. Podniet Ci nie zabraknie... Jeśli mam być szczery, nie poznałem w życiu ani jednej kobiety, która by na poważnie pracowała nad sobą. Każda o tym mówiła, pisała... ale to tylko słowa, nic więcej. Kobiety nie chcą się zmieniać, chcą by wszystko ułożyło się według ich pragnień, 204
Czego pragnie kobieta?
by było przyjemnie. Praca z kobietami to koszmar, a dobre jedynie jest to, że, manipulując swoim doradcą osobistym, czasem używają do tego seksu. Można skorzystać... ale tylko raz. Natomiast faceci naprawdę się starają. Praca z lustrem, afirmacje, wizualizacje, zmiana myślenia na pozytywne, zapisanie na treningi (np. boksu czy siłownię) i wiele innych działań, by poprawić jakość swojego życia. Kobiety także mogą podjąć działanie, ale tylko na zewnątrz. A tu trzeba zmienić swoje „wnętrze”, czyli podświadome wzorce i przekonania. Są też inne próby osłabienia, ale drugorzędne. Tych sześć jest najważniejszych i musisz je bardzo dobrze zrozumieć, muszą Ci wejść w krew. Te inne próby to np. zasiedlenie jaskini, czyli wprowadzenie się do mieszkania i przemeblowywanie go. To przygotowanie samca na swoje „porządki”. Są też próby sprawienia, by facet uczynił kobietę współwłaścicielką samochodu, mieszkania, pożyczył jej większe pieniądze czy wartościowe rzeczy. Warto byś zapamiętał – wszystko, co sprawia, że masz utrudnioną ucieczkę od kobiety, osłabia Cię. To sprawy materialne, ale też wpływ na psychikę, wiążący Cię z kobietą niewidzialnymi więzami. Jeśli możesz uciec, trzeba Cię szanować. Jeśli nie możesz nawiać, można Cię przestać szanować − nie trzeba, ale można i najczęściej tak się dzieje, bo jak już wiesz, czytelniku, słabość budzi w otoczeniu łowieckie instynkty. Proste jak drut, prawda? Jak spojrzysz, drogi czytelniku, w swoje życie, zauważysz, że często te prawa działały w Twoim życiu nie tylko z kobietami, ale także wszędzie indziej. Warto je znać i żyć z nimi za pan brat, by dobrze przeżyć życie. 205
Czego pragnie kobieta?
Dowcip Żona uradowana wybiega z łazienki: – Zenek, zrzuciłam dwa kilogramy! – Tylko nie zapomnij spuścić wody.
Niezgłębiona jest przebiegłość kobiet. Gabriela Zapolska
206
20. Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
Sposoby na osłabienie mężczyzny, by nie oddał swych zasobów (nie tylko pieniędzy, ale i samego siebie, swej zdolności do pracy i obrony rodziny, pracy na jej rzecz) innej kobiecie przedstawiłem w poprzednim rozdziale. Jest to działanie taktyczne, czyli jeden na jeden. Kobiety działają też strategicznie, czyli zafałszowują swój obraz w umysłach mężczyzn z całego świata, by móc wykorzystać tę niewiedzę. To żaden spisek − wyszło niejako samo z siebie. Spróbuję to wytłumaczyć najprościej jak się da, po co komplikować? Chyba każdy z nas spotkał w swym życiu faceta (najczęściej na imprezie, jakimś większym spotkaniu), który sugestywnie opowiadał, jak jakiemuś „frajerowi” spuścił zdrowe lanie, a otoczenie nerwowo się śmieje i uśmiecha z trzech powodów: 1. Żeby samemu nie dostać. 2. Bo fajnie jest mieć znajomego, co miażdży nosy – może i moim wrogom je zmiażdży? 3. Z zażenowania prostactwem opowiadającego. 207
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
Oczywiście większość takich opowieści to bajki, zmyślone historyjki. Dlaczego faceci tak robią? Oprócz chęci ubarwienia emocjami spotkania, z bardzo konkretnego powodu – boją się pobicia, mają poczucie niskiej wartości (wygląd, zachowanie, stan finansów itd.), chcą być podziwiani. Dlaczego opowiadają o swojej brutalności i sile? By zabezpieczyć swoje interesy, czyli nie dostać lania, wzbudzić w słuchaczach poczucie zagrożenia, gdyby któryś chciał być dla bajarza niemiłym, dowartościować się i wywyższyć, wzbogacić swój image o nutkę tak podziwianej brutalności. Jeśli „lamus” dostanie, to trudno, stało się. Jeśli silny dostanie, sypie się jego pozycja, maleje szacun u kolegów i szansa na darmowe buziaczki u dziewczyn. Im silniejszy i ma mocniejszą pozycję, tym większy lęk o jej utratę, bo i więcej do stracenia. Albo faceci, którzy lubią się ładnie ubierać. Dlaczego tak robią? Ponieważ pragną być atrakcyjni. Żaden facet się nie przyzna, że pragnie podobać się innym, bo jest to skojarzone z homoseksualizmem. Mimo wszystko taka jest prawda − chce się podobać innym. Czyli faceci mają swój ukryty cel. Ale jeśli ich o to zapytać, zdenerwują się, zaprzeczą, nazwą nas nienormalnymi czy też najzwyczajniej w świecie dostaniemy pięścią w twarz. Ale nie tylko oni mają swój tajemny cel, mają go także panie. Panie działają zgodnie z tym mechanizmem, więc koniecznie warto go poznać. Otóż, mówią tylko to, co zabezpiecza interesy nie tylko ich, ale kobiet w ogóle. To wielki, międzynarodowy front, o którym mężczyźni mogą tylko marzyć. Powiedziałbym „spisek”, gdyby było to świadome działanie, ale nie jest. Czy lew, podkradając się do gazeli, robi to świadomie? Nie, wyssał strategię 208
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
podchodów z mlekiem matki; podobnie nasze ukochane panie, ukształtowane przez bezlitosną matkę naturę. Kiedyś myślałem, że kobiety trzymają ze sobą sztamę, ponieważ widziałem starsze panie wesoło ze sobą ćwierkające. Później byłem wielokrotnie świadkiem sytuacji, że wzajemnie się obgadują, bardzo surowo oceniają i skrywają nienawiść pod niby grzecznymi, ale jednak pogardliwymi słówkami, więc uznałem, że największym wrogiem kobiety jest druga kobieta. Od tamtej pory moje widzenie świata i kobiet mocno się zmieniło – prawda ma wiele poziomów i znaczeń. Poznajmy je więc. Jest bitwa i jest wojna. Bitwę można przegrać, zaleczyć rany, a później wygrać. Jak przegrasz wojnę, jest „po ptokach”. Nienawiść między kobietami o sukienkę, atrakcyjniejszego faceta i szpilki to tylko bitwy. Małe, regionalne konflikty dla zabicia nudy. Na poziomie ogólnoświatowym, strategicznym, kobiety nieświadomie zabezpieczają wzajemnie swoje interesy niezależnie od wyznawanej religii, przynależności państwowej i koloru skóry. Tak więc pytanie, czy kobiety się wspierają, ma co najmniej dwa poziomy. Na taktycznym, bitewnym – nie, nie wspierają się. Podbierają sobie chłopaków, dowartościowują zaciągnięciem męża przyjaciółki do łóżka, chwalą lepszymi ciuchami, pogardzają singielkami, gdy „złapią” męża, albo bezdzietnymi, gdy mają dzieci; czyli trywialna rywalizacja o lepsze koryto. Natomiast na poziomie strategicznym są wobec siebie niezwykle lojalne. Mężczyźni działają zupełnie inaczej. Są taktycznie wobec siebie lojalni (pijąc wódkę narzekają na kobiety, przeważnie nie podrywają dziewczyn kolegów), a strategicznie bardzo nielojalni (nie pilnują męskich interesów, także prawnych, a podobno ustalają 209
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
prawo). Właśnie dlatego przegrali wojnę, która nie musi być brutalną rzezią, a najczęściej jest oszustwem, przekonaniem przeciwnika do naszej wizji, co jest dla nas korzystne. Wielkie wojny były rozgrywane głównie przez zmylenie przeciwnika, oszustwo. Ty zaatakuj tekturowe czołgi, a my cię zajdziemy od tyłu i zniszczymy. Mówi się, że odkrycie tajemnic enigmy, skróciło drugą wojnę światową o dwa, trzy lata. Takie małe oszustwo chudego, polskiego matematyka... a tak potężne konsekwencje i miliony ocalonych istnień. Celem wojny jest zdobycie zasobów, terytorium i taniej siły roboczej przeciwnika. Po co się wykrwawiać, jak można zrobić to w dużo bardziej subtelny sposób? Np. za pomocą ekonomii i propagandy, sprawiając, że ludzie ciężko harują za nędzne grosze i wierzą, że tak ma być, że wyższe pensje zrujnują gospodarkę. Po co zabijać ludzi? Lepiej ich przekonać, by pracowali półdarmo na rzecz silniejszego. Tak samo ludzie w ZSSR wierzyli, że w USA murzyni jedzą korę z drzew z głodu. Dużo taniej i łatwiej jest ludzi oszukać, niż ich zabijać i więzić. Podobnie mężczyzn przekonano, że winien jest kobiecie troskę i wszystko, czego zechce, ponieważ jest słabsza. I na tym zasadza się te nieprawdopodobnie sprytne oszustwo. Tak samo oszukuje ludzi religia. Wmawia im poczucie winy za wymyślone grzechy, bo nic tak nie zapewnia pieniędzy, lojalności i chęci służenia, jak poczucie winy i strach przed wiecznym potępieniem. Wojna prawdziwa to oszukanie człowieka co do natury świata. Dlatego ludzi samodzielnie to badających bestialsko torturowano bądź palono na stosach, np. za niemiłe Bogu herezje o tym, że Ziemia jest kulista. Geniusze i odkrywcy psuli doskonałe interesy na ciemnym ludzie. Jeśli ktoś walczy z systemem od wielu lat 210
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
i żyje dostatnio, jest na usługach tego systemu i nieważne, co pokrzykuje. Prawdziwie walczący szybko giną w „wypadku”, dostają zawału albo popełniają samobójstwo w piątek wieczorem. Mężczyzn w swej światowej masie przekonano, że kobieta jest słabszą płcią. Dlaczego? Bo ma lżejsze ciało, nie tak silne jak u mężczyzn. To z pozoru banalne oszustwo ma dla nas nieprawdopodobnie przykre skutki. Dano nam poczucie władzy, ale gdy facet cieszy się nic nieznaczącą etykietką, kobiety wzięły w ręce realną władzę. Jak już wcześniej pisałem, ocenianie siły i władzy człowieka po masie ciała jest szaleństwem. Niedźwiedź waży osiemset kilogramów, może rozszarpać człowieka w kilka sekund. Czy jest od nas potężniejszy, może nam zagrozić, przejął nad ludźmi władzę? Nie, trzeba go ochraniać prawnie, bo sprytniejszy człowiek ma noktowizory, śmigłowce i broń, którą może zabić go jak chce i kiedy chce. Gdyby nie prawo, dawno by je wybito dla futra. Masa ciała, masa mięśniowa to nie prawdziwa siła. Jest nią spryt, przebiegłość. I te właśnie cechy kobieta ma znacznie lepiej wykształcone. Jeśli ktoś nie ma mięśni, nadrabia przebiegłością. To naturalny proces wyrównywania szans na przetrwanie. Natura dała mężczyznom siłę i agresję, a kobiecie dała spryt, by móc tę siłę okiełznać i wykorzystać. Najsilniejsi zawsze byli najbardziej seksowni, a najseksowniejsze kobiety to te panie, które miały umiejętność opanowania tej mocy. W naturze zwierzę może być duże i silne, a może być małe i jadowite i też sobie poradzi. Czy ktoś z nas boi się słonia, morderczego 211
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
hipopotama? Nie, pozamykaliśmy te potężne zwierzęta w zoo. A węża, tarantuli? Chyba każdy. A przecież pająka wystarczy zdeptać, by umarł. Nie ma siły, nie ma masy mięśniowej, twardego pancerza… dlaczego budzi w nas przeraźliwy lęk, a niedźwiedź już nie? Bo pająka nie widać, jest mały i ma jad. Jego słabość i małe wymiary są jego przeraźliwą bronią. Najskuteczniejszym drapieżnikiem żyjących z dosłownie naszej krwawicy są pasożyty. Są bardzo małe i żyją w nas. Większość ludzi nie ma pojęcia, że za kiepskim samopoczuciem i pogarszającym się zdrowiem kryją się lamblie, tasiemce, nicienie i grzyby. Ileż one mają tych mięśni? Ano niewiele. Ich siłą jest to, że większość ludzi nie wie nawet o ich istnieniu. Wpływają na nas i nasze życie z ukrycia. Np. taka candida, czyli grzyb obecny w jelitach, pod wpływem cukrów i antybiotyków (zabijają kontrolujące ją bakterie) rozrasta się tak, że jeśli zrezygnujesz z cukrów, wydalają z siebie toksyny, a Ty „łapiesz doła”. Zjesz coś słodkiego, nastrój wraca. Grzyb Cię tresuje jak najdroższa małżonka; zrobisz coś nie tak z jej wolą, nie ma seksu, ale jest za to wściekłe milczenie. Jest wszystko po jej myśli? Dostaniesz swoją przyjemność. Szybko się nauczysz, jak masz się zachowywać. Piesek jest grzeczny? Dostanie kiełbaskę. Nie waruje na polecenie? Nie ma kiełbaski. Sławny dr Ozimek wyleczył masę dzieci z rzekomej astmy i innych, ciężkich chorób w kilka dni. Zastosował lek niszczący pasożyty. Trzy dni i po sprawie, zamiast brania latami kortykosteroidów i innych, silnych leków. Wiedza jest potęgą. Jeśli rozumiesz słabego, ale sprytnego wroga, łatwo z nim wygrasz. On się nie boi mięśni, siły ciosu i kolegów z ławki pod blokiem – on boi się Twojej wiedzy. Gdy wiesz jak naprawdę wygląda 212
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
sytuacja, wróg jest już przegrany. Są tacy, którzy zrobią wszystko, byś tej wiedzy nie miał, albo, jeśli się z nią zetkniesz, byś natychmiast zareagował negatywnymi emocjami. Rządzić można głupim, chorym, sfrustrowanym – nigdy spełnionym i szczęśliwym. Człowiek radosny i zdrowy, lubiący siebie ot tak, bez żadnego powodu, to największe zagrożenie rządów, koncernów, podjudzaczy wojennych bredzących o honorze (ale walczyć masz Ty, oni uciekną) i wszelkiej maści drapieżników, żyjących z naszej pracy. Bo czy szczęśliwy człowiek potrzebuje co kilka miesięcy nowych ubrań i telefonu? Czuje się dobrze ze sobą, więc nie musi płacić, by mieć to, co już ma. Płaci tylko ten, co czuje się źle, a przedmiot, nowa, modna wiara czy etykietka społeczna ma mu pomóc w lepszym nastroju. Taki słaby, taki mały pasożyt… a wpływa na nasze zachowanie. Przecież, jeśli ktoś latami zdrowo się odżywia, wszystkie rarytasy (witaminy, minerały itd.) idą do pasożyta, a my dostajemy w zamian jego ekskrementy. Nie dziwne więc, że człowiek staje się agresywny, nerwowy i dostaje depresji bądź innej choroby psychicznej. Dopóki jest w nas pasożyt, nic nie da zdrowe odżywianie, joggingi i medytacja. Trzeba wyprosić nieproszonego gościa i dopiero wtedy cieszyć się życiem. Korci mnie, by odnieść to do sytuacji w państwie, ale boję się oskarżeń o zwierzęcy antysemityzm. Podobnie jest z kobietą. Wmówiono nam, że mężczyzna jest silniejszy, a to nieprawda. Kobieta jest z natury przebieglejsza, sprytniejsza, umie wykorzystywać słabsze punkty w psychice mężczyzny, jego iluzoryczne poczucie bycia potężnym i władczym rycerzem, który musi spełniać pragnienia nieszczęśliwej, kruchej kobiety. Przy okazji dłużej żyje oraz ma większą odporność 213
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
organizmu. No i co z tego, że ma mniej mięśni? Spróbuj ich użyć, a trafisz natychmiast do więzienia. Jaki jest efekt przegranej wojny informacyjnej? Opłakany: 1. Gdy kobieta bije mężczyznę, jest uważany za frajera i staje się pośmiewiskiem. Na komendzie go wyśmieją, a policjantka czy sędzina może zbluzgać z nienawiścią (autentyk). Słaby mężczyzna budzi z odruchowo litość i pogardę. Gdy odda cios, nawet lekko, pójdzie do więzienia i straci mieszkanie razem z dobytkiem (rozwód z orzekaniem o winie z automatu), czasem jest gwałcony w celi przez „honorowych” morderców. Facetowi zostaje więc ucieczka z kraju albo się powiesić. Nie ma ratunku, nie ma litości. W takiej sytuacji radzą sobie tylko silni psychicznie faceci, nagrywający wszystko, ale i tak sąd nie musi w nagrania uwierzyć. 2. Gdy facet bije kobietę, opiekuje się nią kilkadziesiąt różnych fundacji, zawsze życzliwe panie sędziny, bezlitosne dla mężczyzny bez względu na dowody, oraz całe państwo wraz z życzliwymi mężczyznami z otoczenia. Wszyscy kobiecie współczują łez i gehenny, może liczyć na wsparcie i współczucie, staje się bohaterką. Tu, jak na złość, panie często zostają ze swym katem; jest bicie, ale są też silne emocje, pragnienie zmiany alkoholika (co, ja go nie zmienię?), często zwierzęcy, kompulsywny seks dający wiele satysfakcji. 3. Małżeństwo, czyli prawna umowa, jest bardzo niekorzystna ze swej natury dla mężczyzny. Nawet w bezdzietnym, rozwodzącym się małżeństwie, mężczyzna może zostać zmuszony do płacenia alimentów kobiecie (obniżenie standardów życia). 214
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
Gdy są dzieci, nawet nie jego, musi opłacać zdradę ukochanej kobiety z „przyjacielem”, a gdy ta mieszka w jego mieszkaniu z dziećmi (nie jego), nie ma prawa jej stamtąd wyrzucić. 4. Nie ma z urzędu testów DNA, co oznacza, że mężczyzna może całe życie wychowywać nie swoje dziecko, a w przypadku dowiedzenia się o tym, kobieta nie jest traktowana jak oszustka, chociaż nią jest. 5. W przypadku gwałtów wystarczy, że kobieta się poskarży – facet ma zniszczone życie. Bez twardych dowodów w postaci nagrań czy świadków już po mężczyźnie. Koniec z pracą, szacunkiem rodziny i otoczenia. Trzeba zaczynać życie na nowo – albo sznur i drzewo. Jeśli udowodni swą niewinność i tak u wielu osób będzie „spalony”, a w razie awantury bądź konfliktu wypomną mu to, by go zranić. Elitą oszukanych mężczyzn są tzw. „biali rycerze”, czyli mężczyźni wierzący w swą szlachetność, rycerskość. Bronią kobiet w każdej sytuacji, nie rozumiejąc genezy konfliktu, który często jest wywołany przez kobietę. To ich strategia na seks i związek: bronić i chronić słabszą istotkę, która często zostawi ich pod mostem. Niejeden się nawrócił z „rycerzowania”, gdy pomagając bitej przez partnera kobiecie, został przez nią zwymyślany albo nawet pokaleczony. Każdy z takich mężczyzn naiwnie liczy, że, broniąc kobiet, zyska ich wdzięczność i seks. Niestety, tak jest tylko w licznych bajkach, serialach, filmach, ale nie w życiu. Na poziomie strategicznym, wszystkie kobiety bardzo podobnie reagują, jeśli chodzi o główne dla ich interesów sprawy. Zauważysz 215
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
to w Internecie, rozmowach prywatnych i na spotkaniach. Jak klony: 1. Dziwki są brudne, ohydne, złe. Nienawiść i pogarda do prostytutek charakteryzuje każdą znaną mi kobietę. Dlaczego? Ponieważ seks u prostytutki kosztuje sto, sto pięćdziesiąt złotych, a u żony jest znacznie droższy i dużo gorszej jakości. Niektórzy topią w pogoni za seksem mieszkania, samochody, dorobek życia. Odraza do prostytutek ma więc sprawić, byś się ich brzydził, nigdy nie skorzystał z ich usług, przerywając wymuszony post seksualny małżonki. Post seksualny to bardzo skuteczna terapia. Jesteś o coś proszony, a jak przerasta to Twoje możliwości, kobieta zaczyna cierpieć na migrenę. Gdy zrobisz, co chce, w magiczny sposób migrena mija. Jeśli tego nie zrobisz, migrena potrafi utrzymywać się latami. Dla faceta to męczarnia, pójście do prostytutki rozładowuje problem, a facet jest zadowolony. Niestety, żona traci ważne narzędzie wymuszania i zadowolona nie jest. Od lat czytam i słucham, jak faceci próbują zaleczyć brak „poczucia bezpieczeństwa” płaczącej małżonki, który blokuje im chęć na seks. Najlepiej działa zapisanie mieszkania, działki, samochodu. W takiej sytuacji rozwód z przepadkiem mienia jest tylko kwestią czasu. Dla kobiet sprawa jest prosta – dajesz za seks warty 150 PLN majątek życia, to jesteś frajerem, a frajer i desperat nie wzbudza w kobiecie pożądania. Wzbudzają je silni psychicznie faceci, tacy, którzy nie oddadzą dorobku życia za kiepskiej jakości seks, bo kobieta płacze, że nie ma futra, złotej biżuterii i nowego auta jak sąsiedzi. 216
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
Tymczasem, gdy kobieta kocha, ma zawsze ochotę na seks. Może konać na pustyni, ale ukochanemu ostatnim tchnieniem będzie chciała zrobić „dobrze”. Gdy nie ma seksu, nie ma już zakochania. Nie zmieni tego na pewno oddanie dorobku życia. Ale rozum wraca dopiero na rozprawie sądowej, gdzie ukochana, wiecznie zapłakana myszka, skarży się, jak się nad nią znęcaliśmy psychicznie i finansowo. Prostytutka to konkurencja psująca interes pobożnym małżonkom, więc się ją bezwzględnie niszczy. 2. Liczy się wnętrze, a nie wygląd. Przeciętna kobieta zajmuje się głównie swoim wyglądem oraz kocha piękne przedmioty i miejsca. Mały piesek czy kotek wyciska łzy z jej oczu, ale kotlet z brzydkiej, cuchnącej świni konającej w mękach zje bez najmniejszego problemu. A przecież świnia jest inteligentniejsza od psa, ma emocje i, jak opowiadał mi znajomy pracujący w rzeźni, wie, że idzie na śmierć i panicznie się tego boi. No ale jest brzydka, nie urodziła się słodkim kotkiem. Ta bajka ma służyć temu, byś wybrał brzydką zamiast ładnej, czyli ją, ponieważ każda kobieta, nawet najpiękniejsza, ma kompleksy na punkcie swego wyglądu. Jest to po prostu asekuracja, głównie na starość, gdy zmarszczki przykryją to, co tak nas kiedyś podniecało. 3. Nieważne, kto zapłodnił, liczy się wychowanie. Ciekawe, dlaczego kobiety wolą „własne” dzieci, a nie te z sierocińca? Przecież liczy się wychowanie, tak? No cóż, to tylko 217
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
bajka dla frajerów. Liczy się jak najbardziej, w czyje geny się inwestuje własny czas i pieniądze. Ta śmieszno-straszna bajeczka jest powtarzana po to, byś nie chciał badać testami DNA pochodzenia dzieci. A jeśli zbadasz i wyjdzie, że nie Twoje, byś nadal na nie płacił i pomagał w ich utrzymaniu. Do czasu, gdy Ci powiedzą, żebyś spadał, bo nie jesteś ich ojcem. 4. Mężczyzna ma wspierać i chronić kobietę, bo jest słabsza. Jest słabsza fizycznie, więc możesz wnieść siatkę z ziemniakami za nią do domu. Ale same panie utrzymują, że są dużo mądrzejsze od mężczyzn, więc w innych sprawach pomagać nie musisz. Praktyka jednak pokazuje, że pomoc objawia się dawaniem pieniędzy, czasu i energii, a jeśli tego nie robisz, jesteś niedojrzały emocjonalnie i pusty oraz kończy się seks i bycie miłą. Ta bajka ma sprawić, byś robił za darmowego pracownika pani. Wielu mężczyzn, w tym i ja, lubi się opiekować kobietą. Ale jeśli ja tyle inwestuję, to chcę coś w zamian. W obecnym systemie prawnym mogę jeszcze wszystko stracić, jak za bardzo wejdę w rolę pomagacza biednej, słabej, wiecznie nieszczęśliwej kobietki. Kiedyś, gdy zostawiła mnie dziewczyna, byłem święcie przekonany, że zginie, przepadnie beze mnie. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że radzi sobie znacznie lepiej ode mnie. Gdzie się podziała jej słabość i nieporadność? Nigdy jej nie było, to była tylko gra, bym poczuł się silny, mocny. Gdy nie mogłem służyć pieniędzmi, wymieniono mnie na sprawniejszy w zaspokajaniu jej potrzeb model. Tak naprawdę płaciłem za to, by poczuć się silnym. Gdy skończyły się pieniądze, skończyło się świadczenie usługi. Takie są zasady gry. 218
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
5. Mężczyźni z pasją, ciekawi świata, to duże, niedojrzałe emocjonalnie dzieci. Ktoś ciekawy świata poznaje ludzi, obyczaje i, chcąc nie chcąc, widzi powtarzające się schematy. I taki ktoś jest niebezpieczny, gdyż nie da się już nabrać na kobiecie gierki. Dlatego kobiety nazywają facetów ciekawych świata dzieciakami. Tymczasem same piszczą przy torebkach, szmatkach, dogadują się z małymi dziećmi, wierzą w układ gwiazd na niebie i płaczą, gdy nie mogą czegoś mieć. To kobiety są małymi, niedojrzałymi emocjonalnie dziećmi, bo właśnie tak dzieci się zachowują. Ta bajka ma Cię zniechęcić do ciekawości świata, zdobywania prawdziwej wiedzy o ludzkiej psychologii, bo możesz się dowiedzieć takich rzeczy, które podważą waszą, być może toksyczną relację. 6. Połówki dusz, pomarańczy. Zakochanie to nie miłość – to „nawalenie” hormonalne trwające do dwóch, trzech lat, byś spłodził potomstwo. Mieszanie do tego duszy, duchowości, stanów niezwykłej błogości i mistycznego szczęścia jest po pierwsze nieprawdą, a po drugie – ma Ci wmówić, że relacja (raz wzloty, raz upadki) jest czymś normalnym, że tak się powinno żyć. To nieprawda. Ludzie nie muszą do szczęścia gnoić się, kłócić i karać migrenami, milczeniem, fochami, awanturami rzekomo podnoszącymi temperaturę związku. Oczywiście po ostrej kłótni seks wydaje się lepszy, ale to tylko efekt rozprężenia ściskanej złością sprężyny. Jak się rozpręża, powstaje poczucie silnej ulgi, dające właśnie takie poczucie haju. Tylko co to ma wspólnego z połówką duszy? 219
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
To nie jest prawdziwa relacja, tylko próba osiągnięcia władzy w związku i uczynienie z drugiej strony niewolnika. Połówki dusz to dość skomplikowany, ezoteryczny temat, którego zwykły człowiek nigdy nie dosięgnie swą świadomością. A dlaczego? Bo nie uświadamia sobie własnej duszy. Ba! nawet w nią nie wierzy. Jeśli nie czuje duszy, nie może doświadczyć jej połączenia z inną, co wcale nie jest taką ekstazą, jak nam się to wmawia. Ale to już temat na inną książkę. 7. Kochać można tylko jedną kobietę Zakochanie nie zależy od kobiety, a od stanu hormonów w naszym ciele. Kobieta wyzwala reakcję hormonalną, którą odczuwamy jako euforię, ale nie jest jej przyczyną. Kochać można wiele kobiet, a każdą następną znacznie mocniej. Ta bajka jest po to, byś nie chciał odejść od kobiety, gdy ta źle Cię traktuje czy wykorzystuje, bo nie znajdziesz już więcej zakochania i miłości. Znajdziesz, miliony ludzi znajduje, a o tej zapomnisz z czasem. Ludzie żenią się po kilka razy i żyją – czas zetrze wszystko, łącznie z nami za jakiś czas. 8. Egoizm mężczyzn Ten zarzut ma sprawić, że zrezygnujesz ze swoich celów i szczęścia na rzecz swojej kobiety. Bo inaczej będziesz złym egoistą, który myśli tylko o sobie. Masz myśleć tylko o swej kobiecie – to jest dobre; tylko, dla kogo dobre? Bo na pewno nie dla Ciebie. To kwestia wyboru. Jeśli chcesz swój cenny czas poświęcić na spełnianie cudzych zachcianek, Twoja wola. Ale nie licz, że ktoś Ci się za to odwdzięczy. Kiedyś przyjdzie 220
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
taka chwila, gdy uświadomisz sobie, że życie minęło, a Ty zamiast zająć się ważnymi sprawami, służyłeś osobie, która teraz ma Cię wiadomo gdzie albo obwinia o swoje nieszczęścia – bardzo popularny scenariusz. 9. Pieniądze się nie liczą To zobacz, z jakimi facetami są najgorętsze kociaki. To nie są goście, którzy jeżdżą dacią i spędzają wolny czas przy grillu. I owszem, są spece od podrywu, którzy potrafią rozkochać w sobie kobietę, ale są to najczęściej relacje krótkoterminowe. To bajka, która ma za zadanie przekonać Cię, że pani jest uczciwa, szlachetna i nie taka jak te wszystkie inne blachary i pustaki. Powiedz, że straciłeś pracę i nie masz szans na inną, a prawda wyzwoli Cię… od relacji. Gdy nie znasz bajek (tych, które opisałem i wielu innych), dzięki którym mężczyzna przegrał wojnę płci, staniesz się nieszczęśliwym w miłości frustratem. Gdy je poznasz, panie okrzykną Cię pustym, płytkim, niedojrzałym emocjonalnie, skrzywdzonym przez kobietę i mszczącym się na nich dupku, egoistą, gnojkiem, gówniarzem, tchórzem, psychicznie chorym, niedowartościowanym, małym ptaszkiem… Najśmieszniejsze (albo najbardziej przerażające) jest to, że panie w to naprawdę wierzą. Rzadko która z nich jest świadoma, że stosuje manipulację. Ale jeśli nasze kochane panie nie wiedzą, w co tak naprawdę grają, Ty wiedzieć musisz. Czy można nienawidzić komara, że nas kąsa, wysysa krew? Nie. Ale klapsa dać trzeba. 221
Faceci przegrali walkę płci, czyli kobiecy matrix
Dowcip Dlaczego jaskiniowcy ciągli swoją kobietę do jaskini za włosy??? Bo gdyby ciągli za nogi, to by piachu nabrała
Pesymista twierdzi, że wszystkie kobiety to nierządnice. Optymista twierdzi, że nie, ale ma nadzieje. Julian Tuwim
222
21. Pieniądze i kobiety
Czytelnik może wydąć wargi i powiedzieć, że wszystko, co piszę w tej książce wymyśliłem sobie, uroiłem. Ale już tysiące lat temu te proste sprawy były jasne dla ludzi inteligentnych. Kiedyś napisałem artykuł, który wzbudził duże poruszenie u pań i panów. Zawarłem w nim urywki ze Starego Testamentu − oprócz zarzynania niewierzących w Boga miłości, jest tam przecież sporo mądrych rzeczy. Zmieniłem go troszeczkę na potrzeby tej książki. Przeczytajmy więc: Ani synowi, ani żonie, ani bratu, ani przyjacielowi nie dawaj władzy nad sobą za życia, nie oddawaj też twoich dostatków komu innemu, abyś pożałowawszy tego, nie musiał o nie prosić. (Syr 33, 20) Gdy jest się ze swoją kobietą bardzo blisko emocjonalnie, pomysł taki jak intercyza czy osobne konta bankowe wydaje się szaleństwem. Mało tego, przedstawienie takiej propozycji biednej, kruchej istotce, która płacze, gdy coś nie idzie po jej myśli, wydaje się straszną zbrodnią. Wyobraźnia mężczyzny w związku ogarnięta jest szczęściem, które go czeka, szczytami do zdobycia. A przecież wszyscy 223
Pieniądze i kobiety
wiemy, że chwile ekscytacji mijają. Euforia po alkoholu czy narkotykach zamienia się w wymioty, biegunkę i okropne mdłości. Kupno np. nowego, wymarzonego auta daje niesamowitą energię i optymizm; mija po tygodniu, a zostają do spłacenia kilkuletnie raty. Tak jest z wszystkim, także z Twoim „szczęściem”, które odczuwasz przy kobiecie. Ono także minie, ponieważ ten sam bodziec nie może wywoływać coraz większej reakcji. Nazywa się to w medycynie tachyfilaksją, co oznacza, że każdy bodziec wywołuje z czasem mniejszy skutek. W praktyce wygląda to tak, że aby się upić, potrzebujesz coraz większej dawki alkoholu, a żeby odczuć działanie narkotyku potrzebujesz go więcej i więcej, aż z czasem bierzesz tylko po to, by nie odczuwać męki odstawienia. Żeby odczuć przyjemność płynącą z obcowania z kobietą (bo przecież o to chodzi w związku, zawsze o Twoją przyjemność, jakkolwiek ją nazwiemy, czy duchową czy cielesną), bodziec musi się zwiększać, ponieważ się do niego przyzwyczajasz i jego efekt się obniża. Tymczasem kobieta na początek rzuca do walki wszystko, co ma: maksymalny urok, uprzejmość, najlepszy seks, pyszne obiadki. Na początku więc bodziec jest bardzo silny, a Ty jesteś ogłuszony ekstazą, co przekłada się na to, że Twój system hormonalny szaleje, buzuje. Z czasem Twoje oszołomienie spadnie, stąd tak gwałtowne naciskanie kobiet na ślub. Kobieta będzie miała coraz mniej do zaoferowania, udawanie anioła kosztuje zbyt wiele energii (np. trzeba się odchudzać, a po ślubie można już lodówki nie zamykać), a Ty będziesz coraz bardziej odporny na jej bodźce. Dlatego wszędzie na kobiecych forach zauważysz „dobre rady” dawane przerażonym kobietom, które piszą, że facet po paru latach chodzenia nie chce się żenić. Kobiety dobrze wiedzą, co jest grane, stąd pogarda i nienawiść do 224
Pieniądze i kobiety
takiego mężczyzny. Oparł się pierwszemu atakowi, a na drugi często już nie ma siły. Kilka lat stracone, a uroda znika coraz szybciej. Wiem, że w to nie wierzysz; nikt w to nie wierzy na początku. Ale ukochana, której oddałbyś nerkę czy płuco, po jakimś czasie może być osobą, która będzie Cię nienawidzić i szkalować, a może nawet podejmie próbę zabójstwa. Wszyscy wtedy mówią: „Nie Myszka. Ona nie jest taka. Ona jest inna niż te wszystkie szmaty, które miałem za grzesznej młodości”. Problem w tym, że wszystkie „szmaty”, które miałeś, teraz też mają takiego Miśka jak Ty, który tak samo je gloryfikuje jak Ty swoją być może kiedyś szmatę dla innego mężczyzny. Niestety, sale sądowe pełne walczących ze sobą eksukochanych przeczą tej tezie. Strzelam − masz 40% szans na przeżycie gigantycznego zdumienia swoją Myszką. Jeśli więc wiesz, że tak może się stać, musisz się zabezpieczyć przed tym osobnym kontem i intercyzą. W razie „awarii” nie zostaniesz aż tak mocno okradziony, zachowujesz kontrolę nad bolesną sytuacją. Bardzo możliwe jest też, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Kobiety lubią facetów, którzy nie dają się wziąć pod obcas. Lubią w takim sensie, że chcą ich zmienić „na lepsze”, a kobieta, która czegoś chce, daje całą siebie, by ten cel osiągnąć. Oznacza to, że samiec alfa, mądry mężczyzna, ma kontrolę i czarującą, gorącą kobietę w łóżku. Gdy kobieta osiągnie swój cel, mężczyzna straci kontrolę, z czasem seks (bo i po co kobieta ma się starać, skoro wszystko już ma) i może oczekiwać sporego ryzyka rozwiązania związku. Z całą pewnością nie będzie już taka miła, zniknie gdzieś ta wspaniała akceptacja dla błędów Misia. Teraz byle drobnostka sprawia, że można „objechać” porządnie Misia, zagrozić odejściem, wrzeszczeć, krzyczeć; 225
Pieniądze i kobiety
wszystko wytrąca też wtedy kobietę z równowagi, staje się drażliwa i płaczliwa; nieszczęśliwa. Oto preludium końca. Cokolwiek przekazujesz, niech będzie w liczbie i wadze, a dawanie i odbieranie − wszystko na piśmie. (Syr 42,7) Kto był w kilku związkach wie, że nagła namiętność może natychmiast przerodzić się w opętaną nienawiść. Tak bez powodu, bez bodźca. Mądry mężczyzna w takiej sytuacji nie jest zmuszony iść pod most, żebrać u rodziny o pieniądze, tylko zachowuje kontrolę nad całą sytuacją. Nie traci godności, a tę właśnie stratę kobieta, która odeszła, lubi oglądać najbardziej. Spytasz, dlaczego? To proste: by upewnić się, że rzuciła mięczaka i słabego mężczyznę. Wtedy jest usprawiedliwiona, może się podbudować, że jest tak atrakcyjna, że niszczy zakochanych w niej mężczyzn. Każda kobieta skrycie marzy, by być femme fatale, łamaczką męskich serc i żywotów. Tego nie rozumie wielu facetów, że płacz, gdy kobieta oznajmia odejście, a już nie daj Boże błaganie o powrót na klęczkach, to najgorsza możliwa strategia. Mężczyzna ma być silny, niekoniecznie fizycznie; psychicznie. Tylko taki facet sprawia, że kobieta puchnie z dumy, ma pewne oparcie i poczucie bezpieczeństwa. Dla takiego faceta warto się starać, warto żyć. A w razie odejścia, w miejsce przyjemnej próżności i świadomości, że zniszczyła „frajera”, jest wściekłość i histeria, ciągłe pytania − dlaczego nie rozpaczał? Miał kogoś? Może to on mnie oszukał? Może to ja jestem frajerką? Może chciał mnie rzucić? Po chwili w wyobraźni następuje stek wyzwisk i postanowienie nie myślenia o tym więcej; niestety, przeciętna kobieta nie ma żadnej władzy nas swoimi 226
Pieniądze i kobiety
emocjami, więc te za chwilę wracają, by znowu i znowu kręcić dziurę w „brzuchu”. Te pytania nie dają kobiecie spokoju; często więc kobieta nimi torturowana chce sprawdzić, o co naprawdę chodzi. Zaczyna pragnąć powrotu do Misia. Najpierw go wyczuwa, sprawdza. Jakiś niezobowiązujący sms, rzucony niby od niechcenia tekst na gg czy fejsie; po reakcjach na swoje „poszturchiwania” ocenia sytuację i posuwa się dalej. Wtedy masz możliwość wybrania, czy chcesz z nią być, czy układać sobie życie na nowo. Jeśli wróci i tego właśnie chcesz, wszystko musi się odbywać na Twoich warunkach. Czekają Cię ciężkie chwile, gdyż musisz pokazać, że nie udawałeś. Ciężko jest udawać, szczególnie, gdy człowiek jest emocjonalnie pokaleczony, więc ja zawsze polecam niewchodzenie drugi raz do tej samej rzeki. Dlatego zawsze doradzam zrozpaczonym facetom, których opuściła kobieta, żeby nigdy nie okazywali przy niej słabości. To jak pchanie auta na biegu; to nie działa i działać nie może. Jeśli kobieta nie wróci, ponieważ ma nową „miłość”, to na myśl o „eksie”. Zamiast miłej satysfakcji i rozkoszy z jego cierpienia, poniżenia i płaczu, poczuje wściekłość i nienawiść, spadnie jej samoocena i będzie odczuwać gorączkę myśli; dlaczego? To pytanie nie da jej spokoju do końca życia. Moim zdaniem lepsze to niż pogarda dla mięczaka, faceta, który nie mógł udźwignąć straty. Cóż po mięśniach, wyciskaniu potwornych ciężarów na siłowni czy okładania przeciwników na ringu, jeśli nie potrafisz poradzić sobie z odrzuceniem? Taki „Diablo” zakatowałby pięściami na ulicy kilku silnych facetów na raz, a wystarczy kilka słów małżonki i próbuje popełnić samobójstwo. Takich przykładów jest wiele, a i ja sam robiłem różne rzeczy, o których szkoda nawet mówić. Ważne, by pompować nie tylko łapę i buły, ale przede wszystkim 227
Pieniądze i kobiety
rozwijać i jechać na masę z mięśniem emocjonalnym. Koksowanie dozwolone tylko najlepszym towarem, czyli motywowanie się do rozwijania mądrości, chociażby czytaniem Państwa uniżonego sługi. Lepsze jest życie biednego pod dachem z tarcic niż wspaniałe uczty u obcych. (Syr 29,22) Z jednej więc strony masz logikę, doświadczenie tysięcy lat (np. przytoczone w cytatach mądrości z księgi Syracha), a z drugiej – płaczącą Myszkę i jej koleżanki z pracy a także rodzinę, która przekonują Cię, że jak wszystko oddasz, to będziesz miał później klawe, szczęśliwe życie. Żeby zaakcentować swoje słowa i sprawić, byś podjął „mądrą” decyzję, Myszka daje Ci szlaban na dupę; żebyś zrozumiał, że jak oddasz wszystko, co masz, to czeka Cię raj na ziemi. Ciężki wybór, chyba najcięższy w życiu. Ale właśnie umiejętność dokonania go sprawia, że jesteś mądrym mężczyzną, a nie chłopakiem bez doświadczenia, emocjonalnym młokosem. Jeśli masz doświadczenie życiowe wiesz, że jeśli komuś zapłacisz, to ten ktoś może być uczciwy, ale nie musi; często korzysta z tego i znika z pieniędzmi albo nie wykonuje dobrze usługi. Bo i po co ma się starać, skoro ma pieniądze? W rodzinach widać to bardzo często; jak starsi ludzie oddadzą dzieciom, co mają, dzieci nie interesują się rodzicami, bo i po co? Gdyby rodzice nie oddali majątku, dzieci by dbały, chodziły, interesowały się; bo są pieniądze „do przytulenia”. To są bardzo oczywiste sprawy. Jeśli Myszka i jej rodzina przekonują Cię do oddania wszystkiego w imię „miłości”, wiedz, że nie masz już nic później do zaoferowania; zdajesz się na łaskę Myszki, a łaska Myszki na pstrym koniu jeździ, jak mówi przysłowie. Mądrze mówi. Łaska raz jest, raz nie ma, a Ty, oddając wszystko, co masz (czyli nie podpisując intercyzy 228
Pieniądze i kobiety
czy sprzedając po ślubie własne mieszkanie, by kupić większe wspólnie), stajesz się petentem, chodzisz po prośbie i liczysz na pomyślność. Obyś się nie przeliczył, Przyjacielu. Nie czyń nic bez zastanowienia, a nie będziesz żałował swego czynu. (Syr 32,19) Oddanie tego, co masz, czyni z Ciebie petenta, dziada, żebraka. Musisz się prosić o część tego, co jest Twoje. To jest upodlenie, upadek. Jak uważasz, czy kobieta będzie chciała mieć dzieci z facetem, który dla chwilowej ekscytacji odda wszystko, co ma? Czy będzie chciała mieć dzieci z głupcem? Jeśli nawet będzie chciała, to będzie Tobą gardzić. Oczywiście, obiecuje Ci raj na ziemi, a co ma robić? Ona też chce mieć pieniądze, mieszkanie, działki itd. A żeby to dostać, mami Cię i łudzi rajem. Może nawet jest zakochana, szczera, ale co później? Miłość opada, skóra opada, erekcja z wiekiem także. Czy Twoja kobieta będzie wierna do końca? Nie wykorzysta tego, że ma wszystko, a Ty nie masz nic? Teraz, będąc zakochanym i prawie unosząc się nad ziemią ze szczęścia, wierzysz, że tak, że będziecie do końca. Jesteś taki sam jak ci nieszczęśnicy po lsd, którzy wierzą święcie, że umieją fruwać i testują swoje umiejętności, skacząc z balkonu. Potem, jeśli przeżyją, zostają kalekami bez nóg, rąk, ze zgruchotanymi kręgosłupami. Uwierzyli iluzji, a potem całe życie żałowali. Jeśli ktoś chce od Ciebie całego Twojego dorobku życia, zapytaj siebie: co daje w zamian? Pocałunki? Przytulenie? Seks? To wszystko jest dostępne za grosze, wystarczy pierwszy lepszy gabinet masażu. Można i za darmo, trochę cierpliwości i czat internetowy, czego autor niniejszej książki z braku pieniędzy nie raz i nie dwa (i nie kilkadziesiąt razy) smakował. Nie musisz płacić za uczucia, za miłość, ponieważ jesteś jej godny tak normalnie, miłość za 229
Pieniądze i kobiety
miłość. Co to za miłość, za którą trzeba oddać mieszkanie, lokaty i samochód? Czy przetrwa porywiste wiatry namiętności? Niemądry jest ten, kto daje porękę i kto przysięgą ręczy za bliźniego. (Prz 17,18) Jeśli masz do wyboru majątek albo ukochaną, wybierz majątek. Pań jest trzy miliardy i to nie one decydują o Twoim zakochaniu, ale Twój układ hormonalny. To on sprawia że czujesz „szczęście”, a nie kobieta. Zakochać się zawsze możesz, bo to zależy niejako od Ciebie; ale spróbuj zdobyć majątek, na który być może pracowali całe życie Twoi rodzice czy dziadkowie. Prawdopodobnie nie dasz rady. Tak samo jak Twoja biedna, krucha i nieszczęśliwa Myszka; ona też wie, przeczuwa, że zakochać się można bez problemu. Problemem są pieniądze, majątek. Ten już nie tak łatwo zdobyć. Nie otwieraj swego serca każdemu człowiekowi, abyś nie usunął od siebie szczęścia. (Syr 8,19) Jeśli masz zamiar oddawać swój majątek komukolwiek, dzieciom, Myszce, to wczytaj się w mądrości sprzed tysięcy lat. Już wtedy doskonale znano te prawidła, o których Ci piszę. Nie licz na szczęście, że Tobie akurat się uda, że specjalnie dla Ciebie załamią się prawa psychiki i natury ludzkiej, bo Tobie nie chce się myśleć. Jeśli nie myślisz mądrze, zostaniesz oszukany na własne życzenie. Tylko ktoś utrzymywany przez inne osoby albo naiwniak może powiedzieć, że pieniądze się nie liczą. Pieniądze dla nas są jak krew dla ciała, bez nich nie ma życia. Pieniądze to wolność i możliwość przemieszczania się, wolność od toksycznych ludzi, lepsze 230
Pieniądze i kobiety
leczenie w razie choroby, więcej piękna i radości w życiu. Pieniądze są dużo ważniejsze niż hormonalny haj zwany żartobliwie miłością. Zanim więc oddasz swój dobytek w imię „miłości”, oblicz, czy Ci się to opłaci. Nie przejmuj się oskarżeniami o materializm i egoizm tych, którzy denerwują się, widząc znikającą im sprzed nosa wielką kasę − Twoją kasę. Dowcip Mamo, jak poznałaś tatusia? – Dzięki nowoczesnej technologii. – Przez Internet? – Nie kochanie, testy DNA.
Postawienie niewiasty na piedestale usprawiedliwić można jedynie chęcią dokładniejszego obejrzenia jej nóg. Władimir Nabokow
231
22. Gdy Myszka przestaje kochać...
Rady doświadczonego w sprawach rozwodowych prawnika oraz moje do nich komentarze (pogrubione). Zacznę od tego, że 95% mężczyzn, przychodząc na rozmowę ze mną, robiło to z przymusu. Nie otwierali się, nie uzewnętrzniali. Robili to niechętnie, jako ostateczność − coś jak wizyta u dentysty na wyrwanie bolącego zęba. Uczestnicząc w procesie przygotowawczym, sprawiali nieodparte wrażenie, że chcą to załatwić jak najszybciej i po linii najmniejszego oporu. Byli gotowi do daleko posuniętych ustępstw na rzecz żon, byle tylko sprawa się zakończyła. Do rzadkości należało myślenie o zabezpieczeniu swoich praw i przyszłości. Chęć do zamknięcia za wszelką cenę rozdziału swego życia trzeba krwawo stłumić. Na takie rozwiązanie może pozwolić sobie jedynie milioner, a nie zwykły facet, który straci dobytek swój i rodziców (np. mieszkanie czy dom). Teraz chcesz się panicznie wyrwać od wrzasków i pretensji żony oraz związanego z tym dyskomfortu, a później do końca życia będzie żal i rozpacz za straconym majątkiem, zwłaszcza gdy się nie „odkujesz” i będziesz „dziadował”. 232
Gdy Myszka przestaje kochać...
Dużo bardziej „życiowo” podchodzą kobiety. Jak wspomniałem we wcześniejszym wpisie, to one inicjują lwią część spraw rozwodowych. W większości są skłonne przedstawić całość spraw małżeńskich, łącznie z intymnymi, jeśli liczą, że powołanie się na nie przyniesie im określoną korzyść. Są bardziej wyrachowane i − jeśli tak to mogę ująć − bezwzględne. W 4 przypadkach na 5 bezpośrednio zainteresowane zachowaniem praw do zgromadzonego majątku. Gdy kobieta mówi, że najważniejsze jest wnętrze i miłość, wiedz, że mówi to albo z niewiedzy (jest zakochana i młoda, na utrzymaniu rodziców, minie jej), albo kłamie, by nie być uznaną za materialistkę. Dla kobiety gniazdo i dzieci są najważniejsze, a bez Twoich zasobów i pracy nie spełni swoich największych marzeń. Jeśli nawet kobieta była z Tobą pół roku uważa, że należy się jej wszystko, ponieważ Cię „inspirowała” i poświęciła swój bezcenny czas. Twój czas i inspiracje, a zwłaszcza pieniądze, kompletnie się nie liczą. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, by kobieta zrezygnowała z nieobciążonego hipotecznie mieszkania/domu − przy obciążonych już chętniej, ale pod warunkiem, że były mąż będzie również zobowiązanym do spłacenia kredytu, a one zwolnione. Kobiety często natomiast rezygnują z samochodu, taka ciekawostka. Samochód do podwózek ma mieć kolejny facet, własny to niekoniecznie potrzebny rarytas, generujący spore koszty. Trzeba też umieć prowadzić. Kobieta, składając pozew rozwodowy, NIGDY nie robi tego pod wpływem impulsu. Jest to STARANNIE PRZEMYŚLANA 233
Gdy Myszka przestaje kochać...
decyzja, będąca wynikiem WIELOMIESIĘCZNYCH a nawet WIELOLETNICH przygotowań. Najsmutniejsze jest to, że mężczyźni bardzo często nie są świadomi, że ich żona już dąży do rozwodu. Owszem, zdarzają się zgrzyty, iskrzenia, ale gros mężczyzn nie przeczuwa, jaki jest tego finał. Nie przeczuwa, ponieważ nie ma odpowiedniej wiedzy na temat psychiki kobiety. To, na czym się opiera, to „nauki” z seriali, od mamusi, babć i ciotek, dla których miły, ciepły, siedzący w domu facet ze stałą pensją to marzenie każdej kobiety. Gdyby znali prawdę, wiedzieliby, że kobieta kojarzy „nawalenie hormonalne” z zakochaniem, tzw. „chemią”, a żeby ją w kobiecie wytworzyć i utrzymać, trzeba wiedzieć, jak się to robi. Taka wiedza jest śmiesznie prosta i polega na zrozumieniu, że każda kobieta czci siłę, która w dzisiejszych czasach nie oznacza mięśni, ale psychikę, umiejętność postawienia granic, traktowanie jej jak dziecka (nieprzejmowanie się tym, co mówi, cierpliwe prowadzenie jej) i niepozwolenie na to, by była nas pewna, co najczęściej oznacza koniec pożądania. Ta wiedza jednak jest wyszydzana i wyśmiewana, najczęściej przez kobiety (ku swej zgubie, ale świadomość tego przychodzi po latach, jeśli w ogóle) i nieszczęśliwych w małżeństwie mężczyzn, którzy wstydzą się przyznać, że spieprzyli sobie życie, oraz czują się tak bezwartościowi, że dowartościowują się posiadaniem żony i dzieci. Czy facet, który bierze kredyt na samochód, na który go nie stać, by zaimponować sąsiadowi, przyzna się, że był głupi? Nigdy w życiu. Pozostanie aktorstwo i udawanie szczęścia. A młodzi się uczą na złych przykładach i wpadają w tę samą pułapkę. Żeby tak się nie stało, możesz być największym tumanem, ale o podświadomości (czyli strukturze 234
Gdy Myszka przestaje kochać...
psychiki, która podejmuje za nas decyzje) musisz wiedzieć − najlepiej z mojej książki Stosunkowo dobry. Co bardziej „nowoczesne” kobiety przygotowują się do rozwodu, „fabrykując dowody” dla sądu. Poprzez fabrykację uznaję wyrachowane, prowokowane zachowanie naginające rzeczywistość i niemające nic wspólnego z obiektywnie pojętą prawdą WYDARZENIA O KONSEKWENCJACH PRAWNYCH, które inicjują kobiety. Oto niepełna ich wyliczanka: 1. NA NIEBIESKĄ KARTĘ, czyli przemoc w rodzinie. Hit w środowiskach patologicznych i tych raczej z nizin społecznych. Polega na prowokowaniu mężczyzny do użycia przemocy domowej. Uwaga − nie tylko fizycznej! Również słownej (głośna kłótnia, trzaskanie drzwiami itd.). W większości przypadków tak, by byli postronni świadkowie wśród sąsiadów, np. demonstracyjne głośne wybiegnięcie z płaczem z mieszkania na korytarz. Po jakimś czasie niczego nieświadomy mąż ma wyrobioną opinię „okrutnika” i wzywa się policję. Ta robi m.in. rozeznanie wśród sąsiadów i zakłada słynną niebieską kartę. Dowód koronny dla sądu, właściwie nie do obalenia! Gość, który dał się w to wrobić umarł w butach. Dodatkową atrakcją jest możliwość pobytu na koszt skarbu państwa w Białołęce lub innych ośrodkach all inclusive. Rozwód z orzeczeniem winy męża − 100% w bonusie. Metoda doskonała, gdyż mężczyźnie nie wypada wybiec z mieszkania płacząc, stałby się pośmiewiskiem, a z czasem prawdopodobnie obiektem agresji. Ludzie, widząc słabego psychicznie faceta, mogą poczuć, że można się na nim wyżyć, 235
Gdy Myszka przestaje kochać...
rozładować frustrację, nie ponosząc z tego powodu konsekwencji (nie da po gębie). Jedyne, co w tej sytuacji można zrobić, to zainwestować w kamery, by nagrywać każde takie wydarzenie oraz modlić się, by sąd chciał nas wysłuchać, gdy będziemy tłumaczyć, że zła opinia o nas jest wynikiem manipulacji. 2. Programowanie wybuchów GNIEWU w miejscach publicznych/przy świadkach. Prywatnie w domu żona nachalnie, uporczywie „truje” mężowi z byle powodu. Większość po jakimś czasie nie wytrzymuje i zaczyna reagować wybuchami gniewu, podniesionym głosem itp. Kolejnym krokiem żony jest delikatne „trucie” w towarzystwie rodziny i przyjaciół. Reakcją męża jest wybuch gniewu, podniesiony głos, krzyk − generalnie awantura. Dla osób postronnych kobieta coś spokojnie powiedziała, mażcham indyczy się i awanturuje. Nie mają pojęcia, że męża odpowiednio przez długi czas zaprogramowano jak psa Pawłowa na taką reakcję. Mamy więc świadków, którzy w najlepszej wierze potwierdzą wersję żony w sądzie. Miłe, nieprawdaż? Jeśli spadnie na Ciebie kropla wody, możliwe, że tego nawet nie zauważysz. Jednak istnieje bestialska „chińska tortura wodna”, kiedy krople lecą całymi dniami, doprowadzając człowieka do szaleństwa. Powiedzenie „kropla drąży skałę” musiał wymyślić nie geolog, a człowiek znający życie z kobietami. Delikatna, szydercza uwaga kierowana do nas po raz tysięczny potrafi wyprowadzić człowieka kompletnie z równowagi, a otoczenie się dziwi: Jak to? Dlaczego on tak reaguje? Ludzie widzą tylko wierzchołek góry lodowej, a tego co 236
Gdy Myszka przestaje kochać...
pod spodem absolutnie nie, gdyż jest to ukrywane w domowych pieleszach i mrocznych sercach uciśnionych i cierpiących matek Polek. Jeśli więc widzimy takie zachowania, nie chowajmy głowy w piasek w nadziei, że miną − podejmijmy działanie. Po pierwsze szczera, serdeczna rozmowa (trzeba się zmusić, warto dla diagnostyki intencji naszej żony), która w przypadku zaplanowanej przez kobietę akcji nic nie da. Jeśli tak się stanie, szykujmy się na rozwód, zajmijmy finansami i papierami. Nagrywajmy wszystko, co kobieta powie, przy czym doskonale by było doprowadzić do awantury, w której straci nad sobą panowanie i wywrzeszczy, że nas zniszczy, „zapie...” − taki dowód dla sądu może nas uratować nawet przed więzieniem, pałkami klawisza i penisami współwięźniów. Przypomina mi się tu śp. Jerzy Kulej, którego małżonka, mając już kochanka, z całych sił prowokowała do uderzenia. Gdyby tak zrobił, przegrałby w sądzie wszystko. 3. Prowokowanie sytuacji konfliktowych z rodziną małżonka. Prowokacyjne, tendencyjne i długotrwałe psucie relacji z rodziną męża, najczęściej z teściową i teściem. O cokolwiek. Po eskalacji konfliktu histeryczne żądania poparcia własnego stanowiska od męża. Późniejsze żalenie się koleżankom i przyjaciółkom o problemie. One będą później świadczyć, również w dobrej wierze... Bardzo często spotykana sytuacja. Sytuacja katastrofalna, ponieważ niewiele da się udowodnić, nawet nagraniami, gdy kłótnie nie są drastyczne i pełne przemocy. Kłótnie z teściami są niemal normą w większości 237
Gdy Myszka przestaje kochać...
rodzin (odwieczna walka o władzę nad mężczyzną między żoną a matką). Warto poprosić rodziców o miesiąc braku kontaktu, by zobaczyć, czy małżonka polepsza wtedy zachowanie (może faktycznie rodzice są toksyczni?), czy też nasila objawy ataku, nie mogąc znieść spokoju. Wtedy możemy mieć pewność, że szuka „guza”, ale u Ciebie. I jeśli nie ewakuujesz się z tej relacji, na pewno go znajdzie, możliwe że niejednego. 4. Przeinaczanie faktów/odkręcanie kota ogonem. Kupiłeś laptopa, a ona chciała przystroić mieszkanie. Masz hobby/pasję, która wymaga wydatków, a ona chciała jechać na wycieczkę do Egiptu? Chomikujesz na koncie, a ona chciała kupić komplet mebli w stylu Ludwika XVI? Wiedz, przyjacielu, że właśnie rujnujesz życie rodziny i przekreślasz jej przyszłość poprzez egoistyczne skupienie się na własnych zachciankach zamiast na łożenie pieniędzy na rodzinę. Zabawne, że „cel rodzinny” w tym przypadku oznacza „egoistyczną zachciankę kobiety”. Te wakacje w Egipcie to przecież dla cementowania wspólnych więzów ;). Skutek − rozkład pożycia i brak widoków na harmonijny rozwój małżeństwa, do którego się przykładasz, ergo − twoja wina... Wielu mężczyzn, którzy odnieśli sukces, nie za duży, nie za mały, żyje zamożnie, ale ukrywa swoje dochody przed małżonką. Wiem o tym, ponieważ pracuję z nimi jako doradca oraz osobiście podziwiam ich za to. Jednak tę wiedzę zdobywa się najczęściej po koszmarnych stratach, bankructwie, wieloletnim sporze sądowym. Mądrzy faceci wiedzą, że ujawnienie pieniędzy spowodowałoby lawinę żądań. Kobiety 238
Gdy Myszka przestaje kochać...
w większości nie rozumieją natury inwestycji, oszczędzania, liczy się tylko błysk i „ładne”. Niedoświadczony, otępiały serialowo-rodzinną propagandą mężczyzna wydaje wszystko, co ma, by zaimponować małżonce. Gdy nie ma już nic, ona ma już nawyk dostawania wartościowych prezentów − potrzeby rosną, możliwości ich spełniania maleją. Samo to potrafi rozbić związek, zrobić z niego piekło. Kobietę zdobywać trzeba znajomością jej psychiki, byciem silnym, czułym i serdecznym oraz stawianiem granic, czyli imponowaniem swą siłą (wartością samego siebie), a nie kupowaniem jej. Kupują ci, którzy uważają się za nic niewartych, a później dziwią się, że właśnie tak zostali potraktowani. 5. Embargo na seks. Klasyk. Z byle powodu. Cel jest jasny − skocz w bok do agencji, zakręć się za koleżanką z pracy etc. Przyłapany − wykopałeś sobie grób. Wysokie prawdopodobieństwo, że masz już na sobie prywatnego detektywa bądź w pracy są usłużni znajomi żony, którzy doniosą szybko o twoim wymuszonym romansie. Jedna pani była tak urocza, że do zdrady zaliczyła oglądanie przez męża porno i domniemane onanizowanie się. I uwaga − dowód ten również miał swoją wagę w orzeczeniu winy małżonka (utrata więzi emocjonalnych prowadząca do rozkładu pożycia!). I gwóźdź tematu. Znany Wam pewnie, ale tego nigdy dość. Na te statystyczne 20 kobiet tylko jedna, powtarzam jedna! nie miała już nowego, czekającego na nią partnera. Pozostałych 19 kręciło już sobie nowe lokum u boku kolejnego faceta, ciągle będąc w pierwszym związku małżeńskim. Tzw. syndrom 239
Gdy Myszka przestaje kochać...
miękkiego lądowania albo małpy, która nie puści z ręki gałęzi, dopóki nie trzyma pewnie w łapie drugiej. Tu widzę belkę w męskim oku. Kręcąc z taką „małżonką”, nieświadomie pomagamy jej w udupieniu innego, takiego samego jak my faceta. Naiwnie wierzymy w jej opowieści, że łajdak, cham, pijak i szuja, a tak naprawdę... Małżeństwo to wzajemne zaspokajanie swoich potrzeb. Jeśli jedna strona notorycznie nie może zaspokoić bardzo ważnej potrzeby, a druga nie jest chora, to mamy do czynienia z wykorzystywaniem. Kiedyś zawsze potępiałem zdradę, teraz nie jestem taki szybki do osądzania. A co, jeśli ktoś ma duży popęd, a żona odmawia seksu? Jednocześnie jest zgrabna, ociera się w koszuli nocnej o małżonka, a gdy ten chce seksu, krzyczy, że jest zwierzęciem, egoistą, któremu zależy na jej ciele, a nie duszy? Czy nie jest to sadyzm, brak szacunku? A może, jak mówią znający życie prawnicy, typowo kobieca gra by dręczyć i pastwić się nad mężczyzną, w ściśle określonym celu? W niektórych przypadkach skutecznie działa metoda „oko za oko”. Mąż ogranicza pieniądze, nie naprawia auta, nie daje na kosmetyczkę. Po serii awantur kobieta zaczyna rozumieć, o co chodzi, przy czym cudownie mijają nocne migreny i pojawia się seks. Jeśli jednak taka metoda nie działa, mamy do czynienia nie z towarzyszką życia, a wrogiem − nazywajmy sprawy po imieniu. Co dręczenie drugiego człowieka ma wspólnego z miłością? Nie każdą filiżankę można z powrotem skleić. Od wroga trzeba się oddalić − niech truje kogoś innego. Moje życie i mijający czas są zbyt cenne, by tracić je na kogoś, kto mnie traktuje jak szmatę. Ile można się poświęcać w imię strachu przed oskarżeniami o egoizm osobie, 240
Gdy Myszka przestaje kochać...
która dba tylko o własną wygodę? Niech wrzeszczą, niech potępiają − ja mam prawo do szczęścia. 6. Na WABIK, tzw. ustawka. Pewna historyjka z życia wzięta. Babka wynajęła ze specjalnej agencji dziewczynę, która miała uwieść męża plus detektywa, który miał to wszystko udokumentować dla potrzeb rozwodu. Sprawa wymagała sporych pieniędzy, bo taki proces uwodzenia trwa wiele, wiele miesięcy. Uwodzicielka-agentka potrafi wynająć mieszkania blisko „celu”, prowokować wpadanie na siebie, nawet stłuczkę samochodową, by później, robiąc maślane oczy, w ramach rekompensaty zapraszać na kawę itd. Wciela się w dowolną, fikcyjną postać oczywiście w granicach możliwości odegrania show. Fabrykowanie dowodów na WABIK wymaga dużych środków, konieczności opłacenia i utrzymania przez wiele miesięcy „agentki” oraz opłacenia detektywa. Rzecz nie może się wydać, bo sądy ignorują aż tak spreparowane dowody, więc całość musi być utrzymywana w kompletnej tajemnicy. W wersji podstawowej, „biednej”, metoda „na wabik” polega na testowanie męża poprzez dalsze koleżanki i znajome żony. Gdy dochodzi do jakiejś chemii, wówczas na sygnał zatrudniany jest detektyw i on dokumentuje „dowody zdrady”. Sprawa jest prosta. Jeśli nie ma seksu i tego braku nie tłumaczy siła wyższa (choroba, stan psychiczny po gwałcie), to rozmawiamy, proponujemy terapię. Jeśli żona nie chce, rezygnujemy z relacji, która jest dla nas krzywdząca. Szkoda poświęcać życia na egoistkę, która swoje chcenie stawia ponad 241
Gdy Myszka przestaje kochać...
dobro ukochanej osoby. Poświęcanie ma sens, jeśli druga strona próbuje nam skompensować w inny sposób nasze cierpienie. Podam brutalny przykład. Gdy Twoją żonę boli głowa, nie może tego zrobić dłonią? W czym tkwi problem? Powiem Ci w czym: jeśli kobieta kocha, nigdy nie boli jej głowa. Jeśli kocha i szanuje, nie pozwoli, by facet, który się o nią troszczy, czuł się niespełniony, rozżalony. Jeśli boli ją głowa i nie chce, reaguje agresją, to po prostu CIĘ NIE SZANUJE. Wbij to sobie do głowy i nie wierz w żadne inne tłumaczenia. Kiedyś, w grzesznej młodości, znałem osobiście mężatki, które katowały męża latami bólem głowy, a wyprawiały takie harce, że wstyd pisać. A może mam jakieś tajemne moce likwidujące bóle? Dowcip Przychodzi facet do seksuologa. Ten go pyta: – Kiedy miał pan ostatnio stosunek? – Oj panie doktorze, tak dawno, że nie pamiętam. Zadzwonię do żony, może ona wie. Wykręca numer i mówi: – Agnieszka, kiedy ostatni raz uprawialiśmy seks? – A kto mówi?
Psychika kobiet to wielki, ciemny las. Wielu zbłądziło w nim śmiałków. Irving Stone
242
23. Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
Pytanie „Jakich kobiet unikać?” jest bardzo przewrotne. Oczywiście wypunktuję typy kobiet, od których warto trzymać się z dala, ale to tylko teoria. W praktyce, jeśli masz wysoką samoocenę, wyćwiczyłeś w sobie emocjonalny odruch sympatii do samego siebie i bez tych rad będziesz instynktownie unikał toksycznych ludzi, zajmie się tym Twoja podświadomość. Ktoś autentycznie lubiący siebie porusza się i pachnie siłą. Ludzkie drapieżniki atakują tylko słabych, bo silny nie da się tak łatwo zjeść, albo sam zje napastnika. Wysoka samoocena to nie puste słowa: „lubię siebie”. Wielu tak mówi i deklaruje, ale wystarczy jedno spojrzenie na taką osobę, a widzisz, że po prostu łże. Słowa są nieważne, liczą się tylko i wyłącznie emocje, jakie czujesz na myśl o samym sobie. Jeśli lubisz siebie, fajnie Ci się spędza z samym sobą czas, akceptujesz wszystkie głupie, żałosne czy po prostu złe rzeczy, które kiedyś zrobiłeś − masz całkiem niezłą samoocenę, chociaż jeszcze do wysokiej sporo brakuje. Takich osób jest jednak bardzo mało, autor 243
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
niniejszych słów takiej samooceny mimo lat pracy nad sobą nie ma. Wzorce nienawiści do siebie (głównie religijne) zrobiły swoje. Chciałbym żeby było to jasne. Tylko dlatego udzielam rad o typach kobiet do unikania, żebyś w swej drodze ku wysokiej samoocenie nie wpakował się po szyję w kłopoty. Bez pracy nad sobą każdy poradnik o kobietach możesz sobie wsadzić tam, gdzie nie dociera słońce. Żaden poradnik nie nauczy Cię jeździć samochodem, jeśli nigdy nim się nie poruszałeś. Człowiek, który akceptuje siebie, porusza się w specyficzny sposób. Nie odczuwa stresu wynikającego z wewnętrznych konfliktów (chce seksu, ale jest zły, chce jeść, ale nie może, bo nadwaga itd.), więc nie ma w nim lęku i agresji. Tu trzeba wtrącić słówko albo i dwa. Wiesz, dlaczego ludzie się obżerają? Ponieważ utożsamili z jedzeniem przyjemność, a że ciągle się o coś obwiniają i oskarżają, są w permanentnym stresie, czyli doświadczają nieprzyjemności, cierpienia. Nie kontrolują swych emocji i myśli, więc cierpią ciągle. By zrównoważyć ten nieprzyjemny stan, poczuć się lepiej robią to, co daje im przyjemność. Jeśli ktoś miał przyjemność z piwa, będzie pił go coraz więcej. Jeśli miał przyjemność z ciasta, zacznie się nim obżerać. Będzie sobie w ten sposób dostarczał przyjemności. Ale jak już drodzy czytelnicy wiecie, każdy bodziec (ciastko, piwo) wywołuje w nas coraz mniejszą reakcję (przyjemność w tym przypadku), więc trzeba go dostarczać coraz więcej. Niestety, im więcej ciastek, tym większa nadwaga, zaburzenia w pracy organizmu i płynące stąd niezadowolenie. Mamy więc zamknięte koło, które napędza kolejne nieszczęścia. Człowiek z wysoką samooceną nie przeżywa niemiłych odczuć, ponieważ akceptuje swoją zwierzęcą, seksualną naturę, cieszy się ze swego podniecenia i seksualności, nie tłumi jej i nie katuje 244
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
się za odczuwanie jej − więc odczuwa przyjemność. Nie ma więc potrzeby dostarczania jej z zewnątrz w postaci alkoholu, ciastek oraz oczywiście kobiet. Kobieta może być, ale nie musi. Między „może” a „musi” jest gigantyczna różnica. Teraz chyba rozumiesz, czytelniku, dlaczego diety odchudzające są bez sensu? One dotykają objawów, a nie przyczyny problemów. Taki człowiek jest odprężony i harmonijny. Bawi się chodzeniem, oddychaniem − po prostu życiem. Ciągle odczuwa miłe emocje w sobie, bo ciągle przebywa z kimś kogo lubi − ze sobą. Chodzi wyprostowany, gdyż nie ma potrzeby instynktownie kulić się przed ciosem, nie ma poczucia winy, więc nie czuje, żeby ktoś miał mu zrobić krzywdę. Ma odprężoną, lekko uśmiechniętą (ale nie cynicznie) i życzliwą twarz. Mogłoby się wydawać, że taki dobroduszny okaz jest łatwy do upolowania, ale pamiętajmy, że w dzisiejszych czasach ludzie rzadko atakują się fizycznie, a normą są ataki psychiczne, emocjonalne. Walka na pięści między ludźmi jest niebezpieczna. Można stracić zęby, oko czy mieć połamane kości, można też umrzeć albo pójść do więzienia. Po co tak ryzykować? Dlatego ludzie przystosowali się do życia w społeczeństwie, wykształcając techniki walki emocjonalnej, czyli sprawiania bólu bliźniemu swemu za pomocą słów. Agresor napadający na ludzi fizycznie, instynktownie (podświadomie) wyszukuje słabszych od siebie, ponieważ przyjemność daje mu dominacja i skatowanie ofiary, a nie bycie katowanym samemu. Człowiek lubiący siebie, emanuje psychiczną siłą i nigdy nie zostanie wybrany jako słabszy do ataku. Nie ma tu znaczenia, czy umie się bić czy nie, czy jest duży czy mały − siła to siła. Ktoś czujący się mocnym może mieć potężne znajomości „w mieście”, 245
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
może pracuje w służbach, może jest psychopatą, który agresora znajdzie i potnie na kawałki razem z całą rodziną... siła budzi w drapieżniku strach, więc ją omija i szuka słabości. Co do ataku psychicznego, kierują nim te same zasady. Atakuje się słabszego. A co to jest słabość bądź siła psychiczna? Poziom energii życiowej. Każdy człowiek ma jej jakąś określoną ilość, ale zwykły człowiek wypala jej większość na nienawiść do siebie, bo nie wygląda jak modele z telewizji albo nie jest bogaty jak miliarderzy. Nienawiść czy niechęć do samego siebie, niezadowolenie, irytacja momentalnie wypalają energię życiową. Jak się czujesz po kilku minutach, gdy przypominasz sobie jakieś złe zdarzenie z życia? Wykończony, zużyłeś olbrzymie ilości energii. Mając wysoką samoocenę, prawie w ogóle jej nie zużywasz. Odczuwa się ją jako delikatną błogość, cichutką euforię gdzieś w tle świadomości za dnia i w nocy aż do końca życia. Po co wtedy zatruwać się piwem, wódką czy amfetaminą? Nie ma takiej potrzeby. Przecież dobrze wiecie, drodzy czytelnicy, że są ludzie bezustannie źle się czujący, zestresowani. Dla ciała to żaden problem wygenerować nieprzyjemność, a także przyjemność. Jakie składasz zamówienie, takie dostajesz. Masz dobre myśli − masz przyjemność. Złe myśli, nieważne, o kim czy o czym − masz nieprzyjemność. Dlatego ludzie nienawistni, zazdrośni, agresywni − przypatrz się im dokładnie. Są ponurzy, pod koniec dnia chcą iść spać i jest to pragnienie bardzo mocne. Rzadko się cieszą, mają przygnębienie wypisane na twarzy. Takie objawy są efektem małej ilości energii życiowej. Człowiek z wysoką samooceną nie wytraca negatywnymi emocjami tej energii, więc ma jej duży zapas. Drapieżnik to czuje każdym swoim zmysłem. Widać to − harmonia w ruchach, uśmiech. Czuć − hormony stresu bądź zadowolenia zmieniają 246
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
skład potu, dostajemy te informacje nieświadomie i mamy wynikające z nich odczucie. Słychać − głos życzliwy, bez niepotrzebnego napięcia i miły, nieosądzający. Właśnie dlatego taki człowiek atakowany nie będzie. Jeśli jednak tak się zdarzy (wielka rzadkość wypływająca z jakiegoś zaburzenia nastroju), negatywna informacja i sugestia (ty chuju, głąbie itd.) w ogóle do niego nie trafi. Sympatia i szacunek do siebie to nieprzekraczalna bariera dla złych sugestii. Taki człowiek jest nadczłowiekiem wśród żywych, zaprogramowanych trupów wypełniających ulice, odbiorniki telewizyjne i kościelne ławy. Żyje bez lęku i poczucia winy, bawi się swoim istnieniem niezależnie od tego, co osiągnął. I to można nazwać dopiero życiem. Cała reszta to tylko marna podróba. W życiu jest tak, że nieszczęście przyciąga nieszczęście. Jeśli się nie lubisz, podświadomie wybierzesz osobę, która zwiększy Twoje uczucia na swój własny temat. Jeśli się lubisz, wybierzesz osobę, która zwiększy Twoje poczucie zadowolenia z siebie. Dlatego rady na temat, kogo unikać, piszę, uprzedzając Cię szczerze, że tak naprawdę są niewiele warte. Mogę Ci to powtarzać setki razy, Ty będziesz kiwać głową, a i tak pójdziesz za potężnymi emocjami, które skierują Cię w stronę „złej kobiety”. Tak właśnie działa nasza podświadomość, wybierając z tysiąca nam dostępnych w świecie opcji tylko te, które wzmocnią i potwierdzą nasze podświadome przekonania o samych sobie. Tak między nami mówiąc, jest to sprawiedliwe. Jeśli nie kochasz siebie, to nie masz miłości. Co dasz kobiecie? Na pewno nie miłość, bo tej nie masz. Wczepisz się w nią pazurami, uznasz za swoją własność i będziesz pilnował. Chcesz miłości, a dajesz w zamian niewolę. 247
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
No to jakich kobitek unikać? A np. takich: Kobiety chore psychicznie
Kobiety cierpiące na zaburzenia osobowości (jakiekolwiek). Tu mam bardzo ciekawy tekst z forum braciasamcy.pl, który opisał życie z zaburzoną kobietą: Byłem przez dwa i pół roku z dziewczyną chorą na bulimię/bulimię anorektyczną, możliwe że również borderline (twierdziła że nie, ale kto wie). Była z mocno patologicznej rodziny − rodzice lekarze, kupa kasy, ale ojciec podobno ją bił. Teraz nie jestem pewny, czy nie kłamała, ale raczej nie − wyglądał na ostrego a jej matka też temu nie zaprzeczała jak z nią kilka razy rozmawiałem. Miała za sobą dwie próby samobójcze. Ja oczywiście wchodząc w ten związek nie zostałem o tym wszystkim poinformowany. Wtajemniczała mnie stopniowo, im bardziej sie zakochiwałem, tym więcej sekretów mi zdradzała. Na początku było wspaniale, później zaczęły sie ekstremalne jazdy a gdzieś w środku tej relacji rozpoczęło się piekło. Pomimo niekończących się poniżeń, jazd, niszczenia mnie i codziennego wywoływania winy (fakt, nie byłem święty i byłem niedoświadczony, ale nie zasłużyłem nigdy na taki koszmar) ciągle pozostawałem zakochanym chłopcem. Robiłem wszystko żeby ją uratować, żeby jej pomóc, żeby ją wyleczyć. Oczywiście naprzemienne chodzenie i rezygnowanie z psychologa i leków było na porządku dziennym. Raz wylądowała nawet 248
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
w psychiatryku na kilka tygodni. Miała problemy z dokończeniem edukacji, ze studiowaniem itd. − głównie dlatego że przez ataki bulimii często nie wychodziła z domu (bo jadła i później wymiotowała). Co najmniej 1.5 roku spędziłem na regularnych kłótniach, kwasach, obwinianiu i deptaniu mnie i ogólnie emocjonalnym rollercoasterze ekstremalnego sortu. Jednego dnia największe zakochanie na świecie, drugiego piekło, trzeciego sielanka jak z reklamy margaryny, czwartego sala tortur itd., itp. Naprawdę ją kochałem (druga kobieta w życiu, miałem 18/19 lat jak ją poznałem, hormony szalały, poza tym piekielnie piękna, podobna do Keiry Knightley), więc nie potrafiłem jej zostawić, mimo że ona „zrywała ze mną” kilkanaście razy na najbardziej nienormalne sposoby. Skończyło sie tak: 1) Wpadłem w dość ciężka depresję i zacząłem chodzić do psychologa. 2)Zawsze byłem chudy, ale wtedy schudłem do 49–50 kg (177 cm wzrostu) − jadłem 2 worki kaszy dziennie i w zasadzie to wszystko. Wyglądałem jak zwłoki. Inne objawy pominę. Nie twierdzę ze to w 100% przez toksyczny związek, ale na pewno w dużej mierze. 3) Prawdopodobnie nabawiłem sie nerwicy żołądka i jakiejś odmiany IBS, którą mam do tej pory i która skutecznie utrudnia mi życie (nie jestem pewny ze to przez to, ale to prawdopodobne) a lekarze są bezradni (może psychiatra mi pomoże, nie wiem). 4) Nie wybawiłem sie na studiach z tymi wszystkimi zdrowymi psychicznie i seksownymi dziewczynami, a sygnały zainteresowania były wyraźne. 249
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
5) Później jazdy, jazdy, jazdy, sielanka, jazdy, sielanka, piekło i coraz niżej w piekło, dalej chodziłem do psychologa. NA SZCZĘŚCIE nigdy nie dałem sie namówić na wspólne mieszkanie z nią (miałem co do tego złe przeczucie). 6) W końcu dziewczyna zaczęła znikać na oczach (nie jadła tygodniami, wyglądała jak szkielet), robiłem wszystko żeby ją uratować, wyprułem sobie emocjonalne żyły chyba co do ostatniej. 7) Dalej starałem sie pomóc i ślepo wierzyłem ze się uda. Moi rodzice mnie ostrzegali że to się źle skończy i że ten związek mi nie służy, ale nie słuchałem. 8) Zrobiła mi dwusetną kłótnię o to że jej nie kocham i ogólnie że jestem niewystarczający i nie taki jak trzeba. Zabrakło mi już siły i zignorowałem jej smsy. 9) Zadzwoniła jej matka i powiedziała że A. nie żyje. Serce przestało jej bić, zmarła najprawdopodobniej z głodu przez sen. 10) Otarłem sie o zawał serca, podziurawiłem drewniane drzwi gołymi pięściami, darłem się wniebogłosy, przyszła sąsiadka, dała mi Relanium, przyjechali kumple, później urwał mi się film. Płakałem przez chyba 3 dni bez przerwy. Wyprowadziłem się z Poznania, przerwałem studia. Poszedłem do psychiatry, dał mi Xanax. Później wyjechałem do Hiszpanii i moja siostra trochę mnie ogarnęła, zdecydowałem sie też dokończyć studia (ostatni rok). Później jakieś 2 lata dochodzenia do siebie − muzyka bardzo mi pomogła. Rok temu bylem u psychoterapeuty i powiedział ze jeszcze tego nie przetrawiłem i ze mogę mieć przez to nawroty depresji. 250
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
Może nie powinienem tego pisać, ale myślę że powinienem ku przestrodze wszystkich którym zachciało sie związków z dziewczynami chorymi psychicznie. Wnioski wyciągnijcie sobie sami. Ten wstrząsający komentarz jednego z chłopaków z forum to nie ewenement. Tak właśnie wygląda życie z chorymi psychicznie dziewczynami. Choroba może się uaktywnić nawet wtedy, gdy jest już małżeństwo i dziecko − znam takie sprawy osobiście, więc nie mogę ich opisywać. Ale mogę czytelników zapewnić, że słowo piekło jest bardzo słabe w porównaniu do tego, co przeżywają faceci i dzieci takich kobiet dzień w dzień, bez szansy na poprawę. Naiwni faceci myślą, że siła ich miłości uleczy chorobę, z którą nie dają sobie rady specjaliści, profesorowie psychiatrii. Ceną za zawyżone poczucie własnych możliwości jest kilkanaście, kilkadziesiąt lat nieopisywanej gehenny − upokorzeń, wstydu, nędzy, strachu, często okaleczenia, obrażenia ciała włącznie ze śmiercią „dobrego samarytanina”. Z chorymi psychicznie kobietami, choćby były piękne i cudowne, nie wchodzimy w ŻADNE związki. To żelazna zasada dla człowieka, który szanuje siebie samego i zna swoje możliwości. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Skoczysz dziesięć metrów wzwyż? Oczywiście, że nie. Tak samo nie pokonasz choroby psychicznej. Nie ma takiej możliwości. Wszystkie choroby, które forumowicz opisuje (nerwica żołądka, IBS), wynikały z toksycznej relacji. Jego dziewczyna, chociaż chora psychicznie, była też „wampirem emocjonalnym”, żywiącym się emocjami drugiego człowieka. Najpierw nastąpiło zanęcenie ofiary urodą, wspaniałym seksem i euforią, a później 251
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
bolesne uderzenie zabierające dech. Gdy ofiara chce uciekać, dostaje przyjemność i przysięgę, że będzie dobrze. Gdy uwierzy i nabierze sił, następuje kolejne uderzenia emocjonalne. Takie cykle istnieją do momentu, gdy umrze napastnik (bardzo rzadko) bądź umrze (zdarza się) czy zwariuje albo się pochoruje (bardzo często) ofiara. Wtedy taka nieszczęśliwa kobietka szuka kolejnego faceta (ofiary), a tym gardzi i zapomina o nim − nie ma już energii, układ nerwowy się „posypał” zupełnie. Chłopak piszący o swojej gehennie z dziewczyną nie do końca rozumie, jak wielkie miał szczęście. Zregeneruje się, stanie na nogi. Gdyby jego dziewczyna żyła, byłby wrakiem człowieka. W którymś momencie by go zostawiła już na poważnie, ponieważ nie miałby tego, co tego typu napastnik lubi − energii emocjonalnej. Teraz poczytajmy o zaburzeniach osobowości, wklejam definicję: Zaburzenia osobowości według klasyfikacji psychiatrycznej to głęboko zakorzenione i utrwalone wzorce zachowań, przejawiające się mało elastycznymi reakcjami na różnorodne sytuacje indywidualne i społeczne. Reprezentują one albo skrajne, albo znaczące odmienności w porównaniu z przeciętnym w danej kulturze sposobem spostrzegania, myślenia i odczuwania, a w szczególności – odnoszenia się do innych. Takie wzorce zachowania mają tendencje do trwałości i do obejmowania wielu zakresów funkcjonowania psychologicznego. Wzorce to sposoby, w jakie reagujesz. Ktoś Ci mówi cześć, więc Twój wzorzec każe Ci też powiedzieć cześć. Ktoś się uśmiecha, więc wzorzec Cię zachęca, byś też się uśmiechnął. A osoba z zaburzeniami, jak ktoś się do niej uśmiechnie, może uznać, że chce ją zabić, więc zaatakuje nożem. A gdy ktoś jej powie cześć, uzna, 252
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
że to spisek i wszyscy ją nienawidzą, więc popłacze się albo zacznie uderzać głową w mur z całej siły. I Ty chcesz poradzić sobie z taką kobietą? Życzę powodzenia. No to porozmawiajmy sobie o BORDERLINE. Ludzie po roku, dwóch spędzonych z ludźmi mającymi to cholerstwo, są wrakami przez następnych dziesięć lat, a najczęściej do końca życia. Jeśli przeżyją... Każdy mój czytelnik powinien poświęcić trochę czasu, i zapoznać się z forum na temat borderline: http://forum.gazeta.pl/forum/f,35861,Borderline_BPD.html To świetnie zainwestowany czas, gdyż pokazuje jeszcze masę innych mechanizmów destrukcji w związkach. Wiesz, dlaczego proszę Cię o lekturę tego forum? Ponieważ zwykła, przeciętna kobieta wykazuje sporo cech osoby chorej na borderline. Poznając niuanse i smaczki borderline, niebezpiecznie zbliżysz się do jądra ciemności, piekła, które pochłonęło miliardy nieszczęsnych braci samców, kobiecej psychiki. Zdaniem dr hab. Krystyny Drat-Ruszczak osób z borderline jest ok. 10%, a moim zdaniem wykazuje jego mniejsze bądź większe symptomy znacznie więcej. Oznacza to, że niemal każdy człowiek zetknął się z osobą chorą, a na pewno moi skąpi i niewdzięczni czytelnicy; podkreślmy, że 75% chorych to panie, ponieważ borderline jest chorobą emocjonalną, a więc „kobiecą”, jeśli mogę to tak nazwać. O borderline napisano całkiem sporo, przy czym każdy psychiatra przedstawia różne modele. Łączy natomiast psychiatrów 253
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
jedno − świadomość, że zaburzenie te jest praktycznie nieuleczalne, albo w najlepszym przypadku niezwykle długotrwałe i trudne. My skupimy się na męskich ofiarach osób z tą chorobą i spróbujemy dociec, dlaczego jedni są na to podatni, a inni nie, i jak ewentualnie możemy się bronić. Dlaczego ludzie wpadają w kłopoty? Ponieważ czują ból, cierpią, życie nie daje im satysfakcji, spełnienia. I zrobią dużo, by przegnać precz te okropne, przykre uczucia z siebie, a zastąpić je czymś miłym, radosnym i lekkim. Gdy cierpisz, chcesz ulgi. Świat daje Ci różne opcje, ale zawsze opierają się na podstawowej zasadzie: coś za coś, przy czym cena, jaką płacisz za chwilową ulgę, jest bardzo duża. To nawet więcej niż bandycka lichwa, niż provident − to zupełnie nieopłacalne. Ale stosujesz to, ponieważ nikt Ci nie mówił, że są inne opcje, np. medytacja (nazywana przez manipulatorów diabelstwem), dobrze dobrane ćwiczenia fizyczne wraz z nauką poprawnego oddychania, wizualizacja miłych rzeczy, różne ćwiczenia na zwiększenie swojego potencjału i wreszcie poznanie swych nieprawdopodobnych możliwości. Oto siedem najczęstszych kół ratunkowych, które rzucają Tobie ci, którzy Cię w zimne fale wrzucili: 1. Papierosy, które działają antylękowo, antystresowo, ale masz po nich „kaca w buzi”, obniżenie nastroju, spadek energii. O straconych pieniądzach, czarnych zębach i smrodzie nawet nie wspominam. Jest ból i stres? Dymek pomaga, ale za chwilę zabierze znacznie więcej. Paliłem kilkanaście lat, więc nie żeń mi kitu, że Twój krewny palił i żył sto pięćdziesiąt lat. To bardzo ciężki, niezwykle mocno obciążający psychikę, niszczący nałóg. Ludzie latami żyją w rozpaczy, chcąc go rzucić, ale nie umieją. 254
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
2. Alkohol. Euforia potrafi być silna, efekt pozbawienia wstydu i lęki także (do tej pory się czerwienię), a jeszcze silniejszy jest kac, wymioty, biegunka i dwa dni w kiepskim stanie nie tylko ducha. Czy muszę wspominać o wybitych zębach, złamanych nosach i sercach, zdradach, przemocy niszczącej przyjaźń i więzi, czasami więzieniu bądź śmierci? To codzienność w świecie alkoholu. 3. Narkotyki. Rozkosz potrafi być niezwykle potężna, podobnie jak stopień degeneracji psychiki i ciała. Tu naprawdę nie trzeba nic dodawać o wylewającej się z tyłka kiszce, wylatujących zębach i potężnym strachu, czy nie zabraknie kolejnej działki. Marihuana? Jest tylko dla tych, co czują w sobie cierpienie i nieprzyjemne uczucia. Ktoś, kto odczuwa przyjemność, nie ma potrzeby robienia z siebie idioty (dobrze upalony „ziomek” traci nawet połowę inteligencji wg. badań.) Człowiek ma możliwość osiągnięcia na życzenie dowolnych stanów emocjonalnych (np. kotwice w NLP), więc wszystko, co je zmienia z zewnątrz, jest niepotrzebne i szkodliwe. 4. Seks. Daje rozkosz, odpręża i pobudza, ale budzi pragnienie dalszego doświadczania. Człowiek funkcjonuje w stanie ciągłego napięcia i gorączki, co prowadzi do przykrych doświadczeń. Nałóg seksualny więzi i krępuje człowieka tak samo jak inne nałogi i wcale nie jest taki fajny, jak małolatom się zdaje. Gdy seks wycisza Twoje problemy emocjonalne, jest używany jako lek uspokajający, otępiający − stanie się na pewno problemem. Wcześniej czy później. Seks jest piękny, ale gdy pozbędziesz się z siebie poczucia winy za niego. To bardzo ważna kwestia, gdyż większość z nas 255
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
kocha się i jednocześnie odczuwa silne wyrzuty sumienia (nauka kościelna). Seks jest wyzwalający, gdy nie potrzebujesz go do uspokojenia się czy zmniejszenia stresu. 5. Banki, lichwa, provident. Kupujesz coś, by polepszyć sobie nastrój, a później musisz znacznie więcej spłacić, a gdy nie, tracisz mieszkanie, samochód, majątek, czasem zęby, łękotkę albo i życie. 6. A właściwie 666, czyli liczba „Szatana”. Osoba z borderline. Jak już zapewne wiesz (po lekturze forum), najpierw dostajesz super seks, ekstazę a Twoje ego puchnie jak balon, by w jednym momencie zostać przekłutym i spaść na ziemię. Tu ekstaza jest potężna, ale i cena za nią bardzo wygórowana, powiedziałbym − bandycka. 7. Jedzonko. Służy jako materiał do zasypania wewnętrznej dziury, bezustannego braku i cierpienia, które odczuwamy. Efekty to nadwaga, obniżony nastrój, znaczne obciążenie organizmu. Ciało zamiast cieszyć się życiem, regenerować komórki trawi bezustannie słodkie ścierwo. Borderline to jedna z form tego, co świat Ci oferuje jako lekarstwo na obniżone poczucie własnej wartości. Najpierw Twoja boska natura (możliwości, których być może jeszcze nie znasz) zostaje zakryta fałszem, a Ty nafaszerowany kłamstwami o winie, niegodności, cierpieniu i szlachetnej skromności, cudownie wyglądających ideałach, a później oferuje Ci pocieszenie, za które płacisz wielką cenę. I tak mija Twoje życie... To największy przekręt, jaki istnieje; chowają się przy nim dokonania panów Balcerowicza i kolesi z igloo, OFE i „nasze” autostrady. Przykładem 256
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
idealnym jest religia. Najpierw wmawiają Ci cierpienie i niegodność, a gdy w efekcie cierpisz, obiecują, że za pieniądze i wierność po śmierci uwolnisz się od cierpienia, które sami Ci „zainstalowali” w głowie powtarzaniem mantr od niemowlęcia. Czy rozumiesz, co pragnę Ci przekazać? Borderline to tylko jeden z efektów, jakie następują, gdy dałeś się owładnąć światowym przyjemnostkom a zapomniałeś o tym, co jest naprawdę ważne: o miłości i szacunku do siebie. Właśnie tak pracuję z ludźmi a także z samym sobą za pomocą dwóch sposobów: 1. Zwiększanie własnej samooceny. Szacunek i miłość do siebie to jest to. Wypływa z tego wielki spokój, harmonia, poczucie, że życie ma sens, a wszystko staje się magiczne, bezpieczne i fascynujące. Im więcej lat powtarzałeś w transie i półhipnozie (msza podobno święta), że jesteś winny, tym dłużej trwa przywracanie samooceny do stanu równowagi. 2. Bycie tu i teraz. Wydostanie się z myślowego bełkotu, niekończącego się monologu myśli, by doświadczyć świata takim, jakim jest, a nie jego emocjonalnych interpretacji. To, że jesteś z osobą, która ma borderline, jest skutkiem wewnętrznej pustki, sztucznie wytworzonego w Tobie stanu cierpienia. Tylko to go przyciągnęło do Ciebie, bo od osoby ze zdrową samooceną border zwiewa, gdzie pieprz rośnie. Co więc robić? Zająć się sobą, bo tylko to możemy zrobić. Stosować pracę z lustrem (mówienie do siebie miłych, podnoszących na duchu rzeczy), wybaczanie, afirmację, modlitwę, zmianę przekonań. Pomoże? Nie zawsze. To praca, która zajmuje lata. Ale są to lata, dzięki którym coś masz, wygrywasz dalsze życie. Paradoksalnie 257
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
na gruzach można coś pięknego zbudować i każdy wielki sukces był możliwy dzięki takim właśnie doświadczeniom. Nie możemy zmienić innych słowami, tylko ewentualnie dobrym przykładem. Pokaż osobie z borderline, że szczęście jest możliwe, a być może wskażesz jej światełko w tunelu. Słowa nic nie dają, każdy ma słowa, one nic nie znaczą. To, że ktoś ma te zaburzenie, to jego życie, jego − jak mawiają − karma. I być może nie wolno Ci zmieniać czyjegoś życia po to, by Tobie było wygodnie. Może ta osoba musi cierpieć, by coś zrozumieć − tego nie wiemy. Sam masz chorobę ducha i bolesną pustkę, a żądasz by znacznie bardziej zaburzona osoba od Ciebie się zmieniła; niby jak, skoro sam nie możesz? Moje doświadczenie płynące z pracy z ludźmi: 1. Nie wierz osobie z borderline, że się zmieni. To tylko wazelina, by w Ciebie jak najgłębiej, aż po jaja wejść. Ona cierpi, ale Ty też będziesz za jej sprawą cierpieć. 2. Ty nie kochasz bordera, tylko tęsknisz za wspaniałym seksem, cudownymi słowami, które sprawiają, że Twoje ego puchnie, cudowną aurą, którą rozsiewa. To jest tylko wabik, byś zaangażował się emocjonalnie, tylko temu służy i jest doprowadzone do absolutnej perfekcji. Gdy będziesz na szczytach ekstazy, upadek będzie niezwykle bolesny i tylko o ten ból upadku chodzi − o nic więcej. Gdyby border wyzdrowiał, natychmiast straciłby też ten miód, który przyciąga pszczółki do ula. I wtedy byś odszedł. Jesteś chory i przyciąga Cię do choroby. 3. Osoba z borderline jest od Ciebie znacznie silniejsza i potężniejsza, bo to nie ona z Tobą żyje i sypia, a jej choroba, która karmi się Twoim bólem i rozpaczą. Gdy pocieszasz bordera, to jakbyś szczypał kobrę − na pewno ukąsi. 258
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
Jak poczytasz trochę różne fora o borderach, zauważysz ciekawą rzecz. Nosiciele tej trucizny w sobie bardzo się oburzają, np. na to, co ja wyżej opisałem. Powyższy tekst (w zupełnie innej formie) był im znany oraz został mocno skrytykowany. Borderzy to drapieżniki − krzywdzą ludzi i uważają, że sami zostali skrzywdzeni. Uciekają przed świadomością swej winy, a jest ona duża. Border może doprowadzić człowieka (kobietę lub mężczyznę) do śmierci i będzie nadal uważał, że jest poszkodowany. Z takimi ludźmi się nie rozmawia, chociaż rozmowa z nimi potrafi być bardzo serdeczna i miła (faza wabienia ofiary). Od takich ludzi się ucieka − i to natychmiast, nieważne jak słodko się uśmiechają i jak miłe, dowartościowujące nas rzeczy mówią. Kobiety z zaniżoną samooceną
Co to jest niska samoocena? To uważanie się za gorszą osobę, brzydszą, głupszą. I nie chodzi o słowa, a o UCZUCIE na temat siebie. Ktoś, kto się samego siebie wstydzi i brzydzi, po prostu się nie kocha. Jeśli się nie kocha, nie pokocha nikogo innego, bo i skąd weźmie miłość, jak jej nie ma? Czyli nie da Ci miłości, ale z tym można sobie poradzić, kochając samego siebie. Większy problem tkwi w tym, że taka osoba niezależnie od maski szczęśliwej i wyluzowanej, jaką na siebie nakłada, to ZAWSZE wsysająca Twoją energię czarna dziura. Oznacza to, że ciągle potrzebuje dowartościowywania i komplementów, Twojej obecności. O ile w trakcie zakochania (napędzany pożądaniem) możesz dostarczać nieskończoną liczbę pochlebstw i pocałunków, tak po zniknięciu haju hormonalnego... nie dasz rady. A potrzeby nie maleją, ba! wzrastają nawet. No 259
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
i zaczynają się problemy, płacze, wrzaski, zdrady, by Cię ukarać za brak szczęścia. A spróbuj z takiej kobiety zażartować. Ponieważ uważa się w jakimś sensie za wybrakowaną, każdy żart będzie uznany za akt agresji. Ani śmiechu, ani oparcia, ciągle musisz dawać uwagę i swój bezcenny czas, którego nikt Ci nie zwróci... szkoda Twego życia. Podwyższaj systematycznie własną samoocenę, a zauważysz, że jeśli koniecznie chcesz mieć kobietę, znajdziesz znacznie sympatyczniejsze i niedrenujące Cię aż tak z energii. Kobiety bez pasji
Kobieta niemająca żadnej pasji, hobby zniszczy Ci życie. Dlaczego? Ponieważ to Ciebie uczyni rdzeniem swojego istnienia, wszystko będzie się kręciło wokół Ciebie. Dopóki w domu będą dzieci, będzie zajęta nimi. Jak wyfruną z gniazda, zostaniesz jej tylko Ty. Zapomnij o wyjściu samemu bądź z kolegami, zapomnij o chwili samotności... gdy patrzysz na piękną, szczupłą dziewczynę, może Cię podniecić wizja „zawsze razem”. Ale gdy minie zakochanie, potrzeba seksualna i kilkanaście lat, gorzko zapłaczesz, bo to już nie będzie ani miłe, ani seksowne. Będzie obrzydliwe. A spróbuj tylko odejść, to możesz liczyć się z taką nienawiścią i zemstą, że nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić. Kobieta z pasją jest ciekawa, przeważnie ma wyższy poziom energii i poczucie humoru (hobby daje przyjemność) oraz chce mieć czas dla niej, więc będziesz też miał czas dla siebie. Rozłąka od czasu do czasu jest najlepszą terapią małżeńską. Bycie ze sobą cały czas jest stanem chorobowym. Obyś nie musiał tego doświadczyć na własnej skórze. 260
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
Kobiety straumatyzowane w dzieciństwie i okresie prenatalnym
Jest to temat, który z racji objętości mogę tylko zasygnalizować, zachęcić do dalszych poszukiwań. W zasadzie każdy z nas doznał traumy i ją wyparł w głębiny podświadomości. A jak coś jest wyparte, nie wiemy o tym, a to oddziałuje na nasze zachowanie i decyzje. Zwykły, „normalny” poród jest dla dziecka traumą i szokiem, dlatego mądre kobiety rodzą w wodzie, co jest znacznie mniej obciążające dla dziecka. Dziecko, rodząc się, przechodzi w inny świat. Z mroku w jasność (oświetlenie szpitalne), z ciepła do zimna (z ok. 37 stopni do 18), dusi się pierwszym oddechem (duszenie się), więc jest uderzane w pupę (przemoc, ból, ponoć odchodzą od tego), pępowina jest przecinana (okropny ból), a później często trafia zamiast do ciepłych ramion matki, w inkubator. Dziecko nie ma oczywiście umysłu, ale ma podświadomość i to wszystko zapisuje się jako wzorzec emocjonalny: „świat jest strasznym, bolesnym miejscem”. A jak wiecie, drodzy czytelnicy, wzorzec zawsze będzie dążył do zamanifestowania się w realnym życiu, niszcząc je na zewnątrz (choroby, tragedie, bankructwo, pobicie) albo wewnętrznie (na zewnątrz niby wszystko gra, ale jest depresja, nerwica, człowiek się okropnie sam ze sobą czuje, ma myśli samobójcze i wstręt do świata). Później dziecko dojrzewa, eksperymentuje ze swoimi genitaliami, których dotyk daje dziwną, elektryzującą przyjemność, ale rodzice takich badań brutalnie zakazują (wstyd, strach, niewiedza). Niektórzy wtedy w „dobrej wierze” biją dziecko po rękach, krzyczą, są tacy, co biją paskiem, mocno. Dziecko boi się rodzica (nagradza i karze, jest w praktyce bogiem, może wszystko), więc tworzy wzorzec, że realizowanie swojego seksualnego pociągu 261
Jakich kobiet unikać? To zależy od Twojej samooceny
zagraża życiu. Następuje wyparcie seksu (by nie dopuścić do gniewu rodzica, który, zdaniem podświadomości małego dziecka, zagraża życiu), a zdaniem słynnego psychiatry Lowena trwałe napięcie mięśni miednicy zupełnie zabiera rozkosz z seksu przez całe życie człowieka. Jak więc sami widzicie, jest tego sporo. Jest nad czym pracować − ale coś za coś. Im więcej czasu i energii poświęcisz sobie, tym przyjemniejsze stanie się Twoje życie. Im więcej czasu i energii poświęcisz innym sprawom niż Twoja własna podświadomość, tym większym będziesz niewolnikiem nieświadomych traum, wyparć i wzorców. Mądry angażuje się w siebie − głupi w cudze projekty i biznesiki. Czas bezwzględnie ucieka, trzeba wybrać − dwóch srok za ogon nie złapiemy. Dowcip Moja dziewczyna traktuje seks jak modlitwę. Odmawia.
Kobieta szyją chce być, nie głową, By mąż koronę nosił!... cierniową. Leszek Wierzchowski
262
24. Typowe kobiece manipulacje
Jak kobiety naginają rzeczywistość, by wyszło „na ich”? W jaki sposób manipulują, robiąc z siebie ofiary? 1. „On zrobił jej dziecko”. Czyli mamy niewinną ofiarę (kobietę) i tyrana, złego człowieka, który wbrew jej woli zrobił jej dziecko. Czy to nie śmieszne? Czy poczęcie odbyło się na drodze gwałtu? Czy uśpiono ją „pigułką gwałtu”? Czy podły narzeczony posiadł swą kobietę „na śpiocha”? No bo jeśli nie, to musieli współpracować. A więc nie on zrobił, tylko zrobili razem. Stwierdzenie na głos tego prostego faktu będzie kosztować Cię co najmniej tydzień ciszy i słuchania jej płaczu. Niestwierdzenie tego faktu będzie kosztować Cię szacunek do siebie i pogarszającą się pozycję w związku. 2. Prowokowanie mężczyzny do bójki, by dowartościować się bójką o nią dwóch mężczyzn. Są to niezbyt częste sytuacje, ale zdarzają się. Kobieta atakuje kogoś słownie (niekiedy 263
Typowe kobiece manipulacje
„ręcznie”), a dalszą sprawę załatwiają Panowie między sobą. Jeśli się nie bijesz, to znaczy, że nie kochasz i ona jest dla Ciebie nieważna, pal licho, że przeciwnik by Cię rozgniótł jak muchę... Pani to nie interesuje. Ale gdy, wywołując awanturę, dostanie pięścią w głowę, wina ZAWSZE będzie Twoja. Na forum braciasamcy.pl chłopaki opisują takie sytuacje ze swoimi ukochanymi. Poczytaj. 3. „Jeśli nie przepiszesz na mnie mieszkania, to znaczy, że mnie nie kochasz”. Klasyk manipulacji, którego w zasadzie nie trzeba tłumaczyć. Kto się nabierze na taki banał (wzmocniony załzawionymi oczkami i szlochem, także brakiem seksu) jest SŁABY. A już dobrze wiesz, na co może u kobiety liczyć słaby facet − na nic dobrego. 4. „Masz małego”. Tekst ten ma obniżyć Twoją samoocenę i wartość w związku, masz się więcej starać, czyli więcej dołożyć do Myszki pieniędzy, czasu i starań. Facet szanujący siebie ma wtedy dwa wyjścia. Może powiedzieć, że: „Na Ciebie starczy” (zaczerpnięte z sieci) albo: „Przy małych piersiach mi nie staje” (autorstwa mojego, niestety byłem zmuszony takiego tekstu użyć osobiście, nie pytajcie dlaczego). Każda inna reakcja będzie ujawnieniem kompleksu, czyli słabości − będzie w to miejsce wpychana szpila do końca życia. Warto tu wspomnieć, że mężczyzna może operacyjnie pogrubić penisa (to w zasadzie niegroźny zabieg), ale wydłużenie jest już poważną sprawą − poczytaj o tym. Natomiast kobieta może nam pomóc poprzez ćwiczenie mięśnia łonowo-guzicznego. Może go ćwiczyć, zaciskając (jak przy powstrzymywanie moczu), by po jakimś czasie zaciskać go na naszym „małym” 264
Typowe kobiece manipulacje
jak imadło. I my będziemy mieli przyjemność i ona; gdy mocno zaciśnie, odczuje to jakby był w niej „Pan Bardzo Duży”. Jeśli kobieta naprawdę nas szanuje, zacznie ćwiczyć. Jeśli nie, bycie z kimś, kto nas nie szanuje i z kim seks jest beznadziejny, nie ma najmniejszego sensu. Szanuj siebie, swój czas i energię. Zasługujesz na coś fajnego od życia, a nie ochłapy. Przy okazji sam ćwicz ten mięsień w każdej chwili (napinasz go, gdy powstrzymujesz strumień moczu), by mieć lepszy orgazm, twardszą erekcję oraz popisywać się jego tańcem (śmieszne jakby skakanie). Wyznam Państwu w tajemnicy, że, będąc z paniami w łożu, zawsze sobie żartowałem. Np. brałem kobiece stringi, wieszałem na „swoim” i ruszałem nim na wszystkie strony. Albo prowadziłem z nim dialog: Lubisz tę panią, Igorku (albo inne imię)? Machał do góry i do dołu, że tak, bardzo lubi. Chcesz tę panią bliżej poznać? Kiwa na tak. Interesuje Cię jej zewnętrze czy wnętrze? Macha entuzjastycznie na tak. Komentuję do partnerki: widzisz? Nie jest płytki i pusty, bardziej go interesuje Twoje wnętrze i dusza niż marniejąca z czasem powłoka zewnętrzna. Wśród śmiechów przystępowałem do ataku. Wiele pań miało mi za złe, że żartuję w trakcie. Facet − zdaniem pań − ma być półprzytomny, bo wtedy pani ma poczucie władzy nad nim. Natomiast ja zawsze siebie kontrolowałem i to było nie w smak paniom. Dzięki temu uratowałem swoje mieszkanie, bo pewna pani w trakcie zabaw proponowała mi świetny biznes: sprzedam mieszkanie, a ona zainwestuje pieniądze w „biznes, który nie może się nie udać”, a za jakiś krótki czas będziemy bogaczami. Gdy odpowiedziałem, że skoro to taki pewny biznes, niech pożycza pieniądze z banku bądź 265
Typowe kobiece manipulacje
providenta, zerwała ze mną znajomość. Widzicie, jaki jestem głupi? Byłbym już bogaczem z piękną, mądrą kobietą u boku. 5. „Miś, zmieniłeś się! Już nie jesteś taki sam jak wcześniej!” Haj hormonalny opada, więc już nie chcesz się angażować tak mocno w jej sprawy czy załatwianie jej potrzeb. 6. „Miś, ja już dla Ciebie nic nie znaczę!”, „Już mnie nie kochasz?” Próba wymuszenia czegoś, pieniędzy, prezentu, określonego typu zachowania bądź wstęp do jakiejś większej „operacji”. 7. „Musisz tu być, musisz to i tamto zrobić, to wymaga faceta/ męskiej ręki”. Oznacza to, że nie chce się jej czegoś zrobić albo żal jej pieniędzy na fachowca, skoro Ty to możesz zrobić „za darmo”. Bo przecież Twój czas i energia się nie liczy, masz być szczęśliwy, że możesz pomóc księżniczce. 8. „Nie wiem, czego chcę, coś bym zrobiła, ale nie wiem co, gdzieś bym poszła, nudzę się”. Jest to skierowane wprost do mężczyzny. Wymyśl coś, zorganizuj, zabaw mnie, dokonaj wyboru za mnie! W ten sprytny i manipulacyjny sposób kobiety zdejmują z siebie brzemię jakiejkolwiek odpowiedzialności, bo samiec się spina, proponuje i organizuje, a ona albo wyrazi zadowolenie, albo skwituje z kwaśną miną (po fakcie), że jej się nie 266
Typowe kobiece manipulacje
podobało. Pełna odpowiedzialność spada na mężczyznę. Kobieta wpisuje się w bezpieczną ramę krytyka, nic nie musi, a może oceniać i najczęściej ocenia negatywnie, w zależności od potrzeb i humoru. Podobnie jest z przyzwoleniem na stosunek. Zdarzają się sytuacje typu „chciałabym, ale jakoś nie...”. I znowu − Ty przekonuj, Ty się spinaj. A jak coś to potem powie, że to Ty wymusiłeś, ona nie chciała. 9. Równouprawnienie i prawa kobiet są ważne! Dopóki nie trzeba otworzyć drzwi, wozić po rodzinie, wnieść mebli na czwarte piętro, opłacić studiów, obronić przed chuliganami... Czyli, gdy kobieta chce pomocy, jest słaba i bezbronna, gdy już jej pomożesz, jesteście równi albo jest lepsza od Ciebie. Nakłada korzystną maskę zależnie od okoliczności i własnych potrzeb i jest to uważane za normalne. Ale spróbuj zrobić tak Ty, to drwinom i oburzeniu nie będzie końca. 10. „Testy DNA i faceci, którzy je robią, nie ufają swoim kobietom i są gnidami”. Uważaj! To znaczy, że masz nigdy nie sprawdzać, czy całe życie będziesz pracował na swoje bądź nieswoje dziecko, bo to jest brak zaufania. Jeśli akceptujesz utratę całego swojego dorobku życia na dziecko sąsiada czy kolegi z pracy, to nie ma problemu, jeśli wolisz inwestować w swoje geny, myślę, że masz DUŻY problem. Twoja ukochana też woli inwestować w swoje geny, a nie cudze, bo w przeciwnym przypadku wzięłaby dziecko z sierocińca, a nie rodziła kosztem 267
Typowe kobiece manipulacje
rozstępów i często utraty urody SWOJE WŁASNE. Nigdy nie daj się nabrać na gadkę o tym, że nie ważne, kto spłodził, ale ważne, kto wychował. Jest bardzo ważne, kto spłodził. Praca na rzecz dziecka to poświęcenie praktycznie całego Twojego życia. Jeśli chcesz wychowywać cudze dziecko, nie ma problemu, ale musisz o tym wiedzieć wcześniej i nie być oszukiwany. Jeśli będziesz oszukany, to znaczy, że kobieta uznała Cię za słabego, głupiutkiego Misia od robienia na nią i jej największe pragnienie życia, dziecko. 11. „Twój kolega mnie nienawidzi! Boję się go!” Prawdopodobnie jest lojalny wobec Ciebie, a w razie kłótni z ukochaną ugości kanapą, wódką i pizzą. To duże zagrożenie dla ambitnej kobiety, która ma duże plany wobec Twojego mieszkania, samochodu czy Ciebie, rozumianego jako dostawcę zasobów i dóbr. 12. „Ciężko haruję w domu, nie chcesz mi pomagać, wykorzystujesz mnie”. Dwupokojowe mieszkanie sprząta się porządnie w godzinę, dwie. Umycie okien, pralka, wywieszenie prania, umycie podłogi. Zakupy mogą być dłuższe. Tymczasem facet 8h pracuje, 2h poświęca na dojazdy. Naprawia auto, elektrykę i wszystko, co się da. Jednocześnie nazywany jest tyranem, który wykorzystuje i wyzyskuje kobietę. Oczywiście są przypadki, gdy obie strony pracują i bardzo często pensja żony idzie na jej potrzeby, a pensja męża (zawsze za mała) na rodzinę. Moja śp. babunia miała dziewięcioro dzieci, nie miała pralki, lodówki, 268
Typowe kobiece manipulacje
czajnika, jednorazowych pieluch, centralnego ogrzewania i musiała żyć w nędzy powojennej Warszawy i do głowy jej nie przyszło, by nazwać dziadka, który pracował, tyranem. Dziś niepracująca kobieta z jednym dzieckiem, otoczona maszynami ułatwiającymi jej życie, słania się wykończona na nogach, zniszczona przez podłego męża, który po całym dniu pracy ma jej pomagać w odkurzaniu dwóch pokoików. 13. Przyznawanie się do winy (wielka rzadkość) oraz jednoczesne przenoszenie jej na Ciebie z użyciem magicznego słowa „ALE”. Przykład: „Może i mogłam zachować się lepiej w tej sytuacji, ALE Ty też mogłeś!” Np. kobieta w trakcie dyskusji ze znajomymi wylewa na Ciebie kawę. Niby zrobiła nieładnie... ale mogłeś jej nie ZMUSZAĆ do tego zachowania tym, co mówisz. Czyli ona nieładnie się zachowała, ale tylko dlatego, że ją ZMUSIŁEŚ. Niewinna i czysta − zawsze i wszędzie. 14. „Dużo facetów mnie dziś podrywało...”. Wzbudzanie zazdrości, byś więcej się starał. Konkurenci czyhają wszędzie, więc bądź dla mnie lepszy (hojniejszy), bo może znajdzie sobie lepszego dla niej faceta. 15. Porównywanie z innymi, zawsze na Twoją niekorzyść. Próba wzbudzenia w Tobie poczucia bycia gorszym, pragnienie, byś zwiększył swą wydajność w uprzyjemnianiu życia swej 269
Typowe kobiece manipulacje
ukochanej. Niestety, zawsze będziesz gorszy, bo po co rezygnować z działającego narzędzia wpływu na Ciebie? Jeśli działa poniżanie Ciebie, to nikt z tego z własnej woli nie zrezygnuje. 16. „Intercyza? Jesteśmy jednością, zapomniałeś?”. Jedność jest wtedy, gdy Ty masz majątek. Gdy ma go kobieta, intercyza jest bezwzględnie konieczna. 17. Kobieta coś przeskrobała, siada i zaczyna głośno płakać, wyć, że jest beznadziejna... dobry, ale głupi Miś natychmiast biegnie by pocieszać, tłumaczyć, że nie jest zła, tylko dobra. Akurat na tej manipulacji przejechałem się osobiście kilka razy. Uwierzyłem, że jeśli kobieta płacze, obowiązkiem faceta jest ją przytulić. Jest to prawda, ale gdy kobieta płacze, bo faktycznie coś niesprawiedliwego ją spotkało, ale nie wtedy, gdy przepuściła Twoją wypłatę, zachowała się nieładnie wobec Ciebie, nabroiła. Wtedy milczysz i wychodzisz z pokoju. Niech płacze, niech ponosi konsekwencję swych czynów jak każdy dorosły człowiek. Ona, płacząc, pozbywa się napięcia, Ty dusisz w sobie, by Twoja kobieta nie cierpiała. Ona ma w nosie, jak się czujesz z jej bólem, Ty nie możesz − bo będziesz złym egoistą. 18. „Zawsze Ty musisz mieć rację!” albo „nigdy nie liczysz się z moim zdaniem!” Celem tej manipulacji jest sprawienie, byś uznał, że ona ma rację, oraz żeby Cię nauczyć, że zawsze, kiedy masz rację, 270
Typowe kobiece manipulacje
czeka Cię awanturka i brak seksu. Tresura jest udana wtedy, gdy milczysz, słysząc nawet najbardziej piramidalne bzdury sączące się z ust Twej ukochanej. 19. „Prawdziwy facet nigdy nie pozwoliłby płacić kobiecie samej za siebie”. Sprawa chyba oczywista. Masz płacić za jej towarzystwo, tak jak płaci się prostytutce. Jeśli nie płacisz, nie jesteś „prawdziwym mężczyzną”. Kobiety same tworzą definicję prawdziwego mężczyzny, więc Ty stwórz swoją własną, np.: „Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płaci za szanującą się kobietę, tylko za prostytutkę”. Pożądania tym nie wzbudzisz... 20. „Myślisz tylko o jednym!”. Klasyczne wzbudzenie winy w mężczyźnie, który odczuwa zdrowy popęd seksualny. Facet ma się czuć gorszy, ma czuć, że, chcąc seksu, robi krzywdę swej niewinnej kobiecie. A jeśli ma poczucie winy... można zażądać od niego tego i owego. 21. Tu dam przykład, który opowiedział jeden z naszych chłopaków z forum: Laska z którą byłem, miała coś w rodzaju powracającej traumy, wynikającej z wyrzutów sumienia. Nie mogła sobie wybaczyć jednej rzeczy, której w przeszłości dopuściła się względem bliskiej osoby. Nie będę jednak wnikał w szczegóły. Co jakiś czas, podczas naszych spotkań (u mnie lub u niej) potrafiła: 271
Typowe kobiece manipulacje
1) Rozbeczeć się jak dziecko bez powodu w dowolnym momencie. 2) Położyć się na wznak z założonymi rękami lub na boku i bez słowa wpatrywać się w ścianę wzrokiem psychopaty (przy tym zero mimiki). 3) Potrafiła wiercić się jak dziecko i bełkotać kompletne bzdury związane z ww. wyrzutami sumienia. Jako, że jasnowidzem nie jestem, reagowałem na te przypadłości: − samą obecnością, czyli przytuleniem/głaskaniem i wsparciem bez słowa (jak z dzieckiem), − w innym przypadku starałem się delikatnie pocieszyć słownie (bez wygłupiania się). Efekty były mniejsze lub większe, ale po czasie akcja znowu się powtarzała. I kiedy za którymś razem miałem dość (czego po sobie nie pokazałem) i zapytałem „Jak mogę Ci pomóc?” − obróciła się w moją stronę, momentalnie przestała lamentować, z przerażającym spokojem i bez mrugnięcia okiem powiedziała „Nie radzisz sobie z tą sytuacją”. To był jeden z gwoździ do trumny „troskliwego misia”. Jaki z tej historii płynie morał? Że zamiast pocieszać, powinien wywrzeć presję, powiedzieć, że nie podoba mu się to zachowanie i zaproponować psychiatrę − bo nie było ono normalne. Nie zachował się jak powinien, więc został sklasyfikowany jako słaby, który nie radzi sobie z jej emocjami. 272
Typowe kobiece manipulacje
Dowcip Mamo, pójdziemy na Halołyn!? – NIE! – Dlaczego? – Bo to nie polskie święto! – Ale mamoooo! – Emma, Dżesika dajcie już spokój!
Twierdzę, że kobieta jest amoralna. Jest, była i będzie. Tadeusz Dołęga-Mostowicz
273
25. Pytania i odpowiedzi
Niektóre pytania stworzę sam, w oparciu o najczęstsze problemy mężczyzn, z którymi się spotkałem. Kilka będzie z mojego forum. Pytanie 1. Moja dziewczyna lubiła spędzać ze mną czas, a teraz ciągle jest rozdrażniona i poirytowana. Niemiło się do mnie odzywa, czasami bywa wulgarna. Nie robi mi kanapek do pracy i nie ma ochoty na seks. Jeśli wykluczymy przyczynę zdrowotną, odpowiedź jest jaśniejsza niż słońce. Dlaczego kobieta dba o swego Misia? Ponieważ odczuwa z tego przyjemność. Wypływa ona z tego, że Miś jest silny, więc czuje się podniecona, albo z tego, że Miś ma jakieś zasoby, za które Myszka kupi sobie przyjemność. Niemiłe zachowanie, brak kanapek i seksu wyraźnie wskazuje na to, że Miś przestał emanować siłą. Czyli został w jakiś sposób skutecznie przez Myszkę osłabiony. Albo pokazał wielką słabość, czyli wprost powiedział, że bez niej nie istnieje, albo zapisał na nią już wszystko, co miał. Oczywiście może też być to odwet za np. brak oświadczyn czy cokolwiek, co sobie wymyśli kobieta. 274
Pytania i odpowiedzi
Wróćmy na chwilę do przyczyn zdrowotnych. Kobieta zakochana w swoim facecie, nawet chorując, będzie chciała się z nim kochać. Prawda najprawdziwsza jest taka, że hormonalne oszołomienie tak euforyzuje kobietę, że ta nawet na łożu śmierci „zrobi ręką” swojemu ukochanemu. Jeśli zdrowa, najedzona kobieta źle się zachowuje, po prostu przestała być w Tobie zakochana. „Dobre rady”, które można często spotkać na forach internetowych, np. „kup jej kwiatki i futro”, „na kolanach wyznaj jej miłość i że bez niej jesteś nikim”, działają TYLKO I WYŁĄCZNIE na filmach. W życiu są okazaniem swojej zależności od kobiety, a więc słabości. A ta − jak już doskonale wiecie − wzbudza obrzydzenie. W takim przypadku zadziałać może jedynie ochłodzenie stosunków, udawanie przez mężczyznę, że ma inną (ale subtelnie), oraz zadbanie o siebie − fryzjer, ciuchy, perfumy, siłownia i dieta. Wtedy pokazujesz SIŁĘ, a Twojej ukochanej wraca dobry humor i pożądanie. Pytanie 2. Moja dziewczyna nie lubi analu, a ja bardzo chciałbym go uprawiać. Co mam zrobić? To pytanie prześladuje wielu facetów, ale ja mam na nie odpowiedź. Napisałem dokładnie w tym temacie felieton na samczeruno.pl. Panie we frywolniejszych rozmowach deklarują, co w seksie lubią, a czego nie. Ponieważ przeprowadziłem wiele takich rozmów, a niekiedy je „finalizowałem”, pragnę podzielić się z Państwem 275
Pytania i odpowiedzi
moimi przemyśleniami. Kłócą się one troszeczkę z tym, co nam od dzieciństwa o kobietach i ich naturze wmawiano. Zacznijmy od tego, że jedne panie lubią grecką (analną) miłość, a inne się na myśl o niej brzydzą. Normalne, zrozumiałe reakcje, które powinny zamknąć temat, ale nie zamykają. Dlaczego? Ano dlatego, że kobieta, która jest: 1. Zakochana, czyli mówiąc wprost naćpana hormonami przyjemności, śpiąca po cztery godziny na dobę a resztę dnia spędzająca w euforii. 2. Bardzo pragnąca mężczyzny, czyli tego, co on ma i może jej dać: – mieszkanie, pieniądze, samochód, zapłodnienie i utrzymanie, prawna umowa związująca faceta finansowo z kobietą zwana romantycznie „ślubem”, – co sobą społecznie reprezentuje (w końcu kobieta po podstawówce, gdy staje się żoną lekarza czy mecenasa, automatycznie staje się panią doktorową bądź mecenasową, w drugą stronę to nie działa), – możliwość wejścia w wyższe sfery, niedostępne jej z racji urodzenia, intelektu czy dokonań. – awans ze skromnej i potulnej ekspedientki w mięsnym na gardzącą i poniżającą inne ekspedientki już jako bogatą klientkę w futrze z szynszyli, dumnie błyskającą pierścionkiem z diamentem od upolowanego samca. W końcu, jak mówi nasz wielki Norwid: „Niewolnicy wszędzie i zawsze 276
Pytania i odpowiedzi
niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami”. 3. Zdesperowana, zbliżającą się trzydziestki, z pojawiającymi się zmarszczkami oraz ze smutkiem obserwująca spadek zainteresowania nią przez mężczyzn. Już nie każdy chce służyć, płacić i zabawiać, nie każdym można się pobawić i dowartościować jego cierpieniem, czyli wyhodować pięknie pachnąca różę femme fatale na nawozie męskich łez i sznytów. Wizja ślubu, dzieci, drwiących przyjaciółek i odczepienia się gderających i straszących staropanieństwem ciotek staje się ważniejsza niż wszystko inne, ba! jest tak potężna, że nawet przysięgająca, że tyje tylko od genów i tarczycy kobieta, momentalnie zaczyna mniej jeść i chudnąć. No ale po ślubie choroba tarczycy i „złe geny” od razu wracają. Jest takie prawo życia – im mocniej piersi kobiety opadają do ziemi, tym większa szansa dla zakochanych w niej mężczyzn. Każde trzy centymetry niżej, to dwukrotnie większa szansa na sfinalizowaną randkę. Dlatego niech moi czytelnicy nie tracą nigdy nadziei. Taka pobożna i szanująca się Dama zacznie lubić nie tylko seks analny, ale i prawie każdy inny. Dlatego rozmowa o tym, co kobieta lubi, a czego nie ma też drugie dno, pewną niezdobytą męskim rozumem głębię. W odpowiedniej sytuacji kobieta nie tylko może zmienić preferencje, ale także czerpać z tego, co ją brzydziło namiętną rozkosz. Przez miliony lat ta umiejętność godna kameleona umożliwiała kobietom zdobycia najlepszych samców, a więc umożliwienie przetrwania i odchowania zdrowszego potomstwa. Jeśli kobiety w imię urody (a więc zdobycia 277
Pytania i odpowiedzi
lepszego samca, bycie atrakcyjniejszą od konkurentek) potrafią poddawać się cięciom skóry, operacjom i wszelkim możliwym torturom ciała, seks analny przy tym jest zaledwie niewinna igraszką. Dlatego pytanie nie powinno brzmieć „czy lubisz od tyłu?”, w ogóle nie powinnyśmy go zadawać, ponieważ odpowiedź nie zależy od jej preferencji, a od stanu jej emocji. Mężczyzna elegancki, nowoczesny, stroniący od banałów o kobietach, które zewsząd się wylewają, a żyjący prawdą, nigdy nie rozmawia z kobietą o seksie, tylko go uprawia. Kiedyś zrozumiałem, jak bardzo mówienie o seksie ukazuje moją desperację, więc często o nim nie rozmawiałem z kobietą podczas spotkania. Gdy ją rozbierałem, mówiłem poważnym tonem, że seks tylko po ślubie. Gdy triumfalnie zdobywałem bramy strzegące jej cnoty, zapewniałem, że seks jest dla mnie bez znaczenia, bo liczy się tylko dusza i wnętrze. Po wszystkim, gdy leżałem wtulony w sponiewieraną kochankę, mówiłem poważnym tonem, że nie uprawiam seksu, bo bez miłości jest płytki. Dezorientacja dziwaczną, ironiczną i śmieszną sytuacją bardzo podniecała kobiety. Ciekawość, zmora pań, jest także silną emocją, a tylko na jej fundamentach może powstać potężny orgazm w ramionach dziwnego, ale zastanawiającego i oryginalnego kochanka. To działa niestety tylko raz. Moje badania naukowe wskazują, że za drugim razem jest to odbierane raczej niechętnie. Powyższe słowa mogą się bardzo nie spodobać wielu panom, ponieważ, atakując „od tyłu” swą kobietę, natknęli się na znak B2 (zakaz wjazdu), za którego złamanie Państwa uniżony sługa niedawno dostał mandat 50 zł (niewiele, podlizywałem się władzy). 278
Pytania i odpowiedzi
Jak więc widać, natknięcie się na tego typu blokadę nie oznacza, że trafiliście Państwo na przyszłą świętą męczennicę, tylko że nie uruchomiliście w swej kobiecie szału zmysłów, burzy emocji i tornada uczuć, które objawia się pragnieniem oddania swemu oblubieńcowi tak, jak mu się tylko marzy. Zakochana, otumaniona pożądaniem i przygnieciona rozkosznym brzemieniem katoliczka odda się nawet na ołtarzu w trakcie czarnej mszy swemu chłopakowi w czarnych szatach i czapce z rogami, z czułością i miłością patrząc, jak z rzeźniczym nożem goni kota, który uciekł chwilę przed złożeniem go w ofierze Szatanowi; „To dobry chłopak, przy mnie szybko się zmieni i ustatkuje, znajdzie dobrą pracę, przestanie mordować zwierzęta i skończy z narkotykami”. Gdy faceci „znający życie”, myślą, że znają swą kobietę i jej preferencje, znają tylko i wyłącznie marketingowy obrazek „świętej Matki Polki, dźwigającej na swych barkach brzemię prania mu majtek w pralce, brzydzącej się grzechem i nieczystością”. Nie znają prawdy: patrzą a nie widzą, słuchają a nie słyszą, a proroków prawdy (np. mnie) hejtują i trollują. Mężatki podniecone swą zdradą z innym mężczyzną, rozjuszone spektaklem symbolicznej zemsty właśnie się odgrywającym na mężu, robią wszystko to, o co mąż bałby się nawet spytać. Przecież jego Myszka taka nie jest! Dobry, ciepły Miś zapewnia, dodając, że mógłby oddać za to rękę. Oczywiście, że nie jest, ale tylko przy nim. Przy kochanku jest zupełnie inną kobietą, zrodzonym przez wulkan żywiołem, odmienioną i żarzącą się podmuchem ekscytacji. Mąż nie może od tyłu, w buzię ani bez gumki, nie wspominając o złapaniu za włosy, przekleństwach czy chłoście dla podkręcenia temperatury uczuć. Tymczasem kochanek może to i wiele, wiele więcej. To nie tylko moje doświadczenia, ale także wielu 279
Pytania i odpowiedzi
ostrych chłopaków z braciasamcy.pl, najlepszego forum o kobietach w polskim necie, gdzie panie zamknięto szowinistycznym, płytkim emocjonalnie aktem w „rezerwacie”. Zakochana i opętana pożądaniem kobieta, pragnie być eksplorowana w każdym możliwym miejscu i czasie tak, by cała jej istota stała się zbezczeszczona grzechem żądzy. 50 twarzy Greya nie kupowały prostytutki i nimfomanki, a tzw. „kury domowe”, czytające z wypiekami na twarzy sceny bicia, gwałcenia a zwłaszcza kupowania prezentów w nagrodę za uciechy ciała. To oznacza, że kobiety w określonych wyżej okolicznościach, uruchamiają w sobie niezgłębione pokłady perwersji; porządny, uczciwy mężczyzna powinien w tym dopomóc. To smutna prawda dla wielu z nas, gdyż pokazuje, w jakim stopniu opanowaliśmy sztukę miłości. Czuję, że wąsaci i brzuchaci, jak też pryszczaci i nerwowi biali rycerze w zbroi z tureckiej wełny, mistrzowie minutowego sprintu, nie poczują do mnie sympatii po tym tekście. Ale nie o sympatię mi chodzi, a o prawdę, której jestem niestrudzonym orędownikiem. Demoralizacja erotyczna kobiety to droga do zatracenia w seksualnym szaleństwie i uwielbieniu kobiety. Uważanie jej za „czystą i bezgrzeszną” istotę jest początkiem końca związku, który spajać może jedynie strach przed samotnością, kredyt we frankach bądź obawa przed opinią otoczenia. Ale jest w tym wszystkim nadzieja dla nas, rachitycznych kochanków. Jeśli nie jesteśmy gitarzystami czułych strun łechtaczki i duszy kobiecej (ja nie jestem), możemy stosować różne triki, a więc aranżować sytuacje emocjonalnie niestabilne, grożące niebezpieczeństwem (zdrada małżeńska, czego nie polecam, gdyż 280
Pytania i odpowiedzi
jest niemoralna, seks w miejscu, gdzie istnieje ryzyko zauważenia przez innych, kreowanie sytuacji zagrożenia sobą, co opisywałem w ostatnim tekście i wiele innych możliwości). Silne emocje potrafią zmienić najnudniejszą nawet domatorkę w dziką bestię. Facet potrafiący przemienić swą kobietę w seksualnego wilkołaka jest prawdziwym mężczyzną. Poznasz go po setkach śladów pazurów na plecach, znaku prawdziwego mężczyzny. Zapytajcie listonosza czy hydraulika, zwłaszcza tych dziwnie podobnych do waszych dzieci. Oni znają prawdę kryjącą się w mrocznych zakamarkach nie tylko waszych zlewów, ale i kobiecej natury – zwłaszcza, gdy mąż jest w delegacji. Pytanie 3. Czy uważasz, że są wyjątki wśród kobiet? (pytanie z forum) Oczywiście, że są, ale są poważnym odstępstwem od normy. Tak jak rodzą się cielęta z dwoma głowami, tak czasem rodzi się kobieta, która nie dąży do przyjemności w postaci zasobów samca i potomstwa. Ale wątpię, czy chciałbyś z nią być − jest ciężko uszkodzona psychicznie bądź fizycznie. Są też wyjątki wymuszone, czyli kobiety, które MUSZĄ udawać miłość. Są np. bardzo brzydkie albo kalekie, więc nie stać ich na takie działania, które sprawią, że facet odejdzie. Muszą się starać, chociaż i tu są zawodniczki, które wzbudzanie litości opanowały do perfekcji. Zwykła kobieta szybko znajdzie sobie chłopa, ale ta, która jest wyjątkowo odpychająca, nie może pozwolić sobie na grymasy. Dlatego są całkiem przystojni faceci, którzy żenią się z brzydkimi kobietami − znam takich. Oni po prostu znają życie, wiedząc, że 281
Pytania i odpowiedzi
brzydka nie zdradzi, bo raz, że nikt jej nie zechce, dwa − że będzie bała się konsekwencji, nie znajdzie później tak łatwo faceta, a wreszcie trzy − gdy zdradza piękna, czujemy ból, ale gdy zdradza brzydka, ból jest niewielki i wymieszany czasami z ulgą. Brzydka będzie wdzięczna za związek, dopóki nie zdobędzie nad nami przewagi, ale ci faceci o tym doskonale wiedzą. Dlatego ładne „używają”, a brzydkie zapładniają. Jeśli brzydota jest zbyt duża, fundują sobie własną studentkę marketingu czy socjologii, wynajmują jej mieszkanie i wpadają do niej od czasu do czasu na kawkę z mleczkiem. Pytanie 4. Jak zapomnieć o fałszywej kobiecie, z którą nie jestem już trzy lata, a ciągle o niej myślę, mimo że mam już swoją dziewczynę? (pytanie z forum) To bardzo ważne pytanie, ponieważ dotyczy wszystkich facetów. Żeby na nie odpowiedzieć, muszę trochę pofilozofować. Za kim tak naprawdę tęsknisz? Za dziewczyną, czy może za wspomnieniem przyjemności i euforii, której z nią doświadczałeś? Tu kryje się odpowiedź na Twoje pytanie. Tęsknisz za stanem przyjemności, który z nią skojarzyłeś. Nawet jeśli cały okres związku doświadczałeś poniżenia, zdrad, wrzasków (negatywnych odczuć), a tylko jeden raz poczułeś coś pięknego, np. w skali od 1 do 10 na poziomie 9, to zawsze to będziesz pamiętał. I jeśli poznasz fajną dziewczynę, z którą większość czasu jest miło (np. 4), a maksymalnie osiągnąłeś 7, to i tak będziesz tęsknił do złej kobiety. Dlaczego? Bo skojarzyłeś z nią euforię o bardzo wysokim natężeniu. 282
Pytania i odpowiedzi
Pamiętamy te najgorsze i te najprzyjemniejsze chwile, które na zawsze zostaną w nas skojarzone z bodźcem (człowiekiem, sytuacją, zapachem itd.). Czyli ustaliliśmy jedną, bardzo ważną sprawę. Tęsknisz za tym, jaką w Tobie wzbudziła euforię, a nie za nią. Druga sprawa to jak zapomnieć o niej. Trzeba poczuć z kimś coś lepszego albo zdać się na czas. Można też użyć jednej z technik NLP, by skojarzyć tę kobietę z czymś obrzydliwym. Niektórzy nie bawią się w żadne głupstwa, tylko patrzą na zdjęcie eks i wąchają palec, który mieli w... działa. Za jakiś czas mózg zaczyna kojarzyć te dwie sprawy, a pragnienie uniknięcia zapaszku jest tak duże, że odrzucamy też wizję eks. Śmieszne? Obrzydliwe? Tak, ale skuteczne. Znam lepsze sposoby, ale jak komuś zależy na czasie i skuteczności... Warto tu wspomnieć o jednej, bardzo ważnej sprawie. Mamy kobietę i faceta. Kobieta zakochuje się w bogatszym, przystojniejszym, więc rzuca swojego biednego faceta, on cierpi, ponieważ euforyczny stan zakochania, który odczuwał, został brutalnie przerwany. Mówi, że kochał, ale przecież miłość to życzenie szczęścia drugiej połówce, a gdy ta od niego odchodzi, nienawidzi ją. To jaka to miłość? Dopóki mi coś dajesz, „kocham Cię”, a jak odchodzisz, jesteś moim wrogiem. Nie kochałeś kobiety, jeśli masz do niej żal. Po prostu Ty dawałeś jej pieniądze, opiekę, załatwiałeś jej sprawy, a za to miałeś przyjemność w postaci związku, seksu, obiadków czy wszystko to, co akurat dla Ciebie jest ważne. Zrobiłeś biznesik i inaczej tego nazwać nie można. Ona odeszła, bo znalazła lepszego kontrahenta. Ty więc zrób to samo, a nienawiść i żal wyrzuć czym prędzej z własnej głowy, zanim Ci zniszczy życie. 283
Pytania i odpowiedzi
Zauważ proszę, że gdybyś Ty poczuł nagle niechęć do kobiety, która z Tobą jest, też byś ją w końcu zostawił. Kto pierwszy poczuje brak haju hormonalnego, zostawia drugą osobę, która żyje w żalu. Kto pierwszy ten lepszy. Pytanie 5. Czy teoria połówek jest prawdziwa? Jeśli chodzi o kobietę, która ma nas dopełnić, jest to wierutne kłamstwo. Człowiek, by doznać głębokiego spełnienia, nie potrzebuje żadnej osoby. Natomiast potrzebuje harmonii i zgody między sobą (umysł) i swoją podświadomością, czyli wzorcami, które są w większości dla nas destrukcyjne. To praca na wiele, wiele lat. Kilka lat temu napisałem o tym felieton, który tu zamieszczę: Gdy kupujesz samochód, sprawdzasz ile ma poduszek powietrznych. W razie wypadku ocalą Ci twarz, nogę przed amputacją, pozwolą żyć bez wózka czy respiratora gdy uszkodzisz rdzeń kręgowy. Czy masz zamiar spowodować wypadek? Oczywiście, że nie. Ale jeśli jesteś rozsądnym człowiekiem, wiesz że takie rzeczy się zdarzają, nawet gdy Twój samochód wyświęci sam biskup. To nie zależy od nas; to nie musi być nawet pijany warchoł, który po kilku głębszych czuje się panem autostrady w swojej fabii, może być to splot nieszczęśliwych okoliczności, dziura w jezdni... Gdy lokujesz swoje pieniądze, upewniasz się czy bank ma gwarancje, jakie zabezpieczenia, i czy Twoje pieniądze będą w nim bezpieczne. I tak jest dokładnie ze wszystkim, czym się zajmujesz. Nawet w pracy; wiesz, że złe zachowanie, spóźnienia i spory z szefem, doprowadzą Cię do rozwiązania umowy o pracę. Dlatego przewidując taki rozwój wydarzeń starasz się zachowywać tak jak trzeba, mimo tego, że z natury możesz być kanalią i brudasem. 284
Pytania i odpowiedzi
Po prostu starasz się przewidywać następne ruchy na szachownicy życia, i to jest normalne. Ludzie zdają sobie sprawę, że różnie może się w życiu ułożyć. Raz są czytelnicy, raz ich nie ma; raz pod wozem, raz na wozie. Ci, którzy nie starają się przewidywać, stoją w kolejce po nagrodę Darwina, a wybitne jednostki celujące w uśpieniu swojej wyobraźni, zyskują nieśmiertelną sławę. Np. taki pan, który pozatykał wszystkie otwory w swoim domu, pozaklejał okna, i oglądał telewizję jedząc przez tydzień fasolkę; udusił się własnymi gazami. Mało tego, ratownik który pierwszy wszedł do jego mieszkania, stracił przytomność. Męska śmierć. Honorowa śmierć. Po prostu nie przewidział, że do życia potrzebne jest oddychanie w miarę świeżym powietrzem. Inny laureat nagrody Darwina, poszukując mocniejszych doznań niż te, które dawał mu wibrator, wsadził sobie w odbyt końcówkę kompresora; to był wybuchowy człowiek. I wszędzie było go pełno. Ulubiony kolor? Brąz i czerwień. Wszyscy staramy się oszacować ryzyko i niebezpieczeństwo z nim związane. Tymczasem nikt nie myśli w ten sposób o połówce. Połówka w założeniu, to osoba, która sprawia, że czujemy się spełnieni. Jak mówią mądrzy ludzie, kiedyś, dawno, dawno temu jabłko spadło na ziemię. Jedna jego połowa była żeńska, a druga męska i obie są rozdzielone. Stan szczęścia i harmonii mogą odczuć, gdy na powrót staną się jednością. Niemal wszyscy poszukują swoich połówek, a przemysł filmowy, pisarski i medialny oparty na tej idei generuje miliardy dolarów zysku. Wiara w połówki z jednej strony ma sens, a z drugiej odpowiada za wiele tragedii i nieszczęść. Dlaczego? Są na świecie kobiety, które pasują idealnie do nas. Mają ciasne cipki, pachną tak, że mamy momentalnie „namiot”, są dla nas serdeczne, uczciwe i lojalne; 285
Pytania i odpowiedzi
a z jednego czy dwóch bąków przy telewizorku nie robią katastrofy. Wierzę w to, że istnieją, ale wierzę także, a raczej wiem, że miażdżąca większość ludzi nigdy nie spotka swojej połówki. Wystarczy rozejrzeć się wokół; nikt nie poznał połówki, a wszyscy wierzą, że może jednak im się uda. Takich pełnych wiary można spotkać w każdej kolekturze lotto, wśród oparów nie do końca przetrawionej cebuli i taniej wódki; wierzą, że może ich spotka szczęście. I nigdy ich nie spotyka. Zawsze kogoś, ale nigdy ich. Ale to im nie przeszkadza, wcale a wcale, nadal grają wierząc w ślepy fart. Niektórzy mówią, że poznali połówkę, jak pewien pan kilkanaście lat temu. Mówił o tym swoim szczęściu rodzinnym mi i moim rodzicom, moja mama rozpływała się od tych wielkich słów, do czasu; wieczorem hałas rozbijanych słoików i butelek, a także słownictwo rynsztokowe uświadomiły nam, że tezy, które stawiał ten pan, były całkowicie bez pokrycia; dobrze, że nie zabił w ataku furii swojej połówki pomarańczy. Ludzie są uparci; w loterii genowej dostali końskie twarze, brzydkie, słabe ciała, urodzili się w nędzy, biedzie, rodzinie z problemem emocjonalno-alkoholowym. W szkole dostawali wycisk, wytworzyli osobowości, które są tępe i niezdolne do nauki, myślenia abstrakcyjnego, harują za nędzne grosze, nigdy nic nie wygrali; ale wierzą święcie, że trafi im się połówka, która nie zwróci uwagi na ich brak urody, pieniędzy, higieny... oczywiście, wiara jest potrzebna; żeby nie palnąć sobie w głowę, gdy człowiek uświadamia sobie rozmiar swojej głupoty. Tak gloryfikowana wiara ma jeden wielki defekt. Odsuwa Cię od przeżywania świata tu i teraz w myślowe abstrakcje. „Gdy spotkam tego jedynego, wreszcie będę szczęśliwa”. A gówno tam będziesz 286
Pytania i odpowiedzi
szczęśliwa. Nie wierzysz mi? Jasne, że nie; dlatego Ci to udowodnię. Przeszłość to tylko wspomnienia, wzbudzenia elektryczne w naszym mózgu, bo niby gdzie indziej ma się znajdować przeszłość? Przeszłość nie istnieje, jest martwa jak moje konto bankowe po ostatnim shoppingu. Przyszłość natomiast w ogóle nie istnieje. Nie ma jej, to tylko hipoteza. Optymista tworzy we własnej głowie pozytywne obrazki; zaliczy ładną panienkę, może z dzianymi starymi, więc się ustawi jak trzeba i szybko strzeli jej dzieciaka. Pesymista także tworzy obrazki, ale nieprzyjemne: okradną go, pobiją, w pracy znowu będą się nad nim pastwić, a dziewczyna przyprawi mu rogi. Zwróćcie, drodzy Państwo, uwagę: i przeszłość i przyszłość to tylko wizualizacje, twory mózgu. Ile tych wizji się spełniło? Ile Twoich lęków się zmaterializowało? Eksperymenty psychologów z pamięcią, wyraźnie ukazały jak potrafi być zawodna. Np. emocjonujące zdarzenie oglądane przez kilkadziesiąt osób ma taki efekt, że każdy wspomina inne szczegóły. Wiedzą o tym doskonale policjanci − świadkowi rzadko kiedy można ufać. To, co widzimy, filtrowane jest przez naszą percepcję. Możesz wspominać, jak ktoś kiedyś zaklął i patrzył się na Ciebie, jakby chciał Cię zabić. Trzymasz w sobie te wspomnienie, onanizujesz się nim całymi latami, jaki to jesteś wybitnie nieszczęśliwy... a tymczasem faceta bolał ząb, na który klął. Przypadkiem spojrzeliście na siebie, a on nawet tego nie był świadomy. Jego oczy rzucały gromy a usta wyzwiska; ale nie do Ciebie. Takich pamięciowych błędów jest multum. Tkwienie w swojej pamięci nie ma sensu. Raz, że ona nie istnieje realnie, a dwa − że prawie na pewno to, co zobaczyłeś, zinterpretowałeś na swój sposób. Optymista widzi aż pół szklanki wody, a pesymista tylko pół szklanki wody. Mój ukochany przykład, który wbijam Państwu 287
Pytania i odpowiedzi
od lat do głowy: drzewo. Trzy osoby. Każda powinna ujrzeć to samo, prawda? Wszystkie patrzą na drzewo. Tymczasem pierwszej z osób ojciec się powiesił na drzewie, a ta osoba widziała to jako dziecko; wielki szok, trauma, zasikane spodnie z przerażenia. Druga osoba pod drzewem miała swój pierwszy, wspaniały raz z nauczycielką rosyjskiego; wielkie cycki, ciasna cipka, upojny zapach jej ciała... trzecia osoba nie ma żadnych skojarzeń z drzewem. Trzy osoby, a każda zobaczy co innego; pierwsza zobaczy swój strach i poczucie bezbronności, druga wielką przyjemność, trzecia będzie znudzona; ot, zwykłe drzewo. Można na nim scyzorykiem wydłubać swoje pseudo dla zgrywy. Jedno drzewo, a jak każda z tych osób będzie je wspominać? Ano właśnie. Twoja pamięć miesza się z emocjami, nie jest prawdziwa. To kolejny z powodów, aby z nią nie trzymać sztamy. Jedyne, co istnieje, to tu i teraz. Im mocniej wierzysz w jakąś ideę, obrazek w Twoim mózgu, tym mocniej jesteś odsuwany od tego, co tu i teraz. Żyjesz we własnych obrazkach, które sam zmyśliłeś, śnisz; i nie ma Cię tutaj. Większość swego życia spędzasz w „głowie”, skupiając uwagę na myślach i emocjach, a nie na rzeczywistości. Idziesz po ulicy, z trudem rejestrujesz chodnik, szum aut, nie ma Cię tam; może jeden procent uwagi jest na tej ulicy, byś nie wpadł pod samochód czy na innych ludzi. A reszta Ciebie, Twojej uwagi, gdzie jest? W myślach, wirtualnym świecie myśli i wyobrażeń. W iluzji, ponieważ ten świat nie istnieje. Siedzisz przed komputerem, ciepło, bezpiecznie i trzęsiesz się ze strachu... skupiłeś swoją uwagę na złej myśli. Pochodzącej z rzekomej przeszłości bądź nieistniejącej przyszłości. Ale jej nie ma, ona nie istnieje. Śpisz, po prostu masz sny. Życie prawdziwe, to życie w tu i teraz, w stanie, w którym nie istnieją wizje, wspomnienia ani żadne lęki. Żeby odczuć lęk, musisz stworzyć wizję i się na niej 288
Pytania i odpowiedzi
skupić. To Ty jesteś twórcą swego lęku, bo, żeby go poczuć, musisz go wywołać obrazem w głowie; w tu i teraz nie ma strachu, nie ma bólu i nie ma poczucia tragedii, zniszczonego życia. Jest błogość, spokój, radość. Myśli są, ale jakby w oddali, nie oddajesz się im całkowicie, nie wchodzisz w tę ich paplaninę. Z myślami jest tak, jakby ktoś niedaleko Ciebie włączył cicho radio. Wiara w połówki i w szczęście, które ma dopiero nadejść, to Twój kat i dręczyciel strojący się w szatki przyjaciela. Wszyscy wierzą w szczęście znajdujące się w przyszłości. Lepsza praca, większy samochód, dzieciak; później szczęście ma dać bachor na studiach, wnuki i ani się obejrzymy mamy po sześćdziesiątce na karku, a szczęścia jak nie było tak nie ma. I jak zwykle, oczekujemy znowu na szczęście w przyszłości; rewaloryzacja emerytur, dopłata do sztucznej szczęki, darmowa laska czy wózek inwalidzki. Umierając, szczęścia znowu nie ma! Wzywamy więc księdza, przepisujemy mu mieszkanie, licząc na lepszy pośmiertny los, i oczekujemy na niebo, w którym doznamy szczęścia. Tak żyją miliardy ludzi. Mylą się. Nikt im nie powiedział, że źle żyją, że szczęście jest tu i teraz, a nie w nieistniejącej przyszłości. Wcale nie trzeba oddawać kapłanom mieszkań, aut, pieniędzy; po co właścicielowi trylionów wszechświatów i galaktyk nasz stary samochód czy mieszkanie? Te lepiej oddajcie mi, swojemu ukochanemu felietoniście. Wiara w połówkę i w szczęście wiążące się z jej pojawieniem jest straszna. Zabiera Cię z tu i teraz do nierealnego świata. Zabiera Ci wszelką radość, na konto przyszłej, która raczej na pewno nie przyjdzie. A nawet jeśli przyjdzie, czy skoro tyle lat oczekiwałeś szczęścia w przyszłości a nie w tu i teraz, czy będziesz umiał się nim tu i teraz cieszyć? Wątpię. Nawyk to nawyk, a Ty umiesz 289
Pytania i odpowiedzi
tylko oczekiwać na radość. A kiedy ją ostatnio poczułeś? Tak bez powodu, z samego tylko faktu, że istniejesz? Widzisz − nie nauczono Cię takiej radości. Tresowano Cię inaczej; masz cieszyć się ze studiów, dobrej roboty, baby z cycem w domu i bachorów. Nikt Cię nie nauczył, że można i trzeba cieszyć się z samego istnienia. To radość, która nie przemija, jest wieczna i przede wszystkim niezależna od wszystkiego. Okropne jest to, co piszę, prawda? A czy nie jest okropne pokładanie radości w kobiecie, która umrze, pieniądzach, które wcześniej czy później stracisz, przedmiotach, które zardzewieją i się rozpadną? Czy nie jest straszne, że ktoś, z kim wiążesz radość, wykorzystuje to i Cię gnębi? Jeśli radość daje Ci kobita, to co wtedy, gdy odejdzie? Będziesz leżał zapłakany, zarzygany na ziemi i wył, żeby wróciła. Ot, szczęście w praktyce. Pytanie 6. Jak utrzymać związek z moją kobietą? Boję się, że mnie zostawi, zdradzi, wykręci jakiś numer. Jak działać? Kobiety zostały tak ukształtowane, że żyją emocjami i są one dla nich ważniejsze niż logika. Co to oznacza? Że musisz generować silne i różnorodne emocje, bo do bodźca wywołującego jedną i tę samą jej organizm szybko się przyzwyczai (habituacja). Musisz naprzemiennie dawać jej złe, by za chwilę dać jej dobre emocje. Przyciągać i odpychać, mówić prawdę i kłamać, mieć zachowania nie do przewidzenia, nagradzać za dobre zachowania (ale nigdy finansowo, by nie kojarzyła Cię tylko z pieniędzmi) a nade wszystko karać za każde naruszenie granic. Karcić miło, sympatycznie, bez nienawiści i upokarzania – ale bezwzględnie. Ma wiedzieć, co źle zrobiła, po prostu trzeba jej powiedzieć, co 290
Pytania i odpowiedzi
nie tak zrobiła – bez krzyków, na spokojnie. Niech płacze, grozi – kara musi zostać wykonana. To da Ci plus minus 90% pewności, że od Ciebie nie odejdzie, natomiast będziesz co jakiś czas testowany i rozkochiwany, bardzo poprawi się seks, by za chwilę Ci odciąć wszystko, co miłe – musisz być na takie testowanie przygotowany. Dlatego warto podwyższać samoocenę, by coraz mniej się bać, że od Ciebie odejdzie. Mniej strachu oznacza lepszą pozycję w związku oraz daje Ci łagodne lądowanie, gdy naprawdę odejdzie, bo to może się stać nawet wtedy, gdy będziesz mistrzem psychologii kobiet i podrywu. Niezbadane są wyroki Boskie i kobiece. Pytanie 7. Czy są szanse rozpoznać na pierwszy rzut oka, że dana kobieta nie rokuje na dobrą partnerkę? Są, jeśli: 1. Nie jesteś desperatem, który weźmie „byle co” i za każdą cenę. Możesz pragnąć kobiety, ale nie za mocno, i zaakceptować to, że możesz jej nie mieć. Jeśli pragniesz mocniej, szykuj się na kłopoty. 2. Znasz podstawy psychologii oraz wiesz jak działa podświadomość. Wystarczy obecna książka lub moja poprzednia Stosunkowo dobry. 3. Jeśli masz w miarę niezłą samoocenę. Wtedy masz SZANSĘ. A czy się uda? Jak to mówią, na dwoje babka wróżyła. Jak jesteś bystry facet i lubisz się uczyć psychologii kobiet, a nie wierzyć w bajki, które Ci wciska otoczenie, masz spore szanse na sukces. 291
Pytania i odpowiedzi
Pytanie 8. Dlaczego większości facetów jest wygodnie w ich chujowym życiu? (pytanie z forum) Ponieważ boją się zmiany, nie wierzą w to, że mogą żyć przyjemniej, oraz się przyzwyczaili do obecnych standardów. Boją się wyjść poza tzw. strefę komfortu. Każdy, kto chce więcej, musi zostawić swoje stare przyzwyczajenia i nabyć nowe. Pytanie 9. Czy można wybaczyć zdradę? Nie tylko można, ale i trzeba dla własnego zdrowia i komfortu życia. Jednak wybaczenie nie oznacza, że należy żyć dalej z kobietą. Tak prawdę mówiąc, żyć można i człowiek z wysoką samooceną umiałby tego dokonać, ale dla kobiety facet wybaczający zdradę okazuje SŁABOŚĆ. Jeśli więc kobieta nie ma wysokiej samooceny, będzie nieciekawie. Wyjątkiem są sytuacje, kiedy małżonkowie zdradzają się „legalnie”. Nie jest to rozwiązanie dla każdego, ale takie związki mogą mieć sens. Np. ja bym nie wytrzymał w takiej relacji, jestem zbyt zazdrosny. Pytanie 10. Chciałbym się rozwieść, ale szkoda mi małego dziecka. Dla niego zniosę wszystko. Zacznijmy od tego, że niektóre związki są tak toksyczne, że nie − nawet dla dziecka − nie zniesiesz wszystkiego. Ty możesz chcieć, ale Twój organizm nie wytrzyma napięcia i nastąpi załamanie 292
Pytania i odpowiedzi
psychiczne. Lepiej do tego nie dopuścić. Co do kwestii dziecka i rozwodu, Twoja decyzja o zostaniu z żoną dla dobra dziecka jest najgorszą decyzją z możliwych. Dziecko uczy się życia, kompletując tysiące wzorców reakcji i programów, które obserwuje w zachowaniu swoich rodziców. Jeśli rodzice udają przy dziecku, że wszystko jest ok, to nie ma to udawanie najmniejszych szans powodzenia. Po pierwsze, nie ukryjesz wybuchających spontanicznie awantur, dziecko zawsze coś zobaczy albo usłyszy, a po drugie − dziecko poznaje prawdę po bardzo subtelnych zachowaniach, np. mowie ciała, której nie kontrolujecie. Rozwód jest w porządku − ludzie w życiu się rozstają, pokłócą, przyjaciele wyjeżdżają i zapominają o sobie... to jest normalne i będzie czekać Twoje dziecko. Odchodząc, gdy jest Ci źle, uczysz dziecko ważnej rzeczy: jak jest mi źle, nie udaję, że jest mi dobrze w imię wydumanych celów, tylko odchodzę. To jest w porządku. Zostając z żoną, uczysz dziecko udawania, hipokryzji i poświęcania siebie samego w imię mrzonek. Jak lata awantur i nienawiści w mieszkaniu wpłyną na Twoje dziecko? W najlepszym przypadku zostanie neurotykiem, nieszczęśliwym i sfrustrowanym człowiekiem. A bywa, że wzorce, które mu „zafundowaliście” tak bolą, że niektórzy nie wytrzymują i się wieszają czy podcinają żyły. Dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło. Dobra wola bez mądrości jest niczym. Powiesz, że dziecko będzie cierpieć. Oczywiście, że będzie, dla malucha rozwód rodziców to często duży szok. Ale gdy nie da się już wytrzymać razem ani nie można nic sklejać, jakąś decyzję trzeba podjąć. Trzeba wybrać tę, która będzie mniejszym złem. 293
Pytania i odpowiedzi
Poza tym dziecko będzie jeszcze nie raz cierpiało w życiu − i to solidnie. Taki jest ten świat. Będzie porzucane, być może pobite, zazna biedy, odrzucenia i niesprawiedliwości. Jeśli będzie bardzo wrażliwe, ten świat je obrzydzi. Nie da się mieć dziecka i uchronić go przed cierpieniem − to niemożliwe. A co do rozwodu − wybierz mniejsze zło. Jak palec został zmiażdżony, można uciąć palec albo całą dłoń. Zostanie z kobietą, z którą się nie dogadujesz, niszczenie się wzajemnie, to ucięcie nie tylko dłoni, ale i całej ręki z barkiem. Rozwód to amputacja palca. Oba rozwiązania bolą, ale trzeba mieć jaja i po męsku podjąć decyzję. Pytanie 11. Moja dziewczyna jest cudowna, bardzo ją kocham... ale od czasu do czasu jej kompletnie odbija, mówi i robi złe rzeczy. Nie kochasz dziewczyny, tylko stan emocji, który w Tobie wzbudza. Gdyby Twoja dziewczyna nagle postarzała się o osiemdziesiąt lat, zwymiotowałbyś na myśl o dotykaniu jej... no i gdzie podziała się Twoja miłość? Co robić z takimi okazjonalnymi wyskokami dziewczyny? Zależy, jakie one są. Jeśli mocne to odejść, a jeśli „słabe” to coś można z tym zrobić, przynajmniej spróbować. Ale jak ocenić, które są mocne a które słabe? Jeśli człowiek bardzo pragnie kobiety i bycia z nią, nawet próbę zabicia siebie uzna za coś lekkiego i niewartego splunięcia. Właśnie dlatego w takich przypadkach jest potrzebna pomoc z zewnątrz. Musi być to ktoś, komu na tej kobiecie nie zależy i jest w stanie obiektywnie (na ile to możliwe) ocenić sytuację i stopień jej skomplikowania. Stąd właśnie bierze się popyt na moje usługi doradcze. 294
Pytania i odpowiedzi
Ale załóżmy teoretycznie, że wyskoki są słabe. Trzeba kobietę za to po prostu ukarać. Jeśli nie działają rozmowy, przekonywanie (a rzadko działa), najlepiej wyjść z domu na kilka dni i wyłączyć komórkę. Kobiety wbrew pozorom te sprawy łapią momentalnie. Raz, dwa razy powtórzyć − powinna się sytuacja unormować. Czyli nie robimy tak, jak radzą panie psycholożki w modnych czasopismach, że kupujemy futro i biżuterię kobiecie (czyli nagradzamy ją za krzywdzenie nas, co może tylko wzmocnić te zachowanie), ale odbieramy jej spokój i stabilizację (karzemy ją). Jeśli kobieta od nas odejdzie − mówi się trudno. Jeśli nie odejdzie, skojarzy, że pewne rzeczy, które robi, później ją bolą. Jak kobieta wsadzi mokrą dłoń do kontaktu i trzepnie ja prąd, nie powtórzy tego już nigdy. Nauczy się, bo nauczycielem był ból i poczucie stresu, nieprzyjemność. A Ty chcesz karać kobietę dobrą kolacją w restauracji? Na co Ty liczysz przyjacielu? Na cud? Nagradzać możesz za dobre czyny, ale karać musisz za złe. Jeśli się nabierzesz na nagradzanie podłości, będziesz solidnie cierpiał a i tak nic nie uratujesz. Pytanie 12. Czy kobiety zawsze zachowują się jak małe, emocjonalnie zaburzone dzieci?. Nie, przyjacielu, nie zawsze. Tylko wtedy, kiedy mogą. Np. w pracy często są rzeczowe i konkretne, bo muszą. Gdyby zaczynały płakać i grymasić, zostałyby wyrzucone z roboty − tam nie ma litości. W domu wiedzą, że takie zachowania przejdą, więc tak się zachowują, są „sobą”. Niemniej mają świadomość tego, że mogłyby zachowywać 295
Pytania i odpowiedzi
się inaczej. Jeśli pracowałeś w biurze z kobietami, doskonale wiesz, że umieją się dojrzale zachowywać wobec szefostwa. Czyli umieją! Jeśli chcesz mieć w domu spokój, kobieta zawsze musi wiedzieć, że jesteś od niej niezależny finansowo, mieszkaniowo i masz przyjaciół. To jedyna gwarancja tego, że nie pozwoli sobie na brak szacunku do Ciebie. Trzymaj się tej mądrości, a będziesz miał miłą kobietkę w domku... albo będziesz samotny do końca życia. Pytanie 13. Czy zdrada jest zawsze zła? Zdradę można opisać jako niedotrzymanie warunków umowy. Wiadomo, że jak seks to tylko w małżeństwie. Jeśli uprawiamy seks z inną kobietą, a nasza małżonka stara się dla nas, dba, by ten seks był i nie wykręca się migrenami czy czystością duchową, robimy ŹLE. Jeśli jednak żona nie udostępnia nam seksu miesiącami czy latami i nie ma na to medycznego usprawiedliwienia, łamie zawartą z nami umowę. Miała nas kochać i o nas dbać, a nie sprawiać, że cierpimy. Wtedy zdrada moralnie zła nie jest, jest złamaniem umowy, którą wcześniej złamała małżonka. Natomiast prawnie jest karana rozwodem z winy zdradzającego małżonka, z czego trzeba sobie zdawać sprawę. Pytanie 14. Czuję, że moja kobieta szykuje skok na drugą gałąź. Jeśli jesteś w małżeństwie, nie daj się sprowokować ani nagrać. Pamiętaj, że dyktafon można mieć już za sto złotych. Najpierw powie Ci coś bardzo złego (np. że bzykała się z Twoim najlepszym kolegą), obrazi, uderzając w słabe punkty (naciskała, że bez 296
Pytania i odpowiedzi
zwierzeń to nie miłość, więc wszystko o sobie mówiłeś a ona bardzo uważnie słuchała), a gdy zaczniesz krzyczeć czy ciskać talerzami, włączy dyktafon. W efekcie trafisz do więzienia, a na pewno stracisz większość majątku, nie mówiąc o widzeniach z dzieckiem. Koniecznie kup dyktafon, kamerkę, nagrywaj co się da. Może Ci to uratować zdrowie, pieniądze a nade wszystko tyłek dosłownie i w przenośni. Do niczego się nie przyznawaj, nie wyznawaj na głos, ile zarabiasz – wszystko, co powiesz może być użyte przeciwko Tobie i na pewno będzie. Zawsze to powtarzam: gdy kobieta nagle rzuca faceta, mając już drugiego, robi świństwo. Żeby nie czuć wyrzutów sumienia, wmawia sobie, że byłeś potworem, więc zaczyna Cię nienawidzić i się mścić. To najczęstszy schemat działania Pań, które dostrzegą na horyzoncie „lepszy model”. Wtedy nie ma litości, gra rozwodowa będzie bezwzględna, pełna kłamstw i płaczu z jej strony. Nie licz na litość, bo przegrasz z kretesem. MUSISZ zrozumieć, że jeśli ona by Ci okazała litość, musiałaby uznać, że nie jesteś potworem, a więc że zrobiła źle, zdradzając Cię. Litość Ci ukazana kosztowałaby ją wyrzuty sumienia i świadomość, że postąpiła nieuczciwie. Nie znam kobiety, która by uznała w pełni swoją winę, ani nikogo, kto by taką kobietę spotkał. A Ty lepiej licz na szóstkę w totka sto razy z rzędu niż na kobietę, która uzna, że coś schrzaniła wyłącznie ze swojej winy. Bardzo rzadko doradzam takie wyjście, ale czasami nie ma innej opcji. Leki psychotropowe. Gdy bardzo kochasz, a szykuje się rozstanie, czeka Cię co najmniej rok, dwa lata gehenny. W jej trakcie stres Cię zmiażdży, a możesz wpaść w alkoholizm albo gorzej. Leki psychotropowe, które umiejętnie dobierze doświadczony 297
Pytania i odpowiedzi
psychiatra, oszczędzą Ci piekła na ziemi, które będzie wynikiem utraty przyjemności związanej z małżonką/dziewczyną i stabilizacji życiowej. Czy szkodzą? Oczywiście. Ale w niektórych sytuacjach trzeba wybrać mniejsze zło. Stres i wódka zaszkodzą Ci znacznie bardziej niż leki, a przecież ludzie w stresie podejmują często szalone, niezrozumiałe decyzje, które ich rujnują. Sam kilka lat temu je brałem (effectin) przez pięć miesięcy, gdy miałem potworne zaostrzenie IBS – ich efektem ubocznym jest wpływ na jelita. Jedyne, co czułem, biorąc je, to niemożność dokończenia aktu seksualnego (strzelistego), co dla niejednego mojego czytelnika „sprintera” może być bardzo pomocne. Odstawiłem je bez najmniejszego problemu. Oczywiście nie każdy musi tak na nie dobrze reagować jak ja (na inne leki reaguję kiepsko), ale warto spróbować. Jeśli ktoś uważa, że metody „naturalne” działają w trakcie potężnego stresu, właściwie traumy, jaką jest rozwód, jest w błędzie. Relaksacja, medytacja, wizualizacje działają, ale trzeba mieć chociaż trochę ustabilizowaną sytuację życiową. Tu może zadziałać zamiast leków silna, mocna społeczność, która doda otuchy i siły, ale zapewne takiej nie masz. Gdy czekasz na „ścięcie”, zacznij o siebie dbać. Zmień styl ubierania, zacznij się odchudzać, jeśli masz nadwagę (ale mądrze, nie głodówkami), zapisz na siłownię, wyskocz gdzieś z kumplami, jeśli ich masz, zadbaj o zęby, bo żółty i czarny dawno wyszły z mody. Czasami taka zmiana potrafi tak mocno podrażnić ambicję małżonki, że zostanie. Natomiast jeśli decyzja jest już podjęta, żadna siła jej przy Tobie nie zatrzyma – no, chyba że jest to magiczna szóstka w totka. I spokojnie. Kiedyś wszystko wróci do normy. Zawsze wraca. 298
Pytania i odpowiedzi
Pytanie 15. Kochamy się bardzo ze swoją kobietą, ale seks jest kiepski, ona nie bardzo ma ochotę. Jeśli kobieta jest naprawdę zakochana, pożąda Cię i chce mieć z Tobą dziecko. Biologia. Wtedy nie myśli o niczym innym jak seks, bo innej drogi ku dziecku nie ma. Logiczne, prawda? Jasne. Jeśli nie ma ochoty na seks, to nie jest zakochana. Zostałeś wybrany ze względu na zasoby albo z desperacji, bo zauważyła, że się starzeje i chce się „ustabilizować”. Czy taki związek ma sens? To zależy od stopnia Twojej desperacji i pragnienia związku. Jeśli zadowolisz się byle czym, taki związek ma sens. Jeśli pragniesz od życia czegoś więcej, to z całą pewnością nie zadowoli Cię związek, w którym po ślubie seks całkowicie zniknie, dziecko prawdopodobnie będzie spłodzone przez innego mężczyznę, a Ty będziesz jedynie dostarczycielem pensji. Ja bym tę panią pożegnał, niech szuka innego jelenia. Pytanie 16. Mam 30 lat. Nie mam pracy. Zostałem sam. Miłość mojego życia, najważniejsza dla mnie osoba mnie zdradziła, zostawiła i potraktowała jak śmiecia. Przelała uczucia i pragnienia na innego faceta. Przyszło jej to bardzo łatwo. Jakbym był nikim. Jestem załamany. Mam podobne doświadczenia z przeszłości, ale to była moja największa miłość. Czuję się fatalnie. Nie mogę spać, jeść, funkcjonować. Codziennie walczę o życie. Codziennie walczę ze sobą, żeby nie zrobić czegoś głupiego, żeby się nie zabić. Boję się, że nie dam rady. Proszę nie piszcie, że są inne kobiety na świecie itp. Ja już nie mam serca. Potrzebuję pomocy. (pytanie z forum netkobiety.pl) 299
Pytania i odpowiedzi
Ten młody mężczyzna nie potrzebuje pocieszania tylko konkretnej wiedzy o procesie, który się wydarzył, oraz solidnej pracy nad podniesieniem własnej samooceny. Jeśli by się szanował (miłe odczucia na myśl o samym sobie), miałby duże poczucie przyjemności: gdy zerwała z nim kobieta, nie zostałby jak teraz na dnie, pełny rozpaczliwych emocji, które nim targają (koszmar, piekło na ziemi), tylko byłby trochę smutny. Tydzień i by minęło; mógłby dalej żyć z poczuciem przyjemności, nie rozpaczając, że kobieta (przyjemność) go zostawiła. Teraz czeka go co najmniej dwa lata szarpaniny z samym sobą – taka jest cena niewiedzy. Gdybym dał mu tę książkę w trakcie związku, pewnie by ją i mnie wyśmiał. Dlatego niektórzy ludzie, by w ogóle pozwolić sobie na czytanie takich książek jak ta, muszą bardzo solidnie pocierpieć. Jego kobieta znalazła „lepszy model”, czyli faceta dającego większą przyjemność, a on przyjemność utożsamił z kobietą. To MUSIAŁO się źle skończyć. I żeby nie było że jestem nieczuły. Nie jestem. Byłem w o wiele gorszej sytuacji – bez pracy, grosza przy duszy, z poniżającą chorobą, oczywiście nastąpiła „dziwnym trafem” ewakuacja kobiety z tonącej łajby. Ale gdyby nie to, nadal bym wierzył w efemeryczną, cudowną naturę kobiet które żyją tylko dla miłości. Wiedza kosztuje. Dowcip Za oknem ciągle pada... moja żona stoi smutna w oknie... Jeszcze trochę tak popada i będę musiał ją wpuścić.
Im kobieta lżejsza, tym bardziej ciąży na budżecie mężczyźnie. Marcel Achard
300
26. Kurs samoobrony przed kobietami
Na różnych kursach uczy się nas ochrony przed atakiem fizycznym, napadem, programuje reakcje mogące uratować nam życie. Im jesteś słabszy, tym bardziej potrzebujesz takiego kursu − namawiają nas mistrzowie różnych szkół walki. Mają oczywiście rację. Warto się szkolić całe życie, wystarczy, że takie umiejętności przydadzą nam się tylko jeden raz, który uchroni nas przed kalectwem albo śmiercią. Atakuje się dla zysków finansowych oraz dla „zysków psychicznych”, czyli dla zabawy, odreagowania, przyjemności, pokazania się w grupie. I tak samo jak napada się ludzi krzywdząc ich ciała, tak samo ludzie wzajemnie się rozkochują, by później specjalnie nas skrzywdzić emocjonalnie. Oczywiście są to rzadkie sprawy − tak jak pobicie. Ilu z was zostało ciężko pobitych w wyniku napadu? Żeby przetrwać atak na nasze ciało, trzeba przede wszystkim mądrze i bez wstydu uciekać. Przyda się jakaś sztuka walki (np. boks), która powinna być użyta jedynie w OSTATECZNOŚCI, gdy nie możesz już uciekać. Z nożem nikt nie wygra, żaden 301
Kurs samoobrony przed kobietami
zawodnik sztuk walki. Świetny zawodnik boksu i kick boxingu Rafał Jackiewicz, doświadczony w walkach ulicznych, był o włos od śmierci, gdy dostał nożem w serce, uratowała go szybka operacja i szczęście. Warto wiedzieć, że zwykły śmiertelnik nigdy nie osiągnie choćby połowy wydajności bojowej takiego zawodnika, nieważne jak by ćwiczył. Ale to mniej więcej każdy rozumie. Natomiast ludzie mają poważny problem ze zrozumieniem tego, że świat wypełniają drapieżniki w ludzkiej skórze. Są to osoby żyjące z cierpienia innych i nie ma mowy o żadnej resocjalizacji. Są to osoby złe, a w ezoteryce mówi się, że takie osoby nie mają „Wyższego Ja” − są jakby wcielonymi demonami, które mogą całkiem ładnie wyglądać. I jeśli jakaś pani psycholożka będzie wciskać ci kity o zmianie takich ludzi, to niech idzie do więzienia i spróbuje zmieniać psychopatów − niejedna już próbowała. Kiedyś słyszałem taką historię, która wydarzyła się w naszej ojczyźnie. Pewna starsza pani, bodajże walcząca o prawa przestępców, była na rozmowie z jakimś mordercą. A ponieważ chłopaki odsiadują ciężkie wyroki i się nudzą, mają sposoby na rozweselenie siebie i innych. Gdy pani coś mówiła naszemu łotrowi, ten rozciął brzuch i wyjął na stół jelita, uśmiechając się promiennie. Pani zemdlała natychmiast. Autentycznie źli są niektórzy mężczyźni i kobiety. Rozkochują swoje ofiary, a później zależy − jedni zarażają HIV-em, inni okradają, są jeszcze tacy, co w momencie największego zakochania boleśnie ranią słowem i znikają z życia. Tym żyją, to ich napędza. I nie ma sensu tego analizować, gdyż musielibyśmy wejść w sferę ezoteryki, duchowości, która jako jedyna próbuje ten fenomen wytłumaczyć. Nauka póki co twierdzi, że psychopaci mają uszkodzony mózg, mogąc zależnie od woli wyłączać i włączać empatię. 302
Kurs samoobrony przed kobietami
Jeśli chuligan atakuje Cię, bo widzi słabość Twego ciała i psychiki (lęk w mowie ciała), tak chuliganka erotyczna zaatakuje wtedy, gdy dostrzega w Tobie brak przyjemności, spełnienia. Gra polega na tym, że ona, podniecając Cię, obiecując wielkie szczęście do końca życia, dostarczy Ci przyjemność, by później nagle ją brutalnie odciąć. Różne rzeczy w życiu słyszałem, ale najczęściej było to nagłe zniknięcie. Ciężko opisać, co się wtedy z ludźmi dzieje, ale jest to stan skrajnej rozpaczy, tragedii i niekończącego się stresu. Gdy ktoś umiera, nasz stan będzie się powoli poprawiał − organizm dąży do równowagi. Gdy ktoś znika, targa nami na przemian strach o tę osobę z pragnieniem zemsty. Tu już nie pomoże mistrzostwo w boksie ani nawet w MMA. Walka toczy się na głębszym poziomie, którego w ogóle nie masz opanowanego, dlatego jesteś tam słaby jak dziecko. Jak się bronić? Jest tylko jedna metoda. Stale podnosić swoją samoocenę, codziennie, z każdą chwilą budować nawyk szanowania siebie samego, bo to rodzi przyjemność. Im większa przyjemność z bycia sam na sam ze sobą samym, tym mniej potrzebujesz przyjemności z zewnątrz. I co wtedy Ci zabierze taka erotyczna diablica? Pochlipiesz trochę, zrobisz ze mną jedną, dwie sesje, na których uświadomię Ci, co się stało − i żyjesz dalej. Masz przyjemność, nie wyszarpała wszystkiego. Ale z tego, co ja wiem, a przez te lata można uznać, że sporo rzeczy widziałem, wystarczy polubić siebie chociaż troszkę, by dla takich drapieżników (często pięknych i erotycznie promieniujących) śmierdzieć gównem na odległość. Wyczują Cię z daleka. Problem tkwi w tym, w jaki sposób możesz ocenić swoją samoocenę. Są ludzie twierdzący, że kochają siebie, a ja widzę po 303
Kurs samoobrony przed kobietami
pierwszym spojrzeniu, że się NIENAWIDZĄ. Oni Ci powiedzą, że to nie działa, że Kotoński „żeni” Ci kity. Niestety, wystarczy NIEŚWIADOME poczucie winy, które tak naprawdę jest pragnieniem ukarania siebie samego, by przyciągnąć do siebie karę. Jeśli poczucie winy jest duże, przyciągniesz erotycznego drapieżnika, jeśli średnie − ciężkie pobicie z rabunkiem, kalectwo, wielkie upokorzenia. Jeśli niewielkie, od czasu do czasu odstaniesz łomot, coś zgubisz, nie wyjdą Ci interesy i Twoje plany. Nie da się jednocześnie życzyć sobie dobrze (sukces, szczęście), a jednocześnie się nienawidzić (poczucie winy). Wtedy te dwa dążenia się ze sobą ścierają, a te, które jest ukryte, niestety jest zawsze DUŻO silniejsze. Bo cios z zaskoczenia jest zawsze nokautujący. Jest taki test na poczucie winy, które wyczuwa drapieżnik: stajesz przed lustrem i mówisz: „Ja (tu wstaw swoje imię) jestem niewinny i czysty”, obserwując, jakie emocje ten tekst w Tobie wzbudza. Jeśli w ogóle nie masz poczucia winy, w tym momencie poczujesz w sobie błogość, wielką przyjemność. Pamiętam, gdy pierwszy raz robiłem sobie taki test, poczułem się brudny i zły, odrażający. Czy teraz rozumiesz, dlaczego umieściłem taki długi rozdział o programowaniu religijnym? To są właśnie jego owoce. Uczucia które masz na swój temat, powiedzą Ci prawdę o sobie. Nikt inny Ci jej nie powie. Jeśli nie masz w sobie sporej dawki sympatii do siebie, będziesz dostawał w dupę. Ćwicz bezustannie NAWYK szanowania siebie samego. Zacznij kochać swoje ciało, głaskać je, czule dotykać. Nie wstydź się, bez tego ciała nie mógłbyś doświadczać życia i przyjemności, niesie Cię przez życie, mimo że tak wulgarnie je traktujesz, napychasz 304
Kurs samoobrony przed kobietami
śmieciowym żarciem i ciągle stresujesz, chociaż nie ma takiej potrzeby. Pokochaj ciało, swój charakter, swoje wady i wszystko to, co kiedykolwiek spieprzyłeś. Każdy coś spieprzył i ma swoje na sumieniu − tylko jedni umieją to lepiej ukrywać niż drudzy. Pokochaj się, a doświadczysz niepojętej przyjemności z życia. Gdy to POCZUJESZ, zrozumiesz, że wszystko, co było przed pokochaniem siebie, było tylko rzygowinami, niczym więcej. Czeka Cię wiele lat pracy, przyjacielu, ale nie mamy innego wyjścia. Jeśli nie pracujemy nad sobą, staczamy się. Nie ma sensu tego odkładać „na jutro”. Dowcip Rozmawiają dwie blondynki w autobusie. Jedna mówi: Czuć tu spermą Druga: O przepraszam, odbiło mi się.
Mężczyźni zrobili już wiele buntów i stoczyli wiele walk, ale dotychczas nie podjęli rewolucji bardzo potrzebnej – przeciwko kobietom. Aleksander Świętochowski
305
27. Terapia
Przez wiele lat pracowałem z problemami mężczyzn. Były to rozwody, walka o dzieci, utrata majątku, rozpacz, lata szarpaniny niszczącej wszystko dookoła; kompletny upadek faceta jako najczęściej prawnie i emocjonalnie ZNACZNIE słabszej strony w konflikcie z kobietą. Były też „lżejsze” sytuacje, takie jak zrywanie ze sobą, nieumiejętność radzenia sobie z presją i „gierkami” kobiet, wytrzymywanie całą noc, gdy za ścianą rozpaczliwie szlocha kobieta, bo okazałeś sie bydlakiem i nie chcesz wziąć kolejnego kredytu na meble dla jej mamusi. Przejmowałem się tym, bezustannie, jak można pomóc milionom facetów, którzy nie mają wiedzy o kobietach oraz mechanizmach ich działania, które są krańcowo inne od obiegowej, serialowej opinii, którą wysysamy z mlekiem matki, z książek, filmów i opowieści rodziny i znajomych. Gdy kłamstwa o kobietach, które mamy w głowie, stykają się z faktami w rzeczywistości, powstaje zderzenie i kolizja, a niekiedy bardzo poważny wypadek, bywa, że śmiertelny. Jednak praca z ludźmi jest często niezwykle ponura, a wysłuchiwanie dramatów życiowych trwale odbija się na moim 306
Terapia
postrzeganiu świata i zdrowiu. Sam niewiele mogę zdziałać, gdyż dobra pomoc to zmiana wzorców myślenia osoby poszkodowanej oraz przedstawienie jej wiedzy, która jest rażąco inna od tej powszechnie znanej, a to musi swoje trwać, oraz spotyka się ze zrozumiałym buntem. Nikt nie lubi się przyznać, że przez lata wierzył w mrzonki. Wiem to po sobie, ale szczęście w nieszczęściu sprawiło, że doświadczyłem tak intensywnego cierpienia, którego nie byłem w stanie znieść. W końcu musiałem odstawić na bok dumę, poczucie własnej wyjątkowości i mądrości, by uznać, że wszystko, co wiem o życiu i kobietach było kłamstwem. Społeczeństwo pracowało nade mną od dzieciństwa, by wpoić mi obraz świata, który ma tyle wspólnego z prawdą co krzesło z krzesłem elektrycznym – wszyscy jesteśmy ofiarami bardzo subtelnej, ale potężnej manipulacji. Uczy się nas czuć winnymi, niegodnymi, wpaja nam silne reakcje emocjonalne, warunkuje dokładnie tak samo jak słynnego psa Pawłowa. Czy ten świat pełen wojen i kurestwa jest dobry? Ano nie jest. Wniosek jest bardzo prosty – to, co się nam wtłacza do głów, jest niewiele warte. Liczą się efekty, skutki, a te są tragikomiczne. Nie ma z tego, co nam wbijają do głów od setek lat, żadnego realnego dobra, tylko bezustannie to samo – wojny, rzezie w imię Boga, demokracji i wolności. Czyni się nas nieszczęśliwymi i neurotycznymi, wytwarza się w nas wewnętrzny konflikt i niechęć do samego siebie, by ganiać za podanymi nam na tacy, wykreowanymi idolami, których pułapu (uroda, bogactwo, czar) nigdy nie sięgniemy, a walcząc o ten sztuczny ideał, skutecznie wypieramy się i zdradzamy siebie. Efektem wyparcia się siebie jest ból, rozpacz i narastające z wiekiem poczucie smutku i beznadziei. Gdy nas już uszkodzono, zraniono, złamano (co uważamy za normalne życie, ale takim nie jest), podaje nam się lek przeciwbólowy – związek i rozmnażanie. To 307
Terapia
znosi ból na jakiś czas, efekt euforyczny hormonów „zakochania” utrzymuje się do dwóch, trzech lat. W tym czasie „na haju” masz się ożenić i spłodzić potomstwo. A co później? To już nikogo nie interesuje. Stan zakochania mija, odkrywając przed nami piekielne widoki, no ale są dzieci, kolejni niewolnicy w tej wielkiej maszynie do wyciskania z nas wszystkich soków. Jedna trzecia małżeństw się rozwodzi, ponoć 20% dzieci spłodził sąsiad albo kolega z pracy, a nie ojciec, który je utrzymuje (panie na wspomnienie o testach DNA wpadają w panikę, ciekawe dlaczego?). Reszta żyje ze sobą w strachu o utratę mieszkania i opinii (w razie rozwodu), a na palcach dłoni można policzyć tych, którzy żyją ze sobą w jako takiej harmonii. Człowiek nie może uzyskać szczęścia poprzez związek, tylko poprzez pracę nad sobą, nawyk zadowolenia. Związek może dać szczyty (seks, poryw emocji, duma z dziecka), ale po nim zawsze musi nastąpić dół (strach o dzieci i żonę, zazdrość, poczucie bycia wykorzystywanym i straconych szans na rozwój itd.) To jak z wódką i narkotykami – jest szczyt, a później znacznie dłużej trwający dół. Coś za coś – ale szczęściem nie można tego nazwać. Nawet na szczycie odczuwa się pewien niepokój, napięcie, bo po jakimś czasie dobrze wiemy, że im wyżej jesteśmy (cudowne emocje), tym niżej upadniemy. Niektórzy, upadając, czują ulgę – oczekiwanie na ból jest stokroć gorsze niż sam ból. Gdzieś po trzydziestce musiałem na nowo uczyć się życia, tym razem nie z książek i filmów o miłości, które tworzą rozwodnicy i narkomani, a poznając prawa rządzące umysłem człowieka. Musiałem podjąć działania mające na celu „wypędzenie” z mojej głowy wszystkiego tego, co mi tam „zainstalowano”, przy czym głównie mam na myśli pewniki o związkach, dających szczęście kobietach i wszystkie sprawy związane z Kościołem, poczuciem winy, które olbrzymim wysiłkiem stwarza w niewinnych dzieciach, 308
Terapia
by mieć wiernych, panicznie bojących się odejść niewolników. Bo po co Bogu instalowanie w dzieciach poczucia winy? Tego potrzebuje potężna, ziemska korporacja, a nie Bóg czy Jezus. Zanim bym trwale pomógł kilkunastu osobom, spaliłbym się emocjonalnie i skonał z głodu, bo ludzie poranieni są często bez środków do życia, a ja z czegoś muszę żyć. Warto dodać, że jak są ludzie żebrzący o pieniądze, tak są ludzie żebrzący o uwagę; i tak, jak niektórzy żebracy nie mają ochoty podjąć pracy, tak ci nie chcą nic zmieniać w swoim życiu – chcą tylko, by mówiono o ich problemach, zajmowano się nimi. Ale to marnuje mój czas i energię, co akurat te osoby niewiele interesuje. To zawodowi żebracy emocjonalni, żerujący na litości innych ludzi, ich pragnieniu, by być dobrym człowiekiem. Niestety, jeśli dobro nie wypływa z autentycznej potrzeby, a pragnienia zaliczenia dobrego uczynku czy utrzymania o sobie szlachetnej opinii, ponosi się duże straty. Pomaganie to wyższa sztuka, gdyż trzeba wiedzieć, komu w ogóle można pomóc. Większość ludzi chce uwagi i pieniędzy, wiedza i rozwijanie się ich nie interesuje. Pomagając takiemu pasożytowi, wytraca się własny spokój wewnętrzny i energię, a żebraka utwierdza w przekonaniu, że życie bez pracy się opłaca. Pomagając, można realnie zaszkodzić wielu ludziom a przede wszystkim sobie. Jeśli wytracę cały czas i energię na „pomaganie”, to co zostanie dla mnie? A przecież, jeśli nie będę miał w sobie spokoju i szczęścia, to co dam innym ludziom? Kolejną bajeczkę religijną, czy jakiś utopijny system filozoficzny? To tylko słowa, one nic nie zmienią. Natomiast zmieniać się skutecznie można poprzez własne zachowanie. Ludzie powtarzają jak papugi to, co widzą w otoczeniu. Jeśli widzą godne zachowanie spełnionego człowieka, sami będą dążyć ku dobru. Widząc 309
Terapia
wariata, który zachowuje się jak cierpiący człowiek, ale mówi ładne słowa, skopiują jego złe zachowanie, maskując je farmazonami o Bogu, miłości i szczęściu na świecie. Dlatego jako doradca muszę bardziej dbać o siebie niż o innych ludzi. Jeśli nie będę miał minimum komfortu życia, tylko zaszkodzę innym. Kilka lat temu zmieniłem środowisko, w którym żyłem, by zauważyć, jak pozytywne zmiany to we mnie i w moim życiu wywołało. Wtedy zrozumiałem, że jeśli toksyczne środowisko (społeczność) kształtuje „przegrańców” (daje im złą wiedzę na temat kobiet i życia) i w ten sposób wystawia na nieopisane cierpienia (rozstania, kłótnie, tragedie, rozwody, utrata majątku), to trzeba stworzyć nowe środowisko, w którym jego uczestnik zetknie się z prawdą o kobietach i związkach, o tym, jak żyć i jak działać, by zwiększyć szansę na spełnione życie. Te środowisko stworzy mężczyznę silnego psychicznie, znającego zasady gry, dominatora w tłumie kukiełek, które, nie mając tej wiedzy co on, ponoszą klęski. Tym, co różni człowieka bawiącego się życiem od ofermy, nie jest wcale zawartość portfela, a wiedza i świadomość procesów, które rządzą naszym życiem. Kiedyś czytałem książki słynnego tresera psów (Cezar Milan), który leczył niegrzeczne czy znerwicowane psy, wprowadzając je do swojego, świetnie ułożonego stada piesków. Psi nerwus czy furiat, naśladując zachowanie innych psów, szybko się socjalizował. Wiadomo, że nawet dobry człowiek, idąc do więzienia, może się zdemoralizować, a czasami bywa i tak, że kanalia w dobrym miejscu nabierze dobrych manier (rzadkość, ale zdarza się). Zrozumiałem, że trzeba stworzyć takie środowisko. Tylko jak? Wykorzystując to, że przez wiele lat pisania zdobyłem wiernych 310
Terapia
czytelników, stworzyłem forum braciasamcy.pl., gdzie ich zaprosiłem. Są to ludzie już sporo wiedzący, rozumiejący jak to wszystko działa, nie ma u mnie gówniarzerki, tylko elegancko i treściwie. Wykreowałem wizję, ale wielu za nią zapłaciło – to sympatycy i cisi zwolennicy, widzący w tym zdarzeniu szansę na uczynienie świata (i własnego życia) chociaż trochę lepszym. Jeśli więc nasz człowiek zostanie poddany presji toksycznej rodziny, kochanki czy żony – co potrafi kompletnie oszołomić człowieka, zmienić jego postrzeganie i namówić do samobójczych życiowo decyzji – tu zawsze będzie wielu tych, co swoją masą i argumentami przywrócą mu poczucie siły, godności i normalności. Przeważymy dużą grupą każdy wpływ psychiczny na naszych ludzi. Nikt nie wygra z całą, tak wielką grupą ludzi. I właśnie ten mechanizm pragnę wykorzystać do kreowania właściwych postaw oraz ratowania ludzi z ciężkich opresji. Moi czytelnicy zaludnili puste przestrzenie forum, wypełniając je wiedzą i radosnym entuzjazmem wynikającym z dzielenia się wiedzą. Powoli zaczęli przychodzić nowi forumowicze, by dzielić się swoimi przemyśleniami, wiedzą i doświadczeniem. Im więcej rozmów, dyskusji i wymiany doświadczeń, tym więcej chętnych do skosztowania z tej fontanny niekończącej się, pozytywnej energii. Dla kobiet będzie to oczywiście energia negatywna – ponieważ uderza w ich interesy. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy żona i cała jej rodzina namawia faceta, żeby przepisał na nich majątek. Bardzo częsta sprawa. Presja olbrzymia, żona płacze, że skoro nie chce dać dobytku, to nie kocha (więc wstrzymuje seks za karę, są ciche dni, awantury, obowiązkowy płacz), rodzina na przemian wychwala oraz prosi, 311
Terapia
by przejść do różnych, mniej lub bardziej subtelnych gróźb. Taki człowiek w końcu się zgodzi, bo sam nie ma siły, by się przeciwstawić tak dużej liczbie osób, zostaje zmiażdżony wykreowanym w nim poczuciem winy, niegodności, konieczności zrobienia tak, jak chcą silniejsi od niego. Presja psychiczna grupy jest niezwykle skuteczna, miażdżąc słabą z natury odporność psychiczną nieśmiałego, porządnego, naiwnego faceta. Dodatkowo cierpi na brak seksu, który zostanie mu udostępniony, jak pozbawi się majątku. Ale gdy wejdzie w nasze środowisko, kilkaset osób go przekona, by tego nie robił. I będzie to o wiele silniejsza presja niż ta toksycznej rodziny. Nasz człowiek będzie miał poczucie, że robi dobrze, że go popierają, że nie jest sam – nie da sobie wmówić poczucia winy, tego, że krzywdzi żonę, nie oddając jej wszystkiego, co ma, nabierze energii i siły. Z czasem wsparcie psychiczne może przerodzić się we wsparcie prawne, a nawet fizyczne jak najbardziej. Chyba wszyscy znamy film z Internetu, gdzie ojciec przyjeżdża na spotkanie z dzieckiem, a bracia byłej żony go biją na oczach bezradnej policji. Gdyby przyjechało z nim pięćdziesięciu „naszych” (a są u nas bokserzy, karatecy, zapaśnicy itd.), schowaliby się w kurniku ze strachu. Jeśli by się nie bali, roznieślibyśmy ich na strzępy (oczywiście w obronie wysoki sądzie!). Następnym razem nie byłoby problemów z egzekwowaniem praw ojca. Wielu mężczyzn w ogóle nie zna normalności. Wychowani w patologii (niekoniecznie biedzie), niejako z automatu przeskakują w patologię w związku z kobietą. Mówią, że są na luzie i czują się szczęśliwi, ale ich życie to absolutne bagno. To, co ludzie opisują na forum o swoich związkach, sprawia, że włosy stają dęba na głowie. Oni nie wiedzą, że mogą żyć lepiej, ponieważ zostali 312
Terapia
przekonani o swej winie, niegodności, zostali wmanewrowani w bycie ofiarą i bankomatem, bo „facet tak musi”. Nie, nie musisz żyć w gnoju, ciągle przepraszać, że żyjesz. Masz prawo do szacunku, do tego, by Cię dobrze traktowano. Nie musisz być całe życie chłopcem na posyłki, który zarzyna się w robocie dla niedoceniającej tego hetery. To Twoje życie i masz prawo je przeżyć tak, jak Tobie się podoba – jeśli nie krzywdzisz innych. To, że komuś innemu się Twój styl życia nie podoba, to nie Twoje zmartwienie. Dopiero u nas, czytając teksty kolegów, dyskutując i przesiąkając aurą naszego miejsca, niejasne uczucie, że coś w jego życiu nie gra, zaczyna mocno się zwiększać – a z czasem eksploduje. Gdy rana się otwiera, trzeba zmierzyć się z cuchnącą „ropą”, ale później następuje szybka regeneracja i powrót do zdrowia. Nie jest tajemnicą, że wiele kobiet ZAKAZAŁO czytać braciasamcy.pl swoim facetom, reagują histerycznie na samą o nim wzmiankę, a już nie daj Panie Boże o mojej stronie samczeruno.pl. Z niektórymi chłopakami mogę komunikować się tylko przez „lewe” maile, bo wszystko inne jest systematycznie przetrząsane i sprawdzane. Te forum jest diabelsko skuteczne i nigdzie w sieci nie ma takiego miejsca na poziomie. To nie miejsce dla gówniarzy, a dla ludzi, którzy coś już w życiu zrozumieli, a przede wszystkim w coś zwątpili. Taki właśnie mam cel, byśmy stali się tak silni, że przejdziemy ze świata wirtualnego do realnego, zresztą już odbyły się spotkania, rodzą się przyjaźnie i zacieśniają znajomości. Cel odległy, ale do tego miejsca też dochodziłem latami, wśród szyderstw i głośnego śmiechu otoczenia. Wiele razy chciałem przestać, ale wiedziałem, że kiedyś osiągnę coś większego i ważniejszego niż moje 313
Terapia
lęki i obawy. Teraz śmiechu jakby znacznie mniej, za to u wielu „kumatych” jest podziw, gdyż uświadamiają sobie, do czego wszystko zmierza. Skaleczeni przez kobiety (a raczej fałszywą ich wizję) faceci mogą wejść w naszą grupę, poznać, jak wygląda psychologia kobiety, jak wygląda życie. Bez cenzury, politycznej poprawności i ściemniania. Piszemy o mężatkach, dziwkach, narkotykach, bójkach, morderstwach, nienawiści i miłości. Jesteśmy normalnymi facetami, którzy w pojedynkę z tym szaleństwem nie mają szans. Jest u nas cały przekrój społeczeństwa. Są prawnicy, lekarze, architekci, weterynarze, hydraulicy, kierowcy, budowlańcy, bandyci, nożownicy, korwinowcy, lewacy. Są też cwaniacy, którzy, widząc mocną grupę, chcą się podłączyć do korzyści, jakie ona generuje, ale tam, gdzie piękne rośliny, zawsze pojawiają się chwasty. Tego się uniknąć nie da. Mamy wielu wrogów, ale i wielu przyjaciół. Rozrastamy się, rośniemy w siłę. Wielu się nie podoba to, że pokazujemy, jak wygląda obdarta z kłamstw prawda. Na szczęście niewiele mogą nam zrobić, oprócz szczekaniny na sunącą powoli, ale pewnie i trwale karawanę. To nie mesjanizm ani sekta, nie prowadzę ludzi do nieba, a do wypracowania lepszej jakości życia. W mojej wizji jest to środowisko, które uczy ludzi, jak wygląda prawdziwe życie oraz związki z kobietami. Nie jesteśmy wrogami kobiet, tylko ich przyjaciółmi, wiedząc, jakie są zasady gry z nimi. Na pewno nie takie jak na komediach romantycznych. Kochamy je, ale nie damy się „wyruchać”. Zgnoję każdego, kto liczy, że znajdzie sobie u nas koleżków, którzy będą nienawidzić kobiet, gardzić nimi. To nie takie miejsce. 314
Terapia
Tu uczymy się o kobietach, o tym, jak zostały uwarunkowane. Nie ma tu miejsca na poniżanie czy pogardę. I by pokazać swą dobrą wolę, stworzyłem na forum dział „Rezerwat dla Kobiet”, gdzie mogą pisać sobie panie. Co chcą, to mają – i chętnie się udzielają, bo wiele z nich doświadczyło nieszczęść ze strony innych kobiet czy też rozumieją, co wyprawiają ich „siostry”, co to wydrapią oczy, bo dziewczyna kupiła ładniejszą sukienkę czy poznała miłego faceta. Nie mogą jednak pisać u nas, natomiast my możemy u nich. Dlaczego tak postąpiłem? Ponieważ w dzisiejszym społeczeństwie kobieta niemalże wszystko może. Jak chce mieć to, co ma facet, krzyczy o seksizmie i równouprawnieniu. Gdy chce coś uzyskać, udaje słabą i płacze. U nas jest inaczej – symbolicznie wykreowałem taką sytuację, gdzie kobiety mają mniejsze prawa, czyli wprowadziłem pożądaną przez nie równość. Pragnę, by nasze środowisko było potężne, mocne. By ludzie integrowali się także poza forum, tworząc silne źródła wiedzy i wsparcia. Marzę o chwili, gdy będziemy na tyle potężni, by włączyć się w oszukujący ludzi i czyniący ich psychicznymi kalekami nurt mediów. Moim celem jest stworzenie takiej przystani, miejsca dla nas, gdzie wszyscy będziemy mogli się spotkać, bawić, nabywać wiedzy i kreślić nowe wizje. Dziś jesteśmy w Internecie, ale za ileś lat przeniesiemy to wszystko w świat realny. Nigdy nie będziemy masowi, bo masa to głupota, a mądrość jest w niewielu ludziach. Ale nawet mała grupka gentlemanów, dobrze zorganizowana i zarządzana, może dużo zrobić dla swojego dobra. Czeka nas jeszcze wiele pracy, ale celem jest jak największa integracja, stworzenie siły, by każdy mógł z niej czerpać, gdy osłabnie, albo gdy zostanie osaczony przez silniejszych od siebie. To będzie taki klub gentlemanów, którzy będą sobie wzajemnie pomagać 315
Terapia
w kłopotach. Jednostka, zwłaszcza w tym kraju, niewiele może. Grupa może wszystko. Świata nie zbawimy, ale uczynimy nasze życie łatwiejszym i bezpieczniejszym. Dlatego zapamiętaj – gdy poczujesz, że tracisz kontrolę nad swoim życiem, załóż konto w pół minuty na moim forum i niech Cię porwie bystry nurt zabawy i wiedzy. To bardzo skuteczna terapia na początek, wzmacnia odczucie buntu przeciwko byciu wykorzystywanym przez kobietę (matkę, siostry, ciotki, żonę, szefową), osłabia negatywne uczucia (poczucie winy, strach), daje poczucie siły i pewności oraz uprzyjemnia i łagodzi bolesne chwile po zerwaniu toksycznej znajomości. Nie lekceważ tej potężnej mocy, zainwestuj tam swój czas i energię, a jak przyjdzie pora, byś sam pocierpiał, zaczerpniesz stamtąd więcej, niż Ci się wydaje możliwe. Jednak później musisz zacząć ostro pracować nad swoją podświadomością, nad zmianą swoich wzorców i poprawą samooceny. To bardzo dokładnie opisuję w książce Stosunkowo dobry, a jeśli nie stać Cię na nią, odpowiedzi znajdziesz w setkach felietonów na samczeruno.pl – tylko będziesz musiał trochę pogrzebać. Bez zmiany wzorców sytuacja się zawsze powtórzy: będą inne ubrania, inna waga i uroda dziewczyny, inne otoczenie, ale emocjonalnie tak samo unurzasz się w błocku. Dopóki nie zmienisz wzorca, nie licz w życiu na nic miłego – no, chyba że na etapie „kuszenia”, co szybko się kończy.
316
28. Pożegnanie i końcowe pouczenia
Oto nadeszła chwila (dla jednych miła, dla drugich być może smutna), gdy musimy zakończyć naszą męską, uświadamiającą rozmowę. A raczej monolog. Gdybym mógł, zapisałbym jeszcze i tysiąc stron. Bezustannie towarzyszy mi silne wrażenie, że czegoś ważnego jeszcze nie napisałem. Ta książka ma być początkiem przygody z kobietami i ich naturą, dlatego napiszę, że jest częścią pierwszą; późniejsze powstaną wtedy, gdy zdobędę nowe informacje albo wpadnę na ciekawszy pomysł, jak w inny sposób wykorzystać i przekazać swoją wiedzę. Jeśli po lekturze tej książki czujesz wobec kobiet jakiekolwiek negatywne uczucia, nie zrozumiałeś jej przesłania. Chciałbym to wyraźnie podkreślić. Uczucie nienawiści czy pogardy do kobiet jest Twoim upadkiem. Samo trzymanie tak destruktywnych emocji w sobie jest dużym obciążeniem. Pożera to energię (siada zdrowie, obniża się nastrój) a przede wszystkim sprawia, że podświadomość niejako emanuje złymi emocjami. 317
Pożegnanie i końcowe pouczenia
Jeśli znajdziesz się w pobliżu ludzkiego drapieżnika, zostaniesz zaatakowany (emocjonalnie bądź fizycznie) – powód będzie nieistotny, coś się wymyśli. Prawdziwym powodem będzie jednak to, że mową ciała, nawet brzmieniem głosu zachęcisz do ataku. Ja zawsze tłumaczę moim klientom, że jak nie zmienią podejścia do kobiet, to po prostu spotka ich coś bardzo niemiłego. Jeden się pochoruje, drugi dostanie mocny łomot, kolejnemu posypie się w „dziwny” sposób ważny projekt. Z podświadomością nie ma żartów i musisz sobie z tego zdawać sprawę. Poza tym uważam, że jeśli przebrnąłeś przez moją książkę, musisz być „kumaty”. Wierzę, że zrozumiesz, iż kobiety są takie przez swoją naturę i wychowanie. Kobiety także się próbują zmieniać i rozwijać, ale jest im bardzo trudno. Nam też jest trudno. Zmiana siebie jest bardzo czaso- i energochłonna i trzeba to zrozumieć. Zresztą my sami też łatwi we współżyciu nie jesteśmy. Faceci też są żałośni, chorobliwie skąpi, psychicznie chorzy, z nerwicami natręctw, dominujący i tchórzliwo-agresywni. Dlatego właśnie zalecam swym czytelnikom, by polubili kobiety. Przynajmniej spróbujcie zrozumieć, jak bardzo zostały one skrzywdzone, jakie kompleksy mają i jak szybko tracą atrakcyjność, do której tak mocno się przywiązują. One naprawdę łatwo nie mają. Cierpią, więc im współczuj, ale bardzo uważaj, by nie przelały swego cierpienia na Ciebie, wiążąc Cię ze sobą. Ja lubię kobiety i chciałbym, byś także je co najmniej lubił, ale wszystko, co dobre, jeśli nie umiemy tego „używać”, stanie się trucizną. Znajmy prawdę o naturze kobiet oraz dokładnie cenę, jaką musimy zapłacić za czerpanie dzięki nim przyjemnych uczuć. Gdy znasz uczciwą cenę, możesz przemyśleć, czy chcesz ją płacić, 318
Pożegnanie i końcowe pouczenia
czy może nie. Jeśli nie znasz zasad gry i ceny, którą musisz zapłacić, zostaniesz oszukany. Na ten czas sądzę, że moim powołaniem jest nauczanie, pisanie książek i poradników. Nie planuję potomstwa ani ślubu, więc dla mnie sprawa jest jasna z kobietami. Związek? Być może, ale na pierwszym miejscu jest moja pasja, nauczanie. Jeśli natomiast Ty chcesz mieć dzieci, pełną, szczęśliwą rodzinę, dzięki tej wiedzy będziesz miał szansę przeżyć rodzinną idyllę. Będziesz jednak musiał trochę nad sobą (podświadomością) popracować. Największą tragedią ludzi jest to, że żenią się i płodzą dzieci, kiedy tak naprawdę tego nie chcą. Ich pasją w życiu jest zupełnie co innego, ale ulegają presji otoczenia, wierząc, że to da im szczęście. Trudno nie ulec, gdy dosłownie każdy mówi, że to da szczęście (marchewka), a jednocześnie wyśmiewa, że nie masz kobiety (kij). Później tacy ludzie unieszczęśliwiają żonę, dzieci i całą rodzinę, a nade wszystko samego siebie. Poczytaj KAŻDE kobiece forum. Tam są cały czas wałkowane te same sprawy. Kobieta się hajta, myśli, że nastąpi szczęście... a tu mąż nie daje całej pensji, a to jej rodzice przeszkadzają, a to ona by chciała robić karierę, a mąż każe siekać kotlety... co by się stało, ludzie są później nieszczęśliwi. Jeśli masz twarde jaja, zajrzyj np. na netkobiety.pl. Można osiwieć, jak czyta się wynurzenia pań. Takie właśnie życie Cię czeka, a nie mrzonki, w które uwierzyły panie tam się żalące. To jest prawdziwe życie, a nie medialna iluzja. Te wszystkie panie tam piszące były pewne, że będą szczęśliwe – no i tak właśnie skończyły, w bezustannych, niekończących się problemach każdej możliwej natury. Panie tam piszące naiwnie myślą, że jakieś 319
Pożegnanie i końcowe pouczenia
działanie rozwiąże ich problemy – ale mylą się. Gdy rozwiążą jeden, natychmiast pojawią się dwa nowe. Żeby rozróżnić czy nasze pragnienie jest naprawdę nasze, czy też przejęliśmy je od innych, trzeba po prostu dużo czasu. Nigdy, przenigdy nie podejmuj ważnych, życiowych decyzji, śpiesząc się. Jeśli „jedyna na świecie” narzeczona naciska na ślub – nie zgadzaj się. Co zrobisz, gdy po ślubie, mając z nią dzieci i kredyt na trzydzieści lat, zrozumiesz, że takie życie nie jest Twoim przeznaczeniem? Uciekniesz w pracę albo w wódę, nie będziesz pierwszy, a Twoje dzieci wychowane z chłodnym, milczącym czy nerwowym tatą, zasilą armię frustratów na tej nieszczęsnej ziemi. Najpierw zdobycie wiedzy, mądrości życiowej. Jednocześnie staraj się o niezależność finansową, minimalnym celem ma być WŁASNE mieszkanie i oszczędności na rok życia, co da Ci podstawowe poczucie bezpieczeństwa. Musisz poczuć na własnej skórze, że gdy coś masz, kobiety same się do Ciebie garną. Wtedy uświadomisz sobie, że kobietę zawsze można mieć – to kwestia zadbania o siebie oraz majątku. Możesz poczekać spokojnie do późnej trzydziestki i wybrać naprawdę pasującą do Ciebie kobietę. Ci, co się śpieszą, zazwyczaj gówno mają. Jest jednak ważniejsza przyczyna, dla której lepiej nie śpieszyć się z małżeństwem i dziećmi. Dopiero po trzydziestce niektórzy zaczynają niejasno czuć, co tak naprawdę w życiu ich „kręci”. Nie musisz się śpieszyć mężczyzno – natomiast kobieta musi. Facet pod czterdziestkę może być uroczy i czarujący, może podniecać seksowne dziewiętnastolatki – kobieta po czterdziestce, nieistotne jak atrakcyjna, szału nie wzbudzi. Ty możesz czekać i powinieneś, kobieta nie może. Śpiesz się powoli! 320
Pożegnanie i końcowe pouczenia
Są jednak ludzie autentycznie pragnący mieć dzieci i rodzinę. I oni powinni do tego celu podążać. Jednak samo pragnienie nie wystarczy, trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Dzięki tej książce zrozumiecie, że szukanie trzeba zacząć od mocnej poprawy swej samooceny i wzorców reakcji. Trzeba zmienić siebie przed jakąkolwiek poważną decyzją w swoim życiu – nie ma innej możliwości. Dopiero wtedy może nastąpić spotkanie dwóch osób, które się autentycznie polubią. Zakochanie jest nieistotne, ważne czy się po prostu lubią. To jest największe spoiwo, a nie krótkotrwały haj hormonalny, po którym zostają zgliszcza. Kobieta i mężczyzna, którzy lubią się, mają wspólne cele i pasję – to jest związek, który ma duże szanse na powodzenie i wychowanie mądrych, emocjonalnie zdrowych dzieci. Rady o szukaniu kobiet w kościele (zapomnij o seksie), bibliotece (kompleksy, ambicje), to ślepa uliczka. Najpierw zmień się sam, poczuj miłość do siebie – a później dopełnij te wspaniałe uczucie kobietą. Inaczej będziesz jak większość ludzi potwornie się męczył w życiu. Mam nadzieję, że książka ta pomoże wam spędzić własne życie przyjemniej, odnaleźć w życiu spełnienie, które jest tylko wasze własne. Nikt nie wie, co was spełni, ani wasi rodzice, ani ksiądz, ani nawet ja. Trzeba to samemu odkryć i podążać za swoimi marzeniami... ależ banały. No, ale taki jest żywot pisarza, że czasem musi być banalny. Szczęścia! Marek Kotoński
321
Pożegnanie i końcowe pouczenia
Jeśli chcesz mnie poczytać (masochisto!), zacznij od książki sprzed kilku lat Co z tymi kobietami? Dostaniesz ją ode mnie za darmo w elektronicznej wersji. Być może będę ją jeszcze sprzedawał w wersji papierowej, info będzie na mojej stronie samczeruno.pl (zawsze sprzedaję książki w kompletach, nigdy pojedynczo), albo dopytaj na mailu. Książka ta była sprzedawana np. w empiku (w wersji papierowej). Po dwóch latach wpadłem na świetny pomysł, zacierałem ręce na myśl o bogactwie. Nie będę jej sprzedawał w formie e-booka, tylko dam ją za darmo. Ludzie na pewno docenią i się odwdzięczą. Przez kilka lat ściągnęło ją co najmniej kilka tysięcy ludzi, z czego tylko jeden wpłacił mi 10 złotych. Dupa, a nie marketingowiec ze mnie, no ale dostałem od Bozi urodę, intelekt, powodzenie u kobiet, wszystkiego przecież mieć nie można. Później bardzo ważna pozycja, a dla moich fanów obowiązkowa Stosunkowo dobry, czyli książka niby o kobietach, a tak naprawdę o naszym „wnętrzu”, czyli podświadomości; jest też trochę o kobietach. Zdaniem czytelników jest świetna, nieźle się sprzedała i zapewniła mi pierwszy raz w życiu finansową samodzielność. Cena e-wersji jest śmieszna, tyle co butelka kiepskiej wódki – 19,99 złotych. Nawet na popitkę nie starczy. Jest też Wyprawa po samcze runo, czyli moje najlepsze felietony sprzed półtora roku, które wykasowałem z sieci. Cena e-wersji skandalicznie niska – 16,66 złotych. Nie wiem, dlaczego jestem dla Was taki hojny, ja chyba zwariowałem – albo się zakochałem. Pamiętajcie, że zakochanie trwa do trzech lat maksymalnie! Mój mail to:
[email protected] i tu prośba. Często bywa tak, że jednego dnia dostaję kilkanaście maili. Ludzie piszą mi 322
Pożegnanie i końcowe pouczenia
ogromne elaboraty, których, szczerze mówiąc, nie dam rady przeczytać i nawet nie chcę tego zrobić. Gdybym tak robił, musiałbym zrezygnować z pracy zarobkowej i wolnego czasu, a sam też pragnę od czasu do czasu odpocząć. Czytanie o ludzkich tragediach to nic miłego. Wszystko to niestety wchłaniam w siebie, jeśli chcę analizować sytuację i udzielić pomocy, co nie pozostaje bez wpływu na moje zdrowie i psychikę. Robiłem tak wiele lat za darmo, dużo się nauczyłem i teraz pracuję tylko za pieniądze. Niby oczywista sprawa, ale dla wielu niezrozumiała. Jedyna pomoc, jakiej udzielam, to coaching, biorę dwie stówy za 45 minut rozmowy na skype. Jest to kwota niewielka. Gdy ja miałem problemy kilka lat temu, zapłaciłem kiepskiemu (ale dobrze się reklamującemu) psychologowi prawie trzy tysiące za osiem godzin przerabiania ćwiczeń z książki Bandlera za kilkanaście złotych. Na swojej stronie samczeruno.pl dokładnie opisałem zasady coachingu, umieszczam je w książce, by czytelnicy wiedzieli jak to wygląda: Wychodzę z założenia, że człowiek może wszystko osiągnąć sam. W miejscu przytulnym, gdzie jestem, znalazłem się bez żadnej pomocy, mimo okropnych ograniczeń i problemów. Gdybym miał mentora (np. siebie dziś), osiągnąłbym bez porównania więcej. Nie było mnie jednak stać na wsparcie, więc było znacznie ciężej i dłużej, ale także się udało. Są „darmowe” książki w Internecie, olbrzymia ilość wiedzy, wystarczy tylko czytać i ćwiczyć.
323
Pożegnanie i końcowe pouczenia
Po co więc wyrzucać pieniądze na rozmowę ze mną?
1. Ponieważ książka nie odpowie na Twoje specyficzne pytania i wątpliwości, a ja je w zrozumiały sposób wytłumaczę. Ogólny model terapeutyczny z książki nie działa na wszystkich. Mamy przecież różne osobowości, temperament, więc mogę go dostosować indywidualnie „pod Ciebie” albo odrzucić taką terapię na rzecz innej, która moim zdaniem znacznie lepiej będzie pasowała. 2. Bo do określonego etapu w życiu można iść długo pod górkę, męcząc się i cierpiąc, albo znacznie szybciej i przyjemniej podlecieć na skrzydłach ekscytacji, jeśli wiesz, na co zwracać uwagę i na czym się konkretnie skupić. Tego nie da książka, tylko powiem ja. Możesz sam próbować naprawiać kran czy rury, tygodniami grzebiąc się w szlamie, w końcu Ci się uda (jeśli nie zalejesz mieszkania swojego i sąsiadów), a możesz też wezwać fachowca, który zrobi wszystko raz dwa, a nawet małżonkę przytuli. Dużo łatwiej, ale ułatwienie życia kosztuje. 3. Bo dobrze wiedzieć, że w razie potężnych zawirowań życiowych masz kogoś, kto Cię odpowiednio nakieruje. Nie kolegę, który może mieć wobec Ciebie różne plany, nie zawsze zgodne z Twoim interesem, a zawodowca i mentora w tym właśnie temacie. Sama świadomość takiego wsparcia dodaje dużo mocy i pewności siebie. Gdy wiesz, że lądowanie nie będzie bolesne, przestajesz się bać działania. 4. Pracujesz wg moich wskazówek, których udzielam za darmo na ecoego.pl, samczeruno.pl, ale coś Ci nie pasuje, gdzieś się zatrzymałeś, pojawiła się niezrozumiała reakcja podświadomości? 324
Pożegnanie i końcowe pouczenia
Rozmowa potrafi wiele wyjaśnić, odpowiednio nakierować, dodać siły i entuzjazmu, gdy zaczyna ich brakować. 5. Życie się posypało, rozwód, zdrada, konflikty rodzinne. Czujesz, jak wywierana jest na Ciebie potężna presja, której ulegasz wbrew własnej woli? Można radzić sobie samemu, a można korzystać z silnego wsparcia doradcy, który nie tyle doradzi, co da poczucie siły. Taka decyzja może człowieka naprawdę uratować od ciężkich przeżyć oraz lat spłacania kosztów jednej złej decyzji. Jestem płatnym głosem rozsądku w Twojej głowie, gdy Tobie tego w ciężkich chwilach brak. 6. Bo jak Cię stać na luksusy, dobre rzeczy z gustem, tak samo stać Cię, by mieć własnego doradcę emocjonalnego, jeśli tak mogę się nazwać. 7. Dlaczego jestem dobry w te klocki, i skąd pewność że Cię nie oszukam? Ponieważ nic innego nie umiem robić. Zajmuję się tylko i wyłącznie tymi sprawami – jestem wyspecjalizowany. A ponieważ nic innego robić nie umiem, gdybym oszukiwał ludzi musiałbym zrezygnować z tej fuchy i iść do łopaty, bo mam tylko średnie wykształcenie. Przez tyle lat – jak zauważysz w sieci, niezadowolonych z moich usług nie ma – oczywiście są hejterzy, ale krytykują to co piszę za darmo na swoich stronach, a nie to co robię z ludźmi za pieniądze. Są tylko ludzie mnie polecający. Sukces mojego klienta to pieniądze dla mnie i kolejni klienci polecani pocztą pantoflową – byłbym idiotą, psując coś takiego. Mam nadzieję że będę robił w tej branży do końca życia, więc oszustwo zwyczajnie mi się nie opłaca. Logiczne, prawda? Nie będę Cię też przekonywał, że 325
Pożegnanie i końcowe pouczenia
zależy mi na tym, by pomóc – bo mnie to po prostu kręci. Lubię pomóc i lubię jak ludzie mnie za to chwalą i szanują. Ja po prostu uwielbiam ten sport, bo tylko w tym jestem dobry – i lubię się czuć zawodowcem. Nie stracę tego wszystkiego dla paru marnych groszy. Logiczne jak cholera. Najczęstsze pytania i odpowiedzi
Czy po sesji z Tobą będę szczęśliwy? Nie. Ale sprawię, że spojrzysz na swoje problemy z zupełnie innej perspektywy. Przestaniesz w zdarzeniach widzieć porażkę, a zauważysz sukces; zdarza się nawet radość z kłopotów, kiedy wcześniej boleśnie uciskały, i uświadomisz sobie, jak Ci w istocie pomagają. Z moich doświadczeń wynika, że stan euforii i nadmiaru siły utrzymuje się u moich klientów przez ok. dwa, trzy dni po sesji. Jeśli w tym czasie pracują nad sobą, mają szansę na zmianę, jeśli nie – i tak pewien rodzaj zrozumienia w nich zostanie, zmniejszając odczuwany poziom stresu. Gdy zniszczono mi dwie strony internetowe (czyli w zasadzie wszystko, co wtedy miałem), uznałem, że jest to bardzo złe. Po chwili uznałem, że wszystko, co się zdarza w moim życiu, w jakiś sposób mnie wzmacnia. Nie rozumiałem tego, ale mocno wierzyłem, że tak będzie. Z nudów zacząłem pisać miniporadnik, który przerodził się w książkę Stosunkowo dobry, na której całkiem dobrze zarabiam. Gdy kończyłem pracę, bystry chłopak wszystko mi naprawił w jeden dzień kilka razy taniej, niż chcieli w innych firmach. Zdarzenie było złe, ale tylko z pozoru, bo tak naprawdę zarobiłem nie tylko pieniądze, napisałem dla ludzi dobry 326
Pożegnanie i końcowe pouczenia
poradnik, to jeszcze umocniłem się w wierze, że wszystko co złe – chociaż mogę tego aktualnie nie rozumieć i się gniewać – zawsze działa na moją korzyść. To jak z siłownią, gdzie ból cieszy, gdyż wiesz, że jest koniecznym elementem wzrostu mięśni i przyczyną późniejszego zadowolenia. Czy na siłowni ktoś szlocha, ma depresję? A przecież cierpią, krzyczą z bólu. Tak więc ból trzeba zrozumieć, a nie się go wypierać. Ból można pokochać, ale musisz to dokładnie zrozumieć. Z moją pomocą staje się to możliwe. Skoro nauczasz, jak być szczęśliwym, czy sam osiągnąłeś szczęście? Nie, ale jest mi znacznie lżej i przyjemniej żyć. Zmiana jest szokująca dla mnie, biorąc pod uwagę, że od dzieciństwa byłem niezwykle zakompleksiony, nieśmiały i neurotyczny. To po prostu działa, ale jest wynikiem nawet nie pracy nad sobą, a zrozumienia pewnych spraw. Jedno mądre wytłumaczenie da Ci więcej niż lata pracy nad sobą. Jeździsz piętnastoletnią kia, masz ciężką chorobę, mieszkasz w kawalerce, nie masz pracy ani związku. Jakim cudem masz mnie uczyć prosperowania w życiu i związkach? I owszem. Ale wydałem cztery książki, piszę szanowane przez wielu ludzi felietony (spójrz na wykształcenie ponad siedmiuset moich fanów na fejsie, chociaż jest ich dużo więcej) i – najważniejsza rzecz – nie patrz na to, co ktoś ma, ale na to, skąd zaczynał. Ja zaczynałem od nędzy, ciężkiej, upokarzającej choroby (niektórzy się wieszają z rozpaczy), latami byłem zamknięty w domu, nie mogąc z niego wyjść, a teraz żyję na luzie, spokojnie. Realnie patrząc, osiągnąłem więcej niż większość znanych ludzi sukcesu i nie dzięki masie książek, które przeczytałem, ale z tego, co 327
Pożegnanie i końcowe pouczenia
z najlepszych z nich wyciągnąłem. I te przemyślenia sprzedaję, jeśli ktoś nie chce latami czytać, by dojść do tego, co może usłyszeć w kilkanaście minut. Poza tym choroba, która miała się pogłębiać, mocno ustępuje, ale nie dzięki cudom, a pracy i zrozumieniu. Tak, masz talent, to czuć. Ale darmo dostałeś od Boga, więc darmo pomagaj. Talent mam za darmo, ale żeby go wykształcić i wyłuskać, umieć go zogniskować w pisaniu i mowie, musiałem poświęcić dziesięć lat życia, których nikt mi nie zwróci. Po tylu latach nauki, zwłaszcza że jestem dobry w tym, co robię, mam prawo sprzedawać tę wiedzę. I jeśli nadal uważasz, że jestem Ci coś winien, to wiedz, że życie też dostałeś za darmo, więc oddaj mi nerkę, przecież z jedną można żyć – bezczelne? Ano tak. To jest luksus, dodatek. Ja też bym chciał ferrari, ale skoro mnie na niego póki co nie stać, nie wymagam, by ktoś, kto umie je wytwarzać, sprzedawać czy projektować (dar od Boga), mi je dał. Mam swoją kijankę (teraz chevroleta evandę), też dojadę, gdzie trzeba – tylko w mniejszym komforcie, chociaż poczucie satysfakcji z jazdy autem nie zależy wcale od auta. Przecież są milionerzy, których stać na rollsa, a jeżdżą oldtimerami dla poczucia przyjemności, czyli to my generujemy spełnienie, a nie przedmioty i zabawki. Warto się tego nauczyć. Moja metoda na satysfakcję z jazdy kia to apokaliptyczne wyobrażenie sobie, że idę całymi dniami wykończony po wymarłym świecie i nagle natykam się na sprawną kię – och, jakaż rozkosz, jakie poczucie szczęścia! Realne, jak najbardziej. Kiedy świat mi czegoś nie daje, sam sobie to daję. Czas ucieka, szkoda życia na biczowanie się, kiedy wcale nie jest to konieczne. 328
Pożegnanie i końcowe pouczenia
Dawniej Cię lubiłem, a teraz się kurwisz za pieniądze, sprzedajesz. Lubiłeś, bo miałeś za darmo. Ale czy coś, co masz za darmo, doceniasz, cieszysz się z tego, szanujesz? Nie, bo jak nie dajesz czegoś z siebie w zamian za moją wiedzę, to znaczy, że jest dla Ciebie bezwartościowa. To, że sprzedaję wiedzę, pomaga Ci realnie znacznie więcej niż darmoszka, bo to szanujesz, doceniasz, pracujesz. Skoro wydałeś pieniądze, nie chcesz wyjść na głupka, więc działasz. A za darmo? Nic się nie chce. Większość ludzi tak naprawdę nie chce zmiany w życiu, boją się jej, ale każdy deklaruje, że chce. Jedynym sposobem, by sprawdzić, czy naprawdę chcesz, jest Twoja gotowość do płacenia. Jeśli mocno chcesz – płacisz. Jeśli nie chcesz, wymyślasz tłumaczenia, żeby ktoś poświęcił Ci swój czas i energię za darmo. Kiedy ja chcę wiedzy, nie lżę pisarzy, że skurwili się i sprzedają się za pieniądze, tylko wyjmuję portfel i kupuję książki. Płacę z przyjemnością za czyjąś pracę i wiedzę. Płacenie to jedyny wyznacznik Twego chcenia. Poza tym muszę jeść i pić. Dziwne. Jestem nieśmiały, wstydzę się Ciebie i swoich problemów. Pracowałem z takimi wyzwaniami, że wątpię, by coś jeszcze było w stanie mnie zdziwić. To jak z pójściem do lekarza, kiedy musiałem pokazać penisa. Lekarzem okazała się być zgrabna babeczka, a ja myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Ale po chwili zrozumiałem, że taka osoba jest jak ornitolog – widziała więcej ptaszków, niż jest ich na niebie. Dla niej to rutyna, narząd, organ, kawał mięcha, a że niespecjalnie duży, uwagi specjalnej nie zwróci. 329
Pożegnanie i końcowe pouczenia
Sam proces tłumaczenia i zrozumienia sprawił, że pozbyłem się całkowicie wstydu, nie na tyle jednak, by zaprosić panią doktor na kawę z ciachem u mnie. Nawet się uśmiechnąłem, wyjmując Winowajcę ze slipek. Tak więc musisz sobie uświadomić, że im gorsze rzeczy usłyszę, tym mocniej mnie to rozwija, interesuje i daje większa motywację – im gorsze rzeczy usłyszę, tym lepiej. No, chyba że dotyczą pedofilii, popełnionych przestępstw itd., które to będę musiał zgłosić do, nomen omen, organów. Zasady
Coaching ze mną jest możliwy tylko i wyłącznie po przeczytaniu mojej książki Stosunkowo dobry (19,99 PLN), w której wyjaśniam zasady działania podświadomości. Bez tej wiedzy straciłbym kilka godzin na jej tłumaczenie, a po jej przeczytaniu, trzeba dać sobie kilka dni na spokojne przetrawienie, zrozumienie. 1. Dokonujemy zakupu e-książki Stosunkowo dobry albo Kobietopedia. 2. Piszemy (
[email protected]), czego oczekujemy po sesji, jaki mamy problem, dzięki temu nie trzeba tracić opłaconego czasu na coś, co już będę wiedział, oraz obmyślę cały plan działania. 3. Umawiamy się i jeśli wpłata (200 PLN/45 minut) jest na moim koncie, możemy zaczynać. Pracuję tylko na skype, nie udzielam swojego numeru telefonu. Jeśli współpraca będzie stała, a klient potrzebuje stałego wsparcia i go na nie stać, możemy kontaktować się telefonicznie w formie stałej. 330
Pożegnanie i końcowe pouczenia
4. Mam prawo odmówić sesji i często z tego prawa skorzystam. Proszę mnie wtedy nie dopytywać, dlaczego – widocznie miałem ważne powody. Dla rozjaśnienia sytuacji – odmawiam zawsze wtedy, gdy ktoś niemoralnie się zachował wobec kobiety, krzywdzi ludzi. Odmawiam, gdy jest nachalny w zachowaniu, niemiły dla mnie i z paru innych względów.
Zapraszam na mój profil Samcze Runo na Facebooku.
331